To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Refleksje po tarnowskich „Dniach Judaizmu”    -   22/1/2010
Tylko dialogu zabrakło ...
„(...) Nie ma takiego człowieka, który nie jest wart rozmowy. Nie ma tematu, na który nie warto porozmawiać. (...) Błędem jest nierozmawianie z tymi, którzy chcą z nami rozmawiać. (...) Dialog nie może mieć celu. Jest procesem. Celem jest to, że rozmawiam, wymieniam poglądy, próbuję zrozumieć i zaakceptować inność. Próba przeciągnięcia kogoś na naszą stronę jest naruszeniem delikatnej materii międzyludzkich relacji. Przedstawiam poglądy nie po to, by ktoś je zaakceptował, ale po to, by ułatwić tej drugiej stronie zrozumienie mojego punktu widzenia. (...)” - te piękne i mądre słowa Miriam Gonczarskiej można było przeczytać w okolicznościowym wydaniu magistrackich „Wiadomości tarnowskich”, które ukazały się przy okazji „Dni Judaizmu”. Szkoda tylko, że tarnowskie obchody, podobnie zresztą jak cały, dotychczasowy proces „dialogu” katolicko – i polsko-żydowskiego, nie stanowiły urzeczywistnienia owych pięknych postulatów. Wręcz przeciwnie...

Posłuchaj fragmentów konferencji prasowej z udziałem gości imprezy :

Ogloszenie
>

W jaskrawej sprzeczności z dialogiem, tak definiowanym, jak u Miriam Gonczarskiej, stanął m.in. komunikat Urzędu Miasta Tarnowa, który wezwał dziennikarzy, aby - czyniąc zadość prośbie zgłoszonej ponoć przez żydowskich gości uroczystości - nie zadawać im pytań dotyczących ... holocaustu czy II wojny światowej. Z góry założone były więc tematy „tabu”. Wedle zapewnień księdza Piotra Łabudy, taki komunikat był „nieporozumieniem” ze strony magistratu. Kuriozalna była jednak także niedzielna konferencja prasowa, podczas której pytanie gościom tarnowskiej imprezy udało się zadać jedynie dziennikarce diecezjalnej rozgłośni, a organizatorzy starannie zadbali o to, aby inni dziennikarze przypadkiem nie zakłócili przygotowanego wcześniej scenariusza wydarzenia. Dziennikarze usłyszeli więc, że dobra konferencja powinna pozostawiać „pewien niedosyt” i bezprecedensową w takich sytuacjach prośbę, żeby nie wstawali z miejsc, dopóki ... goście nie wyjdą. W ten sposób przy okazji konferencji (podobno „prasowej”) przepadła nawet okazja do zadania indywidualnych pytań „na boku”.
Przywołane fakty są symptomatyczne i stanowią doskonały przykład na jakość prowadzonego od ponad dwóch dekad dialogu między Żydami z jednej strony a Polakami, czy chrześcijanami z drugiej. Przykro mi to pisać, ale podczas tarnowskich „Dni Judaizmu” nie doszło do pogłębionej refleksji nad tymi relacjami i otwartej rozmowy na trudne tematy. Dialogu w Tarnowie po prostu zabrakło.
Szumnie zapowiadana i promowana impreza, istotnie stanowiąca szansę na nawiązanie prawdziwej rozmowy i dialogu o ważnych sprawach, skończyła się – z winy organizatorów - na łatwych do przewidzenia kurtuazyjnych gestach i powierzchownych rytuałach. Stało się tak niekoniecznie z powodu jakiejś niechęci czy uprzedzeń ze strony żydowskiej (przynajmniej jeśli chodzi o jej reprezentantów, goszczących w Tarnowie), ale raczej z winy „pomocników dialogu” (Kuria, urzędnicy magistratu), dbających o to, aby przypadkiem żaden kontrowersyjny temat, czy zdanie nie ujrzało światła dziennego.

Wspomniany komunikat- prośba Urzędu Miasta Tarnowa wywołał niemałą, nie tylko wśród nas, konsternację. Tuż przed „Dniami Judaizmu” odbyła się w magistracie konferencja prasowa, na której zapytałem o przyczynę zakazu pytań o II wojnę i Holocaust – albowiem miałem zamiar poruszyć - co prawda bardzo taktownie, ale jednak - szereg drażliwych tematów, które wielu Polakom i Chrześcijanom chodzą po głowie i coraz mocniej nabrzmiewają – jak np. temat antychrześcijańskich i antypolskich postaw niektórych środowisk żydowskich. Ostatecznie okazało się, że strona żydowska zakazu zadawania pytań o II wojnę światową i Holocaust wcale nie postawiła, była to jedynie inwencja własna magistratu. Diecezji Tarnowskiej – organizatorowi „Dnia Judaizmu” – chodziło jedynie o pewien takt w zadawaniu pytań, jaki powinien towarzyszyć gospodarzom, gdy zapraszają do siebie gości. Ustaliłem więc, że będę mógł obszerniej porozmawiać sobie na nurtujące mnie tematy z Panią Miriam Gonczarską, zaś o dokładnym terminie rozmowy zostanę poinformowany. Jednak odpowiedź na mojego maila nie nadeszła, zaś po doświadczeniach z zorganizowaną w minioną niedzielę w Sali Lustrzanej konferencją prasową, mimo uwagi księdza Łabudy, bym przez cały dzień był blisko niego, to może coś się uda zorganizować – pełen niewiary zrezygnowałem. W końcu dialog traktuję jako rozmowę. Tu zaś wyraźnie przekonałem się, że dialog polsko-żydowski, chrześcijańsko-żydowski polega na tym, że jedna strona mówi, a druga słucha. I tak też ten dialog wygląda w rzeczywistości, czego świadectwem są relacje księdza Waldemara Chrostowskiego, do roku 1998 współprzewodniczącego Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów.

W swojej głośnej książce - wywiadzie „Kościół, Żydzi, Polska” oraz innych wywiadach i publikacjach ks. Chrostowski podkreśla rażący brak symetrii we wzajemnych relacjach chrześcijańsko – żydowskich. Jest to polityka niewyobrażalnych nacisków ze strony żydowskiej i daleko idących ustępstw ze strony chrześcijańskiej. Przykładem może być uwzględnione swego czasu żądanie Żydów, aby chrześcijanie nie modlili się o nawrócenie „starszych braci w wierze”. Czy można wyobrazić sobie coś podobnego działającego „w drugą stronę”? Przypomnieć też należy sprawę krzyża na żwirowisku w Oświęcimiu, którego usunięcie wymusili Żydzi i szereg innych "ustępstw", będących wynikiem owego jednostronnego "dialogu". Czy w tej polityce „małych kroczków” mamy się spodziewać, że po ingerencji w to, jak wyglądać mają nasze modlitwy, niektóre środowiska podyktują nam na nowo „Nowy Testament”? Można takie pytania stawiać chociażby wobec faktu ocenzurowania „Pasji” Mela Gibsona, z której wycięty został krzyk kapłana „Jego krew na nas i na dzieci nasze”, podczas gdy tłum powtarzał jego słowa, ale już po aramejsku. Podobny przykład, jeden z wielu, ksiądz Chrostowski podaje odnośnie pewnego kościoła w Jerozolimie, gdzie po remoncie, ze sceny sądu Sanhedrynu zniknął napis z cytatem z Ewangelii wg św. Mateusza „Oni powiedzieli. Winien jest śmierci”. Do tego dodajmy cyrk odprawiony przez rabina A. Weissa, który chciał usunąć karmelitanki ze znajdującego się na zewnątrz oświęcimskiego obozu budynku starego teatru. 14 lipca 1989 r. - sześciu członków Związku Studentów Żydowskich USA na czele z rabinem Avi Weissem wtargnęło na teren klasztoru Karmelitanek. Przyjechali oni z grupą dziennikarzy i ekipą telewizyjną. Jeden ze świadków zdarzenia tak opisał to wydarzenie: ”Tymczasem rozpoczęli oni próby wyważenia drzwi wejściowych. Gdy nie udało się to, poprzestali na dobijaniu się, przeskoczyli też boczne parkany pomiędzy dziedzińcem a ogrodem, usiłując dostać się do środka przez okna (zakratowane), wygrażali też pięściami, krzyczeli.”” (www.aferyprawa.com). Czy można sobie wyobrazić analogiczną sytuację, gdy np. do synagogi wdzierają się chrześcijanie? Nota bene, ostatecznie postulat usunięcia z Oświęcimia Karmelitanek zrealizowano kilka lat później, a siostry zawitały do ... Tarnowa, nieopodal cmentarza w Krzyżu, gdzie do dziś żyją i modlą się za Kościół i zmarłych. W tym czasie premier Izraela orzekał, że ”polski antysemityzm wyssany jest z mlekiem matki”.

Dlatego też chciałem się, w sposób maksymalnie taktowny zapytać przy okazji ”Dnia Judaizmu” o tego rodzaju kwestie. Przedstawić i wyrazić swój ból i niepokój wielu Polaków, wielu katolików wobec tego rodzaju wydarzeń. Akurat w przypadku Oświęcimia bowiem można mówić o udanych próbach zawłaszczenia przez Żydów obozu zagłady i samego holocaustu jako ich własnego, jako jedynego tego rodzaju zdarzenia w dziejach ludzkości, jakby właśnie tam nie mordowano Polaków, jakby nie dochodziło, zwłaszcza w XX wieku do aktów ludobójstwa na całym globie, z bodaj najstarszych wspominając ludobójstwo Ormian. W tle tego wszystkiego zaś pojawia się jedno ohydne słowo: ”przedsiębiorstwo holokaust” – słowo użyte po raz pierwszy skądinąd przez Żyda, który pisał o handlowaniu zagładą i szantażowaniu kolejnych państw i narodów, którym, po otrzymaniu odszkodowań od Niemiec, można by próbować przypisać współodpowiedzialność za zagładę Żydów. Stąd biorą się na świecie słowa o ”polskich obozach koncentracyjnych”, stąd próby rozdmuchiwania na niebotyczną skalę incydentalnych, haniebnych przypadków udziału Polaków w zbrodniach, czynione z walnym udziałem ”Gazety Wyborczej” i innych ”salonowych” mediów (vide eksploatowane i manipulowane miesiącami ”Jedwabne” czy ”Pogrom Kielecki”). To te media wykreowały gwiazdę historyka - manipulanta Jana Tomasza Grossa, którego słynnemu ”Strachowi” zapewniły jedną z największych po 89 roku wydawniczych kampanii promocyjnych, w tym samym czasie przemilczając jednocześnie znakomitą, chwaloną przez najwybitniejszych historyków książkę ”Po zagładzie” prof. Jana Chodakiewicza, który nie pozostawił suchej nitki na tezach zawartych w publikacji Grossa.
To właśnie m.in. dzięki takim usłużnym mediom (nie brak ich pod każdą szerokością geograficzną) - na świecie podaje się liczby Żydów zamordowanych w Polsce sugerując, lub wprost wskazując na udział w tej zbrodni Polaków. To boli szczególnie wobec faktu, że to właśnie w Polsce żyło ich najwięcej, że w Tarnowie stanowili oni blisko połowę populacji, że było wśród nich wielu zasłużonych dla naszego miasta i kraju – bo to właśnie Polska była krajem, gdzie Żydów, prześladowanych w całej Europie, mieszkało najwięcej. Jakąż to dobroć ci wyświadczyłem bracie, że tak mnie teraz prześladujesz?

Kiedy nie wiadomo o co chodzi, wiadomo że chodzi o pieniądze. Pisałem o tym parokrotnie, na bazie własnych oraz cudzych analiz, cytując źródła – i tak np. w roku 1996, sekretarz Światowego Kongresu Żydów, pan Singer stwierdził, że jeśli Polska nie zadośćuczyni majątkowym roszczeniom strony żydowskiej to będzie upokarzana na arenie międzynarodowej. Chodzi o to, że Kongres, mieniący się być spadkobiercą ofiar holocaustu, po ściągnięciu haraczu od rządu Niemieckiego próbuje uczynić z Polaków „katów” i domaga się od nas 60 mld dolarów. Takie żądania ze strony Światowego Kongresu Żydów i swoisty szantaż wysuwane były wielokrotnie. Siła lobbingu Kongresu jest powszechnie znana, tak jak jego wpływ na rząd USA; znana jest m.in. próba zablokowania wejścia Polski do NATO jako metoda wymuszenia od polski odszkodowań.
Przykład kolejny, który również już podawałem – kiedy polski rząd, w związku z uporczywie pojawiającymi się na świecie określeniami „polskie obozy zagłady” zawnioskował do UNESCO, aby zmienić nazwę Obozu Koncentracyjnego w Auschwitz na „Były Nazistowski Niemiecki Obóz Koncentracyjny Auschwitz – Birkenau”, Maram Stern, zastępca sekretarza generalnego Światowego Kongresu Żydów zaprotestował stwierdzając, iż polski rząd chce „zredefiniować historię poprzez zmianę nazwy” (by „ukryć swoją odpowiedzialność za zagładę”). „Chociaż obóz został zbudowany i zarządzany przez nazistowskie Niemcy, wszyscy w okolicy wiedzieli o jego istnieniu, a pracownicy byli rekrutowani spośród polskiej ludności z sąsiednich wiosek. Rząd w Warszawie chce historię Auschwitz, który jest wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, odseparować od polskiej historii i dać jasno do zrozumienia, że Polska nie była zamieszana w obóz śmierci.” (za m.in. „Dziennikiem Polskim”).

Ale idźmy dalej:
- 6 sierpnia 1996 w „The New York Times” ukazał się tekst pani prof. Yaffy Eliach pt. „Pogrom w Ejszyszkach” Autorka określa Armię Krajową jako organizację antysemicką, która zawarła pod koniec II wojny światowej porozumienie z narodowymi socjalistami w celu zabijania Żydów, co miało być częścią większego planu AK.
- W tym samym roku A. H. Biderman („The world of my past”) pisze: „Polski katolicki Kościół, obermorderca i podżegacz do żydobójstwa, stale karmił motłoch nienawiścią wobec Żydów, zaś pomna tych nauk Armia Krajowa mordowała Żydów masowo”. „AK prowadziła zdradziecką wojnę przeciwko żydowskim partyzantom leśnym (...) ponieśli większe straty z rąk polskiego podziemia aniżeli z rąk Niemców”. „W 1945 przestały dymić kominy krematoriów i Holocaust ustał w całej Europie prócz Polski. Jedynie Polacy kontynuowali mordowanie narodu żydowskiego.”
- Rabin H.M. Shonfeld (The Holocaust Victims Accuse) „Żydzi w Polsce mają przysłowie: Jeśli Polak mija mnie na gościńcu i nie morduje, to wyłącznie z lenistwa”. („Shoah Memorandum): „Polacy robili to jako alianci nazistów”.
- Canadian Jewish News: „Polacy wymordowali więcej Żydów niż hitlerowcy”.
- M.Verstanding (1995): „AK, na rozkaz polskiego rządu emigracyjnego w Londynie, systematycznie mordowała Żydów. Te instrukcje rządu rozchodziły się wśród Polaków drogą nieformalną, ustnie, poprzez Delegaturę i Kościół katolicki. W Polsce rozpoczął się otwarty sezon polowania na Żydów i mordowania ich (...) Tylko rdzenna mniejszość nazistów z SS i S.A. dopuściła się mordów (...) Sowieccy żołnierze byli na terytorium Polski wysoce zdyscyplinowani. Płacili za wszystko, co kupowali i byli nadzwyczaj uprzejmi. Nikomu nic nie ukradli i nie skrzywdzili nikogo.”
- Reuben Ainsztein „Jewish Resistance..” (1974) “Polscy faszyści w trakcie Powstania Warszawskiego zabili prawdopodobnie więcej Żydów niż Niemców.”
- Elie Wiesel, laureat Nagrody Nobla („Le Nouvel Observateur”): „Jeśli jest prawdą, że Polacy byli ofiarami Niemców, to my, Żydzi, byliśmy ofiarami ofiar.”
- „Polska to nie jest miejsce dla nas. Polacy to antysemici. Właśnie dlatego naziści wybrali ich na kolaborantów. Nawet po Holokauście Polacy dalej zabijali Żydów" - to słowa rabina Shlomo Avinera dla gazety "Jerusalem Post". Tak skomentował ukończenie nauki przez pierwszych od II wojny światowej absolwentów polskiej szkoły rabinów.
W efekcie tego w mediach na świecie czytamy o ”polskich obozach koncentracyjnych, ludzie słuchają wypowiedzi w rodzaju ”(podczas) II Wojny Światowej Polacy eksterminowali 3 miliony Żydów, jako projektodawcy i wykonawcy Endlösung” (popularna gwiazda radia w Ameryce, H.Stern), „Polacy, z pomocą zaprzyjaźnionych sąsiadów, Niemców, wymordowali w latach 40-tych swą tradycyjną klasę kupiecką, Żydów.” (dziennikarka TV L.Stahl (książka „Reporting live”, 1999), ”Polska to „kraj, który wymyślił Auschwitz” (belgijski tygodnik „Le Soir Illustre”, 22 marca 2000), „getta i niemieckie obozy pracy były jedyną enklawą, która dawała Żydom schronienie przed Polakami” (I.Rubin, praca doktorska, 1998). Również wydany w Anglii, „Przewodnik po Polsce i Ukrainie” (Tim Burford, Bradt Publications, 1994) stwierdza, że 40% narodu polskiego praktykuje wojujący antysemityzm.
Nie brak i bliższych nam w czasie przykładów – z najświeższych należałoby podać przypadek artysty Rafała Betlejewskiego, który na murach w Warszawie i Otwocku wymalował napisy ”Tęsknię za tobą, Żydzie”, w efekcie czego, jak podaje ”Fronda”, został zatrzymany przez Policję pod zarzutem szerzenia ”antysemickich treści”.

Kiedy więc w Tarnowie trwał ”Dzień Judaizmu”, w tym samym czasie środowiska żydowskie protestowały przeciwko spodziewanej beatyfikacji papieża Piusa XII. My, świadomi katolicy, doskonale wiemy o tysiącach uratowanych Żydów właśnie dzięki działaniom Kościoła Katolickiego i osobiście dzięki staraniom Papieża Pacellego (który podejmował je, mając dosłownie, nie w przenośni, faszystów za bramami Watykanu !), dzięki działaniom chrześcijan, Polaków, członków AK, którzy programowo nieśli ratunek właśnie Żydom, z narażeniem życia własnego i własnych rodzin, którzy wykonywali wyroki na ”szmalcownikach”, donosicielach i szpiclach. Tymczasem dziś Światowy Kongres Żydów i niektóre inne środowiska żydowskie próbują uczynić z Polaków współsprawców holocaustu, domagają się odszkodowań, zwrotu nienależnych im – a jeśli już to należnych spadkobiercom – majątków.
Słyszymy wciąż, że my, Polacy, że my, Kościół Katolicki, uczyniliśmy nie dość wiele, by ratować Żydów, lub wręcz ich masowo mordowaliśmy. A co uczynił Światowy Kongres Żydów ? Oddaję tu głos Bolesławowi Szenicerowi, przewodniczącemu Gminy Wyznaniowej Żydowskiej („Najwyższy Czas”, 31 marca 2007): ”(...) Światowy Kongres Żydów, monopolista mówiący o sobie, że może odpowiadać za naród żydowski, uzyskuje w krajach europejskich ogromne pieniądze na rzecz swojej instytucji. (...) Światowy Kongres Żydów nie zrobił w czasie wojny nic, żeby ratować Żydów z Holokaustu. Wręcz odwrotnie: w pewnym okresie współpracował z Niemcami. Nie zrobił nic, aby uratować wielu Żydów z zagłady. Dzisiaj Ci ludzie nie mają moralnego prawa mówić o majątkach pożydowskich w Polsce "nasze". Mam pretensję do posłów, którzy poddali się szantażowi, uchwalając ustawę z 1997 roku o restytucji. Żydów nie trzeba się tak bać, bo to nie są nadludzie. (...) Oni są dzisiaj zdobywcami i dysponentami majątków, które do nich nie należą, bo należały do całej społeczności żydowskiej, która została wymordowana przez Hitlera. Ci liderzy "społeczności żydowskiej" na tym handlu bardzo się wzbogacili.”
W ten sam sposób wypowiada się dr Norman Finkelstein, autor książki ”Przedsiębiorstwo Holocaust”, Żyd, którego ojciec był więźniem warszawskiego getta oraz obozu zagłady w Oświęcimiu, człowiek uznany za antysemitę (podobnie jak inny Żyd, publicysta ”NCz” Kataw Zar), - wreszcie: człowiek, który za pisanie prawdy o niektórych swoich pobratymcach został deportowany z Izraela. Zacytuję fragmenty: ”Tak też Światowy Kongres Żydów jest samozwańczym przedstawicielem "całego narodu żydowskiego". (...) A może "przedsiębiorstwo holokaust" wyłudziło pieniądze w imieniu "znajdujących się w potrzebie ofiar holokaustu", z góry wiedząc, że "prawdopodobnie miliardy" zostaną mu w kieszeni? "Przedsiębiorstwo holokaust" użalało się, że porozumienia z Niemcami i Szwajcarią zapewniły tylko skąpe sumy na odszkodowania dla ocalałych z holokaustu. Trudno zatem zrozumieć, dlaczego te "prawdopodobne miliardy dolarów" nie mogłyby zostać wykorzystane do uzupełnienia tych odszkodowań. Jak można się było tego spodziewać, wprawiło to samych poszkodowanych - ofiary holokaustu - w rozwścieczenie (żadnego z nich nie zaproszono na ceremonię utworzenia fundacji.) (...) Sędziwe ofiary holokaustu, z którymi niczego wcześniej nie skonsultowano, nie mówiąc już o zaproszeniu ich na wystawny bankiet, urządziły pikietę pod hotelem. (...)”.
Nawiasem mówiąc, pisząc o Światowym Kongresie Żydów należałoby dodać, że według wielu badaczy (również żydowskich!), niektórym środowiskom żydowskim były wręcz na rękę nasilające się przed II wojną światową niemieckie represje i prześladowania wobec Żydów – chodziło o zachęcenie ich do udziału w budowie państwa Izrael – a zgodnie z przyjętym w 1922 roku projektem Ligi Narodów, ”odbudowa Żydowskiej Siedziby Narodowej” ”ma się dokonać bez żadnego uszczerbku dla praw ludności arabskiej w Palestynie”. Jak wygląda to obecnie – sami widzimy. Potępiając bowiem każdy akt terroru, w tym także islamskiego, trzeba zauważyć, że miliony Palestyńczyków żyją na wygnaniu lub są dyskryminowani przez Izraelczyków i państwo Izrael absolutnie nie zgadza się na wypłatę jakichkolwiek odszkodowań za zbrodnie popełnione przez Żydów na Arabach, jak również za stałe gwałcenie prawa międzynarodowego i rezolucji ONZ, potępiających bezprawie i mordy dokonywane na Palestyńczykach.

Do szantażowania, zamykania ust i wymuszania odszkodowań służy tu jedno proste słowo – zarzut, swego rodzaju pałka z którą dyskutować nie sposób, bo trudno tłumaczyć się, że nie jest się wielbłądem - antysemityzm. Nota bene, w istocie chodzi tu o pomieszanie pojęć. Żydzi atakują i obdarzają antysemicką etykietką głównie tych, którzy mają jakieś pretensje pod adresem syjonistycznej polityki państwa Izrael lub żywią niechęć wobec judaizmu, jako religii. Na logikę, wynikającą z etnicznego sensu i etymologiii pojęcia, antysemitami są bowiem również ... Żydzi dyskryminujący i mordujący Arabów, np. Palestyńczyków (też przecież Semitów). Prawidłowo byłoby więc mówić raczej o antyjudaizmie lub antysyjonizmie.
To jednak ”antysemitami” są wszyscy ci, którzy ośmielają się krytykować jakieś żydowskie poczynania, wszyscy ci, którzy nie wpisują się w nurt politycznej poprawności, nad którym w Polsce czuwa prowadzona przez ”Żyda Roku” Adama Michnika ”Gazeta Wyborcza”. Nie wiem doprawdy, czemu akurat antysemityzm ma być ściganą po całym świecie zbrodnią i nie wiem też, jaka jest jego definicja - np ciekaw jestem, posiłkując się jakimi to kryteriami i na jakiej podstawie prawnej tarnowscy policjanci uznali, że karteczki roznoszone przez dwóch starszych panów podczas obchodów ”Dnia Judaizmu” w Tarnowie jednak nie zawierają treści ”antysemickich”. Poza tym, skoro już o antysemityzmie mowa - a co z antypolonizmem? Co z antychrześcijanizmem? Co z antyhiszpanizmem czy z antypalestynizmem (też wszak antysemityzmem)? Czyż czynienie tabu akurat z dziwnie rozumianego antysemityzmu, nie jest przejawem faszyzmu, narodowego szowinizmu, wypływającego z faktu uważania się za ”naród wybrany”, stojący ponad innymi? Nie tylko przecież Żydzi byli ofiarami ludobójstwa ze względu na swoje pochodzenie – byli nimi np. Ormianie, na mniejszą skalę ludobójstwa dokonywali ukraińscy nacjonaliści, czy chorwaccy Ustasze, przykłady można mnożyć. A co z ofiarami ludobójstwa dokonanego przez system komunistyczny? Dlaczego ludobójstwo to, dlaczego obnoszenie się z symbolami komunistycznymi, nie jest traktowane tak samo jak ”antysemityzm”? Czy dlatego, że w takim razie należałoby zamknąć za kratkami co najmniej połowę eurodeputowanych Parlamentu Europejskiego i prawie całe Hollywood? Czy dlatego, że ideologia komunistyczna cieszyła się i cieszy nadal takim wzięciem wśród Żydów? To ostatnie pytanie - ”dlaczego moim zdaniem komunizm cieszył się taką sympatią wśród Żydów?” jest o tyle istotne, że kilka lat temu zadała mi je pochodząca z Australii Żydówka, której przodkowie mieszkali w Tarnowie. To była ciekawa rozmowa i zalążek prawdziwego dialogu. Usłyszałem też pytanie, dlaczego moim zdaniem jej rozmówcy, którzy z Polski wyemigrowali do Izraela już po wojnie, zarzekają się, że nie chcą tu nigdy wrócić. Mając na uwadze liczny udział Żydów w aparacie bezpieczeństwa PRL, odpowiedziałem pytaniem – że sam bym ich chciał o to zapytać. Pewne światło na opisane zjawiska rzuca raz jeszcze przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej Bolesław Szenicer: ”Krajewski, Gebert (piszący w „Gazecie Wyborczej” Dawid Warszawski, goszczący na tarnowskich „Dniach Pamięci Żydów Galicyjskich” - przyp red.), Datnerowa, Zozula i ich amerykański rabin Michał Schudrich robią sobie biznes w Polsce, który dała im przyjęta pod naciskiem w 1997 roku ustawa "O stosunku Państwa do gmin wyznaniowych żydowskich w Rzeczypospolitej Polskiej". Prezydent Kwaśniewski, a wcześniej premier Cimoszewicz został wręcz osaczony i zmuszony szantażem, że jeśli nie będzie ustawy, to Polska nie wejdzie do NATO i Unii Europejskiej. Ta wymieniona przeze mnie wcześniej grupa cwaniaków zrobiła sobie dobry interes. Gdzie oni byli po wojnie? Kim byli i co robili ich rodzice? Byli komunistami, ludźmi, którym się dobrze powodziło, a kiedy zmieniły się czasy, to oni sami przemienili się w liderów żydowskich. (…)”. Tak sobie rozmawiając z młodą Żydówką (ona celowała we mnie kamerą, ja w nią mikrofonem), wyraziłem opinię, że widząc obstawione Mosadem autokary z żydowskimi wycieczkami na podobieństwo oblężonej twierdzy, co kompletnie uniemożliwia jakikolwiek kontakt, o dialogu nie wspominając, zastanawiam się, co też o nas opowiadają im ich przewodnicy. Usłyszałem wówczas: ”powiem ci, co opowiadają. Na świecie ukazują się setki książek o polskim antysemityzmie”.
W odniesieniu do pałki ”antysemityzmu” można więc mówić z jednej strony o niskich pobudkach pewnych środowisk, które chcą na ”przedsiębiorstwie holocaust” jeszcze coś zarobić, z drugiej zaś strony o pewnym szowinizmie narodowym, o faszyzmie, szczególnie gdy się jeszcze przypomni okupację Palestyny - albowiem Żydzi nie są lepszym narodem niż pozostałe narody, zaś w dekalogu nie ma przykazania anty-antysemityzmu; z podstaw naszej wiary wynika co najwyżej, że każdy szowinizm, faszyzm, jest czymś złym, co należy potępić, czego należy się wystrzegać. Nikt świadomy, przy zdrowych zmysłach nie neguje holocaustu, jednak próba ”umaczania” w odpowiedzialność zań kolejnych narodów celem wyłudzenia odszkodowań i szarganie dobrego imienia obywateli innych państw, jest czymś obrzydliwym. Może zbyt wiele padło ze strony katolików słów ”przepraszamy”, słów przepraszających za haniebne incydenty, słów przepraszających za nie swoje winy? A czy my doczekamy się kiedykolwiek słów przepraszam za komunistyczne zbrodnie? Jakąż dobroć ci wyświadczyłem, że tak mnie prześladujesz?

Współczesny judaizm, ten jaki znamy i jaki przebija się w ”salonowych” mediach, jako wyłączny ”głos żydowski” (ksiądz Chrostowski przypomina m.in. wspaniałe kontakty z rabinem Byronem L.Sherwinem i innymi przedstawicielami judaizmu otwartymi na autentyczny dialog, którzy sekowani są przez dominujące w Ameryce i Polsce środowiska żydowskie), jest z gruntu antychrześcijański. Parafrazując izraelskich polityków można by nawet rzec, że antychrześcijaństwo i antypolonizm młodzi Żydzi wysysają z mlekiem matki. Również brak symetrii w stosunkach polsko-żydowskich czy chrześcijańsko-żydowskich jest wprost zatrważający. W roku 1959 po protestach Żydów papież skreślił z liturgii Wielkopiątkową modlitwę o nawrócenie „wiarołomnych Żydów”. Czy możemy sobie wyobrazić sytuację w której na żądanie Katolików, zmieniona zostaje treść jakiejś modlitwy Żydów? To nie jedyny przykład tego rodzaju ingerencji. Z kolei w roku 2008 media pisały, iż droga krzyżowa na Światowych Dniach Młodzieży ma zostać skrócona o sześć stacji, ”aby nie rozbudzać antysemickich uczuć”. Warto też przypomnieć, że 15 lat od wznowienia stosunków dyplomatycznych między Watykanem a Izraelem, wciąż Kościół Katolicki ma w Izraelu jedynie status ”organizacji non-profit”. A czy możliwe jest, by w Synagodze biskup katolicki czy po prostu ksiądz nauczał Żydów? A przecież tak się stało w tarnowskiej katedrze podczas ”Dnia Judaizmu”, kiedy to rabin interpretował jedno z czytań! W czasie gdy trwały te uroczystości, wciąż brzmiały oskarżenia i pretensje przeciwko Ojcu Świętemu a to o beatyfikacyjny proces Piusa XII, a to o Lefebrystów, a to o jeszcze inne kwestie – co jest haniebnym i bezczelnym mieszaniem się Żydów do wiary katolickiej i kolejną próbą dyktowania jak i do kogo mamy się modlić.

Opisane wcześniej wydarzenia, towarzyszące tarnowskim ”Dniom Judaizmu” pozwalają postawić pytanie o sens dialogu, którego nie ma, gdy druga strona rozmawiać albo nie chce, albo boi się tej rozmowy lub próbuje wykorzystać ją instrumentalnie. Jest jeszcze jedna możliwość - do dialogu nie dochodzi z winy tkwiącej po stronie ”pomocników dialogu”- pragnących za wszelką cenę osiągnąć ”neutralność” organizatorów wydarzeń takich, jak te w Tarnowie. Zaprogramowany przez nich scenariusz spotkań polsko(katolicko)-żydowskich, nie tylko nie pozwala się rozwinąć jakiejkolwiek autentycznej i głębokiej debacie, ale z góry zakłada jej faktyczny brak. Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane - ”pomocnikom” chodzi o to, aby jednej ze stron tej debaty (nie trudno się domyślić której) zapewnić w niej komfort udziału. Najważniejsze dla "pomocników" to za wszelką cenę nie wystraszyć strony żydowskiej, nie dostarczyć jej powodu (pretekstu ?) do odejścia od "dialogu". W ten sposób uczestnictwo w spotkaniu staje się celem nadrzędnym. "Pomocnikom dialogu" nie przeszkadza taki jednostronny model "rozmawiania" i to, że czyni on zakładników nie tylko z nich, ale też z tych, którzy mają rozmawiać w ich imieniu (bo pomocnicy to przecież też Polacy, chrześcijanie). Jeśli tylko rabin się uśmiecha, wyraża wdzięczność za okazywaną mu życzliwość i gościnę, a wyznawcy religii mojżeszowej bez obrzydzenia wymieniają uściski z katolami to "pomocnicy" zdają się mieć wystarczający powód do radości i chlubienia się tymi "osiągnięciami" przed światem ...
Tymczasem słowa nie wypowiedziane nie znikają, one fermentują. O szereg wymienionych tu kwestii chciałem delikatnie i taktownie zapytać. Zarówno mnie, jak i innych dziennikarzy pozbawiono tej możliwości, więc piszę o tym wszystkim w mniej delikatny sposób. Wiem, że dla wielu jestem przez to ”antysemitą”. Jednak w ostatnim czasie nikt nie naprodukował tylu antysemitów, ile ”Gazeta Wyborcza”, ”Tygodnik Powszechny”, ”Światowy Kongres Żydów” i temu podobne środowiska – z przyczyn jak wyżej. Można by wręcz stwierdzić, że Żyd bez antysemityzmu istnieć nie może – jest on bowiem racją jego istnienia, i gdzie antysemityzmu nie ma, tam on sam go stworzy, czego wyrazem głośna sprawa ujęcia sprawców malowania swastyk na pewnej synagodze w USA, którymi okazali się być ... sami Żydzi. W wielu miejscach na świecie pałka antysemityzmu działa tak samo skutecznie, jak rasizmu, wykluczając ze środowiska – parę lat temu we Włoszech mój przyjaciel skrytykował Murzyna za wepchnięcie się do kolejki do kasy w supermarkecie, na co tenże zaczął wrzeszczeć ”rasista” i został zaraz obsłużony bez kolejki, przez postawioną do pionu kasjerkę. Podobnie ma się rzecz z szowinizmem żydowskim. Jednak w Polsce pałka ta powoli przestaje już działać, tresura ta dotyczy coraz mniejszej liczby ludzi, za wyjątkiem tych, którzy uwikłali się w polityczno-poprawne zależności gwarantujące dostatek, promocję i miejsce na salonach.
Podkreślam: z szowinizmem – faszyzmem łysych panów hańbiących biało-czerwone barwy mam tyle wspólnego, ile wspólnego mam z faszyzmem spod znaku ukraińskiego tryzuba, faszyzmem islamistów, czy z syjonistycznym faszyzmem plamiącym gwiazdę Dawida, pod którą występuje. Jeśli jednak pisząc to, co powyżej, jestem antysemitą – to nimb takiego ”antysemityzmu” nosić będę niby wieniec laurowy przynależny temu, kto pisze prawdę ”na przekór światu”.
Opisane powyżej działania, pewnych środowisk i pytania, które stawiam, pobrzmiewają w umysłach nie tylko Polaków, ale ludzi na całym świecie. Rychło sam Izrael, jak i sami Żydzi – mogą stać się najbardziej znienawidzonym państwem i narodem na ziemi.
Nie wiem na ile obraz ten łagodzić mogą np. upodobania moje i wielu Polaków do np. muzyki klezmerskiej i innych przejawów . Z pewnością jednak obrazu tego nie rozpraszają takie ”Dni Judaizmu”, z jakimi mieliśmy do czynienia w Tarnowie – pierwsze i ostatnie w jakich próbowałem uczestniczyć. Odczucia te podziela zapewne również ta część mieszkańców naszego miasta, którą najpierw za pośrednictwem mediów do udziału w uroczystościach zaproszono, a następnie ”nie wpuszczono”. Zresztą, spodziewając się takiego obrotu wydarzeń, jako jedyny chyba dziennikarz, na wszelki wypadek, by nie było wielkich rozczarowań, w zapowiedzi wyraźnie napisałem, że nie wszyscy we wszystkich punktach programu będą mogli wziąć udział.

„(...) Nie ma takiego człowieka, który nie jest wart rozmowy. Nie ma tematu, na który nie warto porozmawiać. (...) Błędem jest nierozmawianie z tymi, którzy chcą z nami rozmawiać. (...) Dialog nie może mieć celu. Jest procesem. Celem jest to, że rozmawiam, wymieniam poglądy, próbuję zrozumieć i zaakceptować inność. Próba przeciągnięcia kogoś na naszą stronę jest naruszeniem delikatnej materii międzyludzkich relacji. Przedstawiam poglądy nie po to, by ktoś je zaakceptował, ale po to, by ułatwić tej drugiej stronie zrozumienie mojego punktu widzenia. (...)” - i pięknie, i mądrze napisała pani Miriam Gonczarska. Niestety, nijak słowa te mają się do dotychczasowych, a wzmiankowanych w niniejszej refleksji ”owoców”, które dla nas, Chrześcijan, Katolików, Polaków – okazują się być wręcz owocami zatrutymi. Słowa też miały się nijak również do samego ”Dnia Judaizmu”, na którym zadbano, by dziennikarze nie mieli szansy zadania pytań. Organizatorzy ryzykują wręcz, że przy następnej tego rodzaju okazji na konferencji prasowej stawią się jedynie dziennikarze diecezjalnego radia, ”Gazety Wyborczej” i ”Tarnow.pl”. Z nas wszystkich bowiem po prostu wręcz zakpiono. W każdym razie – dialog nie może być jednostronny. Dialog nie może być zakłamany. Musi być rozmową i poszukiwaniem tego co łączy, ale też wyznaniem tego, co boli. Dialog taki jednak nie zaistniał i chyba nie miał szansy zaistnieć. Pozostaje mi tylko retorycznie pytać – po co wobec tego nam wszelakie chrześcijańsko – żydowskie komisje, po co nam tego rodzaju ”rozmowy” i czemu w ogóle służą takie ”Dni Judaizmu” ?...

M. Poświatowski
(Za pomoc w redakcji fragmentów tekstu dziękuję Piotrowi Dziży)
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Tue, March 19, 2024 10:33:06
IP          : 44.204.164.147
Browser     : claudebot
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html