
Gdzieś na obrzeżach świata w dalekim Lechistanie znajduje się ani mała ani duża mieścina o dźwięcznej nazwie Kabotynów. Niczym szczególnym nie wyróżnia się spomiędzy innych mieścin i gdyby nie wielobarwny CyRK (Centralna Rada Kabotynowa), który zarządza całym tym interesem, można by powiedzieć, że nic ciekawego się w owej mieścinie nie dzieje.
Ogloszenie |
> |
W nadziei, że potomni nie zapomną o swych dobroczyńcach pozwalamy sobie zamieścić stenogramy i nagrania z życia CyRK-u.
Otwarcia pierwszego posiedzenia CyRK-u dokonał jej przewodniczący Byniu Prządełko, zachęcając radnych do zabrania głosu tymi oto słowami.
- Nasz wódz Żbik Śmigły szuka pomagierów, żeby zrealizować swój wielki plan. Kto z radnych zażąda mniej, ten może do naszego… - tu chrząknął zmieszany - to znaczy do genialnego planu Żbika Śmigłego się podpiąć. Proszę, licytujcie! Licytację rozpoczęło potężne uderzenie młotkiem w stół.
Jako pierwszy z radnych głos zabrał Bubuś Przaśny z LSD.
– My z LSD w całej szerokości i w całej rozciągłości popieramy wodza Śmigłego, jeżeli tylko naprawi wszystkie place zabaw.
- Przecież place zabaw to był mój pomysł – zaprotestował radny Pisklawski.
– Mój! Mój! Mój! Powtarzał ze łzami w oczach. Ale ja miałem więcej głosów w wyborach – odpierał atak Przaśny. To mnie wyborcy bardziej ufają !
Cicho smarkacze! Ofuknął młodych rajców, poważny mecenas Włebda.
Jak chcecie się kłócić, to do piaskownicy! My tu z wodzem Śmigłym plany mamy, jak budować autostrady, jak zaklejać dziury w płocie i jak zwalczyć bezrobocie. My też tak chcemy – zadeklarowali jednocześnie Bubuś Przaśny i Gienio Pisklawski.
Dobra, mam dla was robotę. Obaj będziecie sprawdzać wytrzymałość huśtawek – zarządził Włebda.
Jeden usiądzie z jednej strony huśtawki a drugi z drugiej i razem będziecie się bujać. Na końcu napiszecie sprawozdanie ile razy udało wam się bujnąć bez zepsucia huśtawki. – HURRA! FAJNIE! Połączymy przyjemne z pożytecznym – gorączkowali się Gienio i Bubuś – który rzucił się na szyję mecenasowi, w uniesieniu krzycząc
- Żbik Śmigły może liczyć na całe LSD. Ależ Bubusiu - pisnął cicho Chris Mazuła -
przecież LSD to polityczny trup, więc jak chcesz wspierać Śmigłego?
Może i trup, ale renta dalej na niego przychodzi – rzucił przez zęby Bubuś.
To może wódz Śmigły zbuduje nowy tor za poparcie NICO (Nowa Inicjatywa Cara Olka) - zaproponował Junior Rdzawała.
Tor ??? Skrzywił się Śmigły. No, tor! Tor saneczkowy – wyjaśnił Rdzawała.
-Do bani te wasze pomysły – rzekł Śmigły.
- Wiadomo, że NICO i wy z LSD jesteście oderwani od rzeczywistości, na co wskazuje nazwa waszej partii – próbował przekrzyczeć wszystkich Placek Ładno.
Nie ma powodów do kłótni – rzekł pojednawczo Śmigły
– mam tu coś lepszego niż tory i huśtawki. Wszyscy czekali w napięciu na to, co też Śmigły zaproponuje.
-Na razie zajmiemy się tym. Oczy zebranych skupiły się na wyjętym spod stołu opracowaniu, które przed wyborami do wszystkich Kabotynian wysłała grupa FLiNT-a (Fajni Ludzie i Nowe Twarze).
Z galeryjki całemu zamieszaniu przyglądał się mocny lider – Car Olek Opad. Uśmiechał się od czasu do czasu z przekąsem i pobłażliwie kiwał głową, w której rodził się kolejny genialny plan pod tytułem
„Możecie sobie gęgać i tak zrobię swoje”.
Jedyną osobą, która zdawała się rozszyfrowywać myśli Cara Olka Opada był Wisiek Wowak. Jego przenikliwy umysł przejrzał na wskroś duszę Olka Opada a oczy Wowaka zdawały się mówić
„Śmiej się śmiej. Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni”.
C.D.(ch)N.