To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Trzecia w Polsce Brama Seklerska stanęła w Koszycach Wielkich    -   27/6/2011
Polak, Węgier dwa bratanki...
Czasami dobrze jest wyrwać nos z własnego zaścianka i przynajmniej spróbować popatrzeć co robią i jak nas postrzegają inni. Wyjątkową okazję taką – do rozmowy o Polsce i o Węgrzech, o tym co nas łączy, stanowiła wizyta, do jakiej doszło 18 czerwca w Koszycach Wielkich, gmina Tarnów. Tego dnia, podczas uroczystego oddania uroczego centrum wsi, gościły tu delegacje z zaprzyjaźnionych samorządów: z położonej w Siedmiogrodzie (Rumunia) węgierskiej miejscowości Csíkszentsimon, węgierskich miejscowości Jászdózsa i Jászalsószentgyörgy; Koszyce odwiedził także wojewoda komitatu Veszprém Norbert Kovács. W Koszycach Wielkich oficjalnie odsłonięta została wówczas Brama Seklerska – najprawdopodobniej trzecia w Polsce, po Tarnowie i Nowym Sączu. I choć od wydarzenia tego minęło już prawie dziesięć dni, powracamy do niego, właśnie tytułem prywatnych, polsko-węgierskich „rozmówek”, bo warto wiedzieć, co też się u naszych „bratanków” dzieje i jak jesteśmy postrzegani...

Ogloszenie

Nie będę tu obszernie relacjonował uroczystości, z licznym udziałem oficjeli i bogatym programem artystycznym w wykonaniu młodzieży – informacje na ten temat podaje oficjalna strona Gminy Tarnów. Dość odnotować, że obecni byli, obok gospodarza, wójt Grzegorza Kozioła, posłowie Edward Czesak i Józef Rojek (PIS), członek zarządu Województwa Małopolskiego Stanisław Sorys, radna wojewódzka Lucyna Malec, radni powiatowi: Tomasz Stelmach, Józef Lazarowicz i Mariusz Tyrka, prezes Stowarzyszenia Zielony Pierścień Tarnowa Adam Flaga, a także liczni przedstawiciele gminnego samorządu.
Ze strony węgierskiej (w tym ze wspomnianej Rumunii) przybyli: wojewoda komitatu Veszprém Norbert Kovács, burmistrz Csíkszentsimon László Fábián, burmistrz Jászdózsa István Szerencsés oraz burmistrz Jászalsószentgyörgy Imre Szarvák. Warto ponadto zaznaczyć, że okolicznościowy adres nadesłał także Ambasador Republiki Węgierskiej w Polsce Róbert Kiss
Nie od rzeczy będzie wymienić także występującą młodzież – w mini-spektaklu przygotowanym przez niżej podpisanego udział wzięli: Robert Dzięciołowski, Bartłomiej Kula, Michał Reszczyński, Kamil Skórka, Marcin Tabiś, Dominika Witkowska, Ewelina Toczek, Mateusz Macheta, Jakub Gajda, Mateusz Bania, Rafał Wójcik i Michał Gąsior pod opieką Elżbiety Wiejackiej. Śpiewał chór Gaudium Canendi pod kierunkiem Joanny Augustyn-Wróbel. Ponadto swoim śpiewem zauroczyła wszystkich Martyna Szerencsés, córka burmistrza miejscowości Jászdózsa.

Podczas uroczystości, która po części oficjalnej przerodziła się w rodzinny festyn, przecięto wstęgę pod bramą seklerską, którą podarował samorząd Csíkszentsimon, z którym z kolei dzień wcześniej Gmina Tarnów podpisała porozumienie o współpracy. Warto w tym miejscu wspomnieć, czym jest „brama seklerska” i kim są Seklerzy, czy może raczej „Szeklerzy”. To grupa etniczna zamieszkująca wschodnią część Siedmiogrodu. Niegdyś węgierski, dziś rumuński Siedmiogród bardzo licznie zamieszkały jest przez węgierską, seklerską mniejszość i mówi się nawet o jego autonomii. Nazwę tego ludu wywodzi się m.in. od węgierskiego słowa „granica” lub „strażnik granic”, co nie powinno dziwić jeśli wziąć pod uwagę burzliwe dzieje Siedmiogrodu i bardzo aktywny udział Seklerów w operacjach wojskowych. Królowie węgierscy chętnie osiedlali lud ten na terenach przygranicznych – ich zadaniem była obrona granic. Już w kronice Węgier w 1116 roku opisuje się ich jako „szczep niezwykle waleczny i wierny”. Seklerzy brali też udział w V Wyprawie Krzyżowej – a w bliższych nam czasach, w powstaniu węgierskim Lajosa Kossutha w czasie Wiosny Ludów 1848 roku. Wcześniej, z biegiem czasu Seklerzy uzyskali wiele przywilejów królewskich, w tym zwolnienie od obciążeń feudalnych. Ich organizacja i demokracja wojskowa były – jak czytamy – czymś wyjątkowym, czego próżno by szukać w całej feudalnej Europie. Do XIV wieku pojęcie Seklerzy było traktowane na równi z pojęciem szlachta. W XVII-wiecznej Rzeczpospolitej często służyli też jako żołnierze nadwornych oddziałów magnackich w Małopolsce. Jakby na przekór temu wojowniczemu wizerunkowi, Seklerzy byli i są ludem bardzo gościnnym – gościnność ta nie pozwala zamykać bramy, stąd też i jej symbolem, symbolem otwartego serca jest „brama seklerska”. Budowane przed wiekami w różnych miejscach w Europie, najpiękniejsze i najliczniejsze przetrwały w Siedmiogrodzie. W Polsce znajdują się tylko dwie – w Tarnowie i w Nowym Sączu. Teraz dołączyła do nich brama kolejna. Na łukach bram seklerskich znaleźć można taki oto napis: „Pokój wchodzącym, błogosławieństwo wychodzącym”...

Polak, Węgier dwa bratanki...
Tyle tytułem wprowadzenia, czas na polsko-węgierskie rozważania i rozmówki, albowiem czasami dobrze jest wyrwać nos z własnego zaścianka i przynajmniej spróbować popatrzeć co robią i jak nas postrzegają inni. Osoby lepiej ode mnie wykształcone, władające kilkoma językami, mają tą przewagę, że jeśli im się zachce i starczy im czasu i ciekawości świata, mogą sobie w oryginale poczytać, co też myślą, czym żyją i jak nas postrzegają Niemcy, Brytyjczycy czy Francuzi. Możemy wtedy uzyskać nieco bardziej spójny i niezafałszowany obraz świata, tym bardziej, że to, co dzieje się nad Tamizą, Sekwaną czy w innych zakątkach Europy, odbija się w końcu również na nas samych – a nasze własne postrzeganie nabiera właściwszych proporcji.
Taką okazję dla mnie do zajrzenie za przysłowiową miedzę, stała się właśnie uroczystość w Koszycach Wielkich. Zatem, w myśl porzekadła, powstałego w czasach Konfederacji barskiej (1768-1772), które w swej pierwotnej wersji brzmiało „Węgier, Polak dwa bratanki i do konia i do szklanki. Oba zuchy, oba żwawi, niech im Pan Bóg błogosławi” - usiadłem z Węgrami, nie na konia wprawdzie, ale przynajmniej do szklanki, żeby sobie pogwarzyć. Warto przy tym zaznaczyć, że historia polsko-węgierskich relacji, czy raczej przyjaźni, ma długą brodę, a pomiędzy obydwoma państwami istnieje wiele podobieństw. Jak pisał Andrew Haraszti w „Tysiąc sto lat wspólnej polsko-węgierskiej historii”, Polska i Węgry „w bardzo wczesnym stadium swojej państwowości zidentyfikowały wspólnotę ich przeznaczenia – zagrożenie przez pangermanizm od strony granicy zachodniej i zorientowany na Rosję panslawizm od strony wschodniej”. Mniej więcej w tym samym czasie ustaliła się nasza państwowość, którą oparliśmy na chrześcijaństwie łacińskim. Mieliśmy wspólnych królów (Ludwik Węgierski, Jadwiga Andegaweńska, Władysław III Węgierski, jeden z najlepszych polskich władców Stefan Batory, czyli siedmiogrodzki książę Istvan Bathory). Łączy nas postać generała Józefa Bema, który podczas Wiosny Ludów rozpoczętej w roku 1848, m.in. wyzwolił i oddał Węgrom cały Siedmiogród, a któremu w charakterze adiutanta towarzyszył największy bodaj węgierski poeta doby romantyzmu Sandor Petofi. Czytałem gdzieś, że z kolei w czasie wojny polsko-bolszewickiej w latach 1919-1920 Węgry zaproponowały Polsce pomoc 30 tysięcy kawalerzystów – jednak Czechosłowacja odmówiła przepuszczenia ich przez swoją granicę. Podczas II wojny światowej Węgry, choć zawarły formalną koalicję z Niemcami, to jednak premier Miklos Horty odmówił przepuszczenia Wermachtu przez terytorium tego kraju przeciwko Polsce i nakazał zaminowanie tuneli kolejowych. Z terenu Węgier ewakuowano do Francji około 35 tysięcy „internowanych” żołnierzy Wojska Polskiego, a główna ekspozytura naszego wywiadu w Europie Środkowej działała w Budapeszcie aż do czasu niemieckiej okupacji Węgier w 1944 roku. Potem był 28 czerwca 1956 roku, gdy w Poznaniu wybuchł pierwszy w PRL strajk generalny, zakończony krwawo stłumionymi demonstracjami ulicznymi – oraz 23 października tegoż roku, gdy w Budapeszcie odbyła się wielka manifestacja solidarności z poznańskimi robotnikami – jedno ze wznoszonych wówczas haseł brzmiało: „Wszyscy Węgrzy chodźcie z nami, pójdziemy za Polakami”; na placu gen. J. Bema odczytane zostały żądania domagające się wolności słowa, wolnych wyborów i pełnej niezależności od ZSRR. Ta rewolucja skończyła się interwencją Armii Radzieckiej, zginęło około 2,5 tysiąca Węgrów, głównie podczas ulicznych walk w Budapeszcie, 20 tysięcy zostało aresztowanych, około 200 tysięcy uciekło z kraju, zaś nowo wybrany premier Imre Nagy wraz z innymi przywódcami rewolucji został skazany na śmierć. Na sowiecką interwencję na Węgrzech zareagowali Polacy – w ciągu paru dni w całym kraju zgłosiło się ponad 11 tysięcy krwiodawców, pojawiła się pomoc materialna, kilkukrotnie wyższa, niż ta udzielona przez rząd USA...

Węgry obecnie
Ale powróćmy do Węgrów, z którymi miałem przyjemność rozmawiać. Otóż po upadku socjalistów, którzy okłamywali obywateli węgierskich i zrujnowali kraj, absolutną większość w parlamencie rok temu zdobyła Węgierska Unia Obywatelska – Fidesz. Węgry uchwaliły nową konstytucję, która wejdzie w życie 1 stycznia przyszłego roku. Z poprzedniej, stalinowskiej jeszcze konstytucji pozostał tylko zapis, że Budapeszt jest stolicą państwa. Nowa konstytucja w preambule odwołuje się do Boga, podkreśla narodową tożsamość i zaczyna się od inwokacji „Boże, zbaw Węgrów i obdarz ich swymi łaskami”. Konstytucja ta zawiera zapisy o ochronie instytucji małżeństwa jako związku kobiety z mężczyzną i o ochronie życia poczętego. Mało tego, rząd Viktora Orbana – z wykorzystaniem unijnych środków – przygotował antyaborcyjną kampanię, przedstawiającą aborcję z punktu widzenia nienarodzonego dziecka (Bruksela żąda zwrotu środków!). Te i inne zapisy spotkały się ze wściekłym atakiem eurokratów, co tylko zresztą pokazuje, jak wszechobecne jest władza „lewactwa” w Unii Europejskiej oraz w poszczególnych krajach. Obrona życia nienarodzonych, sprzeciw wobec małżeństw homoseksualnych i możliwość stosowania kar dożywotniego więzienia bez szans na wcześniejsze zwolnienie warunkowe to dla Amnesty International „naruszenie europejskich i międzynarodowych standardów praw człowieka”. Zadłużone Węgry zerwały też umowę z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, który udzielenie pomocy uzależniał od likwidacji świadczeń dla najuboższych i dla rodzin wielodzietnych. Moi rozmówcy byli dumni z tego „postawienia się” Victora Orbana MFW, choć mają świadomość, iż czeka ich „zaciskanie pasa”. Fidesz obłożył za to podatkami wielki kapitał, wprowadził podatek kryzysowy dla banków, hipermarketów i niektórych innych firm, zaostrzając kontrolę nad nimi, jednocześnie modyfikując pomoc społeczną w ten sposób, że zasiłek rodzinny odbierany jest tym rodzinom, których dzieci ponad połowę czasu nauki przeznaczają na wagary. Jednocześnie Węgrzy zrozumieli, że o przyszłości, także systemu emerytalnego, który został zreformowany, decydują przyszłe pokolenia – stąd zmiany w polityce podatkowej zachęcające do posiadania dzieci. To podstawowe ze zmian, nie wszystkie muszą się mi podobać, ale Węgry, tak atakowane przez różne środowiska, w tym media – i to także „nasze” „pudła rezonansowe” grzmiące o „brunatnieniu”, „łamaniu praw człowieka” i „wolności słowa” w tym kraju - Węgry, które przeciwstawiły się szaleństwu politycznej poprawności i „tolerancji”, Węgry, które na przekór trendom Unii Europejskiej, odwołują się do tożsamości narodowej i chrześcijańskiej – wydają się stanowić dziś nadzieję dla nas i dla całej Europy. Rząd Orbana rzeczywiście kieruje się interesem własnego kraju: niedawno stała się rzecz niesłychana – nasi „bratankowie” przegonili Rosjan z węgierskiego koncernu naftowego MOL.
Jednocześnie nowa konstytucja naszych sąsiadów daje możliwość natychmiastowego uzyskania obywatelstwa węgierskiego przez Węgrów mieszkających na obczyźnie – co również spotkało się, tym razem w krajach ościennych, z ogromnym sprzeciwem, albowiem jedna czwarta Madziarów żyje w Serbii, Słowacji czy Rumunii – w tym ostatnim przypadku w Siedmiogrodzie, który z przerwami do Węgier należał przez tysiąc lat i w którym węgierska „mniejszość” stanowi „większość” i jak mi przekazywano, jest nieustannie szykanowana. Wcześniejsza próba wprowadzenia tych zmian nie udała się, bo rządzący wówczas socjaliści ogłosili referendum w tej sprawie i rozpętali „kampanię grozy” strasząc masową emigracją i odbieraniem miejsc pracy ze strony Madziarów z ościennych państw.

Na zmiany na Węgrzech patrzę z podziwem; z zupełnie odmiennymi uczuciami patrzy na nie – i trzeba mieć tego świadomość – zajęta obecnie Grecją Europa, zaniepokojona narodowym, państwowotwórczym zwrotem tego kraju, przeszkadzającego w budowie „Eurosojuza”. Jednocześnie moi węgierscy rozmówcy z pewnym podziwem patrzą na Polskę – jeszcze nie tak dawno podziwialiśmy zamożność czy infrastrukturę naszych bratanków, dziś oni patrzą z zazdrością na nasze, realizowane z środków unijnych inwestycje. Z tej perspektywy ostatnie lata były dla Węgier stracone. Węgrzy zazdroszczą nam również zapisów naszej konstytucji, według której nie wolno zaciągać pożyczek lub udzielać gwarancji i poręczeń, w następstwie których dług publiczny przekroczy 3/5 wartości PKB (nie cieszcie się, ten zapis niewiele daje, bo polski rząd stosuje kreatywną księgowość).

Z Węgrami rozmawiałem również o Smoleńsku. Stosunek moich rozmówców do tej tragedii jest jednoznaczny i wynika z tego, co napisałem na wstępie („Polska i Węgry w bardzo wczesnym stadium swojej państwowości zidentyfikowały wspólnotę ich przeznaczenia – zagrożenie przez pangermanizm od strony granicy zachodniej i zorientowany na Rosję panslawizm od strony wschodniej”). Kiedy zacząłem opisywać mataczenia naszego rządu w zakresie śledztwa smoleńskiego, przerwano mi i usłyszałem: „proszę pana, ten samolot rozbił się na terenie Rosji. Nam to mówi wszystko”...

I tak sobie czas jakiś gwarzyliśmy, o tym i owym, o tożsamości, a nawet o muzyce. Cytowałem węgierskim gościom współczesną piosenkę napisaną przez mojego kolegę Dawida Hallmana, o dębie, co „od dawna tutaj stoi” i różne wydarzenia miały miejsce w cieniu jego konarów – jednak co się stanie, gdy go zaniedbamy i przyjdą jacyś ludzie z piłami i siekierami, by podciąć korzenie, pień naszej tożsamości? Węgrzy też mają taką rockową piosenkę, zespołu Karpatia: „Zbuduj mi krzyż z tego drzewa, posadzonego gdy się narodziłem. / Zbuduj mi trumnę z tego drzewa, w cieniu którego zapisało się moje przeznaczenie. (…) Z najpiękniejszej części drzewa zbuduj ładną kołyskę. / Wtedy wszystkie węgierskie dzieci, będą mogły śnić o lepszej przyszłości”.
-Proszę pana, my jesteśmy ze sobą połączeni – stwierdził w pewnym momencie jeden z Węgrów. -To co się dzieje u nas, ma potem miejsce u was i odwrotnie. Cóż ja na to? Chyba tylko mogę przywołać słowa Stanisława Worcella, który jeszcze w 1849 roku pisał: „Węgry i Polska to dwa wiekuiste dęby, każdy z nich wystrzelił pniem osobnym i odrębnym, ale ich korzenie, szeroko rozłożone pod powierzchnią ziemi, i splątały się, i zrastały niewidocznie. Stąd byt i czerstwość jednego jest drugiemu warunkiem życia i zdrowia”.

M. Poświatowski
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Fri, April 19, 2024 09:00:18
IP          : 3.142.53.68
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html