To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
  Prześladowania Polaków na Białorusi   -   25/7/2005
Na Białorusi łukaszenkowski reżim wciąż wydaje fałszywe numery „Głosu znad Niemna” – największego polskiego czasopisma w tym kraju. Na początku lipca redaktor naczelny i kilkoro dziennikarzy „Głosu…” zostało zatrzymanych przez milicję, a następnie ukaranych bardzo wysokimi grzywnami za zorganizowanie akcji protestacyjnej przeciw tym fałszerstwom. Kilka dni temu Małopolskie Forum Współpracy z Polonią – organizator Światowego Forum Mediów Polonijnych wystosowało w tej sprawie protest.

Ogloszenie

Oto treść podpisanego przez Stanisława Lisa, prezesa zarządu FWP oświadczenia:
„6 lipca 2005 r. kilku dziennikarzy \\\"Głosu znad Niemna\\\", próbujących zaprotestować przeciw ukazywaniu się fałszywych numerów ich gazety, zorganizowało w Grodnie akcję protestacyjną. Andrzej Pisalnik, redaktor naczelny „Głosu znad Niemna” i jego współpracownicy zostali natychmiast zatrzymani przez funkcjonariuszy milicji i doprowadzeni na posterunek. Po czym zostali postawieni przed sądem. Dwóch z nich, jeszcze tego samego dnia, w trybie przyspieszonym skazano na wysokie kary grzywny. Andrzejowi Poczobutowi wymierzono grzywnę stanowiącą równowartość 9 tys. zł, Igorowi Bencarowi – grzywnę stanowiącą równowartość 900 zł, natomiast w piątek – 8 lipca 2005 r. sąd w Grodnie skazał Pisalnika oraz Jana Romana na grzywnę stanowiącą równowartość 4,5 tys. zł, natomiast Iness Todryk musi zapłacić grzywnę odpowiadającą 1 tys. zł. Są to ogromne kwoty dla dziennikarzy z „Głosu znad Niemna”, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że średnia płaca na Białorusi wynosi 700 zł. Małopolskie Forum Współpracy z Polonią solidaryzuje się z protestem Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich oraz Centrum Prawnej Obrony Mediów Białoruskiego Zrzeszenia Dziennikarzy przeciwko represjom władz białoruskich stosowanych wobec dziennikarzy „GŁOSU ZNAD NIEMNA”. Uważamy, że władze białoruskie, orzekając tak wysokie kary próbują podeptać zasadę wolności słowa i mediów oraz zastraszyć dziennikarzy. Taką taktyką działania władze białoruskie chcą uniemożliwić i położyć kres staraniom polskich publicystów o odzyskanie tygodnika, bezprawnie przejętego i odebranego. Wbrew protestom u władz ze strony wydawcy i redakcji, fałszywy \\\"Głos znad Niemna\\\" ukazuje się regularnie. Niszczenie niezależnego pisma zostało wyraźnie zaplanowane, gdyż już od maja 2005 r. tygodnika „Głos znad Niemna” – organu Związku Polaków na Białorusi nie chciała drukować żadna białoruska drukarnia. W wydawanym fałszywym „Głosie” wspieranym przez reżim Łukaszenki („Głos” drukowany jest przez państwową drukarnię w Grodnie i kolportowany przez państwową pocztę a także kioski) szkalowane są i oskarżane o działalność wywrotową nowe, demokratycznie wybrane władze Związku Polaków na Białorusi, polska dyplomacja oraz media. W kilku numerach fałszywego „Głosu”, zamiast obligatoryjnego podania w stopce redakcyjnej imienia i nazwiska redaktora naczelnego, zamieszczany był anonimowy napis\\\" kolegium redakcyjne\\\". W związku z powyższym deklarujemy pełną solidarność z protestem dziennikarzy prawdziwego \\\"Głosu znad Niemna\\\", sprzeciwiamy się nałożeniu na nich kar administracyjnych i żądamy zwrócenia jedynego na Białorusi tygodnika prawowitym właścicielom – polskiej mniejszości narodowej. Jednocześnie zwracamy się do zespołów redakcyjnych mediów krajowych i polonijnych – uczestników Światowego Forum Mediów Polonijnych o poparcie dziennikarzy tygodnika „GŁOS NAD NIEMNEM” w ich słusznych dążeniach o zwrot polskiego tygodnika ukazującego się na Białorusi jak również o udzielenie im jak najdalej idącej pomocy. Warto pamiętać, że głos wolny, wolność ubezpiecza... Chcielibyśmy takim wolnym „GŁOS NAD NIEMNEM” widzieć.”

Tyle samo oświadczenie. Może warto jeszcze dodać, że procesy dziennikarzy odbywały się w pomieszczeniu, które z uwagi na swoją wielkość „nie mogło pomieścić obserwatorów”. Obecnie „Głos znad Niemna” prawdopodobnie wydawany jest przy aktywnym udziale białoruskiego KGB; zdaniem redaktora naczelnego Andrzeja Pisalnika działania te wspiera grupa osób wyrzuconych z polskiej organizacji. W wydawanym obecnie przez władze piśmie pisze Tadeusz Kruczkowski, były prezes Związku Polaków na Białorusi, w marcu odwołany z tej funkcji. Jak podała „Gazeta Wyborcza”, w „Głosie” Kruczkowski pisze, że na Białorusi od pięćdziesięciu lat nie było prześladowań politycznych. Tadeusza Kruczkowskiego władze białoruskie uważają za prawowitego prezesa Związku.

Problem ten szerzej opisywała już prasa ogólnopolska; poza mediami mówi się także, że zarówno Związek, jak i sama gazeta padły ofiarą politycznego starcia, w które aktywnie zaangażowane były polska i białoruska dyplomacja oraz polskie i białoruskie służby specjalne – rzekomo na „obojętne politycznie”, „ostrożne” pismo polskie służby wywierały presję, by „obojętnym politycznie” nie było. Jednak choć w takich spekulacjach może tkwić ziarno prawdy, to raczej wyglądają one na celowo rozpowszechniane „uzasadnienie” zawłaszczenia „Głosu znad Niemna” przez łukaszenkowski reżim – bo za taką interpretacją przemawiają prześladowania nowo wybranych władz Związku i dziennikarzy czasopisma. W tym świetle to nie zwykłe starcie między dwoma ugrupowaniami wewnątrz Związku Polaków na Białorusi, jak to się próbuje przedstawiać, ale zwyczajna próba odzyskania przez białoruskie służby specjalne wpływu na Związek i samo pismo. Ten wpływ najwyraźniej nagle ustał po przeprowadzonych kilka miesięcy temu zmianach we władzy związku i po zmianie redaktora naczelnego.

Oczywiście swoje protesty śle druga strona konfliktu.

„Zwracamy się do mass-mediów polskich, aby w tym, co się dzieje w ZPB nie szukały taniej sensacji, a rzetelnie przedstawiały podawane informacje, bowiem niesprawdzone szkodzą całej sprawie, a przede wszystkim godzą w dobre imię poszczególnych ludzi.” – przeczytałem na internetowej stronie „Głosu znad Niemna”. –„Nie wypada, aby pewne osoby Związek Polaków na Białorusi wykorzystywały, żeby zaognić stosunki polsko-białoruskie.” Bliżej nieokreślona „redakcja Głosu” napisała również, iż wszystkiemu winna jest Anżelika Borys, nowy prezes Związku, wybrana na zjeździe uważanym przez białoruskie władze za „nieprawomocny”. Zdaniem „redakcji Głosu” pani Anżelika to osoba, która „wszystkie osoby, które mają odmienne od niej zdania oskarża o współpracę z KGB.” Dalej następują pomówienia i oskarżenia o brak tolerancji i kultury osobistej. Z kolei w podpisanym – tym razem imiennie – oświadczeniu, czytamy, iż „Andrzej Dubikowski (pracownik ZPB od siedmiu lat, (dotychczasowy) naczelny od ponad czterech lat) i zastępca redaktora naczelnego Tatiana Zaleska (pracownik ZPB od ponad siedmiu lat, zast. red. nacz. od ponad czterech lat) byli terroryzowani telefonicznie przez ustaloną przez milicję osobę”, podczas IV Zjazdu ZPB „popełniono wiele wykroczeń prawnych” – wśród nich „łamanie Statutu ZPB i ustawodawstwa Republiki Białoruś”, zaś sam zjazd został „nieudolnie zorganizowany przez grupę członków Zarządu Głównego pod kierownictwem Józefa Porzeckiego, który podczas Zjazdu przebywał w areszcie za chuligaństwo.” Dlatego „Związek Polaków na Białorusi nie mogą reprezentować takie osoby, jak Anżelika Borys, przeciwko której prokuratura m. Grodna prowadziła dochodzenie i 14 marca 2005r. wszczęła sprawę karną, i Józef Porzecki, który od kilku lat ma zakaz wjazdu na teren Polski, a także ordynarnie i arogancko zachowuje się wobec pracowników ZPB, zwłaszcza pań” (itd., itp.). W związku z tym „Zwracamy się do Marszałków Senatu i Sejmu RP, Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”, Fundacji Semper Polonia, Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP i polskiego korpusu dyplomatycznego na Białorusi oraz wszystkich, komu nie jest obojętny los Polaków na Białorusi, o wstrzymanie wszelkich kontaktów z pozjazdowym kierownictwem, decyzji o pomocach finansowych do czasu rozpatrzenia prawomocności VI Zjazdu ZPB i wybranych na nim organów kierowniczych ZPB przez Ministerstwo Sprawiedliwości RB.”
Podpisano: Eugeniusz Skrobocki, redaktor naczelny czasopisma „Magazyn Polski”, Andrzej Dubikowski, redaktor naczelny (!) tygodnika „Głos znad Niemna” i Tatiana Zaleska, zastępca redaktora naczelnego (!) tygodnika „Głos znad Niemna”. W osobny oświadczeniu pan Andrzej Dubikowski napisał, że „zadziwia go reakcja mass-mediów w Polsce”, a „niektórzy tamtejsi dziennikarze tendencyjnie przedstawiają dane wydarzenia, biorąc pod uwagę prawie wyłącznie informacje PAP.”
Z panem Dubikowskim miałem okazję rozmawiać dwa lata temu podczas „Forum Mediów Polonijnych.” Do dziś pamiętam oszczędną wymianę zdań i dobór słów. „-Ja bym nie powiedział, że odczuwamy jakąś presję cenzorską, bo akurat nasze pismo stara się nie wchodzić w politykę, w to wszystko, co dotyczy zmian w kraju. My po prostu informujemy o tym, co się dzieje” – powiedział wówczas ówczesny redaktor naczelny „Głosu…”.

Ostatecznie może być jednak i tak, że niezależnie od „wsparcia” udzielonego przez białoruskie władze „swoim”, a przecież byłym władzom związku i pisma, na Białorusi ścierają się dwa podejścia do problemu podtrzymywania polskości – jedno „wojujące” i zaangażowane w działalność polityczną (cóż tam nie jest polityką!), drugie zachowawcze, obliczone na „przeczekanie”, „nie drażnienie”, omijanie pewnych tematów. Faktem jest, że Polacy na Białorusi pozbawieni mogą zostać własnej organizacji i własnego pisma. A jest nas tam niemało – z jedenastu milionów obywateli, Polaków szacuje się oficjalnie na 300 tysięcy. Działacze Związku Polaków oceniają, że liczba ta wynosi do 500 tysięcy, zaś w ocenie Lecha Zygmunta Marka z „Magazynu Polskiego” ludzi, poprzez wiarę czy związki rodzinne związanych z polskością - jest do miliona – a więc więcej niż na Litwie.
Póki co, wszystko wskazuje na to, że izolowana w świecie dyktatura Łukaszenki, po serii odwołań ambasadorów jeszcze zaostrzy kurs względem Polski i Polaków - Parlament Europejski poparł niedawno ideę tworzenia wolnych stacji telewizyjnych i radiowych, które nadawałyby swoje programy z terytorium Polski, Litwy i Ukrainy. Mówi się, że środki na ten cel mogłyby pochodzić z tak zwanego „Funduszu Wolności”, liczącego w sumie 130 mln euro… Łatwo jest przewidzieć, jaki będzie dalszy los polskich organizacji i mediów na Białorusi – można tu ironicznie stwierdzić, że „nie zmieni się nic”, bo w kraju tym wolnych mediów nie ma, nie było i pewnie prędko nie będzie. Nie wiadomo natomiast, jak powinna wyglądać nasza polityka i działania np. senatu, by Polakom na wschodzie niosły one faktyczną pomoc i rzeczywiste, nie tylko propagandowe korzyści. Póki co, można tylko próbować pomóc ukaranym wysokimi grzywnami dziennikarzom – jak podała PAP łódzcy „koledzy po fachu” zebrali blisko 3 tysiące dolarów na uiszczenie grzywny. Ale liczy się także wsparcie moralne – jak to, udzielane różnymi „listami otwartymi” i oświadczeniami.

M. Poświatowski
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Fri, March 29, 2024 15:24:10
IP          : 34.229.173.107
Browser     : claudebot
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html