To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Szykanowanie Polaków – katolików w Izraelu    -   14/4/2009
Refleksje z wizyty w Ziemi Świętej
„Ochrona, ochrona!” – wrzeszczał żydowski sprzedawca w sklepie zlokalizowanym w bogatej części Jerozolimy, gdy polski turysta, odziany w rozpoznawalną tu watykańską chustę, nie mogąc się dopatrzyć pośród mnogości miniaturowych flag państwowych flagi polskiej, zapytał dlaczego sprzedaje się tu flagę palestyńską. Inny obrazek: Instytut Yad Vashem w Jerozolimie, instytut nie odwiedzany przez polskie, katolickie pielgrzymki, z uwagi na fakt, iż papież Pius XII jest tu wskazywany – wbrew faktom - jako współodpowiedzialny za holocaust. W Yad Vashem znajduje się podarowany przez Lecha Wałęsę wagon kolejowy, którym Niemcy przewozili do obozów zagłady Żydów. -Tutaj mówi się, że tym wagonem Polacy wraz z „hitlerowcami” Żydów wozili do obozów koncentracyjnych - powie potem w luźnej rozmowie przewodnik. Chwilami wychodzi na to, że izraelscy – i nie tylko izraelscy Żydzi nienawidzą nas bardziej od Palestyńczyków? Okazuje się, że nie lepiej traktują Polaków – katolików prawosławni duchowni, opiekujący się Bazyliką Grobu Pańskiego. O swoich refleksjach z wizyty w Ziemi Świętej pisze Marcin Skocz.

Ogloszenie
>

Uwaga – części niniejszej relacji zaznaczone kursywą są wkomponowanymi w tekst odpowiedziami udzielonymi przez autora Marcina Skocza Mirosławowi Poświatowskiemu.

Podróż do źródła źródeł...
(...) Dopiero tu... Do mnie katolika... Stojącego w ogrodzie oliwnym, pod murami kościoła „PATER NOSTER” dotarła Boska, - bo przecież nie genialnie prostota – idea i przesłanie modlitwy, jaką pozostawił nam Bóg w Modlitwie Pańskiej. Mateusz przekazuje nam słowa Pana Naszego tak: „Wy, zatem tak się módlcie: Ojcze nasz...” Pierwsze trzy zdania tej modlitwy to nic innego jak uznanie i uwielbienie Boga, a następne są prośbą do Niego i podpowiedzią-nakazem jak postępować w życiu, aby osiągnąć cel najważniejszy... Reszta zdaje się być już tylko prostą konsekwencją. Ale jak to bywa u rodzaju ludzkiego nader często właśnie ta „reszta”, zasłania sens i istotę wiary. Stawiając coraz to nowe i sztucznie niedoścignione paradygmaty na powszechne wzmacnianie wiary i poprawność moralną. To tyle na razie w sprawach wiary... teraz pozwolę sobie na refleksje ogólniejszej natury, ale wszystko to, co dalej napiszę i opiszę będzie miało – tak mi się zdaje - wiele wspólnego z pierwszym wyżej opisanym przeżyciem z kościoła „PATER NOSTER”.
Jednym z pierwszych zdjęć, jakie zrobiłem jest z tablicą w językach arabskim, hebrajskimi i... No właśnie... rosyjskim! Informacje w tych trzech językach zdają się być dość powszechne... w Izraelu i Palestynie. Wyrażenia w naszym polskim języku można też często usłyszeć, ale sprowadzają się one z reguły do takich oto przypadków: „Dzjein dobry” lub „Dzjein dobre”, „Witajcie”, lub... „Jak się masz kochanie” wymawiane co prawda poprawnie, lecz bez rozróżnienia czy adresatem jest mężczyzna czy kobieta. Przewodnik wyjaśnił, iż według nieoficjalnych danych do Izraela od czasów pierestrojki przybyło około 2 milionów Żydów rosyjskich. Wchodząc w socjologiczno-polityczną głębię tego faktu trzeba przyznać, że może tu dojść do złożenia się dwóch niesłychanie negatywnych postaw wobec nas - Polaków. Reperkusji i konsekwencji jawi się tu znacznie więcej i to natury globalnej, ale nie miejsce i czas na tego typu dywagacje. (...)

Good business, this my good dżihad today!
Jadąc tam przekonany byłem, że wybieram się do rejonu, gdzie w zasadzie cały czas toczy się „jakaś” wojna między Żydami a Palestyńczykami. Telewizja dość sugestywnie zdaje się upewniać nas w takim przekonaniu. A jak jest na miejscu? Na miejscu jest trochę inaczej. Owszem wszędzie przy ważniejszych obiektach publicznych czy rządowych lub tych będących miejscem pielgrzymek widać kilkuosobowe oddziały wojskowe uzbrojone w karabiny maszynowe. Oddziały te uzupełniane są cywilami, lub ochroną uzbrojoną w broń krótką. Mieszkając w Palestynie kilka razy na dzień przekraczaliśmy tzw. „Check point”, co tłumaczy się jako punkt kontrolny, ale w gruncie rzeczy są to przejścia graniczne z uzbrojoną „po zęby” wojskową załogą. Tak! Jest coś w tamtejszych realiach coś niezwykłego... Jakiś stan zawieszenia i niepewności. Wyczuwa się to szczególnie na ulicach Jerozolimy, a szczególnie w jego żydowskiej części. Natomiast w Palestynie, za murem jest inaczej. Tam wyczuwa się orientalny gwar i pewien charakterystyczny harmider pełen klaksonów aut czy głośnych rozmów. Lecz by było jasne sygnały dźwiękowe nie poprzedzają tam żadnych niesympatycznych gestów czy przekleństw między kierowcami, jakże często spotykanych na naszych drogach i ulicach. Tam są one informacjami typu: „Uwaga jadę” lub „Możesz jechać”.
O tym, że relacje te są szczególne w tej części przypominają antyżydowskie i antyamerykańskie napisy na murach. Autorzy tych haseł nie przebierają w słowach, dlatego nie podejmuje się je tu zacytować, podam jedynie, że motywem przewodnim zdaje się być szczur z rozdziawionymi groźnie zębami. Sporo też było tam antyamerykańskich odniesień. Widząc ten stan rzeczy zapytałem w jednym ze sklepów prowadzonych przez arabskiego właściciela: „dlaczego na półce w jego sklepie sprzedaje się żydowską gwiazdę, symbol jakby nie było znienawidzonego przez Palestyńczyków Syjonizmu?” Ten, przyjrzał mi się najpierw uważnie, rozejrzał się dookoła i zapytał:, Jakiej jestem narodowości? Odpowiedziałem, że jestem Polakiem i katolikiem pokazując jednocześnie żółtą chustkę – kolor papieski, którą podobnie jak ja nosili wszyscy Polacy będący akurat w jego sklepie. Wtedy mój rozmówca uśmiechnął się i powiedział: Oh! Good man! Business is business! I dodał bardzo poważnie: Good business, this my good dżihad today! Co tłumaczy się mniej więcej tak: Oj, dobry człowieku? Interes to interes! I dalej: Dobry interes to moja dobrze rozumiana powinność na dziś. Tu trzeba dodać, że słowo „dżihad” to pojęcie wieloznaczne w języku arabskim. Z telewizji uważni przypomną sobie, że słowo to oznacza świętą wojnę islamu z niewiernymi, ale jest to także dokładanie starań w jakiejś słusznej sprawie. Czyli... Czyli zimna pragmatyczna kalkulacja...

Antypolonizm i antykatolicyzm po żydowsku
(...) Jeżeli dodam, że w bogatej części Jerozolimy w sklepie prowadzonym przez żydowskiego właściciela, na stoisku wśród wielu miniaturowych flag była też i palestyńska, to wszystko to składa się jakby w jedną złożoną, ale jednak całość. By było jasne. Flagi polskiej tam nie było?! -Weszliśmy wspólnie, w rozpoznawalnych tu watykańskich chustach, rozprawiając po polsku. Pośród wielu miniaturowych flag państwowych, nie mogłem znaleźć naszej flagi, natomiast ku swojemu zdziwieniu znalazłem palestyńską - wyjaśnia zapytany przeze mnie o to zdarzenie autor niniejszego artykułu. -Zapytałem się, dlaczego ją tu trzymają. W odpowiedzi izraelski sprzedawca zaczął krzyczeć „ochrona, ochrona”, wzywając dwóch uzbrojonych mężczyzn stojących przy wejściu. Postanowiłem nie dyskutować i wyszedłem.
Wsłuchując się w słowa przewodnika nie trudno odgadnąć, jak specyficznie traktuje się tam Polskę i Polaków. Wagon bydlęcy z czasów drugiej wojny światowej, którym przewożeni byli Żydzi do obozów koncentracyjnych podarowany Instytutowi Pamięci Narodowej Yad Vashem w Jerozolimie przez Lecha Wałęsę, dał niestety dodatkowy asumpt niektórym Żydom na podsycanie antypolskich postaw. Stał się też niestety następnym dowodem na antysyjonistyczną postawę i rzekomy współudział Polaków w ich eksterminacji w czasie II wojny światowej razem z hitlerowcami. -„Tutaj mówi się, że tym wagonem Polacy wraz z „hitlerowcami” Żydów wozili do obozów koncentracyjnych” - powiedział mi potem w luźnej rozmowie przewodnik - mówi M. Skocz.
Zakrawa na niesamowitą ironię fakt, że Niemcy są dużo lepiej traktowani niż my Polacy. Tego muzeum nie zwiedzaliśmy z pewnego znaczącego faktu. Otóż w muzeum tym wyświetla się film, który w oczywisty sposób zakłamuje historię. Fachowcy od propagandy antykatolickiej zmontowali film, który pokazuje jak Papież Pius XII poświęca broń Niemcom, oraz to jak tenże Papież wita się z Hitlerem. No cóż można i tak... (...)

Bazylika Grobu Pańskiego...
(...) Czyli moje największe traumatyczne refleksje. Rozmawiając ze znanym mi księdzem o zbliżającej się pielgrzymce usłyszałem mniej więcej takie ostrzeżenie: Ty uważaj?! To jest jedno z nielicznych miejsc na ziemi, gdzie idealizm czystej wiary zderza się ze straszną brutalną rzeczywistością. Wtedy zasłyszane słowa nie wzbudziły we mnie większego zainteresowania., Zrozumiałem je bardziej jako pytanie retoryczne: Czy ja traktuję ten wyjazd jak wycieczkę? Czy jak pielgrzymkę? Dziś wiem i w pełni zrozumiałem tamten przekaz... Stojąc w kolejce do Grobu Pańskiego obserwowałem jak ludzie zbliżający się do „tego miejsca”, zaczynają zmieniać swoje zachowania, wyciszają się, zauważyłem jakby materializującą się w nich autentyczną wiarę i pobożność. I to było piękne i budujące przeżycie. Tak.. To miejsce miało niesamowitą magię. W natłoku rozbieganych myśli zapamiętałem, że zadałem sobie pytanie: „Boże i ja tu jestem...Gdzie Ty...” Lecz nieubłagane prawo kolejki odprowadziło mnie i podobnych mi ludzi z powrotem do rzeczywistości. Już dla tych kilku chwil warto było być „tam”... właśnie „tam”. Ale to jest ta jakby jaśniejsza strona... zaraz za nią podążała jednak „ludzka” miara mierności... Przewodnik poinformował nas, że w tym miejscu zostajemy jeszcze dwie godziny. Po zwiedzeniu całej bazyliki, zrobieniu kilkunastu zdjęć usiadłem sobie na ławie naprzeciwko wejścia do Grobu Pańskiego z zamiarem doświadczania miejsca i czasu... Zacząłem jednak obserwować... I doświadczyłem tego, o czym i do czego próbował mnie przygotować mój przyjaciel kapłan...
Pisząc te słowa widzę jak przed grobem stoi grupa rozbawionych turystów z Danii, widzę jak rozmawiając głośno i z pewną siebie nonszalancją wchodzą „tam” i wychodzą z minami jakby zdziwionymi artykułując sobą tezę; „Miejsce... Jak miejsce... idziemy dalej”. (...) Najgorsze miało jednak nastąpić, gdy do wejścia podeszli polscy pielgrzymi. Oni, podobnie jak my wcześniej zachowywali się jak ludzie, którzy rozumieją znaczenie miejsca i czasu. Cóż, więc złego się zdarzyło? Co tak mocno zbulwersowało mnie, że „wyszedłem z siebie” i szpetnie zakląłem...? Wtedy, kiedy sam wchodząc byłem chyba zbyt przejęty, bo nie zauważyłem prawosławnego popa, który pełni tam zadanie strażnika. Cóż więc złego zrobił ten człowiek. Jak wcześniej napisałem, przed naszą polską pielgrzymką szli rozbawieni Duńczycy, z plecakami na plecach, żujący gumę i rozmawiający beztrosko, potem szli „Anglicy”, szli wyciszeni, ale też bez najmniejszego porządku? Ale jak podeszli Polacy to to dwumetrowej postury indywiduum – bo trudno dziś nazwać mi go popem – z długaą brodą i włosami spiętymi w kucyk dostało jakby jakiegoś amoku. Przepychało naszych, zaglądało im do toreb, zatrzymywało bez potrzeby lub popychało złośliwie gestykulując i złośliwie sycząc w jakimś tam języku. Wcześniej nie przeszkadzało mu w zasadzie nic. Teraz... wszystko! -Wielokrotnie doświadczyliśmy w Izraelu mniejszych lub większych upokorzeń z racji tego, że jesteśmy Polakami, że jesteśmy katolikami - podsumowuje M. Skocz.

I zadałem sobie pytanie: Jak to jest? Czy to miejsce, to szczególne miejsce, niosące w sobie całą kwintesencję wiary dla wszystkich chrześcijan nie powinno dyscyplinować, samoograniczać i przywoływać do minimum przyzwoitości? Niestety – jak się później okazało - święte miejsca wcale nie stymulowały do zachowań, które w modlitwie Pater Noster odmawia ponoć zdecydowana większość wyznawców tego samego Boga... Czyżby rosyjskie fobie? Pomyślałem wtedy - dopadły nas Polaków i tam... (...)
Kilka razy w czasie tej pielgrzymki doświadczyłem jakiejś formy pogardy czy wyższości, jakże podobnej w swej wymowie do tej, jaką słyszy się w jednym radiu w Polsce i w wielu zachowaniach wśród „swoich” współwyznawców. I tu i tam psychopatyczny babsztyl lub równie zakłamany gówniarz, czy też „gminny mąż stanu” „w imię Boga” nienawidzi Ciebie i na każdym kroku pokazuje swoją schizofreniczną wyższość... (...)

Marcin Skocz

Zamieszczony tu we fragmentach tekst (za zgodą autora) ukazał się na łamach lokalnego czasopisma „Ostoja”.

Foto tablica w ogrodzie kościoła Pater Noster
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Tue, March 19, 2024 05:55:24
IP          : 3.236.111.234
Browser     : claudebot
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html