To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
  Wszechświat biblioteki    -   17/7/2008
Kontynuujemy nasz inTARnetowy cykl obszernych wakacyjnych wywiadów z szefami wszystkich tarnowskich instytucji kultury. - Jesteśmy od lat w krajowej czołówce - przekonuje nas kolejna nasza rozmówczyni, Janina Kania, dyrektor obchodzącej w tym roku setną rocznicę istnienia Miejskiej Biblioteki Publicznej. Pani Dyrektor przy okazji zdradza fenomen tej najpopularniejszej instytucji kulturalnej, opowiada o tajnikach biblioterapii oraz planach na kolejne – wprawdzie nie 100, ale 10 lat. Pytania w imieniu redakcji portalu inTARnet.pl zadaje Agnieszka Setlik.

Ogloszenie

AS: Mało kto wie, że największą instytucją kultury w Tarnowie i regionie jest Miejska Biblioteka Publiczna. MBP prowadzi jednak działalność na tyle cichą, że można o tym na co dzień zapomnieć. Skąd wynika ten chroniczny brak rozgłosu ? Nie myślała Pani Dyrektor o jakiejś spektakularnej imprezie, która przypominałaby prawdę o tym, jakie znaczenie odgrywa MBP w tarnowskiej kulturze, a także w edukacji. Tydzień Bibliotek i coroczny kiermasz na placu Sobieskiego są co prawda taką próbą, ale gdzie im się równać z rozmachem promocyjnym choćby najmniejszej sztuki w teatrze czy koncertem ...

JK: Ja mam zupełnie inne odczucia. Pani przedstawia swoje racje. Wydaje mi się, że sam fakt, że biblioteka tarnowska jest najczęściej odwiedzaną instytucją kultury w Tarnowie, bo sięga to liczby około 300 tysięcy tarnowian i okolicznych mieszkańców, świadczy o tym, że ta biblioteka ma się dobrze i wiele osób o niej wie i słyszy. Z natury rzeczy jesteśmy instytucją, która różni się w swojej działalności od tej proponowanej przez Teatr, TCK, czy Biuro Wystaw Artystycznych, którzy przygotowują duże, spektakularne imprezy. My natomiast pracujemy z naszymi odbiorcami na co dzień. Przyjmujemy i w sposób najlepszy obsługujemy około tysiąca czytelników dziennie, którym udostępniamy książki, informację, przedstawiamy naszą ofertę kulturalną. To może nie jest tak widowiskowe jak chociażby koncert na Rynku, ale to – jak już mówiłam – wypływa z charakteru naszej instytucji. My mamy zupełnie inne zadania. Naszym podstawowym zadaniem jest gromadzenie i udostępnianie księgozbioru, a teraz przede wszystkim informacja. I to robimy. Wspieramy się natomiast ofertą kulturalną – ofertą, którą przygotowujemy zarówno dla najmłodszych, dla nieco starszych i dla najstarszych. I to przynosi znaczące efekty, bo jak mówię, ciągle we wszystkich ankietach – chociażby ostatniej ankiecie Tarnowskiej Fundacji Kultury – jesteśmy zdecydowanie w czołówce wśród innych instytucji. Tak więc, ja mam zupełnie inne odczucie, co nie znaczy, że nie będziemy robić wszystkiego, żeby jeszcze dotrzeć do tych, którzy z jakichś względów bibliotekę omijają.

No dobrze, ale „jeśli – tu przywołam słowa Umberto Eco – biblioteka jest, jak chce tego Borges, modelem wszechświata, starajmy się uczynić z niej wszechświat na miarę człowieka, a przypominam, że biblioteka na miarę człowieka, to znaczy także biblioteka radosna, zapewniająca możliwość wypicia kawy ze śmietanką, zapewniająca również to, iż para studentów usiądzie sobie po południu na kanapie i cząstkę flirtu dopełni w bibliotece, biorąc z półki i odstawiając książki naukowe; a zatem biblioteka, do której chodzi się chętnie i która przeobrazi się stopniowo w wielką machinę spędzania wolnego czasu.” Czy nie uważa Pani, że to wspaniała idea i warto ją wdrażać?

Jak najbardziej. Eco zawsze dla nas jest tym autorem, autorytetem, który w sposób niesłychanie dowcipny wskazuje różne nasze niedoskonałości i niedociągnięcia, na które może nie zawsze zwracamy uwagę. Staramy się, i myślę że z dobrym skutkiem, być biblioteką radosną, otwartą, przyjazną dla naszych czytelników, o czym świadczą chociażby stałe kontakty, współpraca z przedszkolami, ze szkołami, a także ze starszymi. Myśmy sobie założyli, że zaczynamy od najmłodszych, od tych, którzy jeszcze nie piszą, nie umieją w ogóle czytać i książka jeszcze jest im obca. Już dwu- i trzyletnie dzieci przyjmujemy do siebie, do tzw. bibliotecznych przedszkoli, zapoznajemy ich z biblioteką, czytamy im książeczki, a dzieci rysują wyobrażenia tego, co usłyszały. To jest właśnie ten początek przyjaźni, początek kontaktu z biblioteką i książkami. Procentuje on w kolejnych latach rzeszą stałych czytelników. To są zadzierzgnięte przyjaźnie, które trwają latami i tu jest właśnie radość obcowania z książką, bibliotecznymi teatrzykami, spontanicznymi skeczami, rysunkami. Tak więc radości w bibliotece nie brakuje i o jej przejawach mogę mówić bardzo długo. Radością dla młodzieży piszącej skupionej w Klubie Młodego Autora jest możliwość zobaczenia swoich wierszy wydrukowanych przez bibliotekę w tomikach indywidualnych i Aspiracjach – pisemku młodych. Wielką radością dla starszych czytelników jest możliwość spotkania w dwóch Klubach Dyskusyjnych i rozmawiania o ciekawych książkach, spotkaniach autorskich itp. To wszystko obok podstawowych działań statutowych składa się w tej chwili na bibliotekarstwo.
Ja mówię tylko wyrywkowo, bo tych form jest bardzo dużo. Z obrazem biblioteki według Eco absolutnie się zgadzamy i z chwilą gdy będziemy mieć nowy budynek z całą pewnością będzie tam miejsce na herbaciarnię, ławeczki itp.

Przypomnijmy może liczby. Jak wygląda struktura całej instytucji, iloma placówkami zarządza Pani dyrektor ? Z iloma bibliotekami w powiecie współpracujecie ? Ilu czytelników w ciągu roku korzysta z tych bibliotek?

Wyniki mamy bardzo dobre. Wbrew obiegowym opiniom, że tak strasznie upada czytelnictwo, nie jest tak źle, ponieważ okazuje się, że ciągle jesteśmy – jeżeli chodzi o województwo małopolskie – w absolutnej czołówce. Zajmujemy pierwsze miejsce wśród miast Małopolski, jeżeli chodzi o liczbę czytelników – zarejestrowanych czytelników mamy 30,662, którzy wielokrotnie bibliotekę odwiedzają, czytelnie odwiedziło 27,623. Jest jeszcze znacząca grupa osób aktywnie uczestniczących w lekcjach bibliotecznych, konkursach, wykładach, spotkaniach autorskich. To wszystko też procentuje, bo to są liczby, które składają się na owe 300 tysięcy, czytelników, o których mówiłam wcześniej, że tyle mamy odwiedzin rocznie. Więc to jest sporo i z tego się bardzo cieszymy. Natomiast jeżeli chodzi o strukturę, to w tej chwili Miejska Biblioteka Publiczna w Tarnowie ma jedenaście działów, w tym jest kilka działów, które nie pracują bezpośrednio dla czytelników. Główne działy to Wypożyczalnia dla Dorosłych, Czytelnia Naukowa, Oddział dla Dzieci i Młodzieży, Dział Informacyjno Wydawniczy z Centrum Wiedzy o Tarnowie i Regionie, Oddział Książki Obcojęzycznej. Oprócz tego na terenie miasta mamy jedenaście filii, które specjalizują się w jakiejś dziedzinie, na przykład Filia Nr 2 w dziedzinie sztuki, czy Filia Nr 18 w ochronie środowiska, posiadają galerie, w których prezentują wystawy będące efektem ogłaszanych konkursów. W każdej filii działa Telecentrum, publiczny punkt dostępu do Internetu Oprócz tego, jako biblioteka miejska pełnimy funkcję biblioteki powiatowej i sprawujemy opiekę merytoryczną nad 64 placówkami w powiecie tarnowskim. Zadania te wykonuje Dział Terenowy, który został powołany przeze mnie, tj. zespół w składzie trzech osób, wszyscy po bibliotekoznawstwie, którzy wspierają działania bibliotek w powiecie tarnowskim.

A jak to wyglądało na przestrzeni ostatnich 15-20 lat, czyli w okresie transformacji ustrojowej?

Miejska Biblioteka ma swoje tradycje sięgające 1908 roku. To wtedy powstała Biblioteka Literacko-Naukowa, która od początku nosiła imię Juliusza Słowackiego i to jest właśnie ta placówka, której tradycje kontynuuje obecna Miejska Biblioteka Publiczna. W 1975 roku, gdy staliśmy się województwem nastąpiło połączenie biblioteki powiatowej z miejską. Powstała Wojewódzka Biblioteka Publiczna. W 1991, z kolei, wskutek przemian ustrojowych Urząd Miasta Tarnowa uznał, że należy powrócić do biblioteki miejskiej i wyodrębniono z WBP wszystkie Filie pracujące na terenie miasta Tarnowa. W 1992 roku reaktywowano Miejską Bibliotekę Publiczną, której zostałam dyrektorem. W jej skład weszły wszystkie filie oraz większość działów WBP. Pozostała Wojewódzka Biblioteka zajmująca się głównie rejonem tarnowskim. Ten stan trwał do roku 1999, do czasu kolejnej reformy administracyjnej kraju, kiedy to połączono obie biblioteki. Wówczas ogłoszono konkurs, który wygrałam i zostałam dyrektorem nowego MBP. Wszyscy pracownicy wojewódzkiej biblioteki przeszli do miejskiej. Było nas wtedy ponad stu pracowników. W tej chwili dodam, że jest nas wszystkich 67, więc stan ten zmniejszył się zasadniczo.

Jak finansowana jest MBP? Czy będąc największą, najbardziej rozbudowaną instytucją kultury dysponuje też największym (spośród podobnych instytucji) budżetem ? Czy są to tylko pieniądze miejskie ?

Jesteśmy dotowani głównie przez Urząd Miasta Tarnowa. Natomiast od 1999 roku otrzymujemy również dotacje, około 120-130 tysięcy ze Starostwa Powiatowego, jako że również pełnimy funkcję powiatową. Ubiegamy się również bardzo pilnie i solidnie o fundusze z ministerstwa, z Urzędu Marszałkowskiego, z Instytutu Książki, które nas niesłychanie wspierają, bo jednak tych działań jest bardzo dużo, a pieniędzy, jak to zwykle bywa, ciągle za mało.

Czy zadania Biblioteki w sto lat po założeniu są diametralnie inne niż na początku ? Co na pewno się zmieniło w tej materii ?

Zmieniło się wiele. Sto lat temu, dokładnie 7 listopada 1908 roku, grono światłych tarnowian zrzeszonych w Towarzystwie Szkoły Ludowej, powołało Miejską Bibliotekę, wówczas nazywaną Biblioteką Literacko-Naukową im. Juliusza Słowackiego, o której już wspominałam. To była biblioteka licząca zaledwie 2 tysiące tomów, głównie pochodzących z darów. Również czytelników było niewielu. Natomiast w tej chwili jest to biblioteka, która liczy sobie już niemal 360 tysięcy tomów i - jak mówiłam - liczymy czytelników - jest ich ponad 30 tysięcy i drugie tyle w czytelniach, więc to są te znaczące zmiany. Niemniej oczywiście podstawa była solidna, bo rzeczywiście ludzie podobnie jak współcześnie byli gorąco oddani idei bibliotekarstwa i biblioteka się świetnie rozwijała. Niestety rozwój został przerwany przez I wojnę światową, potem przez II wojnę, ale już po II wojnie światowej ci sami ludzie, skupieni w Towarzystwie Szkoły Ludowej, którzy zawsze uważali, że biblioteka powinna być utrzymywana przez Urząd Miasta, oddali sprawowanie biblioteki miastu i w 1948 roku Biblioteka Miejska znalazła swoją siedzibę przy ulicy Staszica, gdzie do dzisiaj się znajduje. Zmiany były różne, bo przede wszystkim wtedy była to biblioteczka niewielka i pracowali w niej głównie wolontariusze. W tej chwili, jak już mówiłam, jest nas 67, w tym 55 pracowników merytorycznych. Znacząco zmienił się zakres działania,zawsze podejmujemy najtrudniejsze nawet wyzwania. współczesności. Jesteśmy od lat w czołówce bibliotek w kraju. W dowód uznania otrzymaliśmy w 2003 prestiżowy medal Biblioteka Magne Perennisqe. Jest to biblioteka od wielu lat absolutnie skomputeryzowana.

Jakie są największe problemy MBP, z którymi musi się Pani na co dzień borykać? I jak stara się Biblioteka z nimi radzić ?

Problemem zasadniczym, który próbujemy rozwikłać od lat z Urzędem Miasta jest sprawa lokalu. Gdybyśmy rzeczywiście dysponowali budynkiem na miarę XXI wieku, gdybyśmy mogli naszym czytelnikom zaoferować większe przestrzenie, byłoby to naprawdę z wielką korzyścią dla wszystkich. W tej chwili warunki są takie jakie są. Owszem, poprawiają się, są przecież remonty, ale ich też wciąż jest za mało. Tak więc to jest główną naszą bolączką. Drugą sprawą zasadniczą od kilku lat jest to, że niestety ciągle mamy zbyt mało pieniędzy na nowości książkowe. Bo cóż to za biblioteka, nawet tej wielkości, jak my i szczycąca się tak wielką liczbą czytelników, jeżeli nie ma odpowiedniej liczby książek nowych, książek poszukiwanych przez czytelników. Dzięki wsparciu w ostatnich latach Ministerstwa Kultury, mamy tych książek nieco więcej, bo są to kwoty sięgające około 90 tysięcy na księgozbiór. Jednak ciągle jest to za mało, wydajemy 130 tysięcy rocznie a potrzebujemy drugie tyle i dopiero wtedy liczba księgozbioru byłaby zbliżona do norm europejskich.

Powiedziała Pani, że nie odczuwa odnotowanego przecież w Polsce wyraźnego spadku czytelnictwa. Przypomnę, że z badań wynika, że tylko 50 procent Polaków przeczytało w ostatnim roku książkę. W takim razie czym Miejska Biblioteka przyciąga ludzi? Czy nie jest tak, że największym magnesem okazuje się być możliwość skorzystania z internetu? Jak zachęca do czytania dla własnej przyjemności? Czy w ogóle trzeba zachęcać?

Na pewno trzeba. Zawsze trzeba i my to robimy właśnie tą ofertą, o której wcześniej wspominałam i tymi ciekawymi wydarzeniami, które do biblioteki przyciągają, a teraz przede wszystkim dzięki temu, że jak wiadomo, mamy we wszystkich filiach, a również tutaj w centrali, w czytelni tzw. telecentrum, czyli fantastycznie wyposażone cztery stanowiska komputerowe dla czytelników za nikłe zupełnie opłaty. To również niesłychanie ubogaciło ofertę biblioteki, ponieważ ci potencjalni czytelnicy, którzy jakoś tam bibliotekę omijali teraz już chętnie do niej przychodzą, bo również korzystają z internetu za niewielkie pieniądze. Wprawdzie internet był już u nas w roku 1997 roku ale w tej chwili jest on dostępny wszędzie, we wszystkich filiach, we wszystkich działach, więc jest to dodatkowa atrakcja, która przyciąga.
Natomiast nie obawiam się czegoś takiego, że książka nie przebije się w tym natłoku elektronicznych zdobyczy. Absolutnie nie. Był taki moment parę lat temu, że na fali popularności było video, później DVD i wtedy również prorokowano koniec dla bibliotekarstwa, upadek książki. Tymczasem tak się nie dzieje. Książka zawsze pozostanie tym narzędziem najbardziej przyjaznym, najbardziej intymnym i najbardziej poszukiwanym, a przede wszystkim najbardziej wiarygodnym, bo internet nigdy nie będzie do końca wiarygodny, informacje w nim nie zawsze są sprawdzone. Oczywiście ja tutaj nie umniejszam roli internetu, wręcz przeciwnie - sami go przecież propagujemy. Ale uważamy, że książka zawsze pozostanie tym najlepszym źródłem informacji. Czytelnicy się sami o tym przekonują. Czasami czytelnictwo sie chwilowo załamuje, ale to są nikłe liczby. Dzieje sie tak wtedy, gdy wprowadzamy automatyzację (w tej chwili jeszcze kilka filii nie jest zautomatyzowanych), czyli czytniki, kody kreskowe itd. Gdy się to wprowadza, trochę spada w danej filii liczba czytelników. Dlaczego ? Dlatego, że trzeba wykupić kartę, która kosztuje około 5 zł. I zawsze jest to jakaś przeszkoda, bo wszyscy przyzwyczailiśmy się do tego, że biblioteka jest za darmo. Wykupiona karta pozwala korzystać ze wszystkich działów w mieście. Tak więc jest to jednorazowy wydatek i po jakimś czasie wszystko wraca do normy. Są to więc tylko chwilowe załamania spadku czytelników.

Pani jako osoba sprawująca pieczę nad tak wielką ilością literatury, z pewnością również jest miłośniczką książek. Jakie pozycje czyta Pani najchętniej i co mogłaby Pani polecić czytelnikom biblioteki?

Tak, uwielbiam czytać i to jest to szczęście, które mnie spotkało, że ta pasja, którą mam w sobie, czyli chęć czytania, zbiega się tak pięknie z moją pracą. Śledzę pilnie wszystko to, co ukazuje się na rynku księgarskim i jest to również polecane na naszej stronie internetowej www.biblioteka.tarman.pl, na której jest również cała nasza oferta, forum czytelników itd. Ale wracając do tematu. Książki to rzeczywiście najpiękniejsza przygoda, która może się przydarzyć każdemu i gorąco polecam kontakt z nimi. Osobiście bardzo lubię czytać biografie i czytam je nałogowo. Z powieści niedawno skończyłam czytać “Cień wiatru” Carlosa Ruiza Zafóna, wcześniej “Weronika postanawia umrzeć” Paulo Coelho. Natomiast teraz jestem w trakcie lektury “Ostatni tancerz Mao” Cunxin Li - świetna książka, którą czytam z przyjemnością, bo lubię kulturę wschodu. Z przyjemnością też zawsze sięgam do Kapuścińskiego, ponieważ mam bardzo miłe wspomnienia związane z tym autorem, który był u nas dwukrotnie, wyraźnie zauroczony naszą biblioteką. Wiadomo, że jest to reporter wszechczasów i polecam gorąco jego książki. Jest więc tych tytułów sporo. Zresztą myślę, że każdy tytuł po który sięgniemy na pewno nie będzie stratą czasu, bo każda książka wzbogaca. Nawet jeśli ktoś czyta książki Danielle Steel, czy Nory Roberts, to jest to jakiś dobry początek, jakiś pierwszy etap, który może być wstępem do następnego. Trzeba się tylko czytaniem zauroczyć.

Jakie są plany może nie na następne 100 lat, ale lat powiedzmy 10 ... ?

Na razie żyjemy naszym jubileuszem, więc wszystkie konkursy, wystawy, lekcje biblioteczne, wykłady, odbywają się pod hasłem 100-lecia biblioteki. Poza tym fantastyczna akcja “Artyści bibliotece”, czyli te wcześniejsze wystawy właśnie, na których pani zresztą bywała, czyli wystawa Aleksandry Zuba –Benn, Jerzego Napieracza. W tej chwili można jeszcze oglądać prace pani Anny Śliwińskiej-Kukli, we wrześniu będzie Krysia Baniowska-Stąsiek, w październiku Teresa Szafrańska. Ponadto wszystkie konkursy, takie jak chociażby “Biblioteka we wspomnieniach” - albo “Sto cytatów o bibliotece”, czyli wszystko to, co związane jest z biblioteką. Myślę, że warto w tym uczestniczyć i gorąco do tego zachęcam. Poza tym w tym roku rozszerzyliśmy nasze działania o biblioterapię, ponieważ uważamy, że książka jest najlepszą terapią. Terapeutyczne czytanie jest nieco inne od zwykłego, bo ono ma rzeczywiście działanie lecznicze, więc wyszukujemy tu takie książki, które zostały już zakwalifikowane do tego typu lektury...

Na przykład jakie?

Rosamunde Pilcher “Poszukiwacze muszelek”, bardzo wysoko przez biblioterapeutów ceniona, piękna książka, która uczy jak można, na każdym etapie swojego życia odnaleźć jego sens, albo “Ocalona aby mówić”Immaculée Ilibagizy - o przebaczeniu.

Czyli książki specjalistyczne?

Tak, ale to jest beletrystyka. Rozpoczęliśmy od warsztatów terapii zajęciowej przy ul. Klikowskiej 190, ale oprócz tego uznaliśmy, że warto wejść w kontakt z ludźmi starszymi i rozpoczęliśmy współpracę z Domem Pomocy Społecznej w Mościcach i tam właśnie prowadzimy jak gdyby kolejny klub dyskusyjny. Pensjonariusze w bardzo podeszłym wieku słuchają czytanej im książki a następnie o niej rozmawiają, dyskutują, wspominają, nierzadko pojawiają się przy tym łzy, różne emocjonalne reakcje, co jest zrozumiałe, ponieważ ci ludzie sobie pewne rzeczy przypominają. Dla nich to jest cudowna sprawa...

Czyli biblioterapia bazuje na zwykłej rozmowie, książka jest tu jak gdyby tylko pretekstem do dyskusji?

Tak, do rozmowy i do kontaktu, bo tego im przecież najbardziej brakuje. Po wakacjach chcielibyśmy rozpocząć biblioterapię w Domu Pomocy Dziennej. Oprócz tego spotykamy się w Filii Nr 13 z ludźmi w wieku od lat 50+, przygotowujemy prelekcje, spotkania z ciekawymi ludźmi itd. Działa u nas również Klub Dyskusyjny Książki, który też jest formą terapii książką. Podczas spotkań dyskutujemy o jednej „zadanej” książce. Okazuje się, że ludzie mają fantastyczne przemyślenia, że nie trzeba być literaturoznawcą, żeby umieć pięknie mówić o przeczytanej lekturze, mówić o własnych uczuciach i o tym co się w związku z daną książką przeżywało. Tak więc jeszcze raz jest to potwierdzenie o odmienności naszej pracy jako biblioteki.
Wracając jeszcze do planów. Teraz na 100-lecie będziemy zmieniać otoczenie. Planujemy zmienić szyldy, chcemy odremontować elewację kamienicy przy ul. Krakowskiej 4, przygotować medale 100-lecia , które potem będziemy wręczać naszym przyjaciołom. Przygotowujemy też publikacje: “Skarby biblioteki”, czyli najciekawsze zbiory, Bibliografię miasta Tarnowa T.10, Informator o bibliotece.

Właśnie. Może przypomnijmy jakie to niezwykłe zbiory posiada MBP i jak te zasoby eksponuje ....

Tak, i tu pojawia się problem, bo mamy fantastyczne kolekcje ok. 50 - Kalevali, czyli fińskiego eposu narodowego, którą podarował bibliotece pan Norbert Lippoczy. Mamy kolekcję Ciołkoszów z Muzeum Sikorskiego w Londynie. Mamy też piękny księgozbiór gromadzony przez lata przez znanego bibliofila pana Witolda Gryla. W dużej mierze poświęcony Tarnowowi. Niestety jednak jest problem z ich przetrzymywaniem i z eksponowaniem, bo nie mamy odpowiedniego miejsca. Mam nadzieję, że uda się zdobyć fundusze na remont strychu w budynku przy ulicy Krakowskiej 4, gdzie marzy mi się stworzenie klubu literackiego z herbaciarnią, przestrzenią ekspozycyjną i właśnie miejscem na kolekcje. Gdyby do niego była winda zewnętrzna po murze, bo da się to zrobić, to przecież biblioteka byłaby dużo bardziej funkcjonalna. Na razie jednak, są to plany ...

Ufam, że się uda. Dziękuję za rozmowę.

Już za kilka dni kolejna rozmowa w naszym cyklu - z dyr. Muzeum Okręgowego, Adamem Bartoszem.
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Thu, March 28, 2024 20:01:03
IP          : 3.81.79.135
Browser     : claudebot
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html