To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Jak uczynić ludzi niewolnymi tak, by nawet tego nie zauważyli    -   07/10/2011
Felieton Mirosława Poświatowskiego
”Nasza demokracja jest szalenie „zaawansowana”. Podobnie jak demokracja na świecie. Niedawno oglądałem sobie film dokumentalny, na którym padły słowa, brzmiące mniej więcej: „proszę sobie wyobrazić i pomyśleć – Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, ponad 300 milionów ludzi, ponad 300 milionów poglądów – i tylko dwie partie polityczne: Republikanie i Demokraci”. Wypadałoby jeszcze dodać, że są to partie tak naprawdę niewiele różniące się od siebie, bo różnice te w większości wypadków stanowią „teatr”, wobec konieczności dzielenia łupów i zgodnego dojenia tambylców. Wyższy od USA poziom „demokracji”, pod tym względem miał taki na przykład Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich, gdzie była partia jedna, no i PRL. Historia kołem się toczy! No, ale trzeba iść z duchem postępu, więc Amerykańcy mają nowocześniejszą iluzję dokonywania wyborów, wedle zasady, którą tak pięknie ujął słowami Stanisław Michalkiewicz „tak czy owak, sierżant Nowak”. S. Michalkiewicz miał oczywiście na myśli demokrację w Polsce, nieco mniej zaawansowaną, bo u nas przecie od 1989 roku w zasadzie mamy cały czas nie dwa, ale cztery te same ugrupowania, które kręcone są nie przez lobby żydowskie, jak w USA, tylko przez razwiedkę już to izraelsko-amerykańską, już to niemiecko-rosyjską, w zależności od tego, kto z naszych tajnych służb na czyj żołd poszedł, po słynnej „transformacji ustrojowej”, a nawet jeszcze wcześniej.” - w najnowszym felietonie Mirosława Poświatowskiego czytamy o toczącej się „wojnie kulturowej” wypowiedzianej naszej, zachodniej cywilizacji, opartej na wartościach chrześcijańskich; wojnie toczonej o rząd dusz – i kieszeni, gdzie największym wrogiem staje się umiłowanie Ojczyzny i katolicyzm, zaś frontem walki – jest przestrzeń ustawodawcza, prawodawcza, edukacyjna, kulturalna, społeczna – nade wszystko zaś religijna i dotykająca kwestii etyki i wolności słowa.

Ogloszenie

”Pełen” spontan i „d***kratyczny” odlot
...Niemniej jednak podobnie jak w Stanach, scenę polityczną mamy przewidywalną i skutecznie uszczelnioną, choćby niedawną decyzją Państwowej Komisji Wyborczej i jakże niezawisłych organów wymiaru sprawiedliwości, dotyczącą rejestracji list ugrupowania Janusza Korwina Mikke. Nie wiem, może nie otrzymał on stosownej „koncesji”, bo rolę antysystemowej opozycji ma grać inne ugrupowanie – zaś służbom po prostu nie udało się u pana JKM zainstalować odpowiedniej liczby – że zacytuję klasyka - „naszych s...synów”.
Nawiasem mówiąc pojęcie „naszych s...synów” musi robić zawrotną wprost karierę wśród płomiennych obrońców swobód obywatelskich, wolności słowa i demokracji, co pokazuje historia najnowsza, gdy po różnych krajach „Trzeciego Świata”, zwłaszcza tych zasobnych w surowce, dotychczasowi „przyjaciele USA” czy innych „cywilizowanych” nacji, z którymi robiło się interesy, nagle stają się dyktatorami i terrorystami i w ramach zaprowadzania tam demokracji, w krajach tych osadza się bardziej spolegliwych „namiestników”, z pomocą pełnego spontanu ludu tubylczego wylegającego w protestach na ulice, którego to potem ludu amerykańskie samoloty muszą bronić, zrzucając im na łby bomby, zwłaszcza gdy jest to zgodne z interesem Izraela.
Z kolei do wywoływania odruchów spontanicznych, także takich jak wspomniane, niezbędne są oczywiście media, bo tylko dzięki mediom może zapanować „pełna demokracja”. Tubylcy pozbawieni mediów wprawdzie nie mogą się tak łatwo zorganizować, gdy się „zbiesią”, ale za to, pozbawieni lokalnej odmiany naszej „Gazety Wyborczej” - nie bardzo wiedzą, co wypada im myśleć, więc są wówczas potencjalnie niebezpieczni. Tymczasem tylko media zorganizują odpowiednią nagonkę, nagłośnią to co trzeba i wyszeptają do uszka, co też tym różnym tubylcom myśleć przystoi, a jakie myślenie jest zakazane. Prawdę tę jako pierwsi pojęli Żydzi, stąd też już w pierwszej połowie XX wieku większość mediów, środków masowego przekazu i cały przemysł filmowy, zdominowane zostały przez „starszych braci w wierze”, którym jako jedynej nacji na świecie, wolno uprawiać narodowy szowinizm – zbliżone odruchu ze strony innych nacji, są już tylko „faszyzmem”, „nacjonalizmem”, „antysemityzmem”, a jak trzeba – to i nawet homofobią.
Wszystkie te izmy, tak przydatne w tresowaniu narodów, są niezwykle pomocne w gnojeniu i niszczeniu zachodniej cywilizacji, osłabianiu tożsamości, narodowej tkanki poszczególnych państw; są wprost bezcenne w podmywaniu cywilizacyjnych fundamentów, niszczeniu systemu wartości.

”Zdemoralizujemy i wykończymy ich dopłatami i limitami” - czyli socjalizm z „ludzką twarzą”
Z historii wiemy, że niektóre wielkie imperia waliły się w chwili, gdy wciąż tambylcom wydawały się potęgami; gdy pogrążały się w hedoniźmie, odchodząc od kształtujących je wartości. Dzieje się tak – w symbolicznym wymiarze – także na kartach Biblii (Sodoma i Gomora). I gdybym ja, Mirosław Poświatowski, miał nieograniczone niemal możliwości i chęć zniszczenia cywilizacji, a raczej – uczynienia z milionów ludzi niewolników – w obecnych czasach wcale nie musiałbym militarnie podbijać państw i narodów.
Po pierwsze - wystarczy podbój ekonomiczny. Uzależnienie, zadłużenie, wyniszczenie rodzimego przemysłu. Uzależnia się oczywiście m.in. kredytami, dofinansowaniami, kusząc – damy wam pieniądze, jeśli spełnicie takie i takie warunki. I powiemy wam, ile i czego macie produkować, według jakich norm, a czego wam produkować nie wolno. Patrząc na unijne dofinansowania np. do rolnictwa, na nikomu niepotrzebne w większości przypadków unijne szkolenia, utrzymujące firmy szkolące, które normalnie nie przetrwałyby lub nie zaistniałyby nawet na rynku (ale są pieniądze do wzięcia – Unia daje!), patrząc na dopłaty, limity itp. nagle zauważamy, że gro z tych rzeczywistych beneficjentów, bez tego „dofinansowania”, (zabieranego drugą ręką w formie podatków) – nie byłoby w stanie funkcjonować! Ba – w normalnych, prawdziwie rynkowych warunkach, cała rzesza ludzi wykonywałaby nikomu niepotrzebną pracę, za którą nikt by nic im nie zapłacił – a przecież oni właśnie taką nikomu niepotrzebną pracę dziś wykonują! Jakież to demoralizujące – bo jakże demoralizujący i nic wspólnego z wolnym rynkiem nie mający jest system limitów i dopłat!
Zatem znów znaleźliśmy się w zaawansowanej fazie rozwoju biurokratycznego systemu gospodarki centralnie sterowanej, czyli z socjalizmu – trafiliśmy do socjalizmu, tylko z jeszcze inną „ludzką twarzą”, stającą się powoli twarzą sędziego, urzędnika zaglądającego nam do garnków i pod pierzynę, uzbrojonego po zęby pracownika „skarbówki” itd. itp.

Europejczyk? A co to takiego?
Co więcej – w opisywanej sytuacji również ceny różnych produktów niewiele mają wspólnego z „normalnością”, bo nie odzwierciedlają ich rzeczywistej wartości, a to za sprawą biurokracji, która np. decyduje, że od teraz mamy globalne ocieplenie, za które odpowiada rzecz jasna człowiek, stąd takie, dajmy na to, limity i handel prawami do emisji CO2, które zadławią np. polski przemysł, nie tylko energetyczny, ku radości państw poważnych, takich pokładów węgla kamiennego jak my nie posiadających, ale za to mających np. gazrurę i energetyką jądrową. Dławiony cenami rodzimych produktów lud sam domagać się będzie tańszych produktów i tańszej energii, nie oglądając się na to, skąd one mają pochodzić i nie zastanawiając nad tym, że pierwej celowo zniszczono konkurencyjność jego narodowych przedsiębiorstw - bo takie są prawa natury i reguły rynkowej gry, gdzie wygrywa silniejszy, zwłaszcza gdy ten „słabszy”, wcale nie chce stawać we własnej obronie.
Ale czegóż się spodziewać, gdy wódz zachowuje się jakby na cudzym pasku chodził i w kieszeni siedział, hołdy lenne obcym wodzom czyniąc? Cóż czynić, gdy elity wstydzą się polskości, gdy ci zakompleksieni mali ludzie, kupują i wyznając wiarę w mit Europejczyka – a ściślej rzecz ujmując, „Unijczyka”, tworu ubranego w szkocką kratę z krakowską czapką na głowie, tworu którego nie ma? A przecież cała ta paplanina o końcu państw narodowych czyniona jest na użytek idiotów lub cwaniaków takich, jak nasze „elity” właśnie, jak nasi przywódcy – bo wszędzie na świecie każde normalne państwo walczy o własne interesy, nie zaś o cudze. Naiwnością byłoby sądzić, że dbałość o cudze interesy, jeżeli już się przydarzy, jest przejawem przyrodzonego członkom Unii Europejskiej altruizmu – nie, zdarza się tak tylko wówczas, gdy zaspokojenie cudzego interesu, jest drogą do osiągnięcia interesu własnego. Niestety, mit „Unijczyka” okazał się skutecznym narzędziem do realizowania własnych interesów przez państwa poważne, jak np. Niemcy; zwłaszcza w przypadku Polski i polskich elit, gdzie mit ów, zderzając się z gorliwością neofity, przyniósł „nadspodziewanie dobre rezultaty”, przekraczając zapewne najśmielsze oczekiwania ościennych państw.

Tak tedy żyjemy sobie w „wolnym” kraju, wyznając wiarę w Demokrację, z pomocą której Hitler doszedł do władzy, a która jest dziś bez mała demokracji tej parodią, choćby za sprawą naszej ordynacji wyborczej oraz Sejmu i Senatu, którego jedynym sensem istnienia jest dostosowywanie ustawodawstwa polskiego do unijnego. Rzecz to przy tym istotniejsza, że nawet Parlament Europejski, jedyny demokratyczny organ w tym quasi-państwowym tworze regulującym wszystkie dziedziny życia obywateli państw członkowskich, jest w istocie organem, który praktycznie o niczym nie decyduje, przyjmując jedynie regulacje organów, których skład wyłoniony został w sposób z demokracją nie mający nic wspólnego...
Żyjemy, nie zdając sobie sprawy, że oddajemy dziś „państwu” więcej, niż oddawał chłop feudalny. Żyjemy we „wspólnocie”, w której ktoś obcy dyktuje nam jak mamy się zachowywać, ile czego mamy produkować, jaki rozmiar mają mieć sprzedawane owoce itd. itp.; za chwilę dowiemy się, czy wolno nam korzystać z własnych zasobów energetycznych w postaci gazu łupkowego. To trochę tak, jakby nasz sąsiad decydował, co mamy zasadzić we własnym ogródku lub czy wolno nam z własnego pola wykopać ziemniaki. Zaiste, nie jesteśmy panami u siebie. Jednak „cicho sza, bo powiedzą, że nie jesteśmy Europejczykami! Rany Boskie, co sobie w Europie o nas pomyślą” – drukują nam wciąż do głów głupcy, ludzie mali i zeszmaceni; urodzeni odpowiednio wcześniej stręczyliby nam przystąpienie do ZSRR, nierzadko ich rodzice czy dziadkowie tak właśnie czynili! Jaką trzeba być świnią lub jakie trzeba mieć kompleksy, by takie rzeczy głosić, by strach przed tym, „co też inni powiedzą”, przedkładać nad interes państwa polskiego! Tak więc jesteśmy dziś „suwerenni inaczej”...

Wracając jeszcze do kwestii podboju ekonomicznego, do zagadnienia demoralizacji ludzi poprzez system limitów i dopłat, do tego zaprzeczenia wolnego rynku, do tego psucia systemu, podmywania fundamentów państwowości, czy jak inaczej byśmy tego nie nazwali, pisząc o socjaliźmie i biurokracji. Otóż w sytuacji, gdy sztucznie kreuje się różne byty i utrzymuje armię nikomu niepotrzebnych ludzi – po jakimś czasie byt tych ludzi, oduczonych pożytecznego zajęcia, zależeć będzie ode mnie – Mirosława Poświatowskiego, wespół z kolegami, hipotetycznie przymierzającego się do zniszczenia cywilizacji i uczynienia z ludzi niewolników. Przecież inaczej ci utrzymywani przeze mnie – a nie z moich pieniędzy ludzie, odbiorcy „pomocy” i „dofinansowań” - przestaliby istnieć. Z ich pomocą mogę więc potem doić ich i doić ich pobratymców, a oni tego już to nie zauważą, już to odczuwać będą wdzięczność i oddawać mi cześć. Mniejsza o to, czy z uwielbienia, czy ze strachu o własną posadę.
Piszę „ich” - mając tu na myśli armię urzędników, organizacje pozarządowe, a nawet całe rządy, dla których – gdyby coś w ich krajach poszło nie tak – to „ja” jestem jedynym ratunkiem znalezienia lukratywnych posad. Pójdą za mną, choćby nawet o moim istnieniu nie wiedzieli; zatańczą, tak jak im zagram. Moi niewolnicy – nadzorujący swoich zniewolonych, a nieświadomych swej sytuacji pobratymców...
Pozostałych – walnie się w łeb sądową pałką „...izmów”.

Hodowla niewolników, czyli zakłamywanie pojęć i wartości
Jednak zabieg taki, uczynienia z ludzi niewolników bez ich wiedzy i oporu, jest możliwy tylko wtedy, gdy ramię w ramię z uderzeniem w sferę gospodarki, w prawdziwy, wolny rynek, kroczy socjotechnika, „rząd dusz”. Stąd zabieg ten jest możliwy tylko wówczas, gdy „masom” wypierze się mózgi, zarówno z pomocą mediów, jak i też poprzez przewracanie wszystkiego w sferze kultury, edukacji, wartości... Zabieg taki jest możliwy, gdy masy te nauczy się bezrefleksyjnego przyjmowania, tego, co powiedzą ludzie obsadzeni przeze mnie w rolach medialnych autorytetów. Gdy pozostałych, tych bardziej świadomych, zamknie się kneblem autocenzury i Trybunałem Politycznej Poprawności, zainstalowanym przy Ministerstwie Prawdy. Wszystko to wreszcie zależeć będzie również od tego, co powiedzą – jak to mówił Stalin - „pożyteczni idioci”. Te „masy” należy więc wykulturowić, odrzeć z tradycji, a w jej miejsce wprowadzić świat „antywartości”, relatywizmu, hedonizmu itp.
Tradycja, patriotyzm, chrześcijaństwo – muszą najpierw stać się „jedną z opcji do wyboru”, a nie fundamentem cywilizacji; potem muszą stać się czymś wstydliwym, niegodnym cywilizowanego człowieka – a któż cywilizowanym człowiekiem być by nie chciał!? Trzeba więc wartości te zdeprecjonować, zakłamać, odwrócić znaczenie słów, zawłaszczyć język. Chrześcijaństwo nazwać ciemnogrodem. Z księży – jak leci zrobić pedofilów. Z ekumenizmu, skutkującego odchodzeniem od prawd wiary – uczynić w katolicyźmie największą świętość. W końcu co to za różnica, „jak” wierzymy, w jaki sposób, w jakiej formie tę wiarę uzewnętrzniamy? I wreszcie – co to za różnica, „w co” wierzymy?
Prócz tego trzeba z mordowania dzieci nienarodzonych – uczynić „prawa człowieka”. Trzeba oswoić ludzi ze wspomaganym samobójstwem – eutanazją. Wypchnąć chrześcijaństwo z przestrzeni publicznej, do katakumb. Wypchnąć z edukacji. Tak będzie dobrze, postępowo i demokratycznie. Takie są cywilizacyjne standardy.
Trzeba zrzucić z piedestału Prawdę obiektywną, stawiając tam bożka tej prawdy, którą akurat w danym momencie „demokratycznie” obwieścimy. Należy wreszcie zrównać patriotyzm, poczucie narodowej tożsamości – z faszyzmem. Katolików zrobić „fundamentalistami”. Wytresować ich antysemityzmem (a co np. z „antypolonizmem”?), by wciąż musieli się tłumaczyć, że „nie są wielbłądami”, by byli w defensywie. Nie odważą się wówczas wystąpić przeciwko nam – narodowi wybranemu. Tym bardziej, że mamy za sobą media.

Trzeba zakłamać wszystko, zachwiać fundamentami. Ustanowić większe prawa dla mniejszości, kosztem większości, stopniowo odbierając większości możliwość życia i wychowywania dzieci w zgodzie z własnymi przekonaniami. A dzięki homo-edukacji i dzięki ustawowemu wypieraniu chrześcijaństwa z przestrzeni publicznej, kolejne pokolenie będzie już inne... Trzeba wreszcie aberracje seksualne stopniowo uczynić normą. Uderzyć w rodzinę – najpierw pod pozorem „opieki” wprowadza się edukacyjny przymus. A przecież to my (ja), decydujemy o tym, jak wyglądać ma edukacja! Potem zakazuje się wymierzeniu dziecku klapsa, za co można odebrać to dziecko rodzicom, robiąc z nich przestępców. Podczas gdy „aborcja” wciąż pozostaje „prawem człowieka”! Trzeba uczynić związek dwóch osób tej samej płci „normą”. Dać im prawo adopcji. Zakazać nazywania rzeczy po imieniu. Najpierw stopniowo, metodą drobnych kroczków. Zawsze znajdą się „piewcy postępu”, którzy za garść srebrników realizować będą to, co trzeba. Tych, którzy sprzeciwiają się promocji zboczeń – nazwać homofobami i zacząć skazywać wyrokami sądów za „mowę nienawiści”.
Trzeba wreszcie zapełnić kulturową, duchową pustkę różnymi namiastkami. Trzeba zniszczyć kulturę; sztuką ma być to, co „nowoczesne”, nawet – a zwłaszcza – gdy będzie to masturbujący się publicznie artysta, słoik z fekaliami, ukrzyżowane genitalia. I niech namalowany „obraz”, owo dzieło sztuki, niczym nie różni się od tego, co namalowała małpa. Oni to wszystko „kupią” zwłaszcza inteligenci, zawsze usłużni, zawsze sprzedajni, nawet jeśli srebrnikiem będzie wypieszczenie ich ego, publikacje, nadania. Fałszywi pasterze powiodą owce nieświadomi nawet własnego barbarzyństwa...
No i raz jeszcze trzeba, i znów, zreformować edukację. Niech produkuje nam wyrobników, nie przesadzajmy z tą nauką historii. Co było a nie jest, nie piszę się w rejestr. Najważniejsza jednak jest religia. Walkę z nią nazwijmy walką o laickość, świeckość państwa. Nikt nie zauważy, że w miejsce wiary – promuje się po prostu znaną z historii ideologię. Że w imię walki o światopoglądową neutralność – forsuje się i wtłacza do głów lewackie idee, te same, które zaprowadzane kiedyś dosłownie sierpem i młotem, a jeszcze wcześniej – gilotyną, jakoś nie bardzo się wtedy przyjęły.
I nie trzeba do tego nie wiadomo jakich zastępów ludzi. Wystarczy garść osób poobsadzanych w odpowiednich miejscach. W naszych mediach. Krytyków, recenzentów. Liderów organizacji pozarządowych, związkowców. Polityków, osób na kluczowych, nie zawsze eksponowanych stanowiskach. Resztę załatwią pożyteczni idioci i kolejne pokolenie tych, których sami tak wyhodowaliśmy.
Tak ukształtowaną masą można dowolnie sterować. Oto człowiek wykorzeniony ze świata wartości, pozbawiony korzeni, tradycji – ba, wstydzący się jej! Takiego człowieka można ulepić wedle własnego widzimisię, sterować nim, rzucić nim wszędzie, nakazać wierzyć w cokolwiek. I doić, doić, doić...

Aż wreszcie przychodzi moment, w którym nie ma już uniwersalnej idei, wokół której oni wszyscy mogą się zjednoczyć. Oni już tego nie chcą i nie potrafią, nie stanowią żadnego zagrożenia – poza zagrożeniem dla samych siebie. Jedynym spoiwem jest tu system, nasz system, bezosobowy, w którym to my narzucamy i zmieniamy reguły gry. Pozostajemy więc jedynie my, zachowujący własną kulturę, plemienną, narodową tożsamość, wobec tych, którzy tej tożsamości nie mają, bo sprawiliśmy, że się jej zaparli, bo uczyniliśmy tak, że stała się ona nie tylko czymś wstydliwym, ale wręcz przestępstwem. Oto jestem ja, i mój lud – wyspa pośród morza kulturowych barbarzyńców, rasa panów pośród ludzi niewolnych...

Kulturowa wojna
Gdybym chciał zniszczyć cywilizację, a z ludzi uczynić niewolników, tak bym właśnie postępował. A czy wokół siebie dostrzegają Państwo oznaki takiego postępowania? Rzecz jasna scenariusze mogą być różne, ale nie łudźmy się, że prowadzona z nami wojna, Polskę ominie. W końcu płacimy abonament za telewizję publiczną, w której promuje się satanistę. Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji to nie przeszkadza. Ba – w jego obronie staje ksiądz (Adam Boniecki) na łamach katolickiego ponoć tygodnika. Potem księdza krytykuje ordynariusz wrocławski bp Wiesław Mering, by zaraz dostać po głowie za to od innego kapłana.
Oto dopiero co sąd orzekł, że „występ” Figurskiego i Wojewódzkiego, w którym udawali żywy krzyż, był „objawem sztuki i ekspresji artystycznej”. Dopiero co prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie znieważenia uczuć religijnych przez publiczne prezentowanie krzyża oklejonego puszkami po piwie „Lech” podczas ubiegłorocznych manifestacji pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Wobec „braku znamion czynu zabronionego”. Ukrzyżowanie pluszowego misia też nie posiadało „znamion czynu zabronionego”. Umorzono postępowanie w sprawie sikania na krzyż. itd. itp. Co wobec tego, byłoby czynem zabronionym i obrazą?
Na pewno obrazą byłaby sytuacja, w której w opisanych sytuacjach, miejsce krzyża zajmowałaby „gwiazda Dawida”. Już widzę te głosy potępienia, medialne lincze i piękne wyroki. Nikt nie mówiłby wówczas o „ekspresji artystycznej”. Ta dysproporcja jest wprost uderzająca.
W tym zakresie pewną podpowiedzią odnośnie tego, jakie wartości są obecnie obowiązujące i bezwzględnie podlegające ochronie, a jakie można obsikiwać, może być sprawa tocząca się w Sądzie Rejonowym w Hrubieszowie przeciwko Arkadiuszowi Łygasowi, oskarżonemu o znieważenie narodu żydowskiego. Owo znieważenie zdaniem Prokuratury miało polegać na rozwieszeniu plakatów z... treścią modlitwy Papieża Piusa V o nawrócenie Żydów. Najwyraźniej w Polsce, kraju katolickim, katolicka modlitwa o nawrócenie Żydów jest „znieważeniem” i „antysemityzmem”. Natomiast profanacja krzyża pozostaje „objawem sztuki i ekspresji artystycznej”, godnym wynagrodzenia i promowania...

W całym tym szerokim kontekście, aż chciałoby się jeszcze słów parę napisać o pogardzie, jaką żywią polskie ponoć elity do ogromnej części społeczeństwa polskiego; tej części, która najwyraźniej wykazuje większe niż rządzący umiłowanie własnej Ojczyzny i przywiązanie do wartości chrześcijańskich...
Chciałoby się na pisać o odmawianiu całej rzeszy ludzi prawa do udziału w debacie publicznej, chciałoby się pisać o braku szacunku dla milionów Polaków, dezawuowanych, upokarzanych, przedstawianych jako „oszołomy” przez tych, których „europejskie” „pretensje” i kompleksy, wejdą do annałów głupoty zbiorowej, wcześniej trafiając do historii narodowej zdrady, nie tylko w zakresie oceanu bezczelnych kłamstw, którymi karmieni byliśmy po tragedii smoleńskiej. Ale to już temat na nieco inną opowieść...

Szanowni Państwo! Nie łudźmy się. Kulturowa wojna z nami trwa, dawno już przekroczyła granice Polski. Z pewnością sprzyja jej „zaawansowana” demokracja, którą mamy. Osobiście właśnie z perspektywy tej wojny, wojny częstokroć cichej, pełzającej na podobieństwo węża, czyniącej z nas, ludzi niewolnych z zachowaniem pozorów wolności, wojny pozbawiającej nas człowieczeństwa, pod płaszczykiem obrony „praw człowieka” - z tej perspektywy staram się oceniać wszystkie wydarzenia. Nie zmierzają one w dobrym kierunku.
Ale, być może oczywiście to tylko „spiskowa teoria dziejów”. W takim jednak przypadku – potraktujcie Państwo niniejszy tekst jedynie jako przegadaną, a i tak powierzchowną instrukcję obsługi pt. „jak zniszczyć cywilizację”. I jak przywrócić niewolnictwo. Tak, by ludzie tego nie zauważyli...

M. Poświatowski
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Thu, March 28, 2024 09:06:24
IP          : 44.212.50.220
Browser     : claudebot
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html