To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
  Wieści dziwnej treści    -   28/2/2009
Stowarzyszenie Gejów Nieaktywnych
Co i rusz czytam a to jak para lesbijek gdzieś tam domaga się bezpłatnego zabiegu in vitro i odszkodowania za to, że „im się dotąd nie udało”, a to że dzieci wychowywane przez dziadków są im zabierane do adopcji przez parę homosiów, a to inne jeżące mi włosy na głowie wieści. Od czasu do czasu te „cywilizacyjne zdobycze” trafiają i pod nasze strzechy. Takim nowym standardem cywilizacyjnym błysnął niedawno jeszcze jeden nowy lewicowy ruch „Porozumienie dla przyszłości” czyli m.in. SdPl, demokraci.pl, Zieloni 2004, z Dariuszem Rosati i Markiem Borowskim na czele – albowiem ugrupowanie to bierze na swe sztandary walkę o ciemiężonych gejów i chce prawnie usankcjonować w Polsce związki homoseksualne, jeszcze zanim wymusi to na nas Unia, no bo przecie „tolerancja” czyli promocja homoseksualizmu, eutanazji, aborcji oraz walka z kościołem, to dziś nowe wyznanie wiary, wartości, na których zbudowana jest współczesna Europa.

Ogloszenie

Niedługo potem tolerancją trysnęła posłanka PO, Urszula Augustyn, która informację o tym, że Kampania Przeciw Homofobii składa wniosek o unijną dotację, by zorganizować „szkolenia”, i „warsztaty” dla nauczycieli, skomentowała następująco: „Na pewno nie jesteśmy jeszcze społeczeństwem nasyconym wiedzą o tolerancji”. No, pal sześć szkolenia, ale homoseksualne warsztaty? Gdyby mi się w czymś takim zdarzyło wziąć udział, to chyba bałbym się schylić i wolę sobie tych homoseksualnych „warsztatów” nawet nie wyobrażać. W każdym razie, ucieszyła mnie wieść, że pani poseł chciałaby nas czymś nasycać, żebyśmy poczuli się jeszcze bardziej nasyceni, co samo w sobie jest wartościowe, albowiem wszyscy odczuwamy niedosyt.
Urszula Augustyn jako wiceszefowa sejmowej komisji edukacji w nasycaniu ma pewne doświadczenie, bo za jej sprawą wkrótce szkoła będzie nasycać umysły naszych sześcioletnich dzieci. Rozumiem, że nauka nie pójdzie w las, i nasyceni tolerancją nauczyciele, po odbyciu stosownych szkoleń i warsztatów zorganizowanych przez KPH, podzielą się tym nasyceniem ze swoimi uczniami, a naszymi dziećmi, najlepiej od razu sześciolatkami, albowiem zdaniem KPH problem homofobicznego „szykanowania uczniów” „zaczyna się już w gimnazjach”. Najlepiej więc zacząć tę edukację jak najwcześniej, od sześciolatków.
Problem jest tym poważniejszy, że w uczonych, słanych do UE raportach stwierdza się, że homofobiczne zachowania mają miejsce już w przedszkolu! Wprawdzie nie ustalono jeszcze mierników, jakimi należałoby sprawdzać poziom tolerancji u malucha, czy miałoby to być intymne ocieranie się edu-katora płci męskiej o nasycanego tolerancją chłopca, w oczekiwaniu na reakcję, czy jeszcze coś innego, ale nie ma wątpliwości, że nauczycielska, tresowana od czasów PRL tyle razy kasta, zachowa odpowiednią, rewolucyjną czujność, w zamian za nowe, przydatne w awansie zawodowym „certyfikaty” zaświadczające o tolerancji i trwaniu na straży „standardów cywilizacyjnych Europy”, jak to kilka lat temu o homoseksualiźmie wyraził się były minister Krzysztof Janik. A nie powinno być to doświadczeniem szczególnie bolesnym, jako że niedawno nauczyciele trenowali przecież zmianę flag na drzewcach z sierpomłotowych na gwiazdkowe oraz Towarzystw Przyjaźni Polsko-Radzieckiej na Kluby Europejskie.
Ale najlepiej by było, gdy poziom nasycenia tolerancją u malucha testowała trójka klasowa – nasycony nauczyciel, paniusia z opieki społecznej i homozorientowany przedstawiciel KPH. Co więcej, wzorem przodujących krajów (to nie żart), sytuacja, w której przedszkolak użyłby słowa „ty pedale”, powinna być dla opiekunów i dyrekcji placówki wyraźnym sygnałem, że rodzice tworzą rodzinę dysfunkcyjną, homofobiczną i nietolerancyjną, więc należy ich wezwać na dywanik, a w przyszłości – zalecić stałe kontrole paniusi z opieki, kuratora, czy też w ogóle odebrać rodzicom dziecko – oczywiście dla jego dobra.
Czy przesadzam? Przecież zmiana dokonywana na naszych umysłach przeprowadzana jest stopniowo, tak jak stopniowo dokonywała się w „przodujących” a niegdyś katolickich krajach Europy. Piszę tu o zmianie polegającej na tym, że to co chore i przez wieki niemoralne staje się terroryzującym wszystkich totalitarnym standardem, a co normalne i dobre - występkiem przeciw ludzkości i prawom człowieka, czymś karygodnym w sensie dosłownym, przestępstwem; że za normalne zaczynamy traktować sytuację w której mniej lub bardziej zboczona mniejszość dyktuje prawa większości za pomocą pieniędzy podatnika. Czy jeszcze ćwierć wieku temu temu byłoby normalne, że przez centra miast przetacza się kolorowy tłum „kochających inaczej”, współczesnych barbarzyńców? Czy dwadzieścia lat temu działacz takiego lobby, wchodzący na teren szkoły z ulotkami „edukacyjnymi” pokazującymi jakie to figle mogą wykonywać ze sobą dwaj panowie, nie trafiłby za kratki, o ile zdołałby przetrwać lincz w oczekiwaniu na policję? A przecież do takich sytuacji „edukacyjnych wizyt” w szkołach dochodziło już i u nas, w Polsce! A w listopadzie ub. roku to właśnie Robert Biedroń, szef Kampanii Przeciw Homofobii zapowiedział wydanie książeczki dla dzieci – bajki o trzech pingwinach, z których dwaj to tatusie – geje, a trzeci to "ich" syn. Tę samą bajkę wcześniej wprowadził do szkół rząd Wielkiej Brytanii.

Oj, zagalopowałem się, ups, muszę szybko sprawdzić czy aby nie jestem homofobem. Pomyślmy, homo – fob to taki człowiek, który ma fobię na punkcie drugiego człowieka. No zwyczajnie go tępi i nie lubi.
Zaraz, jestem przeciwnikiem mordowania nienarodzonych – znaczy się, jestem za życiem, za drugim człowiekiem – więc tu zarzut homofobii odpada. Jestem katolikiem, a przecież kościół opowiada się za życiem. Uważam, że związek tworzy kobieta z mężczyzną, a jego owocem są zwykle dzieci – a więc znów, jestem za tym, by ludzie się rozmnażali, a więc za drugim człowiekiem. Ba - mimochodem staję wręcz po stronie natury i naturalnych praw, bo gdyby Matka Natura zmuszona została przez totalitarną mniejszość politycznie poprawnych propagatorów zboczeń do stosowania ich wzorców, to nie tylko nie byłoby na świecie wówczas mnie, ale także i pana Biedronia, wszystkich homosiów razem wziętych i wszystkich ludzi, a w kosmosie i na ziemi bulgotałyby sobie zapewne w jakimś wodnym roztworze co najwyżej bakterie. Znów więc okazuje się, że względem drugiego człowieka - jestem na tak! A nawet więcej - stoję na straży istnienia całej ludzkości, z całym jej inwentarzem, ze ślepymi zaułkami ewolucji włącznie; stoję na straży istnienia Robertów Biedroniów i Magdalen Śród, nawet za cenę tego, że ich działalność uważam za antyludzką i wyjątkowo szkodliwą. Gdzież znaleźć taki bezmiar tolerancji, jaki niniejszym reprezentuję?!
Co więcej, sprzeciwiam się sytuacji, w której państwo zagląda mi pod pierzynę, wtrąca się do tego, jak wychowuję swoje dzieci, o czym rozmawiam itp. – a więc jestem za drugim człowiekiem, staję po jego stronie, po stronie jego wolności i praw. W uszanowaniu drugiego człowieka i jego przestrzeni prywatnej nie obnoszę się publicznie ze swoim życiem intymnym, upodobaniami seksualnymi na jakichś marszach i nikogo nie przymuszam, aby moje upodobania były jedynymi słusznymi i powszechnie obowiązującymi, nawet jeżeli za takie je uważam – mówiąc wulgarnie: sądzę, że jest czyjąś prywatną sprawą z kim i jak się ktoś „bzyka”. Czy jestem więc homofobem?
Wydaje się, że homofobami są właśnie wszyscy ci, którzy będąc mniejszością próbują narzucić nam kajdany politycznej poprawności, uzurpując sobie m.in. prawo do nauczania naszych dzieci, że to co be, jest cacy, a więc wszelakiej maści Biedronie z ich KPH i innymi tego rodzaju organizacjami, które pozostawiając rodzicom całe odium odpowiedzialności, także karnej za dzieci, jednocześnie poprzez wymuszoną, także prawnie indoktrynację, czyli pranie mózgu, dzieci te rodzicom w ten sposób wydzierają, pozbawiając matki i ojców ich przyrodzonych praw do wychowania swojego potomstwa. Co więcej, to właśnie oni, ci „obrońcy praw”, „tolerancjoniści” uważający że tolerancja polega na tym, że mniejszość narzuca większości jedynie słuszne myślenie pod sankcją karną, to właśnie ci ludzie stanowią największe zagrożenie dla wszelakich mniejszości; nachalni tropiciele homofobii są zagrożeniem dla kochających inaczej, węszyciele antysemityzmu – są zagrożeniem dla Żydów; ci totalitaryści, strażnicy sumienia, walczący z nami za nasze pieniądze (w przypadku KPH mówiono nawet o defraudacji) są zagrożeniem dla tych, w imieniu których rzekomo występują, albowiem wahadło im mocniej odchylone, tym mocniej przechyli się na drugą stronę, zbyt długo i mocno ściśnięta sprężyna – pęka, a że mówimy tu nie o mechanizmach, ale o terroryzowanych tak pojmowaną tolerancją ludziach, społeczeństwach – owo pęknięcie może w istocie objawić się prawdziwą nietolerancją, nie tą kreowaną, może objawić się przemocą czy pogromami.

Ale co tam. Za radą znajomego, pewnego tarnowskiego artysty grafika, karykaturzysty i szydercy, zamierzam założyć Stowarzyszenie Gejów Nieaktywnych. Bo zdaniem homoseksualnych środowisk „każdy z nas jest gejem”, to znaczy gejem potencjalnym i nie wiadomo kiedy się w nas to gejostwo objawi. W dobie kryzysu jedno jest pewne – na co jak na co, ale na walkę z homofobią Unia pieniędzy nie poskąpi. Można by więc zorganizować jakieś warsztaty, porozdawać ulotki z napisem „i ty jesteś gejem”, a jak jakiś przechodzień poczuje się urażony, to wyciągnie się pieniądze kolejne – na „monitoring” tego niepokojącego, homofobicznego zjawiska. Inna rzecz, że gdy to gejostwo już się w nas uaktywni nazbyt obficie, dramatycznie spadnie przyrost naturalny, a wobec mnogości emerytów nie będzie za co „walczyć z homofobią” ani Stowarzyszeniu Gejów Nieaktywnych, ani KPH. Ale może się mylę. W końcu w przyrodzie jest równowaga, i w miejsce degenerujących się - jako biała rasa - Europejczyków, przy okazji ochoczo wyzbywających się swoich chrześcijańskich korzeni kulturowych, coraz ci więcej u nas, w Europie, Muzułmanów. Hołubionych obficie przez „tolerancjonistyczne” środowiska i opiekę społeczną. Oni przyrost naturalny wyrównają. Z nawiązką. A kiedy już las meczetów przerośnie liczbę kościołów, nawet tych zamienionych na galerie, wtedy cóż, miłujący „tolerancję” totalitaryści pokroju Biedronia i ludzi skupionych w takich jak KPH organizacjach będą musieli szybko wziąć nogi za pas. W odróżnieniu od „katolickiego ciemnogrodu” słynnego ponoć z palenia na stosach, na których jakoś nikt kochających inaczej palić nie chce, nie liczyłbym na ich miejscu na to, że muzułmańska większość ograniczy się wobec nich do „obozów reedukacyjnych”. Prędzej sięgnie do wzorców z rdzennie muzułmańskich krajów. A tam się takich kastruje lub kamieniuje... Ot, taki historii chichot, a może raczej prawidło – sami zbiorą swoich działań plon...
M. Poświatowski
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Fri, April 19, 2024 13:53:43
IP          : 3.138.33.178
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html