To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   ”Tym zaś przeszłość przewyższa marzenie, że przecież kiedyś była...”    -   03/9/2008
Ostatni spacer śladami przeszłości
Zaskakująco dużą frekwencją cieszyły się organizowane przez Tarnowskie Centrum Informacji i Tarnowską Artystyczną Konfraternię, z pomocą Starostwa Powiatowego „historyczne spacerki” – w tym roku odbywające się pod hasłem „Wędrówki śladami walk niepodległościowych”. Ostatnia taka wędrówka, zatytułowana „Wojna zaczęła się w Tarnowie” miała miejsce w ubiegłą niedzielę – przewodnikiem w niej był tradycyjnie starszy kustosz Muzeum Okręgowego Kazimierza Bańburski. Kolejny cykl – za rok, tymczasem dziś, na pożegnanie, zamieszczamy fragment wspomnienia czasu wojny autorstwa Jana Bielatowicza...

Ogloszenie
>

”Spacerek” tradycyjnie rozpoczął się od niewielkiej etiudy przygotowanej przez Tarnowską Artystyczną Konfraternię. Pomysł wspólnego śpiewania pieśni patriotycznych, wojskowych przyjął się tak dobrze, że w rezultacie światło dzienne w niedzielę ujrzał „Tarnowski Śpiewnik Historyczny” – przyda się przy okazji obchodów Święta Niepodległości. Kolejny raz spotkanie to przyniosło nową niespodziankę – pewien starszy mężczyzna dopominał się o uczczenie pamięci dziesięciu „klawiszy” w tarnowskim zakładzie karnym, którzy w czasie wojny przemycali dla uwięzionych przez Niemców tarnowian rozmaite rzeczy (do tego tematu kiedyś powrócimy).
Podczas spotkania sięgnięto po fragmenty książek: „Wojna zaczęła się w Tarnowie” Romana Szydłowskiego i wspaniałe „Książeczce” Jana Bielatowicza nieosiągalne już na rynku – i z tego ostatniego źródła pozwalamy sobie zacytować fragment:

”Tarnowskie zegary chodziły wedle starego czasu do pierwszych dni września 1939 roku. Na tydzień przed wkroczeniem wroga na ziemie polskie uderzył on w Tarnów. Zegar na dworcu kolejowym, który pokazywał czas postępowy, o pięć minut wyprzedzający katedrę, stanął, gdy ogromnej siły bomba, pozostawiona w dworcowej przechowalni, rozerwała zachodnie skrzydło budynku.
Zaczął się czas całkiem innej miary. Obrzydliwość spustoszenia zaległa miasto. Dzieci jego pouchodziły w góry i lasy, i w obce kraje, a jeśli kto wrócił, by zabrać cokolwiek ze swego dobytku, doznał udręki, jakiej na tej ziemi „nie było od początku świata”.
Przy ulicy Urszulańskiej pod numerem 18 wróg założył swoją katownię. W ciągu pięciu lat wprowadzono tam – nazywało się to siedzibą tajnej policji – kilkanaście tysięcy, często skutych łańcuchami mężczyzn, kobiet i dzieci. Dwa tysiące z nich nie wyszło stamtąd z życiem. Niektórych wynoszono w workach, aby się nie rozsypały części ich ciała.
Furty nowoczesnego więzienia tarnowskiego zamknęły się w tym czasie za pięćdziesięciu tysiącami aresztowanych. Swoją drogą szły obławy na ludzi. Powietrze najbliższych miejscowości: Zawady, Lisiej Góry, (...) rozbrzmiewało co parę minut strzałami salw egzekucyjnych. Ziemia tarnowska obróciła się w wielki cmentarz rozstrzelanych.
Jedni z pierwszych więźniów oświęcimskich to byli tarnowiacy, a najpierwsi inżynierowie z Mościc.
Do pieców gazowych poszli wszyscy Żydzi. I Klar z żoną Rebeką, ten od znaczków pocztowych i przyborów szkolnych, i Leser od lodów cytrynowych i śmietankowych, i (...), lekarze, adwokaci, księgarze. Kopuła nowej bożnicy, dominująca nad wschodnim horyzontem miasta, padła w gruzy podpalona.
Spłonęły bimy wszystkich starożytnych bóżnic. Izraelskie dzieci miasta prowadzono do obozów długimi szeregami. Miasto odbierało w milczeniu ich ostatnią defiladę.
Przez wrota śmierci przy ulicy Urszulańskiej, a potem przez obozy koncentracyjne, przeszli i nie wrócili: księża – kanonik Roman Sitko, rektor Seminarium Duchownego, profesor Seminarium ksiądz Józef Paciorek, ksiądz Dydyński, Gornowiec i wielu innych;
wiceprezydent miasta – Tadeusz Kołodziej;
profesorowie i nauczyciele – 67-letni Kasper Ciołkosz, który nosił w chmurach ascetyczną głowę, wypełnioną romantyzmem i socyalizmem, (...)
nie wyszli żywi z obozów: prokurator Spólnik, (...)
nie wrócili z obozów trzej przywódcy złotej młodzieży: (...)
padli zamęczeni: młodziutki harcerz Jacek Godowski i (...)
zadeptani butami, zatłuczeni kijami osunęli się w błoto i kurz obozowy: gruby księgarz Kwiczała i jego sąsiad piekarz, (...)
wymordowani zostali bywalcy od Skoliwoskiego, Kuziory i Adama Palucha (...)
jak łany zboża ścinał wróg całe rodziny „krzaków tarnowskich”: Baciów, Białasów, (...)
Ich prochy rozsypały się przeważnie po wrogiej ziemi, wymiecione z pieców obozowych. Na obcych lądach spoczęło też wielu tarnowiaków, którzy na tamten świat przeszli inną bramą niż numer 18 ulicy Urszulańskiej. Tarnów nie stracił w ostatniej wojnie wielu budynków: dworzec kolejowy, pocztę, wszystkie bożnice, kilkanaście domów. Tylko stracił najlepsze dzieci...

Nie nastąpi już na tym świecie powrót do Tarnowa pomordowanych, poległych i zmarłych na wygnaniu jego synów, i nie wiadomo, czy wrócą kiedyś żywi, czy to w tryumfie, czy z cichym łkaniem. Ale gdy czasy przeminą, może wszyscy spotkają się na tarnowskich Polach Elizejskich, może się dla nich otworzą drzwi rajskiego kinoteatru „Marzenie”. Dusze się w nim zmieszczą może wszystkie. Na podium wejdzie doktor Schutzer i opowie o świetle, które ujrzały dusze przekraczając próg wieczności. A potem – bo czasu liczyć się nie będzie – zaczną się opowiadania i rozmowy, i wspomnienia. Zobaczą się wszyscy i nacieszą do syta największym szczęściem ziemi, jakim jest jej synostwo. Rozejdą się potem dusze po znajomych placach i uliczkach, po ogrodach i boiskach, a z wieży ratusza płynąć będzie melodia orkiestry strażackiej „Chwalcie łąki umajone”. I zejdą się Tarnowscy, Melsztyńscy, Łabędzie, Ostrogscy, Sanguszkowie, Trzemescy, Godzinki i Łyczki, Bemowie, Goslarowie, Brodzińscy i Szujski z Łacinami, Pyrczakami, Kuligami i Nowakami. Może też zawitają goście: błogosławiony Jakub Strzemię i Świrad Żurawek, i święty Stanisław, i Grzegorz z Sanoka, i ksiądz Orzechowski, i Wit Stwosz, i Jan Maria Padewczyk, i Jan Pfister, którzy gościli w murach Tarnowa, a może nawet i święty Marcin na białym koniu, święty Walenty z kapliczki za cmentarzem na Zabłociu, i święty Florian z ratusza ze złotą szablą.
A jeśli nigdy nie będzie Pól Elizejskich w kinie „Marzenie” ani na Rynku tarnowskim, to znaczy, że szczęście ludzkie musi być zagrzebane, jak skarb w ziemi, w przeszłości. Tym zaś przeszłość przewyższa marzenie, że przecież kiedyś była.”

MP
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Thu, April 25, 2024 08:56:57
IP          : 18.116.36.192
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html