
Przypadająca właśnie 65 rocznica rzezi wołyńskiej przechodzi w całym kraju praktycznie niezauważona. Od obchodów, które powinny być oznaką pamięci o niewinnych polskich ofiarach, a to przecież najważniejszy fragment narodowej tożsamości, odwrócili się prawie wszyscy. Prezydent Kaczyński wycofał się z patronatu nad uroczystościami rocznicowymi (przyjmując jednakże patronat nad Festiwalem Kultury Ukraińskiej, rozpoczętym DZIŚ w Sopocie). Marszałek Komorowski nie dopuścił do uchwały przygotowanej przez Jarosława Kalinowskiego z PSL, w której polski Sejm oddawałby hołd ofiarom ludobójstwa na Kresach. Posłowie pomilczeli za to przez minutę, choć przecież i tak milczą na ten temat od lat. Na uroczystościach zorganizowanych przez środowiska kresowe i kombatantów nie pojawił się nikt z naczelnych władz państwowych. Niestety, brakło też choćby jednego hierarchy polskiego Kościoła. Również media żyły dziś zupełnie innymi problemami, generalnie albo nie zauważając tej rocznicy, albo odnotowując ją gdzieś głęboko w serwisach. Chlubne wyjątki, jak inicjatywa redakcji "Rzeczpospolitej, która uczyniła rocznicę głównym tematem na 1 stronie i wydała nawet specjalny dodatek "Rzeź na Kresach", tylko potwierdzają tę wołającą o pomstę do nieba, regułę.