To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Co się dzieje z pieniędzmi członków TSM? – cz. VIII    -   01/10/2008
W TSM czas się zatrzymał... na PRL
Czy obecny zarząd Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej działa i funkcjonuje zgodnie z prawem? Czy rada nadzorcza wywiązuje się ze swych obowiązków, nadzorując funkcjonowanie zarządu i sposób wykorzystywania naszych pieniędzy? Dlaczego władze TSM próbują zastraszać członków spółdzielni? Dlaczego łamią podstawowe prawa obywatelskie? Czy zarząd chce ukryć jakieś własne działania z ubiegłych lat? Jakie wyroki wydawały sądy w przypadku spółdzielni w innych miastach? W kolejnym odcinku nasze epopei postaramy się odpowiedzieć na te pytania...

Ogloszenie

W poprzednim odcinku pisaliśmy, jak Tarnowska Spółdzielnia Mieszkaniowa zawiadomiła policję o tym, że komitet blokowy, w skład którego w dodatku wchodziła radna osiedlowa, rozwiesza bez zgody TSM ulotki na bramach klatek zamieszkiwanego przez siebie budynku. Ulotki informowały o spółdzielczym zebraniu, o którym Spółdzielnia nie poinformowała mieszkańców, ograniczając się do wywieszenia ogłoszeń w administracjach osiedlowych z pogwałceniem przewidzianych prawem i statutem terminów. W następstwie swego „przestępczego” czynu, osoby tworzące ten komitet blokowy zostały przesłuchane na policji, ta zaś skierowała sprawę do sądu grodzkiego. W dniu 30 września odbyła się kolejna rozprawa...

Od Annasza do Kajfasza czyli policyjno – spółdzielniany ping-pong
W dniu 30 września, jak napisałem, odbyła się wspomniana rozprawa, w kuriozalnej sprawie, zabierając czas Wysokiemu Sądowi, oskarżonym, czas który mógł zostać spożytkowany na poważniejsze sprawy oraz zabierając przy tym pieniądze podatnikom, które również mogłyby zostać wydane bardziej racjonalnie. Kuriozalność całej sytuacji dostrzegał także prowadzący sprawę sędzia, który w pewnym momencie wyraził swoje zdziwienie: „nie rozumiem, dlaczego się Państwo tutaj znaleźliście”.
Zadziwiające w tym wszystkim jest to, że tak do końca nie wiadomo kto jest stroną skarżącą. Niby poskarżyła się spółdzielnia. Niby na wokandzie stało, że to jednak Policja. Natomiast pierwsza rozprawa mogła sugerować, że nie skarży nikt, skoro nikt, oprócz oskarżonych na sali się nie pojawił. Co więcej, pozwana Zofia T. między jedną a drugą rozprawą składała w Sądzie kolejne pisma, dostarczając je także do wiadomości zarządowi TSM i składając je na Komendzie Policji. No może nie całkiem składając. W Spółdzielni dowiedziała się bowiem, że TSM „nie jest stroną” w tej sprawie, tylko Policja. Na Komendzie z kolei odmówiono jej przyjęcia pisma, bo „Policja nie jest stroną”, tym wszystkim zajmuje się Sąd Grodzki, a najlepiej to niech pani z tym idzie do spółdzielni. Znamy nazwiska dwóch policjantów, którzy odmówili przyjęcia dokumentów, bo „nie są stroną”. Tyle, że jeden z nich pojawił się następnie na sali sądowej, podczas drugiej rozprawy...
W związku z zaistniałym skandalem skierowaliśmy odpowiednie zapytanie do rzecznika prasowego tarnowskiej Policji. W zapytaniu tym będziemy chcieli się dowiedzieć, kierując się jaką to podstawą prawną policja, będąca stroną postępowania sądowego, odmawia przyjmowania do wiadomości dokumentów dostarczanych przez obwinionych. Wydaje się, że doszło tutaj co najmniej doszło do naruszenia prawa. Będziemy się także chcieli dowiedzieć, czy jest zwyczajowo przyjęte, że „mundurowi” kierują takie sprawy do sądu i to po przeprowadzeniu przesłuchania, z którego jednoznacznie wynika, iż osoby oskarżone o wywieszanie ulotek bez zgody administracji TSM, czyniły to na własnych budynkach, w dodatku spełniając swoje obowiązki, które nałożyli nań wyborcy. Powstała sytuacja wywołuje bowiem dziwne wrażenia i pozwala snuć dziwne domysły...

W TSM czas się zatrzymał... na PRL
Warto tu również zaznaczyć, tytułem przypomnienia, że troje członków Komitetu Blokowego skarżonych jest z art. 63a Kodeksu Wykroczeń, paragraf 1: „Kto umieszcza w miejscu publicznym...” Tymczasem w tym przypadku w ogóle nie ma mowy o miejscu publicznym, o czym już pisałem w poprzednim tekście. Zarządowi TSM wydaje się, że jest właścicielem a nie jedynie administratorem powierzonego mu przez spółdzielców majątku, a przecież art. 3. Prawa Spółdzielczego stanowi, że właścicielami majątku Spółdzielni Mieszkaniowych są jej członkowie. Bramy, klatki itp. stanowią współwłasność członków. Innymi słowy, oskarżeni wieszali ulotki „u siebie”. Ciekawe, czy władze TSM równie dynamicznie reagują w przypadku licznie pojawiających się na klatkach ulotek oferujących np. wymianę okien itp., regularnie kierując sprawę do sądu. (Nawiasem mówiąc, nalepki informujące, iż naklejanie ogłoszeń możliwe jest tylko za zgodą administracji, które tak licznie pojawiły się ostatnio na naszych blokach, pojawiły się na nich zaraz potem, jak pani Zofia T. zapytała się w Spółdzielni, czy przeciwko innym też toczą się podobne sądowe postępowania).
A przecież mówimy tu o sytuacji, gdy ulotki wywieszali, w trosce o mieszkańców, demokratycznie wybrani ich reprezentanci i to w reakcji na łamanie prawa przez zarząd TSM, który nie informuje spółdzielców o zebraniach w przewidziany prawem – i statutem – sposób (do tego jeszcze wrócimy). Czyżby zarząd Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej samodzielnie kwestionował demokratyczne procedury i obowiązujące w Polsce prawo? Czy odmawia członkom komitetu blokowego, radnym osiedlowym prawa do reprezentowania interesów spółdzielców? Wydawałoby się, że PRL skończył się już dawno. Niestety, jak to mówi przewodniczący Rady Osiedla Jasna pan Niedojadło, członkowie zarządu, rady nadzorczej sprawujący swe funkcje po 20, 30 lat, najwyraźniej nie przyjęli tego do wiadomości.

Z Zarządem TSM najlepiej rozmawiać za pośrednictwem Policji?
-Ponieważ panowie prezesi pokazują, że kwestionują moje prawo do reprezentowania mieszkańców, którzy wybrali mnie radną, zwróciłam się do Spółdzielni z prośbą o zorganizowanie spotkania z mieszkańcami - mówi oskarżona Zofia T. -Jakież było moje zdziwienie, gdy w odpowiedzi otrzymałam pismo, w którym czytamy: „w odpowiedzi na pismo Zarząd Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej uprzejmie informuje, że ze względu na toczące się postępowanie sądowe, nie widzi możliwości prowadzenia rozmów w opisanej sprawie. Pragniemy również zauważyć, że uwagi związane ze skierowaniem sprawy do Sądu Grodzkiego należy kierować do policji, która była wnioskodawcą sprawy do Sądu. Widocznie policja uznała, że są podstawy prawne do skierowania sprawy do Sądu Grodzkiego.” Zatem pani Zofia T miałaby się zwrócić do Policji (tej samej, która odesłała ją do sądu i spółdzielni) – i to zwrócić się w sprawie, związanej z jej funkcjonowaniem jako radnej osiedlowej w kontekście relacji z Tarnowską Spółdzielnią Mieszkaniową. Innymi słowy, powstało oczywiste wrażenie, iż w ocenie Zarządu TSM, z Zarządem tym w sprawach dotyczących Spółdzielni Mieszkaniowej, należy kontaktować się za pośrednictwem Policji!
Co więcej, zarząd TSM najwyraźniej z „przestępcami” rozmawiać nie zamierza; ba – on wydał już wyrok: skoro sprawa toczy się w sądzie, „nie będziemy z Panią rozmawiali”. Takie pisemne oświadczenie wyczerpuje znamiona przestępstwa, stanowiąc działanie uniemożliwiające spełnianie przez radną osiedlową jej obowiązków – przyznanych ustawami i głosami wyborców. Ba, stanowi także rażące pogwałcenie praw obywatelskich. W tym kontekście skojarzenia sfrustrowanych działaniami władz TSM spółdzielców, z Białorusią i Łukaszenką, stają się bardziej zrozumiałe.

Żeby było jeszcze śmieszniej, o ile Zarząd TSM odmawia Zofii T. jej praw i „nie widzi możliwości prowadzenia rozmów w opisanej sprawie”, o tyle nie przeszkadza mu to słać kolejnych pism, w których żąda, by pani Zofia T. (nie wiedzieć dlaczego akurat ona) wyraziła zgodę na zaciągnięcie przez blok pożyczki w centralnym funduszu remontowym, w związku z remontem dachu nie tkniętego poważniejszym remontem i nie ocieplonego od 28 lat budynku, którego mieszkańcy przez ten czas najwyraźniej nie dość jeszcze pieniędzy do TSM odprowadzili, by móc ten dach wyremontować...

To jednak nie wszystko. Mam przed sobą postanowienie Sądu Rejonowego w Nysie, Wydział VI Grodzki, z dnia 8 lutego 2008 r w podobnej sprawie. W sprawie tej Aleksander K. został obwiniony o to, że w Grodkowie „na terenie zasobów Spółdzielni Mieszkaniowej umieszczał na drzwiach wejściowych do budynków ogłoszenia dotyczące zwołania nielegalnych zebrań bez zgody Zarządu Spółdzielni” oraz że „zwołał nielegalne zgromadzenie bez wymaganego zawiadomienia oraz przewodniczył temu zgromadzeniu”. Sąd postanowił wówczas odmówić wszczęcia postępowania. Jak czytamy: zdaniem Sądu nie można przyjąć, że umieszczanie takich ulotek stanowi wykroczenie z art. 63a kw, bowiem trudno uznać drzwi wejściowe do budynków za miejsce do tego nie przeznaczone w rozumieniu powołanego przepisu, skoro zwyczajowo przyjęło się dokonywanie zawiadomień osób zainteresowanych o spotkaniach, zebraniach w taki sposób, nawet jeśli według zawiadamiającej (...) miały one charakter „nielegalny”.” Dalej czytamy o zarzucie „nielegalnych” spotkań członków spółdzielni, zaś całość postanowienia kończy się słowami: ”Zachowania takie stanowią przejaw istnienia społeczeństwa obywatelskiego i w żadnym razie nie są społecznie szkodliwe (...)”.

Od 10 miesięcy władze spółdzielni organizują nielegalne zebrania
O co w tym całym oskarżeniu skierowanym przeciwko członkom jednego z komitetów blokowych TSM tak naprawdę chodzi? O ulotkę informującą o zebraniu, które zgodnie z prawem miało być walnym cząstkowym członków spółdzielni. A które okazało się zebraniem przedstawicieli członków – organu nie istniejącego od 1 stycznia tego roku. Na zebraniu tym m.in. miał zostać uchwalony nowy statut spółdzielni - jak już pisałem w poprzednich tekstach - zgodnie z obowiązującą od lipca 2007r znowelizowaną ustawą. Zarządy spółdzielni mieszkaniowych miały czas do końca grudnia ub. r. by przesłać do Krajowego Rejestru Sądowego nowe statuty. W przypadku wielu z nich – i w przypadku Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej - tak się nie stało. Wbrew prawu zarząd TSM twierdzi, powołując się na stosowny przepis, że do czasu uchwalenia nowego statutu obowiązuje statut „stary” i stare przepisy procedowania zebrań. Zarząd TSM kompletnie ignoruje przy tym sąsiedni punkt ustawy, w którym ten czas uchwalenia nowego statutu jest precyzyjnie wskazany – 30 listopada 2007! Żeby było ciekawiej, dla Zarządu TSM organizowane przed wakacjami zebranie było jedynie „kontynuacją” tego sprzed pół roku. Kuriozum! Gdyby w ten twórczy sposób nadinterpretować jasno skonstruowany ustawowy zapis, można by uchwalać nowy statut do końca świata i jeden dzień dłużej...
Tymczasem w Sądzie Apelacyjnym w Lublinie zapadł prawomocny wyrok dotyczący podobnej sytuacji w Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej – sąd uznał, że „Regulamin obrad dopuszcza wprawdzie ogłoszenie przerwy, ale chodzi tu o przerwę techniczną, organizacyjną, porządkową, np. wynikającą ze zmęczenia obradujących lub potrzeby uzyskania dodatkowych materiałów. Powinna ona mieć jednak ściśle określony czas zakończenia w celu kontynuacji zebrania i skutecznej realizacji porządku” („Rzeczpospolita”, 24 września 2008). Tak samo rzecz się miała w przypadku TSM. Ponadto, w przypadku TSM jeden z przedstawicieli członków apelował, by nie głosować nad mozolnie głosowanymi właśnie poprawkami zmieniającymi statut, albowiem „nowelizacja ustawy znajduje się w Trybunale Konstytucyjnym” (patrz pliki dźwiękowe w poprzednich odcinkach). Podobnie było w Lublinie. Jednak, co od początku było oczywiste - ”Sąd podkreślił, że dopiero wydanie przez TK orzeczenia stwierdzającego niezgodność ustawy z konstytucją, prowadzi do utraty mocy obowiązujących przepisów z dniem ogłoszenia ich w dzienniku urzędowym. (...) Dlatego wstrzymanie zmian w statucie spółdzielni do nieokreślonego czasu rozpoznania wniosku przez TK było nieuzasadnione”.
Tytuł cytowanego artykułu brzmi: „Zebranie przedstawicieli spółdzielni jest nielegalne”. I choć wyrok dotyczył akurat Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, nie ulega wątpliwości, że w świetle prawa wszystkie organizowane po 31 grudnia 2007 roku zebrania przedstawicieli członków są nielegalne! Nielegalne są zebrania organizowane przez zarząd TSM, nie istnieje też coś takiego jak „przedstawiciel członków”. Ta prawda wciąż jednak nie chce dotrzeć tak do samych przedstawicieli członków, jak i zarządu i rady nadzorczej Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

Kiedy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze
W Tarnowie, ale też i w całej Polsce mamy do czynienia z sytuacją, w której rządzący spółdzielniami od dekad wciąż ci sami ludzie, z naruszeniem prawa robią wszystko, by jak najdłużej trzymać się swych stanowisk. Zarówno w Tarnowie, jak i w wielu spółdzielniach w kraju zarządy spółdzielni nie odpowiadają na niewygodne pisma i pytania spółdzielców. Natomiast ludzie aktywni, działacze społeczni, osiedlowi radni, wybrani w demokratycznych wyborach, gdy tylko okazują się być zbyt dociekliwi, padają ofiarą szykan, kuriozalnych procesów, prób zastraszania, co pokazuje opisywana sytuacja dotycząca Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Dziwne jest to, że wobec licznych, opisywanych przez nas w poprzednich tekstach nieprawidłowości nie reaguje rada nadzorcza. Nie reagują też inne instytucje kontrolne. Nic dziwnego, albowiem organy te – rady spółdzielcze i związki rewizyjne, składają się z pracowników i członków władz spółdzielni – innymi słowy, władze te kontrolują same siebie, na co zwracał też swego czasu uwagę Minister Infrastruktury odpowiadając na pewną poselską interpelację (odsyłam do poprzednich odcinków). Zadziwiający jest bezwład posłów, wymiaru sprawiedliwości, względem nietykalnych władz spółdzielni – i to w demokratycznym ponoć państwie prawa. Zdziwienie to nieznacznie tylko się zmniejsza, gdy słyszy się wypowiedzi „przedstawicieli członków” stwierdzających, że znowelizowana ustawa dająca w spółdzielniach mieszkaniowych więcej praw swoim członkom, na pewno w Trybunale Konstytucyjny przepadnie, bo teraz „prezes jest nasz”. Zdziwienie to nieznacznie tylko się zmniejsza, gdy słysząc o kolejnym projekcie nowelizacyjnym tej ustawy, będącym w istocie krokiem w tył i powrotem do stanu poprzedniego, ma się świadomość, iż nowelizację ową forsuje wiceminister infrastruktury, Piotr Styczeń, wcześniej prezes spółdzielni mieszkaniowej w Gorzowie Wielkopolskim.
Chciałoby się też zapytać, czy pan prezes Sękowski, czy pan prezes Sipiora, czy członkowie Rady Nadzorczej TSM postępując w opisywany w naszych tekstach sposób, mają coś do ukrycia? Czy może boją się, że wyjdzie na jaw, iż dokumentacja dotycząca prac remontowych za minione lata prowadzona jest co najmniej dziwnie – wpisy czynności nie są numerowane, a na poszczególnych kartkach pozostawia się nie przekreślone wolne miejsce, w które zawsze można coś wpisać? Czy może boją się, że ktoś się zapyta o powiązania rodzinne osób zatrudnionych w TSM? Czy może boją się, że ktoś zapyta, do kogo należą pawilony handlowe, wynajmowane pod sklepy, salony, apteki, które powinny pozostawać w gestii spółdzielni i swym istnieniem zapewniać jej odpowiedni dochód?

Oczywiście, podobne pytania można mnożyć. Rzecz w tym, że władze spółdzielni są zainteresowane, aby w zebraniach uczestniczyła jak najmniejsza liczba osób. W ten sposób można łatwiej, na spotkaniu w niewielkim gronie, z udziałem pracowników i ich rodzin wybrać na „przedstawicieli członków” swoich ludzi. Choć jak pisałem, obecnie zgodnie z prawem „zebrania przedstawicieli członków” nie istnieją, s dalej są organizowane. Dotąd przychodziło to bez trudu, albowiem ludzie jakoś dziwnie nie interesują się tym, jak wykorzystywane są ich pieniądze, co najwyżej narzekając z cicha na stan bloków, infrastruktury osiedlowej i kolejne podwyżki czynszów. Dlatego dla władz spółdzielni tak wielkie zagrożenie stanowią wszelakiej maści społecznicy, nazbyt dociekliwi, nazbyt aktywni, namawiający ludzi do korzystania z pełni przysługujących im praw. Czegoś się więc najwyraźniej boją – a jest to m.in. utrata utrzymywanych latami stanowisk. Stąd biorą się rozmaite szykany, sądy, wykluczanie ze spółdzielni, bezprawne działania aroganckich prezesów, nie akceptujących tego, że PRL już się skończył, a spółdzielcy są ich pracodawcami, nie zaś odwrotnie. Utrzymywanie się dotychczasowego stanu rzeczy jest, jak powiedziałem, możliwe dzięki obojętności ludzi. Zwraca na to wszystko uwagę radny Niedojadło, zwracają członkowie Krajowego Związku Lokatorów i Spółdzielców. A przecież TSM obraca potężnym budżetem, liczy kilkanaście tysięcy członków, a więc w administrowanych przez nią blokach mieszka kilkadziesiąt tysięcy osób – jedna trzecia mieszkańców Tarnowa!

Jak Dawid z Goliatem
Powoli jednak coś się zaczyna zmieniać. Ludzie rozmawiają ze sobą, coraz więcej osób przychodzi na zebrania, wnikliwie interesując się tym, jak wykorzystywane są ich pieniądze. Ba, niektórym spółdzielcom udało się ruszyć z posad to, co wydawało się niewzruszalne! Jak pisał 29 sierpnia b.r. „Fakt”, po pięciu latach walki, członkom Spółdzielni Mieszkaniowej Ruczaj Zaborze (Kraków) udało się odwołać rządzącego przez 14 lat „nietykalnego” prezesa. Prezes zarabiał 10 tys. zł miesięcznie plus premie, tymczasem osiedle było najbardziej zaniedbane w całym Krakowie, zaś mieszkańcy płacili jeden z najwyższych czynszów w tym mieście. ”Wdzięczny prezes dbał także, by dobrze powodziło się jego pupilom z zarządu i administracji” - czytamy. „Nic dziwnego, że nie wystarczało na remonty – denerwują się mieszkańcy”. Ze spółdzielnią udało się wygrać także pani Danucie K. Z Koszalina, o czym pisała „Chwila dla Ciebie”. Pani Danuta z kolei walczyła o przekształcenie mieszkania spółdzielczego na własnościowe. Zgodnie z prawem spółdzielnia miała na to 3 miesiące. Czas mijał, aktu notarialnego dalej nie było. Kobieta złożyła pozew do Sądu Rejonowego przeciwko spółdzielni. Dwa miesiące później akt notarialny był gotowy. Jakież było jednak zdziwienie Danuty K., gdy w dokumencie tym przeczytała, że „zarządcą lokalu będzie nadal spółdzielnia Przylesie”, podczas gdy zgodnie z ustawą lokator ma prawo wyboru zarządcy. Co więcej, kobieta dowiedziała się, że podpisuje także zgodę na przeprowadzanie przez spółdzielnię remontów – o których przecież decyduje prezes, a które „nie zawsze były zgodne z wolą lokatorów”. ”Prezes Okińczyc już nieraz pokazał, że w ogóle nie liczy się ze zdaniem członków spółdzielni, np. nie ujawniał rozliczeń finansowych z podwyżki czynszów i przeprowadzonych remontów.” – czytamy. Prezes zagroził Danucie K., że jak nie podpisze wszystkiego (bo przecież „wszystko jest tu zgodne z prawem”), to ona będzie musiała pisać nowy wniosek o uwłaszczenie. Bohaterka publikacji odała sprawę do sądu. I wygrała. Dziennikarce „Chwili dla Ciebie” prezes odmówił udzielenia odpowiedzi. Z radością za to wypowiadała się sama pani Danuta – artykuł kończy się słowami: ”Nie bójcie się i walczcie o to, co gwarantuje wam prawo! – mówię wszystkim. Moja sprawa pokazała, że Dawid może wygrać z Goliatem.” Być może warto więc, drodzy spółdzielcy, zacząć podobnie postępować w przypadku Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej?

Mając na uwadze opisywane przez nas nieprawidłowości w Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej i cały wieniec wątpliwości wokół eskalujących zachowań zarządu tej spółdzielni, niniejszy tekst, wraz z poprzednimi artykułami wysyłam do lektury odpowiednim organom. Mam bowiem poważne wątpliwości co do tego, że teksty te były dotychczas czytane, np. przez prokuratorów.
Zdaniem naszej redakcji poruszane od kilku miesięcy kwestie zasługują na ich uwagę. Mam jednocześnie świadomość, że czekać mnie może za ten czyn odpowiednia "zapłata", i to niekoniecznie wprost ze strony TSM i jej zarządu, na co wskazuje kuriozalny casus pani Zofii Taraszka, która nie jest już w stanie ustalić kto ją dziś skarży, choć sprawa przeciwko niej przed sądem się toczy ...
Ciąg dalszy nastąpi...

Mirosław Poświatowski, członek Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej z czynnym i biernym prawem wyborczym

Plakat: Teresa Bancewicz
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Thu, March 28, 2024 14:34:29
IP          : 18.232.88.17
Browser     : claudebot
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html