To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Felieton Mirosława Poświatowskiego    -   25/1/2012
Nadchodzi epoka lodowcowa
Oj, ileż się dzieje na naszym kochanym polskim „terytorium zależnym”! Jeszcze nie przebrzmiały echa „hołdu pruskiego” ministra Sikorskiego, ani przejścia na ręczne sterowanie ze strony przez nikogo nie wybieranych ciał Unii Europejskiej, zakończone wymianą rządów w niektórych niepokornych krajach; jeszcze trwa gorączkowa operacja przerzucania długów strefy euro poza tę strefę, żeby kto inny zapłacił rachunki jak się to wszystko już rozleci – a tu kraj nasz wstrząsają co i rusz kolejne przedśmiertne konwulsje – a to spektakularne śledztwo prokuratury przeciwko samemu generałowi Gromosławowi Czempińskiego, podejrzanemu o przyjęcie 2 mln dolarów łapówki, skwapliwie zaraz umorzone, a to znów malowniczy postrzał w policzek, jaki „samobójczo” popełnił w przerwie konferencji prasowej prokurator wojskowy pułkownik Mikołaj Przybył, a to kolejne cenzuralne, totalitarne pociągnięcia PO na odcinku Internetu i wolności słowa, a to jeszcze inne atrakcje...

Ogloszenie

W przypadku Polski, wszystko powyższe objawia nam symptomy niewidzialnej choroby, jak rak, jak robak toczący nasz kraj od środka od niepamiętnych już czasów, dla których rok 1989 a potem kwiecień 2010 r. jest tylko symbolicznym, kolejnym kamieniem milowym, znakiem rozpoznawczym dla potomków wszelakiej maści staliniątek. Pożytek z tego mamy taki, że możemy przynajmniej przez chwilę skuteczniej dociekać, kto do której bezpieczniackiej przynależy sitwy, biorącej się na naszych oczach za łby przed ostatecznym rozwiązaniem kwestii polskiej. Wobec takich drwali, nawet (a zwłaszcza) miłościwie panujący nam figuranci poprzebierani za mężów stanu, muszą uważać na własne głowy, w oczekiwaniu na nowe dyspozycje, z których dowiedzą się co im myśleć, mówić i czynić wypada, przy okazji skakania na rozkaz z gałęzi na gałąź.
Nigdy bowiem też nie wiadomo, co jeszcze uda się odczytać z czarnej skrzynki samolotu TU-154M, który rozbił się w Smoleńsku, o innych odkryciach nie wspominając. Dopiero co ekspertyza biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych wykazała, że słowa przypisane generałowi Andrzejowi Błasikowi, który jakoby miał znajdować się w kokpicie pilotów, należą do kogo innego. A przecież to właśnie naciski generała na pilotów miały być przyczyną katastrofy, o czym nasi rodzimi kolaboranci głosili na lewo i prawo, zanim jeszcze zdążyły ostygnąć szczątki samolotu! Teraz jakoś dziwnie nie sposób znaleźć „eksperta”, który w swoim czasie głos generała rozpoznał. Zadziwia też upór, z jakim ci nasi renegaci głoszą teraz różne błazeństwa, wykręcając rozmaite ekwilibrystyczne figury, sugerując, że wprawdzie głosu generała Błasika w kabinie pilotów nie słychać, ale to nie znaczy, że go tam nie było! No, ale jak wiadomo nam z przekazów reżimowych mediów, żarliwych w swym obiektywizmie, już w dniu katastrofy, a może nawet jeszcze wcześniej, do przebywania w kokpicie samolotu wyznaczony został generał Błasik i dopóki nie przyjdą nowe rozkazy, tej linii muszą się trzymać wszyscy, a przynajmniej powinna czynić to śmietanka dziennikarstwa polskiego z Michnikiem, Lisem i Olejnik na czele.
Żeby było ciekawiej, jak ironicznie zauważył to jeden z publicystów - w kokpicie nie słychać głosów także innych pasażerów, co nie znaczy przecież, że ich tam nie było! Zanim jednak bezpieczniackie watahy ostatecznie uzgodnią, że to nie Błasik, ale jednak sam Kaczyński przystawiał po cichu pistolet pilotom do głowy, a pozostali pasażerowie urządzili sobie w kabinie „cichą” imprezkę, i zanim pewna polskojęzyczna gazeta napisze, co też w tej kwestii myśleć nam wypada - chwilowo lansowana jest teza, że „nie ma potrzeby” weryfikować ustaleń śledztwa czy rozpoczynać go na nowo. Rozmaici renegaci apelują, by „zostawić to historykom”, no a poza tym przecież życia ofiarom tragedii to „nie wróci”. Szczególnie ten ostatni wywód wart jest pochylenia się z zainteresowaniem, albowiem można by ten pomysł racjonalizatorski zastosować chociażby odnośnie Policji: w końcu ofiarom morderstwa żadne śledztwo życia nie wróci, więc najlepiej w ogóle, w ramach oszczędności, zlikwidować Policję.
W rzeczonym nagraniu jest jeszcze jeden interesujący szczegół, na który zwrócił uwagę człowiek, którego nazwiska „człowieki honoru” nie wymieniają bez trzykrotnego splunięcia przez lewe ramię, czyli A. Macierewicz: otóż w nagraniu tym nie słychać tego śmiertelnego odgłosu zderzenia z czubkiem brzozy, od którego to zahaczenia, jak wiadomo, w drobny MAK rozpadają się potężne wojskowe samoloty. Nie wiem, jakie na to wyjaśnienie znajdą nasi kolaboranci, może po prostu ów fakt zignorują, tak jak ignorowali fakty poprzednie, podnosząc do rangi zdrady stanu wszystkie próby wyjaśnienia przyczyn tragedii z pomocą ekspertów z innych państw i drżąc w panicznym strachu przed ujawnieniem tego, na co wskazywać mogą kolejne elementy łamigłówki, a o co zwykli Rosjanie dawno już skwitowali słowami: „nasi zabili wam prezydenta”. Oczywiście zwykli Rosjanie mogą pewnych rzeczy nie wiedzieć, na przykład tego, że „nasi” to często „wasi” i odwrotnie, więc strach przed oskarżeniem o współudział „naszych” kolaborantów jest tym bardziej uzasadniony.

Tak czy owak, zanim na nagraniach odkrywane będę niespodziewanie kolejne głosy i odgłosy, tym razem w ramach łatania dziur w oficjalnej wersji przyczyn katastrofy podanej lemingom do wierzenia w charakterze 11 przykazania, w czym długość taśmy nie powinna być żadną przeszkodą – pokontemplujmy jeszcze przez chwilę wszystkie wydarzenia ostatnich tygodni.
Otóż, obserwując je, nie widzimy wprawdzie samego marionetkarza, ale przynajmniej dostrzegamy szarpane raz po raz sznurki, jak to zwykle ma miejsce wówczas, gdy władcy marionetek pokłócą się o przebieg przedstawienia i o to, kto wyczyści kieszenie przymusowej widowni. Bo przecie, jak nie wiadomo o co chodzi, wówczas chodzi o pieniądze – i ta kolejna, tak poważna kłótnia w tej mafijnej „rodzinie” oznacza więc, że niechybnie czeka nas kolejny okres zlodowacenia... Stąd spór o to, kto na którym odcinku strzygł będzie pozostałe przy życiu owce... I mniejsza już z tym, czy strzygło nas będzie do spodu stronnictwo pruskie, ruskie, czy też może „Dzień Judaizmu”, cudownie przekształcony w tym roku w „Dni...”, wkrótce rozciągnie się na cały „ruski rok” - „judaizmu”, gdy już np. operacja „odzyskiwania” mienia żydowskiego wobec „współsprawców” holokaustu, a nawet winowajców wybuchu II wojny, czyli wobec Polaków – ruszy pełną parą. O czym z kolei przekonują nas ukazujące się na zachodzie publikacje, powstające niekiedy przy współudziale, finansowanych także z budżetu naszego państwa, rodzimych łajdaków, których kłamstwa pięknie demaskuje Bogusław Wolniewicz na łamach „Najwyższego Czasu!” w artykule „Fikcyjne 10 %. Czyli ilu Żydów zabili Polacy?”.
Tak więc mniejsza o „stronnictwa” - jakie to w końcu ma znaczenie dla baranka, prowadzonego na rzeź, kto dokona na nim rytualnego uboju? Jeżeli już, to interesujący jest jedynie „ryt”, w jakim się ten ubój nastąpi – i tu pewne wskazówki dają nam ostatnie poczynania Ministerstwa Zdrowia (cyrk z lekami i receptami), które tak trafnie podsumował Stanisław Michalkiewicz, nazywając ten cyrk Narodowym Programem Eutanazji. Nawiasem i pokrótce mówiąc, znajomi lekarze z którymi rozmawiałem, niemal otwartym tekstem mówią, iż jeśli chodzi o to, co jest refundowane, to w niektórych przypadkach można zadawać sobie pytania, czy aby nie miała miejsce swoista „akcja kopertowa”, bo jeśli tak, to widać wyraźnie kto i w którym miejscu „posmarował”.

Jednak wobec sytuacji gospodarczej państwa, okazuje się, że nawet kreatywna księgowość uprawiana wokół naszego budżetu, podobna do tej za którą skazano niegdyś szefów Enronu, okazuje się być niewystarczająca, podobnie jak niewystarczający może okazać się Narodowy Program Eutanazji. W końcu według wyliczeń niezależnych ekspertów, cały nasz dług, łącznie ze studnią bez dna, jaką jest ZUS, wynosi obecnie tyle, że realnie na każdego mieszkańca przypada do ściągnięcia 80 tys. zł. Przy czym pamiętać trzeba, że znacznej części tego dojenia nas nie dostrzegamy, bo przecież nie zastanawiamy się, robiąc zakupy, że na cenę towaru wpływa także podatek, w tym ten zawarty w cenie paliwa, służącego do przewozu tego towaru i „podatek” w formie rozmaitych obowiązkowych narzutów i składek nałożonych na wynagrodzenia.
Tak więc kiedy kreatywna księgowość, łupienie podatnika i Narodowy Program Eutanazji nie wystarczają, trzeba wziąć się za wiek emerytalny. Jego wydłużenie, poprzez wcześniejsze posyłanie do szkół sześciolatków już przerabialiśmy; teraz rząd zabiera się za podniesienie tego wieku do 67 roku życia. W końcu trzeba skądś jeszcze wytrzasnąć kasę na ratowanie euro, a więc na ratowanie chociażby Grecji, w której wiek emerytalny, o ile pamiętam, dopiero co podniesiono lub podnoszony jest do poziomu 65 lat. Ratowanie Grecji, której obywatele żyją o 4 lata dłużej od nas, a średnią emeryturę, po przeliczeniu na „nasze”, mają na poziomie 4.550 zł... NSZZ „Solidarność”, prowadząca właśnie akcję mającą na celu przeprowadzenie referendum w sprawie podnoszenia wieku emerytalnego, argumentując przeciwko tym planom rządu Donalda Tuska pokazuje, że do emerytury dożywał będzie tylko co trzeci mężczyzna (dziś niemal co drugi umiera przed 65 rokiem życia). Słowem – praca aż do śmierci, o ile oczywiście znajdzie się praca dla 66-latka (pisałem o tym w osobnej informacji). Rzecz jasna, spodziewanych korzyści to realnie nie przyniesie; te przynieść mogłaby tylko odpowiednia polityka prorodzinna; zamiast niej mamy jednak Narodowy Program Eutanazji...

Pisząc o tych wszystkich przedśmiertnych konwulsjach, przetaczających się przez ciało Polski i Europy, wypadałoby jeszcze choćby symbolicznie raz jeszcze wspomnieć o Węgrzech, gdzie niedemokratycznie wybrane organy Unii Europejskiej, w skandaliczny sposób naciskają na demokratycznie wybrany rząd Orbana – oczywiście „w obronie demokracji”. Socjalistyczni totalitaryści, strasząc karami i odmową udzielenia pomocy finansowej państwu, doprowadzonego na krawędź upadku przez ich socjalistycznych kolegów na Węgrzech, przestraszyli się odwołania do Boga w nowej konstytucji, uznania małżeństwa jedynie za związek mężczyzny i kobiety; przestraszyli się także prób urwania się naszych bratanków ze smyczy lichwiarskiej międzynarodówki. Nie mające nic wspólnego z demokracją działania UE, pokazują nam, do jakiego Eurosojuza należymy i co nas czeka w nieodległej przyszłości. To cenna lekcja.
Jeszcze cenniejszą lekcją jest cenzura w mediach, jaką kolejny raz mogliśmy obserwować przy okazji wielkiej manifestacji solidarności z Wiktorem Orbanem, która parę dni temu przeszła przez Budapeszt. Większość mediów głównego nurtu nawet się na ten temat nie zająknęła, a jeśli już, to czyniła to po czasie, gdzieś na marginesie, dziesięciokrotnie zaniżając liczbę manifestantów, których liczbę szacuje się na 500 tys. - 1 milion. Jeszcze by tego brakowało, by inne kraje chciały pójść śladem Węgier!

I dopiero w kontekście tego wszystkiego tym lepiej możemy pojąć sens kolejnych i coraz bardziej skutecznych działań mających cenzurować internet. Głośne ACTA, procedowane poza wszelkimi konsultacjami społecznymi na... Komisji ds. Rolnictwa i Rybołówstwa w listopadzie ub.r. to mały pikuś, choć oczywiście w tym przypadku istnieje poważne niebezpieczeństwo, że np. „niepokorne”, „niesłuszne” treści będą karane, blokowane, usuwane - przy czym pretekstem może tu być zamieszczenie przez użytkownika filmiku z rodzinnej imprezy, na której „lecieć” będzie muzyka chroniona prawem autorskim. Ruch w sieci będzie jeszcze ściślej monitorowany i nie wiadomo, czy w praktyce np. nie stanie się tak, że powielane, cytowane, zamieszczane na „nieprawomyślnych” portalach, ważne informacje, nie będą pod takim czy innym pretekstem „ochrony praw autorskich” usuwane, lub blokowane na dłuższy czas, zanim sąd nie wyjaśni wszystkich wątpliwości. W „ACTA” raz po raz pisze się o „domniemaniach” popełniania przestępstwa i stosowaniu szybkich i skutecznych „środków tymczasowych” „dla zabezpieczenia dowodów”. Szczególnie interesujący jest następujący zapis: ”Każda Strona zapewnia swoim organom sądowym prawo do zastosowania środków tymczasowych bez wysłuchania drugiej strony (...)”.
Ale prócz ACTA, w USA mamy jeszcze cudowne projekty SOPA i PIPA, mogące mieć wpływ także na polski internet. ”Zapisem, który budzi spore kontrowersje jest np. pomysł, aby strony uznane za powielające cudze treści, nie mogły być obsługiwane przez wyszukiwarki” - czytamy w jednym z artykułów.
Z kolei na Salon24.pl znajdujemy felieton przypominający o innych wprowadzanych w Polsce przepisach, którym na ogół towarzyszyła głęboka cisza. Są to np. „rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną oraz ustawy kodeks cywilny”, gdzie znajdujemy procedurę blokowania dostępu do „bezprawnych” informacji. Autor przypomina, że od listopada 2009 roku kontrolę nad NASK, zajmującą się m.in. przydzielaniem domen i zarządzaniem polskim internetem, przejęła ABW; w 2010 roku powstała w MSWiA grupa robocza która ma docelowo zdalnie i niejawnie przeszukiwać „informatyczne nośniki danych”; dane o internautach rząd przymusowo zebrał od providerów internetu przy okazji „spisu powszechnego” internautów, zarządzonego przez Urząd Komunikacji Elektronicznej. Inicjatywą Bronisława Komorowskiego było wprowadzenie ustawy umożliwiającej wprowadzenie w Polsce „stanu wojennego” w razie stanowiących zagrożenie „działań w cyberprzestrzeni”.

Dziś każdy może być „piratem”, Wielki Brat patrzy, narzędzia totalnej inwigilacji i dyscyplinowania „niepokornych” pod lada pretekstem zostały już stworzone – i to w kraju, którego obywatele już teraz, i to według oficjalnych danych – są najbardziej inwigilowanym narodem w Europie. To wszystko oczywiście skutek strachu PO, czy może raczej tych, którzy stoją w cieniu poprzebieranych za mężów stanu figurantów – strachu przed własnymi obywatelami, którzy mogliby znów skrzykiwać się na jakieś niesłuszne manifestacje, podejmować jakieś pozostające poza kontrolą władzy działania, czy informować się na temat ważnych wydarzeń, wymieniać wiadomościami, których nie znajdą w „reżimowych” mediach, tak jak to widzieliśmy dopiero co na przykładzie demonstracji w Budapeszcie, gdy nasze telewizornie i portale „nie zauważyły” tego bezprecedensowego protestu w ogóle, lub nie zauważyły 500 tysięcy do nawet miliona manifestantów. To kolejny zamach na naszą wolność i być może już wkrótce pod różnymi pretekstami (arsenał środków jest coraz większy) z sieci znikać będą nie podobające się władzy informacje, strony i portale. Czy będzie to szyld „praw autorskich” czy jeszcze inny parawan – to rzecz drugorzędna, znamy to z PRL. Ciekawe też, czy władzy uda się także zgnoić i zniszczyć Radio Maryja i TV Trwam, wobec których co i rusz stosuje się najprzeróżniejsze szykany z arsenału środków totalitarnego państwa? Jeśli tak, to tym łatwiej pójdzie z mniejszymi, niezależnymi mediami. Zaś „epoka lodowcowa” nadciąga nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie, w miarę jak obywatele i narody zaczynają się orientować w tym, jak ich światli przywódcy sprzedają w niewolę lichwiarskiej międzynarodówki kolejne, nie narodzone jeszcze pokolenia. I obym nie wykrakał – w miarę jak sypać się będą globalne finanse oparte na wirtualnych podstawach – rosnąć będzie, „wymagające specjalnych środków” „zagrożenie terroryzmem”: prawa obywateli będą coraz bardziej ograniczane, aż do chwili, kiedy nagromadzone napięcie rozładować będzie mogła tylko kolejna, specjalnie wywołana, ogólnoświatowa wojna. Wtedy zaiste żadna SOPA, PIPA, żadne ACTA ani prezydentowi USA, ani rezydentowi RP, nie będą już potrzebne...

A pośród tych wszystkich agonalnych paroksyzmów mordowanej wolności i suwerenności, na naszym, polskim terytorium zależnym, na obecnym etapie „mądrości etapu” - do rangi symbolu, klamry dopinające to, o czym pisałem i to wszystko co się dzieje, urasta skromniutki wyrok „w zawieszeniu” dla niektórych zbrodniarzy i twórców stanu wojennego. Bez zawieszenia karę 14 dni aresztu (a nie np. grzywnę) dostał za to, wygłaszający na sali sądowej i „zakłócający” rozprawę Adam Słomka, lider KPN-OP, poseł w latach 1991-2001, internowany i przetrzymywany w ciężkich warunkach, syn kobiety, zamordowanej przez funkcjonariusza SB... Jakie to wymowne i symboliczne dla tego, czym stała się dziś Rzeczpospolita Trzecia i Pół... Czas zatoczył koło, cofnęliśmy się do okresu PRL. Historia lubi się powtarzać, choć nigdy dosłownie. Polska leży dziś na ołtarzu ofiarnym – doprowadzona tam przez własnych obywateli; leży związana, obnażona, hańbiona przez tych, którzy mienią się być jej reprezentantami. Po konwulsjach targających naszą Ojczyzną widzimy, że coś się kończy, coś znów się zaczyna. Nadciąga nowa epoka lodowcowa...

Mirosław Poświatowski
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Fri, April 19, 2024 21:58:42
IP          : 3.21.106.69
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html