To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: (r)
  
   Duchy Goi   -   14/4/2007
Najnowszy film Milosa Formana. Hiszpania na przełomie XVIII i XIX w. - czas historycznych turbulencji, gwałtownych niepokojów, cierpienia i Inkwizycji. Ojciec Lorenzo, członek Świętego Oficjum, jest zafascynowany młodziutką muzą słynnego hiszpańskiego malarza Francisco Goi - Ines, która na skutek fałszywego oskarżenia o herezję uwięziona zostaje w lochach Świętej Inkwizycji. Obserwatorem i katalizatorem zdarzeń jest Francisco Goya nadworny malarz królewski, który żyjąc z portretowania wpływowych ludzi, "po godzinach" z pasją uwiecznia zwyrodnienia Inkwizycji, okrucieństwa wojen, barbarzyństwo i głupotę ludzką.

Ogloszenie

Goi nie ma. Ani duchów. Nie udał się Milošowi Formanowi najnowszy film. Ambicje przeszkodziły możliwościom. To miała być zapewne oscarowa opowieść o genialnym malarzu i odstręczających czasach. Świętej Inkwizycji i nieświętych kapłanach. Plus historia Hiszpanii, Napoleon Bonaparte, piękne dziewczęta i jurni chłopcy. Ale co za dużo, to niezdrowo.
Rysował jak wojenny reporter. Jak paparazzi z cyfrówką w dłoni. W mgnieniu oka potrafił zobaczyć i uchwycić kreską cynicznie mizdrzącego się dworaka, wyjącą z bólu, prowadzoną do więzienia kobietę, albo bezzębnego starca, który tylko siedzi i patrzy. Żyjąc – umiera. Malował królów i królowe, chodził na paradne uczty, ale nie stronił od ponurych knajp. Nazywano go „kolaborantem”, bo zgodnie współpracował z trzema kolejnymi dynastiami, a rysunki, które utrwalały okrucieństwa dyktatury chował głęboko w szufladzie. Po osiemdziesiątce, głuchy i samotny, na zawsze wyjechał z Madrytu. Najpierw na wieś – do miejscowości Quanta del Sordo, następnie do Bordeaux. Dorobił się fortuny (brał za portret nawet po trzydzieści tysięcy reali), podobno zakopał złoto. Biografia Goi to temat na film. I rzeczywiście sporo filmów z Goyą w tytule już powstało. Były produkcje kinowe (m.in. filmy Carlosa Saury i Nino Quevedo) i telewizyjne (serie José Ramóna Larraza i Wilhelma Semmelrotha); w rolę Goi wcielali się m.in. Francisco Rabal, Enrico Majó, Cedric Smith, a nawet - w filmie Gian Carlo Menottiego - Plácido Domingo. Żaden tytuł nie zapisał się jednak na trwałe w historii kina. „Duchom Goi” Formana taki status również nie grozi.

W filmie Formana zamiast Goi, tajemniczego artysty, o którym Malraux pisał, że „był najwierniejszym tłumaczem strachu i przerażenia”, oglądamy korpulentnego „Amadeusza” na emeryturze. Francisco Goya utrwalał na płótnie królów, dworzan, donosicieli, tchórzów i lizusów. A potem namalował cały okrutny świat. Przesycony wojną i przemocą (słynne cykle „Okropności wojny”, czy zapowiadająca ekspresjonizm seria „Czarnych obrazów”). Sándor Márai pisał o Goi w „Dzienniku”: „Malował Hiszpanów, którzy nasycili się złotem Nowego Świata, którzy już tylko trawią i patrzą na świat z pozycji poziomej. Modele Greco patrzyły czasami w niebo”. Na najsławniejszym autoportrecie Goi wzrok malarza wyraża jedno. Zimną pogardę. Tymczasem grający malarza w filmie Formana Stellan Skarsgård nie ma w sobie pogardy, nie ma tajemnicy. Nosi zabawny kapelutek na którym płoną świeczki, uśmiecha się sowizdrzalsko, albo groźnie marszczy czoło. Głównym bohaterem filmu nie jest zresztą sam Goia tylko członek świętego Oficjum, mnich Lorenzo (Javier Bardem).

W 1792 roku ów Lorenzo pozuje Goi do portretu. Zauważa w pracowni niemal ukończony portret pięknej dziewczyny. To muza malarza, Inés Bilbatua (Natalie Portman), śliczna panienka z dobrego domu. Pierwsze lubieżne spojrzenie kapłana i już wiadomo, że zepsuty Lorenzo zrobi wszystko żeby posiąść dziewczątko. To nie takie trudne. Mamy w końcu czasy Świętej Inkwizycji. Każdy pretekst jest dobry, żeby posądzić kogoś o grzech. Śmiertelny o tyle, że rzeczywiście często kończył się śmiercią - w więziennej celi. Inés zaaresztowano tylko dlatego, że w karczmie nie zjadła wieprzowiny (czyli że jest wyznawczynią judaizmu). Ów absurdalny zarzut wystarczył, żeby dziewczynę zakuć w kajdany, torturować i uwięzić na wiele lat. A Lorenzo dostał kochankę. Taką, jaką chciał.

Demoniczny Lorenzo w mistrzowskiej roli Bardema jest równie wiarygodny jako cyniczny inkwizytor i jako doktryner nowej, wyznaczanej przez hasła Rewolucji Francuskiej „wiary”. Niektórzy potrafią pięknie żyć, inni pięknie kłamią. Lorenzo kłamie kiedy mówi o Wolterze – „ciemny książę najciemniejszego królestwa” i gdy sypie cytatami z autora „Kandyda” okraszając nimi swój oratorski popis. Lorenzo Bardema to zresztą jedyna godna uwagi postać w filmie, nieporozumieniem było natomiast powierzenie pierwszoplanowej roli Inés młodziutkiej Natalii Portman. To utalentowana aktorka, o czym przekonała nas już niejeden raz – ostatnio choćby w „Bliżej” Mike’a Nicholsa, ale tym razem kompletnie się pogubiła. O ile Portman przekonująco wygrywa dylematy młodej dziewczyny, o tyle w roli na wpół oszalałej kobiety, która po wielu latach mąk wychodzi z więzienia, wypada wręcz groteskowo. Charakteryzacja – bardzo kiepska – nie może ukryć kompletnego psychologicznego niezrozumienia granej postaci. Z kolei król Karol jest postacią z operetki, a Randy’emu Quaidowi wydaje się chyba, że występuje w jednym z odcinków serii „W krzywym zwierciadle”, Napoleon Bonaparte (Craig Stevenson) po prostu przyjeżdża, usadza swojego brata na tronie i wyjeżdża. A Goia? Patrzy, maluje, bulwersuje się, czasami wyciąga wnioski. W tempie ślimaka. I z podobną energią.

W tle oglądamy zaś strzępy wielkiej historii: francuską inwazję na Hiszpanię; dokonaną przez Anglików restaurację monarchii w Madrycie, Wielką Inkwizycję… Milošowi Formanowi, co podkreśla we wszystkich wywiadach, czasy Wielkiej Inkwizycji skojarzyły się z komunizmem w Czechosłowacji. To zbyt łatwa analogia, bo w myśl podobnej zasady wszystko kojarzy się ze wszystkim. Czasy i ludzie nieustannie się filtrują. Zło się powtarza, ale dobro czasami też. Inkwizycja w Hiszpanii była hańbą w stroju „sambenito”: z paleniem innowierców na stosach i brutalnymi ceremoniałami „auto-da-fe”, czyli morderstwami na oczach rozentuzjazmowanej gawiedzi; w sowieckich (polskich, czeskich) więzieniach grasowały szczury, a ludzkie szczury przegryzały osobowość więźniów. Chyba nie wolno tych światów tak po prostu ze sobą zestawiać.

A jednak ideologiczne deklaracje reżysera nie dziwią. Przecież dawne filmy Formana były pełne dobrodusznej ironii, zarazem jednak ostre i odważne. Forman w Hollywood był przybyszem z innego świata, z maleńkiego kraju w Europie Wschodniej, w którym pisarze, intelektualiści i prości ludzie godzili prostoduszność pana Karola Knopfrkingla z „Palacza zwłok” Fuksa z jego okrucieństwem. Ze strachem i zakłamaniem. Goia podobnie kontrował swoje czasy. Ten największy mistrz w malarskim wyrażaniu bólu, był także – jak twierdzi Robert Hughes w wydanej niedawno w Polsce monumentalnej biografii malarza – amatorem dziewczęcych pach i miłośnikiem dojrzałych pomarańczy. Tym większy żal, że w opowieści o Goi Forman zupełnie zgubił ambiwalentną, „czeską” część swojej osobowości. Żal doskonalej roli Bardema i kilku scen naprawdę znakomitych: Oto María Luisa (zgrywająca się Blanca Portillo) pozująca do portretu. Siedzi okrakiem na atrapie udającej konia. W tym czasie jej mąż, król Karol, z nieopuszczającym go nigdy uśmiechem głuptasa, wyrusza na polowanie. Chce zdobyć dla Marii jakieś trofeum, które ładnie komponowałoby się ze szpicrutą i koniem. Jeden strzał, drugi, trzeci. Tego nie widzimy, za to z góry nadciąga chmara sępów krążących ponad ofiarami. Scena jest przerażająca, bo czuje się od razu, że to już kres głupiej, zacofanej hiszpańskiej beztroski. Za chwilę, za kilka lat jedne sępy dopadną do gardeł innych (królewskich). Polowania na zwierzęta zastąpią polowania na ludzi. Ale to tylko kilka niewyraźnych błysków w filmie, który jest po amerykańsku poprawny, ikonograficznie piękny, ale w środku pusty i obojętny. W „Duchach Goi” zabrakło Goi. Zabrakło duszy.

Łukasz Maciejewski
KINO, nr 3 / 2007


Premiera : 16.03.2007
Wielka Brytania, Francja, Czechy, Hiszpania, 2006
dramat historyczny, 109 minut
reżyseria: Milos Forman, scenariusz: Jean-Claude Carriere, Milos Forman
obsada: Natalie Portman, Javier Bardem, Stellan Skarsgard, Randy Quaid

Więcej informacji: kliknij tutaj
Seanse w :
Kinie Millennium
Kinie Marzenie
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Fri, April 19, 2024 07:53:48
IP          : 18.189.180.76
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html