
Kiedy się patrzy na tę „starszą panią” ma się wrażenie obcowania z kimś niesłychanie ciepłym; w ujmującej twarzy żarzą się pełne energii oczy i jakaś prostolinijność, która sprawia, że myśl o tym, iż w zamian za opowieść miałoby się podzielić z nią czymś innym niż prawda, uczciwość i szczerość – zawstydza. I pewnie właśnie to i ta otwartość sprawiają, że przed Teresą Bancewicz otwierają się drzwi na całym świecie. „Starsza pani” w ostatnich latach autostopem kilkakrotnie przemierzyła Europę, przejechała prawie całą Azję, była też w Afryce... A wszystko to za 700 zł emerytury, czasem pomoc dobrych ludzi i... dzięki własnoręcznie robionym obrazom – kartom i kompozycjom przyozdabianym suszonymi roślinami, które sprzedaje po drodze. Pani Teresa jest osobą pełną ciekawości świata i życzliwości do ludzi – stąd też wszędzie przyjmowana jest z otwartymi rękami, a na machnięcie jej biało – czerwonym proporczykiem, chętnie zatrzymują się samochody. Niniejsza opowieść powstała przy okazji lutowego spotkania z cyklu „Uwaga Człowiek!” Tarnowskiej Artystycznej Konfraterni, którego gościem była pani Teresa Bancewicz. Właśnie okres wakacji jest, naszym zdaniem, najlepszym momentem na powrót do tamtego spotkania...