To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Dyskusja wokół komercjalizacji służby zdrowia w Tarnowie    -   04/7/2012
Służba zdrowia: „kręcimy lód”?
Specjalistyczny Szpital im. E. Szczeklika, Zespół Przychodni Specjalistycznych oraz Mościckie Centrum Medyczne – to, jak pisaliśmy, placówki, które tarnowski magistrat chciałby skomercjalizować, przekształcając je w spółki prawa handlowego. Temat ten zaistniał na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Tarnowie, wywołując wiele kontrowersji. Tym bardziej, że placówki te są w dobrej kondycji finansowej i nie muszą być przekształcane, w myśl uchwalonej w 2011 roku ustawy o działalności leczniczej. Ustawie, niejako „przepowiedzianej” przez posłankę PO Beatę Sawicką (skazaną w innej sprawie za korupcję) – która zapisała się w historii nagranymi przez CBA wypowiedziami w rodzaju „kręcimy lód” i „biznes na służbie zdrowia będzie robiony”. Według magistratu komercjalizacja ma umożliwić dalszy rozwój wymienionym wyżej placówkom i zapewnić możliwość pozyskiwania dodatkowych środków poprzez świadczenie płatnych usług. Magistrat przypomina też, że przecież już wiele lat temu niemal wszystkie przychodnie w mieście zostały przekształcone – i to nie w drodze komercjalizacji, ale prywatyzacji. Dziś mało który pacjent zdaje sobie sprawę z tego, że przychodząc do tego samego lekarza „co zawsze”, odwiedza placówkę prywatną. Oponenci z kolei obawiają się m.in., że komercjalizacja jeszcze bardziej ograniczy dostępność usług dla „zwykłych” pacjentów, spowoduje, że placówki te będą musiały kierować się przede wszystkim zyskiem, likwidując zbyt nisko wyceniane przez NFZ usługi oraz że może ona stanowić pierwszy krok do prywatyzacji, a także utratę jakiejkolwiek społecznej kontroli. Z drugiej strony rzecz biorąc – również spodziewane zyski mogą okazać się iluzoryczne. Kto ma rację? Pozostawiamy to Państwa uznaniu, prezentując „wielogłos” w tej sprawie.

Ogloszenie
>

Magistrat o komercjalizacji
Jak przypomina Wiesław Izworski, zastępca dyrektora Centrum Spraw Społecznych Urzędu Miasta Tarnowa, do roku 2011, kiedy uchwalona została słynna ustawa o działalności leczniczej, stanowiąca podstawę obecnych przekształceń, obowiązywała pochodząca jeszcze z 1991 roku, wielokrotnie nowelizowana ustawa o zakładach opieki zdrowotnej, która dopuszczała możliwość przekształceń, ale jedynie w drodze likwidacji, a więc z pomocą „bardziej skomplikowanej” procedury. Z kolei w roku 1999 placówki służby zdrowia przejęły samorządy – i od tego czasu przekształcono w taki sposób 374 zakłady, w tym 105 szpitali (na około 760 szpitali w Polsce). Tak stało się również w Tarnowie, gdzie w 2001 roku samorząd – jako jeden z pierwszych w kraju – zlikwidował Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej, na jego miejsce tworząc Niepubliczne Zakłady Opieki Zdrowotnej w formie spółek pracowniczych. Obecnie więc, publiczne „ZOZ-y” uważane są za schyłkową formę organizacji opieki, a na mocy obecnie obowiązujące ustawy, nie można tworzyć kolejnych; te które istnieją mogą trwać nadal, o ile nie generują ujemnego wyniku finansowego (od przyszłego roku mogłyby generować wynik ujemny, pod warunkiem że samorząd będzie te straty pokrywał).

Zmierzając do przekształceń Specjalistycznego Szpitala im. E. Szczeklika (w roku 2013) oraz Zespołu Przychodni Specjalistycznych i Mościckiego Centrum Medycznego (w tym roku) – i organizując ogłoszone w nagłym trybie „konsultacje społeczne” tarnowski samorząd powoływał się właśnie na uchwaloną w 2011 roku ustawę o działalności leczniczej. „Forma samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej, w jakiej funkcjonują dotychczas podległe Gminie podmioty lecznicze, została przez ustawodawcę uznana za nie stwarzającą perspektywicznych warunków rozwoju. Od blisko roku nie ma już podstaw prawnych do tworzenia nowych zakładów tego rodzaju. Jednocześnie jako docelową formę dla dotychczasowych spzoz ustawa wskazała spółkę kapitałową, funkcjonującą zgodnie z przepisami Kodeksu spółek handlowych.” - czytaliśmy w oficjalnym komunikacie.
Jednak Wiesław Izworski przyznaje, iż wspomniane trzy placówki są „w relatywnie dobrej kondycji finansowej” i nie ma ani obowiązku, ani nagłej potrzeby dokonywania takich przekształceń. Zamiar komercjalizacji podyktowany jest natomiast chęcią „poprawy konkurencyjności” tych podmiotów. Wobec wątpliwości, czy umożliwienie po komercjalizacji świadczenia odpłatnych, dodatkowych usług przez „Szczeklik”, ZPS czy MCM, nie utrudni jeszcze bardziej dostępu do usług „zwykłym” pacjentom, dla których świadczenia ma refundować NFZ. W. Izwoski zauważa: -Każda zmiana wywołuje obawy. Jednak dotąd jeśli zakład miał kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia na określony rodzaj świadczeń, to za ten sam rodzaj świadczeń nie mógł udzielać usług odpłatnie, z wyjątkiem stomatologii, gdzie obowiązuje „koszyk świadczeń ponadstandardowych”. Po komercjalizacji ten problem już nie występuje. Z punktu widzenia pacjentów żadnych zagrożeń nie widzę, ponieważ nie zmniejsza się wysokość kontraktu z Funduszem, natomiast pojawia się możliwość świadczeń odpłatnych, co samo w sobie nie jest zagrożeniem.
Odnosząc się natomiast do obaw związanych z prywatyzacją, która mogłaby nastąpić po komercjalizacji, Wiesław Izworski, przywołując właśnie wspomniany przykład nie skomercjalizowanych, ale wręcz sprywatyzowanych przed laty ZOZ-ów, zauważa, że żadna z tych spółek nie upadła, a wszystkie się rozwijają. -Proszę porównać, jak wyglądało lecznictwo podstawowe kilkanaście lat temu i jak przychodnie rejonowe wyglądają dzisiaj - mówi. -Znaczna część mieszkańców miasta nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że idąc do przychodni, przychodzi zakładu prywatnego. Tam się leczyli od lat, u tych samych lekarzy, w tych samych pomieszczeniach, dzisiaj już wyremontowanych, tam nadal uzyskują świadczenia zdrowotne i w tej mierze kwestia własności nie odgrywa większej roli. Ważne jest zabezpieczenie świadczeń. Te świadczenia są wykonywane nadal, a oprócz tego, te same zakłady poszerzyły ofertę o świadczenia specjalistycznej opieki ambulatoryjnej, zarówno na mocy kontraktu z NFZ, jak również w formie czysto komercyjnej. To nie budzi zastrzeżeń wśród pacjentów, to jest stan traktowany jako rzecz naturalna, do której doszliśmy w sposób ewolucyjny. Myślę, że te doświadczenia z ostatnich kilkunastu lat, są na tyle dobre, żeby patrzeć pozytywnie na komercjalizację – podkreślam komercjalizację, bo nie są mi znane plany prywatyzacji. Komercjalizacja polega na przekształceniu w spółkę kapitałową podmiotu, w spółkę prawa handlowego, gdzie sto procent udziałów obejmuje Gmina Miasta Tarnowa, która jest jedynym właścicielem. To jest tylko tyle...

Posłuchaj rozmowy z Wiesławem Izworskim, przeprowadzonej po konsultacjach społecznych i już po sesji Rady Miejskiej w Tarnowie :



Radny PiS Kazimierz Koprowski o komercjalizacji...
Negatywnie na temat magistrackich planów wypowiadał się podczas sesji radny PiS Kazimierz Koprowski, zauważając, że służba zdrowia, a zwłaszcza szpital, to nie jest taka sama dziedzina działalności gospodarczej jak wszystkie inne. -Temat pojawił się nagle i kilka dni przed sesją zostaliśmy jako radni w trybie dziwnie pilnym zaproszeni na konsultacje w sprawie komercjalizacji. Troszeczkę byłem zawiedziony poziomem argumentów przedstawionych nam ze strony władz miasta - powiedział nam w rozmowie. -Nie skupiono się na niebezpieczeństwach, które ten proces niesie, natomiast na pytania o kierunki, harmonogram, koszty – w zasadzie nie otrzymałem odpowiedzi. Zdaniem K. Koprowskiego kierunek komercjalizacji nie jest właściwy i niesie z sobą wiele zagrożeń, szczególnie dla pacjenta. A przecież już teraz, przy dzisiejszym poziomie kontraktowania, gdy liczba kontraktów spada, gdy co jakiś czas pojawiają się jakieś uzupełnienia, ale w zasadzie jedynie za nadwykonania – pacjenci w praktyce chcąc dostać się do jakiegoś specjalisty, mają wybór: albo czekać miesiącami na kolejny okres „kontraktowania”, albo po prostu zapłacić. Po komercjalizacji ich sytuacja może się jeszcze pogorszyć.
-Jest jeszcze jedna kwestia – od komercjalizacji do prywatyzacji jest bardzo krótka droga. Jest to kwestia jednej decyzji i jeśli miasto zdecyduje się w przyszłości sprzedać większość udziałów, np. 51 procent - to tak naprawdę jesteśmy pozbawieni możliwości wpływania na to, co się w tych placówkach będzie działo. (...) - mówi radny.

Posłuchaj rozmowy z radnym PiS Kazimierzem Koprowskim :



Komercjalizacja w oczach lekarza i kierownika przychodni
Krytycznie do pomysłu szybkiej komercjalizacji odniósł się w rozmowie również radny PiS Roman Korczak, znany lekarz pediatra, kierownik (sprywatyzowanej przed laty) przychodni na os. 25-lecia, pełniący także różne funkcje społeczne. Zwraca on uwagę na fakt, że ustawa o komercjalizacji, dotycząca w jego ocenie głównie szpitali, już w trakcie tworzenia była wadliwie konstruowana. -Zdaniem prawników, którzy podczas tworzenia przedstawiali nam tę ustawę, ona powstawała bardzo szybko i „na kolanie”. Niektórzy śmieli się nawet, że „pod kolanem” - zauważa radny. I stwierdza, że w przypadku szpitali nie ma wcale potrzeby, aby się spieszyć – tym bardziej, że w efekcie komercjalizacji traci się całkowicie kontrolę nad polityką szpitala, który jako podmiot prawa handlowego, wcześniej czy później będzie musiał kierować się po prostu zyskiem.
Przysłowiowy „diabeł”, jak zwykle tkwi w szczegółach – otóż są takie dziedziny medycyny (np. „interna” czy dermatologia), które są finansowane przez NFZ poniżej poziomu opłacalności. Szpitale finansują je „wewnętrznie” z innych, lepiej opłacanych dziedzin. W efekcie szpital, jako spółka prawa handlowego, kierująca się zyskiem, może zostać zmuszony do zamknięcia nieopłacalnych oddziałów. -Po komercjalizacji nietrudno wyobrazić sobie sytuację, gdy pacjent, aby uzyskać leczenie w danej dziedzinie, będzie musiał jechać tam, gdzie istnieje szpital nie skomercjalizowany, który tą dziedzinę prowadzi. Może więc lepiej poczekajmy na rozstrzygnięcia, które zapadną gdzie indziej, gdy zobaczymy, jak to będzie funkcjonowało - mówi R. Korczak. I zauważa, że wcześniej czy później dojdzie do nowelizacji tej ustawy, która może zostać także zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego; ten zaś może ją częściowo lub całkowicie uchylić. -W tej chwili stosowanie zapisów tej ustawy może okazać się niekorzystne dla pacjentów i można stracić wpływ na to, co szpital będzie robił - konkluduje radny.

R. Korczak przypomina też, że na początku przemian ustrojowych w Polsce założono, że niektóre dziedziny służby zdrowia będą komercjalizowane lub prywatyzowane, a inne nie. Na całym świecie funkcjonują systemy, w których istnieją szpitale prywatne oraz te podległe państwu lub samorządom. I np. we Francji, choć szpitale są samodzielne, to jednak mają nad sobą specjalne rady, w skład których wchodzą choćby merowie miast – i to właśnie oni mają decydujący głos w zakresie polityki zdrowotnej. Tymczasem w przypadku podlegania szpitali przepisom prawa handlowego, szpital, który nie będzie działał typowo komercyjnie, może zostać zlikwidowany. -To jest majątek, którego nie możemy utracić - mówi radny. -Do tej pory po transformacji założono, że podstawowa opieka zdrowotna będzie realizowana właśnie na zasadzie prywatnych placówek. I to się sprawdziło. Ale różnica między „p.o.z.” (podstawowa opieka zdrowotna), a szpitalami polega choćby na majątku. W przypadku szpitali mówimy o sprzęcie, który często kosztuje miliony - zauważa R. Korczak i dodaje, że przychyla się do opinii, iż w przypadku komercjalizacji na mocy obowiązującej ustawy, może ona zagrozić wpływowi samorządów na politykę zdrowotną, który to wpływ i tak jest przecież mocno ograniczony...

Posłuchaj rozmowy dr med. radnym PiS Romanem Korczakiem :



Komercjalizacja w oczach pracowników
O opinię w tej sprawie poprosiliśmy Danutę Kądziołkę, przewodniczącą Międzyzakładowej Komisji Pracowników Służby Zdrowia NSZZ Solidarność w Tarnowie, zarazem m.in. wiceprzewodniczącą Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia. Czyż pracownicy komercjalizowanych placówek nie powinni się cieszyć, że ich pracodawca będzie mógł pozyskiwać dodatkowe środki?
-Istnieją wielkie obawy czy rzeczywiście tak będzie; my podczas konsultacji wyraźnie sygnalizowaliśmy, że odnośnie szacunków dotyczących zysków finansowych, będziemy oczekiwali wyliczeń. Mówi się bowiem głośno, że np. szpital będzie mógł przyjmować pacjentów odpłatnie, dzięki czemu napłyną dodatkowe środki – ale zapomina się już o tym, że przy świadczeniach odpłatnych, abstrahując już od tego, że spadnie dostępność do świadczeń refundowanych – jednocześnie zniknie możliwość pozyskiwania środków z NFZ z tytułu nadwykonań - mówi D. Kądziołka, co w pewnym sensie koliduje ze słowami W. Izworskiego, twierdzącego, że po komercjalizacji nie zmniejsza się wysokość kontraktu z Funduszem.
I dodaje, że to nie jedyny koszt, związany z komercjalizacją – jeśli bowiem placówka wykonuje dodatkowe świadczenia ponad limit Funduszu, licząc, że NFZ za nie zapłaci – wówczas czyni się to w obrębie tych samych kosztów stałych. Przykładowy pracownik, zatrudniony na etacie, wykonuje to świadczenie w „tym samym” czasie, na przykład od 7 do 15-tej. Natomiast w przypadku świadczeń realizowanych poza Funduszem, te godziny muszą być wyraźnie rozdzielone. -Czyli ten pracownik, lub jego kolega musi zostać na kolejnych kilka godzin i powstaje wówczas pytanie: czy rzeczywiście ustawi się taka kolejka jak przy refundacji i czy rzeczywiście ten pracownik będzie tak intensywnie pracował, czy tylko czekał? A przecież i tak za ten czas trzeba mu będzie zapłacić - mówi D. Kądziołka, zauważając, że niekoniecznie musi ustawić się kolejka chętnych do płatnych usług, albowiem leczenie takie to niemały koszt – zapewne nie skończy się na jednej wizycie pacjenta i zapewne nie obejdzie się też bez dodatkowych badań. Kogo będzie na to stać?
Jednak jej zdaniem najważniejszym problemem jest niebezpieczeństwo, że po komercjalizacji ograniczy się dostępność do świadczeń. -W ubiegłym roku Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła kontrolę w 15 przekształconych zakładach. Z wyników tej kontroli wypływają dwa podstawowe wnioski: po pierwsze - że po przekształceniach przeważnie spada dostępność usług, wydłuża się kolejka oczekujących; po drugie – że który z tych zakładów, jeszcze jako publiczny generował straty, po przekształceniu miał jeszcze większe problemy, a który radził sobie przed przekształceniem, radził sobie i po nim. Czyli forma własnościowa nie ma na to wpływu, tylko sposób zarządzania. Przy okazji stwierdzono też wiele nieprawidłowości, które skutkowały niebagatelnymi kwotami - mówi D. Kądziołka.

Mówiąc o zagrożeniach, przedstawicielka związków zawodowych zauważa, że obecnie mówi się jedynie o pierwszym etapie przekształceń, czyli stworzeniu jednoosobowych spółek miejskich. Jednak już tylko w tym przypadku, istotą problemu jest to, że wszystkie strategiczne decyzje, włączając w to ewentualność podziału spółki na mniejsze, czy rezygnację z nieopłacalnej części działalność, nierzetelnie wycenionej przez NFZ – podejmować będzie jednoosobowo albo prezydent, albo osoba przez niego umocowana. -My abstrahujemy od tego, kto aktualnie jest prezydentem, ponieważ mówimy o zmianach systemowych, które funkcjonować będą przez długie lata. Może się okazać, że ani nas już nie będzie, ani obecnego prezydenta nie będzie – a ktoś podejmie niekorzystne decyzje, schowane pod korcem, bo to jest już wyzute z jakiejkolwiek kontroli społecznej. (…) Słynna pani posłanka Sawicka od „kręcenia lodów” powinna zostać okrzyknięta prorokiem, bo wprawdzie ona zniknęła ze świata politycznego, ale to wszystko zaczęło się powoli dziać - konkluduje Danuta Kądziołka.

Posłuchaj rozmowy z Danutą Kądziołką z NSZZ Solidarność służby zdrowia :



Zapraszamy także do wysłuchania (w osobnej wiadomości) fragmentów ostatniej sesji Rady Miejskiej w Tarnowie, poświęconych temu zagadnieniu.

Po-słowie
Jestem zwolennikiem prywatyzacji. Niemal wszystkiego. Edukacji, służby zdrowia... Ale pod przynajmniej jednym warunkiem: oddajcie nam nasze pieniądze, zabierane na poziomie rzędu 80 procent (choć oficjalne „wakacje podatkowe” przypadają w połowie roku). Oddajcie nam nasze obowiązkowe składki i nasze podatki. Zlikwidujcie NFZ. A może i samo Ministerstwo Zdrowia, bo ono, podobnie jak i inne ministerstwa, z MEN włącznie – czego się nie tknie, to spier... Ministerstwo Zdrowia, słynne niekończącym się ciągiem poronionych reform, refundacyjnych afer, pomyłek i „pomyłek”, niedociągnięć, zawartych w ustawach i rozporządzeniach – i zaprawdę rację mają ci, którzy piszą, że odkąd nastały rządy koalicji PO-PSL, realizowany jest cichy „Narodowy Program Eutanazji”.
Tymczasem już dziś za służbę zdrowia bardzo często płacimy podwójnie, a istnieje niebezpieczeństwo, że owo podwójne płacenie jeszcze się „pogłębi”. Jeżeli prawdziwe są słowa D. Kądziołki, o braku możliwości finansowania „nadwykonań” z NFZ w przypadku świadczenia odpłatnych usług – przynajmniej jeden z celów nowej ustawy, zmierzającej do komercjalizacji i prywatyzacji jest jasny – jeszcze większe przerzucenie kosztów leczenia, na płacącego podwójnie pacjenta. Pacjenci, za których NFZ nie zapłaci (choć im ta usługa medyczna przysługuje), będą mieli do wyboru: albo czekać na następny rok, albo może jeszcze dłużej – o ile wcześniej nie umrą, albo zapłacić – o ile będzie na to ich stać. W przeciwnym razie pozostaje – „Narodowy Program Eutanazji”..

Patrząc na problem w dalszej perspektywie, biorąc pod uwagę prześwitujące zza oficjalnych frazesów prawdziwe intencje zawarte w tej ustawie i będące jej następstwem działania; mając przed oczami sposób powstawania tej ustawy, jej – delikatnie mówiąc - „niedoróbki” zauważane przez prawników, a także długofalowe konsekwencje – można mieć powody do niepokoju. Zwłaszcza gdy przypomni się słowa niesławnej posłanki Sawickiej o kręceniu lodów, służbie zdrowia - i gdy przypomni się cały ten uprawiany wokół niej, „zmiękczający serca” medialny cyrk. Słowa posłanki skazanej i wyrzuconej z PO – osobiście sądzę (i to moje prawo) – nie za to, co zrobiła, tylko dlatego, że „sprawa się rypła” i nie udało się jej skutecznie „zamieść pod dywan”, jak wielu innych afer. Skoro posłanka została skazana za korupcję w pewnej sprawie – to nie wypada mi nie wierzyć ani sądowi, ani upublicznionym przez CBA nagraniom proroczych słów samej pani poseł. Jeszcze mocniej wierzyłbym tylko słowom jej mocodawczyni, która niestety jakoś w przewodzie sądowy nie została ujawniona.
Tak czy owak, biorąc pod uwagę to wszystko, ten cały pośpiech – a to na poziomie rządu, a to na poziomie samorządu - oraz biorąc pod uwagę fakt, że również i służba zdrowia w wielu wypadkach stała się politycznym przyczółkiem dla osób związanych z koalicją PO-PSL (przykładów nie trzeba daleko szukać – patrz „Szczeklik”) - mam obawy związane ze skutkami komercjalizacji. Nie tylko ze względu na podejrzenie, że może jednak ludzkie zdrowie czy życie nie jest dokładnie takim samym towarem jak wszystkie inne, a szpital – to nie fabryka gwoździ, też przecie funkcjonująca pod „kodeksem spółek handlowych”.
Zatem jak powiedziałem, być może cel jest inny niż ten deklarowany. A jeśli nie – to już z całą pewnością zgoła innym od deklarowanego może okazać się skutek. W dalszej perspektywie. I dziś nie wiemy – choć może są tacy, co już wiedzą – w czyich rękach za „x” lat znajdzie się cała nasza służba zdrowia? I jakie w niej będzie miejsce pacjenta – podmiotu, czy może przedmiotu? Oby nie okazało się wówczas, że cała polska służba zdrowia – podobnie jak „polskie” banki – nie jest już polska...
I jeszcze jedno – tak jak co do zasady jestem zwolennikiem prywatyzacji – a tym samym zwolennikiem tego, aby ludzie się bogacili, to jednak nie w sytuacji, w której całe państwo, łącznie ze służbą zdrowia, traktuje się jedynie jako polityczno-biznesowy łup. Zaprawdę, Polska w ostatnich latach coraz bardziej w tej mierze przypomina kraj najechany przez nie poczuwających się do żadnej odpowiedzialności, zainteresowanych jedynie grabieżą Wikingów. Jedyna różnica polega na tym, że mamy „postęp” i dziś nikt nie wali nas maczugą po głowie, tylko bardziej subtelnie, za frazesem pięknych słów, nowych regulacji i ograniczeń – coraz głębiej sięga do naszej kieszeni. Czujemy wszyscy to na co dzień. My, zwyczajni ludzie. I także dlatego, po przeprowadzonych rozmowach dotyczących komercjalizacji, po wysłuchaniu argumentów obu stron, argumentów, które niekiedy z każdej strony do mnie przemawiały – mimo wszystko muszę stwierdzić, że żadna z moich wątpliwości nie została rozwiana. Może nawet jeszcze bardziej się one pogłębiły. A co sądzą Państwo na ten temat?

M. Poświatowski
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Thu, March 28, 2024 22:33:59
IP          : 18.204.214.205
Browser     : claudebot
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html