To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
  Martwica mózgu, czyli jak nie powstrzymaliśmy ptasiej grypy w Tarnowie   -   18/4/2006
Wielki Czwartek, godzina 19:00. Obok budek telefonicznych przy Poczcie Polskiej na ul. Brodzińskiego leżą obok siebie dwa martwe ptaki. Zdechły? Zadziobały się na śmierć? Akt chuligaństwa, prowokacja? Może to Al Khaida, wybrała ten najlepszy, świąteczny moment, by ptasią grypą zaatakować Tarnowian? A może to spisek wiadomego lobby, które po „chorobie wściekłych krów” przerzuciło się na Bogu ducha winne ptaki? Albo kolejny przejaw postępu bezwładu myślowego jewropejczyków, lubujących się w tworzeniu i rozwiązywaniu problemów za pomocą strzelania do muchy z armaty? Postanowiliśmy to sprawdzić…

Ogloszenie

Kiedy przyglądałem się obu martwym ptakom, reprezentującym różne gatunki i leżącym obok siebie, w głowie zadźwięczała mi jedna myśl: obywatelski obowiązek! Trzeba koniecznie gdzieś zadzwonić! Tylko gdzie? Po chwili namysłu, udałem się do pobliskiej Poczty Polskiej zawiadomić o zaistniałym incydencie. Po chwili rozmowy odesłany zostałem do kierownika – całkiem słusznie zresztą, bo to kierownik jest od rozwiązywania nagle zaistniałych problemów. Dzięki panu kierownikowi zdobyłem numer telefonu do Straży Miejskiej, jako właściwego organu, w którego kompetencjach leży, obok wlepiania mandatów i tropienia psich gówienek, prawdopodobnie także i namierzanie ptasiej grypy.

Godzina 19:10. Telefonuję ze swojego telefonu komórkowego do naszej Straży. Dwukrotnie się przedstawiam, pytając, czy mój numer wyświetla się na centrali. Dowiaduje się, że numer się nie wyświetla i nie ma potrzeby żebym go podawał, bo wzbudzam zaufanie. Postanawiam czekać na interwencję. Oczami wyobraźni widzę ubranych w białe kombinezony mężczyzn, którzy odgradzają teren, wszystko wokół dezynfekują, a mi nakazują spędzić Święta Wielkanocne na kwarantannie. Ptasia grypa to nie przelewki!

Godzina 19:20. Nikt nie przyjeżdża. Wyszedł za to jeszcze jeden pracownik poczty. Spekulujemy i dywagujemy. Stawiam hipotezę, że jesteśmy w ukrytej kamerze. Pracownik poczty pośpiesznie się oddala.

Godzina 19:25. Martwe ptaki zauważają dwaj mali chłopcy. Nie oni jedni zresztą, ale tylko oni postanowili interweniować. Starszy – na oko gimnazjalista – poucza młodszego, że to pewnie ptasia grypa i w takich razach trzeba dzwonić na policję. Wyciąga telefon i dzwoni.

Godzina 19:30. Z budynku poczty wychodzi pani, która sprząta, wyposażona w miotłę. Wygląda na wysłaną z misją specjalną. Na widok tłumu gapiów (sztuk jeden) pośpiesznie oddala się. Misssion faild!

Godzina 19:35. Wciąż nie widziałem żadnego radiowozu – jedynym przedstawicielem „służb” była przejeżdżająca na sygnale karetka pogotowia. W międzyczasie przeszedł za to pan z pieskiem, który bardzo chciał ptasie truchełka obwąchać i jeszcze jeden piesek, który wyraźnie miał podobną ochotę, jednak speszony moją obecnością, postanowił nie przenosić ptasiej grypy dalej.

Godzina 19:37. Ptaki zauważa jeszcze jedna osoba. Telefonuje do Straży Miejskiej. Zgłoszenie zostaje przyjęte.

Godzina 19:45 Mężczyzna telefonuje na numer 112. – Jakie ptaki? Panie, ja nie jestem ornitologiem! – słyszę strzęp rozmowy.

Godzina 19:50. Teoretycznie ptasią grypę rozniosły dwa psy; jeden z nich kilkakrotnie przywitał się i obwąchał z innymi psiakami, których właściciele poszli później do domu utulać do snu swoje dzieci. Podobnie jak ja, nikt z nich nie wie, czy ptasia grypa przenosi się przez ukochane czworonogi; wiedzą jednak, że z pewnością przenosi się na człowieka (mimo braku solidnie udokumentowanych podstaw do takiego twierdzenia); wiedzą też dzięki mediom, o prawdziwej rzeźni wśród zwierząt skrzydlatych i panice właścicieli kotów w krajach ościennych.

Godzina 19:51. Wiem już, że nie zrobię zaplanowanych zakupów. Teraz ja telefonuję na numer 112. Dowiaduję się, że było podobne zgłoszenie i odpowiednie służby już jadą na miejsce zdarzenia.

Godzina 20:05. Na miejsce zdarzenia nie przybywają wojskowi odziani od stóp do głów w białe kombinezony. Miejsce zdarzenia nie zostaje niczym spryskane, nikt nie stawia kolorowych płotków, tasiemek, nie migają żadne „koguty”. Pojawia się za to niepozorny samochód z napisem „azyl dla zwierząt.” Wysiadają z niego dwaj znudzeni, nieco zmęczeni i zwyczajnie ubrani pracownicy azylu, którzy ładują martwe ptaki najpierw do foliowej torby a potem do samochodu. W nim czeka już klatka z porzuconym przez kogoś psem. Potencjalne „rozsadniki ptasiej grypy” powędrują teraz do lodówki – gdy ta się zapełni, jej zawartość przebada weterynarz. Zapełni się pewnie szybko, bo takich zgłoszeń jest nawet dwadzieścia dziennie. –Panie, czasem nawet w nocy dzwoni do nas policja albo straż miejska – mówi jeden z mężczyzn. –Zrzucili to na nas, tylko pieniędzy nie ma.
Na odchodnym życzymy sobie „wesołych świąt”. Nie wiem czemu, ale poczucie „dobrze spełnionego obywatelskiego obowiązku” jakoś nie chce mnie rozpierać…

The End

Cała akcja trwała 55 minut. Interwencji telefonicznej dokonywały co najmniej czterokrotnie, co najmniej trzy różne osoby, posługując się różnymi telefonami. Nie zapobiegło to wybuchowi epidemii w Tarnowie. Podobnie jak w innych miastach, prawdopodobnie nie była to jednak „ptasia grypa” – w wyniku przedziwnej mutacji powstała nowa jednostka chorobowa, znana z horrorów jako „martwica mózgu”.

M. Poświatowski
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Thu, April 18, 2024 23:28:46
IP          : 18.221.146.223
Browser     : claudebot
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html