To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
  Recenzja najnowszego spektaklu Teatru Solskiego    -   25/10/2008
Oniryczna „Kartoteka”
Sobotniej premiery „Kartoteki” nie widziałam. Obejrzałam ją niedawno wraz z licealistami, których stadnie przyprowadzono do Teatru Solskiego, by choć trochę ich ukulturalnić. Dramat w ujęciu reżysera nieźle się obronił. Wstydu nie było. Co więcej, młoda publiczność była autentycznie zainteresowana sztuką. Na przejawiające się gryzącą ironią poczucie humoru reagowała śmiechem, choć stać ją było też na refleksyjną powagę. Nie zobaczyliśmy jednak dzieła teatralnego o wysokich walorach artystycznych, sztuki prowokującej formą czy treścią. Wystawiono zwykły sceniczny bryk z „Kartoteki”. Przewidywalny i mało oryginalny, ale za to bardzo przyjemny w odbiorze. Niewątpliwie jest w tym duża zasługa tarnowskich aktorów. Dawno nie widziałam ich w tak dobrej formie.

Ogloszenie

„Kartoteka” swoim pojawieniem się w latach 60’ spowodowała prawdziwy zamęt w polskim dramacie współczesnym i do dziś pozostaje najczęściej graną sztuką Tadeusza Różewicza. Zainicjowała nie tylko nową formę dramatyczną, ale i sceniczną. Ponadto otworzyła szereg rozmaitych możliwości interpretacyjnych. Można w niej widzieć zapis doświadczeń „pokolenia wojennego”, przykład zastosowania techniki collage`u (według Marty Piwińskiej), antycollage`u (zdaniem Józefa Kelery), albo oryginalną „grę snów”. Ta ostatnia możliwość zaciążyła na inscenizacji „Kartoteki” w reżyserii Tomasza Piaseckiego, który organizuje sceniczny świat na wzór wizji sennej.
Już sam początek spektaklu sugeruje imaginacyjną wędrówkę w astralno-ezoteryczny świat snów. Zanim zgasły światła na widowni, a rozświetliła się scena, z głośników rozbrzmiewa znany polski szlagier sprzed II wojny światowej „Ta ostatnia niedziela” w wykonaniu Mieczysława Fogga, który budzi mężczyznę (świetny Przemysław Sejmicki) leżącego na łóżku, zajmującym dużą część sceny. Jednak mężczyzna zamiast w realnym świecie, budzi się w onirycznym wymiarze majaków, fantasmagorii, iluzji i urojeń. Przez jego pokój co rusz przewija się korowód różnych postaci. Są to cienie przeszłości, może postaci ze snu, z różnych zaułków biografii i warstw pamięci Bohatera, a także z tradycji, jak choćby trzyosobowy Chór Starców (rewelacyjni Mariusz Szaforz, Robert Żurek i Andrzej Popiel), którego członkowie noszą jednakowe płaszcze, kapelusze i przyklejone brody. Swoim wyglądem i zachowaniem Chór wprowadza do przedstawienia dyskretny urok groteski i absurdalnego poczucia humoru. Co pewien czas wyskakuje z szafy i wyprawia najdziwniejsze rzeczy: czyta fragmenty listów nadchodzących do pisma kobiecego, recytuje „Odę do młodości” i wierszyk dla dzieci, wreszcie namawia Bohatera, by porzucił pozycję leżącą i „posuwał” akcję:
„Rób coś, ruszaj się, myśl.
On sobie leży, a czas leci.
Mów coś, rób coś.
posuwaj akcję,
w uchu chociaż dłub!”
Oczywiście z rady tej ani Bohater, ani postacie dramatu nie skorzystają. „Kartoteka” stanowi bowiem wzorcowe zaprzeczenie klasycznych reguł sztuki dramatycznej, zastępujących zasadę „wielości” czasu, miejsca i akcji. Bohater jest właściwie antybohaterem. Jak sak sam mówi o sobie, jest wewnętrznie pusty, samotny, rozczarowany i zmęczony życiem. Przez większą część akcji leży w łóżku na środku pokoju, który jest zarazem kawiarnią, biurem i ulicą. To człowiek, który utracił młodzieńczy entuzjazm, marzenia i chęć działania. Wojna spowodowała w jego psychice wielkie spustoszenie, doprowadzając go do dezintegracji osobowości, której nie umie (i chyba nie chce) przezwyciężyć. Jak to we śnie bywa, tożsamość Bohatera została zmącona. Bezimienny - a właściwie obdarzony wieloma imionami, bo zależnie od sytuacji jest Wackiem, Władziem, Dzidkiem, Kaziem, Jurkiem lub Tadkiem – mężczyzna jest jednocześnie dzieckiem i dorosłym, przeżywa zdarzenia z różnych okresów życia, a nie opuszczając swego pokoju, podróżuje w czasie i przestrzeni. Wizytę składają mu między innymi wyrozumiały Wuj, Olga, od której 15 lat temu odszedł "po papierosy", Tłusta Kobieta wypominająca mu, że jako nastolatek podglądał ją w kąpieli. Pojawiają się nawet rodzice, strofujący Bohatera, by nie bawił się brzydko pod kołdrą, a także Nauczyciel, jakby żywcem wyjęty z Gombrowicza, odpytujący "za co kochasz Chopina?". Bohater próbuje "przejrzeć się" w odwiedzających go postaciach i odnaleźć dzięki nim własną tożsamość. Sen jest tu więc przede wszystkim sposobem otwierania i uruchamiania wspomnień z przeszłości. Stanowi formę inicjacji w uzyskaniu nowej świadomości, nowej, wewnętrznej duchowej wiedzy. W jej trakcie następuje konfrontacja Bohatera z ideami, symbolami i archetypami kolektywnej nieświadomości. Konfrontacja ta jest procesem empirycznym, który pozwala na zasymilowanie pewnej wiedzy, a to z kolei pozwala na symboliczne odrodzenie. Inicjacja bowiem polega przede wszystkim na paradoksalnym, nadprzyrodzonym przeżyciu śmierci, zmartwychwstania i odrodzenia. Śniący Bohater, jak inicjowany, musi stawić czoło własnej nieświadomości, by w gąszczu upiorów i zjaw z przeszłości odnaleźć prawdę, mądrość i spokój. Czemu została do tego wybrana właśnie eteryczna tkanka snów? Jak twierdził wybitny religioznawca i filozof kultury Mircea Eliade, człowiek XX wieku przeżywa „scenariusze inicjacyjne” przede wszystkim w marzeniach sennych, gdyż w życiu świadomym zatracił zdolność kontaktu z głębią własnego „ja”. Sen byłby tu więc mityczną bramą, która prowadzi w sferę śmierci (widać tu echa starego toposu, zgodnie z którym sen i śmierć to bliźnięta). Reżyser pod osłoną środków artystycznego wyrazu wydaje się transponować to pokrewieństwo na grunt sztuki. Oto bowiem jeszcze przed zapadnięciem kurtyny, po jednej z finałowych scen, w której dwie anonimowe postacie mierzą łóżko Bohatera, znów słychać poruszającą piosenkę „Ta ostatnia niedziela”, która po wojnie zyskała miano tanga samobójców. Nad onirycznym światem unosi się widmo śmierci. Śmierci, która bynajmniej nie oznacza końca. Wszak „Kartoteka” to dramat otwarty. Nie ma więc konkretnego zakończenia i wciąż żąda wysłowienia, kapryśnie poddając się kolejnym interpretacjom. Tomaszowi Piaseckiemu niestety zabrakło świeżego pomysłu na dramat. Wierny Różewiczowi reżyser w rezultacie zafundował nam bryk z „Kartoteki”. Zainscenizował tekst i gdyby nie wprowadzenie kilku nowych, ale zupełnie nieistotnych elementów, jak choćby szafy na scenie, mielibyśmy zwykłe przeniesienie w skali jeden do jednego. A „Kartoteka” zasługuje na coś więcej. To fascynujący tekst, a nie banalna szkolna czytanka. Myślę, że nawet licealistów - bo, jak rozumiem, to przede wszystkim do nich skierowany jest ten spektakl - ucieszyłaby bardziej oryginalna, twórcza interpretacja niż ta, która została zaprezentowana. Niemniej warto zobaczyć - dla poetyki snu i pierwszorzędnej gry ansamblu tarnowskiego teatru.
AS
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Sat, April 20, 2024 13:17:33
IP          : 18.117.81.240
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html