To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
  Czy Tarnowska Spółdzielnia Mieszkaniowa oszukuje swoich członków? (cz. 2)    -   11/6/2008
Kontynuujemy nasz cykl o stosunkach panujących w relacjach Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej ze swoimi członkami. Można tu mówić o thrillerze z rosnącym napięciem. Tym razem, zgodnie z obietnicą, podejmujemy m.in. próbę odpowiedzi na pytania, dlaczego (wbrew przepisom ustawy nakazującej dokonać tego już ostatecznie do końca 2007 r.) TSM działa bez ważnego statutu i czy zarząd spółdzielni działa legalnie. Będą też przykłady tego, jak spółdzielnia „radzi sobie” z niepokornymi członkami a także streszczenie wydarzeń niedawnego burzliwego zebrania członków TSM na moim osiedlu. Zapraszając do wysłuchania zaprezentowanych nagrań audio, jednocześnie zachęcam spółdzielców do dzielenia się swoimi uwagami na temat kontaktów ze spółdzielnią na moją redakcyjną skrzynkę e-mail: poswiatowski@intarnet.pl. Ciąg dalszy – wkrótce...

Ogloszenie

Pierwszy odcinek cyklu artykułów o TSM znajdziesz : TUTAJ

Spółdzielnia bez statutu
Mało kto wie, że od pół roku TSM nie posiada statutu, który regulowałby zasady funkcjonowania spółdzielni! Zgodnie bowiem z ustawą o zmianie ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych oraz o zmianie niektórych innych ustaw, która weszła w życie w lipcu ub. roku, spółdzielnie musiały przygotować nowe statuty, które byłyby zgodne z niniejszą ustawą (zmiany dotyczyły m.in. trybu głosowania, który miał stać się bardziej demokratyczny, w sensie: bezpośredni, jeżeli chodzi np. o wybór rady nadzorczej itp.). Zgodnie z ustawą, spółdzielnie miały na to czas do dnia 30 listopada 2007 roku; od tej daty w ciągu np. 30 dni na takiej np. TSM ciążył obowiązek wysłania statutu do Krajowego Rejestru Sądowego. Tymczasem Tarnowska Spółdzielnia Mieszkaniowa poddała pod głosowanie statut w grudniu, przekraczając termin. Zebranie spółdzielców zostało zerwane, jako że członkowie TSM domagali się przyjęcia tego dokumentu zgodnie z obowiązującą od pół roku nową ustawą. Zarząd spółdzielni natomiast argumentował i argumentuje nadal, że jeden z punktów nowej ustawy stanowi, iż do czasu zarejestrowania zmian w statucie, stosuje się postanowienia regulowane starym statutem, przygotowanym wedle starej ustawy. Ale przyjrzyjmy się temu zapisowi:
Art. 9 pkt 1 – „Spółdzielnie istniejące w dniu wejścia w życie niniejszej ustawy dokonują zmian swoich statutów nie później niż do dnia 30 listopada 2007 r. Zgłoszenia do Krajowego Rejestru Sądowego tych zmian spółdzielnie dokonują w ciągu 30 dni od podjęcia uchwały, nie później niż do dnia 30 grudnia 2007 r. stosownie do wymagań niniejszej ustawy i w trybie przewidzianym w ustawie z dnia 16 września 1982 roku – Prawo spółdzielcze”.
W punkcie 2 zaś czytamy: „Do czasu zarejestrowania zmian statutów postanowienia dotychczasowych statutów regulujące funkcjonowanie zebrania przedstawicieli pozostają w mocy.” I na ten właśnie punkt powołują się władze TSM.
Gdyby przyjąć stosowaną przez zarząd spółdzielni twórczą nadinterpretację prawa, każda ze spółdzielni mogłaby latami funkcjonować według przepisów nieobowiązującej ustawy, „pracując” nad nowym statutem. Co więcej, sytuacja pachnie konsekwencjami swoistego "liberum veto". Zrywanie (niekoniecznie nawet inspirowane przez jakąś grupę) zebrań członków, którzy mieliby uchwalić nowy statut może przecież trwać i trwać aż zacznie brakować quorum, aby w ogóle jakiekolwiek zebranie było władne podjąć jakąkolwiek decyzję.
Tymczasem ustawa mówi jasno: postanowienia starych statutów obowiązują do czasu uchwalenia nowych. Termin ich uchwalenia podany jest punkt wyżej: 30 listopada 2007 roku. Przypomnijmy, zebranie, które miało dokonać ustawowych zmian odbyło się już po tym terminie, w grudniu. Wcześniejsze zostało zwołane co prawda w listopadzie, ale bez zachowania 21-dniowego terminu zawiadomienia. Niczego to nie nauczyło zarządu, bo grudniowe zebranie zostało zerwane z tego samego powodu a także z powodu nie odczytania wniosków, złożonych na poprzednim zebraniu przez spółdzielców (m.in. o odwołanie prezesa spółdzielni) . Czyż to nie jest jawne naigrywanie się ze swoich członków i z obowiązującego prawa ? - pytają poirytowani spółdzielcy.

Czy zarząd TSM działa legalnie?
W wymienionej ustawie logicznie nakreślono, że skoro przepis ten wszedł w życie w lipcu, więc dajemy spółdzielniom parę miesięcy czasu na dostosowanie się do niego – zgodnie z procedurami nałożonymi przez poprzednią ustawę. Zarząd TSM przewidzianych ustawą terminów nie dotrzymał i wydaje się, że po swojemu interpretuje prawo. Oczywiście, można przyjąć hipotetyczne założenie, że TSM zdążyła zatwierdzić statut do 30 listopada, przesłać go do 30 grudnia do KRS, a w KRS dokument na parę miesięcy „utknął” i obowiązuje stary statut. Tyle że nowy statut nie został nawet uchwalony, a stary stracił swoją ważność pół roku temu. Uzasadnione staje się więc stawiane przez niektórych spółdzielców pytanie, czy obecny zarząd TSM funkcjonuje legalnie? A tym samym, czy legalne są podejmowane przez niego przez ostatnie pół roku decyzje? Także te finansowe...

Bój o tryb uchwalania statutu i podejmowania decyzji – także tych względem obsadzenia stanowisk członków rady nadzorczej ma jeden, bardzo konkretny wymiar. Do tej pory wyborów takich dokonywali „reprezentanci” spółdzielców – na tzw. "ZetPeCze", czyli zebraniach przedstawicieli członków. Z uwagi na fakt, iż większość członków TSM nie interesuje się, co się dzieje z ich pieniędzmi i nie przejawia zainteresowania przysługującymi im prawami, co najwyżej biadoląc pod klatką nad stanem własnego bloku czy osiedlowego podwórka, decyzje wszelkie podejmuje, nazwijmy to eufemistycznie – „żelazny elektorat”. Tymczasem zgodnie z nową ustawą, przewidziany tryb to Walne Zgromadzenie, nie ZPCz. W spółdzielniach powyżej 500 członków powinny odbywać się walne „cząstkowe” – w przypadku TSM, dajmy na to, 24. I taki był jeden z wysuwanych przez spółdzielców postulatów na zebraniu, w jakim uczestniczyłem – chodziło o przekształcenie ZPCz w „walne cząstkowe”, w którym decyzje podejmują wszyscy zainteresowani członkowie spółdzielni, nie zaś ich reprezentanci.
Zdaniem bowiem części spółdzielców, odbywające się obecnie na osiedlach zebrania prowadzone zgodnie z trybem przewidzianym w starym statucie, według starej ustawy – są nielegalne...

Masz prawo decydować i wiedzieć
Wdzięczny jestem niezmiernie sąsiadom – m.in. pani Zofii Taraszce, panu Witoldowi Smagaczowi, Stanisławowi Ciurce, panu Janowi Niedojadło, którzy poprosili mnie zajęcie się tematem Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, której sam jestem członkiem. Parę dni temu udałem się na spółdzielcze zebranie, z udziałem przedstawicieli zarządu. Zebrania spółdzielcze w całym kraju mają zwykle charakter bardzo burzliwy, o czym nie raz miałem okazję przekonać się w swojej dziennikarskiej pracy. To skutek sfrustrowanych ludzi, nie mogących pojąć, dlaczego płacą i płacą latami, patrzą jak od czasu do czasu niektóre bloki są remontowane, a ich od dekad popada w ruinę.

Jak stwierdził pan Ciurka, spółdzielnia z niepokornymi umie sobie radzić, na różne sposoby. Przychodząc na zebranie nie sądziłem jednak, że o prawdziwości tych słów przekonam się tak szybko. „Niepokorna” pani Taraszka przyniosła na zebranie pełnomocnictwo od męża. Bo to jej mąż jest członkiem spółdzielni, a obecnie pracuje poza miejscem zamieszkania. Pełnomocnictwo było poświadczone notarialnie, wymieniona w nim została także TSM. Jednak zdaniem prawnika spółdzielni, pani Taraszka nie miała prawa głosu, bo nie jest członkiem spółdzielni. Dla TSM przewidziany w polskim prawie dokument nie ma znaczenia. Ciekawe, czy w podobny sposób Tarnowska Spółdzielnia Mieszkaniowa pozbawia prawa do decydowania o własnym majątku, np. osoby obłożnie chore, nie mogące ruszyć się z domu, w sytuacji gdy udzielą pełnomocnictwa członkowi rodziny. Ciekawe, co powiedziałby na to Rzecznik Praw Obywatelskich czy europejski trybunał. Dziwnym trafem „szykana” ta jednak w TSM nie działa w drugą stronę – w niektórych kwestiach spółdzielnia żąda na dokumencie podpisu współmałżonka, który przecież „nie jest członkiem spółdzielni”. Zdziwienie także budzi fakt, że pani Taraszka została wybrana radną osiedlową i z tym zarząd TSM jakoś się pogodził; jednak głosować na zebraniu zdaniem spółdzielni, mimo pełnomocnictwa – nie ma prawa...

Tym samym spółdzielnia pogwałciła zapisy zawarte w dziale VI Kodeksu Cywilnego, w którym pisze się o istnieniu i zakresie czegoś takiego, jak przedstawicielstwo i pełnomocnictwo. Np. artykuł 98 stanowi, że „pełnomocnictwo ogólne obejmuje umocowanie do czynności zwykłego zarządu. Do czynności przekraczających zakres zwykłego zarządu, potrzebne jest pełnomocnictwo określające ich rodzaj, chyba że ustawa wymaga pełnomocnictwa do poszczególnej czynności.” Pani Taraszka przedłożyła pełnomocnictwo poświadczone notarialnie, upoważniające ją do reprezentowania męża we wszystkich praktycznie sprawach i wymieniające w swym zakresie także Tarnowską Spółdzielnię Mieszkaniową. „Pełnomocnictwo do poszczególnej czynności” mogłoby być potrzebne w takiej sytuacji jak np. ”czynność prawna prowadząca do zbycia, obciążenia, odpłatnego nabycia nieruchomości(...)” etc., gdzie wymagana jest zgoda obojga małżonków. Co więcej, wcale nie jest jednoznaczne, czy przy czynności takiej jak głosowanie na spółdzielczym zebraniu, w ogóle potrzebne jest pełnomocnictwo notarialne; zdaniem niektórych wystarczy zwykłe, pisemne upoważnienie. A cóż dopiero gdybyśmy założyli, że w tym wypadku mamy do czynienia ze wspólnością ustawową małżeńską, gdy zarząd objętym nią majątkiem regulują artykuły Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego. Taki np. artykuł 36 paragraf 2 stwierdza, iż w takiej sytuacji „Każdy z małżonków może samodzielnie zarządzać majątkiem wspólnym, chyba że przepisy poniższe stanowią inaczej. Wykonywanie zarządu obejmuje czynności, które dotyczą przedmiotów majątkowych należących do majątku wspólnego, w tym czynności zmierzające do zachowania tego majątku.(...)Uzupełnia go artykuł 36 prim paragraf 1, który stanowi, że „Małżonek może sprzeciwić się czynności zarządu majątkiem wspólnym zamierzonej przez drugiego małżonka, z wyjątkiem czynności w bieżących sprawach życia codziennego lub zmierzającej do zaspokojenia zwykłych potrzeb rodziny albo podejmowanej w ramach działalności zarobkowej.” Z zapisów poszczególnych punktów Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego jednoznacznie wynika, że każdy z małżonków (w przypadku wspólności ustawowej małżeńskiej), ma prawo podejmować decyzje dotyczące wspólnego lokalu mieszkaniowego, poza takimi czynnościami jak np. zbycie lokalu, bez dodatkowego umocowania w postaci pełnomocnictwa współmałżonka. Oczywiście sytuacja „niepokornej” pani Taraszki niekoniecznie musi odpowiadać opisanym wymogom i niekoniecznie w jej przypadku zachodziła wspólność ustawowa małżeńska, jednak podaję ten przykład, albowiem podczas rzeczonego zebrania TSM nikt pani Taraszki o to nie zapytał.
Co więcej - w podanym przypadku fakt istnienia lub nie takiej wspólności nie miał żadnego znaczenia, albowiem pani Taraszka przyniosła poświadczone notarialnie pełnomocnictwo. Dla TSM jednak przewidziane prawem dokumenty najwyraźniej nie mają mocy prawnej, o ile spodoba się tak zarządowi Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
I jeszcze jedna informacja, która dla zainteresowanych może okazać się przydatna: ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych stanowi, iż ”członkami spółdzielni mogą być oboje małżonkowie, choćby spółdzielcze prawo do lokalu albo prawo odrębnej własności lokalu przysługiwało tylko jednemu z nich. Małżonkowi członka przysługuje roszczenie o przyjęcie w poczet członków spółdzielni. (art. 3 ustęp 2)

Zanim przejdę do minionego zebrania: sfrustrowanych spółdzielców zapewne zainteresuje fakt, iż w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych w przepisach karnych tej ustawy, w artykule 27 – 3, punkt 1 czytamy: ”Kto będąc członkiem zarządu spółdzielni mieszkaniowej, pełnomocnikiem albo likwidatorem, wbrew obowiązkowi dopuszcza: nie udostępnia członkowi spółdzielni mieszkaniowej odpisów oraz kopii dokumentów o których mowa w artykule 8-1, podlega karze grzywny. Z kolei artykuł 8 – 1 w punkcie 1 stanowi, iż członek spółdzielni mieszkaniowej ma prawo otrzymania odpisu statutu i regulaminów oraz kopii uchwał organów spółdzielni i protokołów obrad organów spółdzielni, protokołów lustracji, rocznych sprawozdań finansowych oraz faktur i umów zawieranych przez spółdzielnię z osobami trzecimi”. Co więcej: punkt 3 przywołanego artykułu stanowi: ”Statut spółdzielni mieszkaniowej, regulaminy, uchwały i protokoły obrad organów spółdzielni, a także protokoły lustracji i roczne sprawozdania finansowe powinny być udostępnione na stronie internetowej spółdzielni. Tej samej stronie, której TSM nie posiada. Powyższa ustawa uchwalona została w roku 2000, równo 8 lat temu...

Dlaczego jest tak dobrze, skoro jest tak źle?
Nie będę tu zamieszczał pełnej relacji z nerwowego i pełnego bałaganu przebiegu zebrania na naszym osiedlu. Tym bardziej że nie miało ono prawa się odbyć, zanim się w ogóle rozpoczęło. Prawdopodobnie nieważne były także wszystkie pozostałe zebrania, lub przynajmniej część z nich. Chociażby z jednego, podstawowego powodu: spółdzielcy powinni być poinformowani o zebraniu na co najmniej 21 dni przed terminem posiedzenia. Tymczasem informacje o nim, pojawiły się w blokach na kilka dni przed jego rozpoczęciem...
Inaczej niż podczas niektórych innych zebrań, obrady prowadził nie członek zarządu TSM, ale wybrany z sali reprezentant – Stanisław Ciurka, toczący wraz z innymi spółdzielcami boje z TSM od lat. Blisko godzinę czasu zajęło przyjęcie porządku obrad – spółdzielcy proponowali porządek inny, niż zaproponowany przez zarząd. Niemało było też rwetesu, emocjonalnych wystąpień – m.in. tych, którym udało się od TSM oddzielić; nie brakowało wymienianych (jeszcze przed spotkaniem) uwag o „polityce informacyjnej” spółdzielni, która nie wszędzie wywiesza zawiadomienia o zebraniach. Padały też oskarżenia o nepotyzm w TSM, o tworzenie w niej całych rodzinnych „klanów”. Musi być coś na rzeczy, bo oskarżenia takie padają od dawna i nie słyszałem, żeby ktoś kogoś podał za takie „kłamliwe” informacje do sądu. Przy okazji jednej z wypowiedzi zastępcy prezesa wyszedł na jaw ciekawy fakt: otóż pan prezes stwierdza, iż nie może stać „po drugiej stronie barykady”, bo on "reprezentuje interesy spółdzielni, a nie spółdzielców" (sic!). Rzecz to zadziwiająca, bo spółdzielnia to przecież my – spółdzielcy, a dopiero potem zarząd, administracja itp., którą to My zatrudniamy i opłacamy! To jest myślenie rodem z niechlubnej epoki! Dało się też słyszeć z sali okrzyki „precz z komuną!”, uzasadnionych tym, jak przypomniał jeden ze spółdzielców, że tak prezes, jak i niektórzy członkowie zarządu TSM sprawują swoje funkcje od 25-ciu, a nawet 30-tu lat... Nie wiem doprawdy, czy prawo dopuszcza piastowanie takich stanowisk przez tyle kadencji, bo nie wiem, od którego roku obowiązuje przepis, że np. nie można być członkiem rady nadzorczej dłużej niż przez dwie, maksymalnie trzyletnie kadencje. Wiem natomiast, że tu może spoczywać cząstkowa odpowiedź na pytanie, dotyczące TSM, które brzmi: „dlaczego jest tak dobrze, skoro jest tak źle?”

Zachęcam państwa do zainteresowania się własnymi pieniędzmi, sytuacją TSM, do aktywnego uczestnictwa w życiu społecznym i korzystania z własnych praw. Przy okazji poznacie Państwo swoich sąsiadów, ludzi różnych zawodów i zainteresowań i przekonacie się, ile można zdziałać razem. Zachęcam także do poświęcenia czasu i wysłuchania załączonych materiałów dźwiękowych. Jeden z nich, to zarzuty pana Stanisława Ciurki względem spółdzielni. Inny – to oskarżenia radnego osiedlowego Jana Niedojadło. Nagrałem także, wspólnie z kolegą z RDN Małopolska sytuację, w której odmawia się prawa głosu pani Zofii Taraszce. Kolejny plik, to odpowiedź Zbigniewa Sipiory, zastępcy prezesa ds. gospodarki zasobami mieszkaniowymi TSM na pytanie, dlaczego gdy do spółdzielni zgłasza się osoba pragnąca wykupić grunt, żąda się od niej zebrania podpisów od 60 procent mieszkańców danego bloku, mimo, iż ustawa stanowi inaczej. Ostatnie, największe, bo trwające dwadzieścia kilka i trzydzieści kilka minut pliki, to fragmenty nagrań ze spotkania. Pierwszy plik stanowi jednorodny zapis pierwszej części zebrania, od momentu na kilka minut po jego rozpoczęciu. Drugi zapis, to zbiór fragmentów – także z uwzględnieniem argumentacji przedstawiciela władz TSM, zarazem i reprezentatywny w treści, jak i w zakresie emocji różnych wystąpień uczestników tego zebrania.

Wkrótce trzecia część epopei na temat TSM.


M. Poświatowski (członek Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej – z czynnym i biernym prawem wyborczym)

Pliki audio:
Posłuchaj odpowiedzi Zbigniewa Sipiory, zastępcy prezesa ds. gospodarki zasobami mieszkaniowymi TSM na pytanie, dlaczego gdy do spółdzielni zgłasza się osoba pragnąca wykupić grunt, żąda się od niej zebrania podpisów od 60 procent mieszkańców danego bloku, mimo iż ustawa stanowi inaczej :


Posłuchaj, jak pani Z. Taraszce odmówiono prawa głosu :


Posłuchaj, jak o swoich wątpliwościach mówi członek spółdzielni Stanisław Ciurka :


Posłuchaj zarzutów radnego osiedlowego Jana Niedojadło :


Posłuchaj fragmentu zapisu z pierwszej części zebrania :


Posłuchaj montażu fragmentów z drugiej części zebrania :

Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Tue, October 15, 2024 09:41:38
IP          : 35.173.48.18
Browser     : CCBot/2.0 (https://commoncrawl.org/faq/)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html