To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   „Pogoń” po stu latach    -   22/7/2008
Wydawało nam się dotąd, że „Pogoń” już dawno przestała się ukazywać, poza jednym chwalebnym wyjątkiem przez P. Filipa i K. Głomba uczynionym. Jakież więc było nasze zdziwienie, gdy red. M. Poświatowski w pewnych archiwach odnalazł kolejne numery, wyraźnie ręką J. Pisza pisane. Pozwalamy sobie zatem zacytować wyimek z jednego z nich...

Ogloszenie

Pięknieje nam Tarnów w oczach, pięknieje, znać i zasobność kieszeni, boć jako podały inne pisma, w grodzie naszym milionerów przybywa najszybciej. Widać to choćby po ulicy Krakowskiej, która rychło nazwę na „Bankową” zmienić powinna, tyle tam finansowych instytucyi przybywa. Rychło i pozostałe jeszcze tu cukiernie i sklepowe składy z ulicy znikną, bo im czynszów wysokich, przez konkurencyę banków nabijanych wytrzymać niepodobna. Tak to czasami obecnemi w dużych miastach się dzieje, a nawet Blikle na warszawskim placu Wilsona temu nie podoła, że czynsze na setki procent rosną, bo tyle więcej zapłacić są skłonne finansowe instytucje za dobrą lokalizacyę. Do nas też wyraźnie ta moda puka i pewnikiem szybko na cenach najmu i nieruchomości swe piętno odciśnie.
Co się zaś tyczy Krakowskiej, to nie sposób już doprawdy przejść spokojnie, by co parę kroków nagabniętym nie zostać, a to przez ulicznego stręczyciela, co to w garnitur wbity towar chce nam wcisnąć, a to przez studentów i emerytów ulotki do rąk wciskających, na których jeno pożyczki i kredyty rozmaitych instytucji na „dobry procent” i „bez żyrantów” widnieją – pełno ich potem po chodnikach abo koszach się wala.

Ale pódźmy dalej, na tarnowski Rynek, traktami, placami, na których przejść doprawdy niepodobna, tak automobilami pozastawiane. Cóż to zresztą za trakty, skoro kocimi łbami staroświecką modłą tak brukowane, aże kamole wielkie same po deszczu na wierzch wychodzą, aż nogę skręcić sobie można, cóż zaś dopiero wielocypedem, czy wózkiem dziecinnym przejechać. Jest że i przy popękanej płycie Rynku piwiarnia, do której wchodząc co i rusz ktoś gospodarzowi do ziemi się kłania, potknąwszy się o jeden kamień szczególnie wielki, cięgiem z ziemi wystający i szczęśliwcem być może ten, co nań nie nadepnie w deszczowej porze, kiedy zaznać w ten sposób można błotnistej fontanny aż po spodni nogawki.
Piękność nasze ogrodu i remontowanych fasad kamienic burzą też samowolki arcydziełami kiczu będące, co szczególnie w przypadku jednego obiektu, zdobnego gwiazdkami, szczególnie w oczy się rzuca, co pod rozwagę poddajemy magistratowi i miejskiemu plastykowi, tak skoremu do reglamentacyi jak też wyglądać ma ten czy ów szyld i reklama. Cóż zresztą fasady, kiedy ledwo kilka kroków w głąb bramy postąpisz – i jakbyś inny świat przemierzał: odrapane, pomazane ściany, śmieci, ciemność w klatkach i smród nieznośny, skutek rozmaitej menelicji która w takich to miejscach wypróżniać się za stosowne uznaje. Toż samo wewnętrzne dziedzińce, w centrum miasta położone – tak Tarnów jawi się jeno z zewnętrza pozłacany, a w środku gnijący, śmierdzący, jak to już sto lat temu w „Pogoni” pisane było. I jak sto lat temu, gdy wieczorową porą od Rynku, od Wałowej zechcesz się w uliczkę którą zapuścić, by spacerem zmierzać ku domowym pieleszom, idąc po słabo oświetlonych uliczkach, drży każdy przechodzień, mijając gromady całe hałaśliwego, dobrze gdy nie pijanego lumpenproletariatu, lub „Zdrowaśki” klepie, by go czyja ręka nie obiła wciągnąwszy znienacka w mijaną bramę, jak to przy Goldhamera chociażby bywa.

I szkoda już doprawdy atrament wylewać na zeszpetniałe pseudograficiarskimi bohomazami kamienice, bo to jak na puszczy wołać. Dziw tylko bierze, że choć kamer nam ponoć co jakiś czas przybywa, to jakoś nikt nie potrafi wandala – gówniarza na gorącym uczynku przyłapać. Tak że gdy inwestor poważny do naszego grodu przybywa, w zwyczaju ma okiem rzucić na to, jakiż tu jest gospodarz, bo znak to będzie dla niego, jak i jemu tu przyjdzie żyć i inwestować. I najpiękniejsza nawet elewacya, tu i tam i ówdzie pomazana cała, będzie dla niego znakiem, że miasto gospodarza nie ma, a szpetny maziaj zaraz i o wybitą szybę się wzbogaci, a to o stłuczoną latarnię czy porysowany samochód poprosi i zaraz też wynosić się będą z miejsca tego ostatni tu mieszkający ludzie przyzwoici – jakże to więc i jemu tu robić biznesa, chleb mieszkańcom naszym dawać?
Tak, zaiste, pięknieje nam Tarnów w oczach, jednak dobrze by włodarze miasta zrobili, przyglądnąwszy się uważnie jakie też pod ich pieczą panują porządki i jakież to wstydliwe dla nas i wobec przyjezdnych, ów pozłacany makijaż skrywa tajemnice, by rychło się nie okazało, że Tarnów panną jest ponętną, atoli jeno w wieczornych ciemnościach, podlanych obficie piwskiem; a przy bliższym poznaniu patrzeć przychodzi na niewiastę leciwą, oby nie wątpliwej proweniencji, która pospolite zaniedbanie i wstydliwe, bynajmniej nie przynoszące chwały oblicza plamy i wypryski, dla niepoznaki grubym przykrywa make-upem.
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Fri, April 19, 2024 16:52:04
IP          : 18.191.216.163
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html