To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
  Recenzja "Fabryki" - ostatniej premiery w "Solskim"    -   27/3/2009
Sfabrykowane przedstawienie
Już dziś wieczorem czeka nas najnowsza premiera w Tarnowskim Teatrze. Mamy nadzieję, że "Wszystko o kobietach" okaże się spektaklem zdecydowanie lepszym niż światowa prapremiera w "Solskim" z początku marca, czyli "Fabryka" według tekstu Marcina Skóry, na co dzień policjanta, pracującego w tarnowskiej Komendzie Miejskiej. Spektakl ten, mimo dużego zainteresowania dziełem tarnowskiego debiutanta ze strony widzów, okazał się niestety wielkim nieporozumieniem...

Ogloszenie

Mamy już zielone fluorescencyjne świnie z Tajwanu, myszy z wszczepionym ludzkim uchem i kozy z genem pająka. Mamy też „Fabrykę” Marcina Skóry: kolejny powód, żeby zakazać zabaw, tym razem z teatralnym materiałem genetycznym. Miało być wielkie wydarzenie – „światowa prapremiera” opartej na faktach sztuki autorstwa nie byle kogo, bo tarnowskiego policjanta. Niby wszystko jest jak spektaklu w konwencji kryminalnej: mamy tajemnicze zniknięcie dwójki osób, podejrzanych i tragiczny finał. Tyle, że zamiast intrygującej sztuki wyszła tandetna podróbka, nieudolne przedstawienie, amatorski teatrzyk, trwające półtorej godziny męczydło.

Wina za absolutną klęskę „Fabryki” rozkłada się na wiele osób. Jednak niewątpliwie największym winowajcą w tym przypadku jest dyrekcja teatru, która zdecydowała się spektakl wystawić. Solski wypuścił gargantuiczny badziew, próbując zapewniać, że to katedra w Chartres. Modelowy wręcz przykład tego, jak nie należy przedstawiać „dramatu psychologiczno-kryminalnego”. Nudny, liniowy scenariusz, wtórna, a więc przewidywalna fabuła oraz intryga skomplikowana jak budowa ekierki. Niestety poziom artystyczny zaprezentowany przez autora sztuki może usatysfakcjonować wyłącznie niezbyt wymagających widzów.

Żeby napisać dobrą sztukę, trzeba mieć warsztat scenariuszowy na bardzo wysokim poziomie. Tymczasem w „Fabryce” zawodzi przede wszystkim nieciekawy, pełen stereotypowych chwytów scenariusz. A przecież fakt, że kryminał to wyjątkowo skonwencjonalizowany gatunek nie oznacza, że należy tylko powielać schematy. Komisarz Marek Sakłak (Robert Żurek) niestety wpisuje się w poczet znanych z filmów zmęczonych życiem gliniarzy ukrywających swą wrażliwość pod maską cynizmu. Przez pierwszą godzinę, czyli przez większą część spektaklu komisarz Sakłak funduje nam bełkotliwy, pretensjonalny bigos o frustracjach gliniarza, raczy psychologią za trzy grosze, serwuje banalne anegdoty z życia „fabryki” (slangowe określenie miejsca pracy wydziału kryminalnego) i przekonuje o szczególnej misji swojego zawodu, który jest niezwykle trudny, odpowiedzialny, niebezpieczny i wymaga ogromnego zaangażowania. Tymczasem z przedstawienia wynika niezbicie, że praca w wydziale śledczym jest równie nudna, co łatwa. Zagadka tajemniczego zniknięcia małżeństwa, którą próbował rozwikłać śledczy rozwiązuje się sama. Od początku wiadomo, że para została zamordowana, a ich katem jest brat zabitej kobiety i zarazem czynny funkcjonariusz policji - Żyła (Przemysław Sejmicki), który w wystudiowanych gestach udawanej sztuczności miota się po scenie jak korpus kury po dekapitacji. Komisarz zdaje się tego nie dostrzegać, bo jest skupiony na Młotku (Mariusz Szaforz), drobnym cwaniaczku i „emerytowanym” przestępcy. Dno zostało osiągnięte w finałowej scenie, w której Żyła przez kilka minut unaocznia wszem i wobec swoją chorobę psychiczną. W tym momencie nawet najbardziej nieuważni widzowie znają mordercę, tylko niestety nie nasz Sherlock, który obraca się tyłem do niebezpiecznego szaleńca czytając jego list i pozwala by ten wyciągnął broń. Na szczęście dla niego i dla sztuki obłąkany Żyła popełnia samobójstwo, kończąc własną i widzów męczarnię.

„Fabryka” przoduje w powielaniu stereotypów. Grepsy zamiast dialogów, „typy” zamiast bohaterów, pretensjonalne aktorstwo, pokracznie prowadzona intryga, idiotycznie motywowane zachowania postaci i kompletny brak napięcia to największe grzechy spektaklu. Dyrekcja teatru popełniła jakąś kosmiczną pomyłkę. Nie mamy pojęcia, jaki był sens wystawiania tego spektaklu. Zwłaszcza, że autor nie miał do powiedzenia niczego istotnego ani o samej naturze przemocy, ani nawet o tej konkretnej tragedii, którą nam pokazał. Jedyne co zrobił, to skutecznie zarżnął pomysł i utopił go w dramatycznie ciężkim sosie. (red.)
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Thu, March 28, 2024 18:04:54
IP          : 3.236.214.123
Browser     : claudebot
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html