To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Dlaczego niektórzy radni boją się debaty o MPK i co próbują ukryć?    -   02/3/2010
Zamiatanie pod dywan ?
Od wielu miesięcy radni klubu PiS zabiegają o to, by podczas sesji przeprowadzić debatę na temat sytuacji w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym pod obecnym zarządem – o którym, w kontekście licznych niepokojących sytuacji i doniesień, pisaliśmy w ostatnich miesiącach wielokrotnie. Wreszcie przewodniczący rady zapowiedział, że debata taka odbędzie się w lutym lub marcu b.r. Jakież więc było zdziwienie radnych, gdy podczas niedawnej, lutowej sesji przewodniczący Ryszard Żądło enigmatycznie oznajmił, iż dotarły do niego informacje, jakoby (bliżej nie określona) część radnych nie chciała tej debaty i wbrew wcześniejszym publicznym zapowiedziom o jej przeprowadzeniu, próbował doprowadzić do głosowania, czy debata taka ma się odbyć, czy nie – i to mimo, iż punkt taki nie znajdował się w porządku obrad.

Posłuchaj wypowiedzi radnego Jacka Łabno :

Ogloszenie

Do takiego głosowania nie doszło, jednak nie wiadomo, czy debata, w oczekiwanym przez wnioskodawców zakresie w ogóle się odbędzie. Pozostająca bez reakcji korespondencja, utajniony przed radnymi, a posiadający wiele uchybień audyt, przeprowadzony w publicznej - było nie było spółce - przez kolegę prezesa tejże spółki – a z drugiej strony liczne niebezpieczne rozszczelnienia instalacji gazowych w autobusach (w ostatnim czasie o mały włos nie wyleciała w powietrze hala naprawcza!), uzasadnione podejrzenia fałszowania dokumentów w spółce i szereg innych faktów wskazują, że części radnych wyraźnie zależy na tym, aby coś ukryć, aby nie doszło do ujawnienia „nieprawidłowości” w MPK.
Spółkę tę stawia się przecież za wzór, z powodu osiągnięcia - po raz pierwszy w jej historii - korzystnego wyniku finansowego. Czyżby to historyczne osiągnięcie miało dać prawo jej zarządowi do działań, pozostających już bez kontroli ze strony samorządu? Dlaczego zdaniem niektórych radnych i prominentnych urzędników magistratu nie warto się przyjrzeć kulisom i przyczynom wykreowania takiego wyniku w ważnej, publicznej spółce ?


O Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym pisaliśmy wielokrotnie (np. tekst „Jeździliśmy tykającymi bombami ?”) i niestety, zapewne jeszcze nie raz przyjdzie nam o nim pisać. Na wstępie warto zaznaczyć, iż nieprawdziwa jest rozpowszechniana informacja, jakoby Związek Zawodowy Solidarność (który pół roku temu zwrócił się do naszej redakcji z prośbą o dziennikarską interwencję), podnosząc wiele kwestii i zauważając nieprawidłowości od razu ze wszystkim „poleciał do prokuratury”. Wystarczy sprawdzić korespondencję, kierowaną tak do rady nadzorczej MPK jak i do samorządu – nawiasem mówiąc wiele pism z interwencjami, adresowanych tak do prezydenta Tarnowa, jak i radnych, pozostało bez odpowiedzi i nie doczekało się żadnych reakcji. -Już w pierwszej połowie 2008 roku zwracaliśmy się z różnymi uwagami do rady nadzorczej i do prezydenta. Potem były kolejne informacje składane przez komisję zakładową – m.in. odnośnie dopuszczenia do ruchu niesprawnego autobusu, kulejącego systemu kontroli technicznej w zakładzie itp. Na październikowej sesji (2009) przekazałem informację o tym, iż istnieje duże prawdopodobieństwo, że dochodziło w spółce, za wiedzą kierownictwa, do fałszowania badań technicznych autobusów. Poinformowałem też o tym Prokuraturę, kilkukrotnie chciałem złożyć zeznania i... zadziwia mnie ta indolencja zarówno Prokuratury, jak i władz spółki - mówi Jan Guty, związkowiec z „Solidarności” zwolniony dyscyplinarnie z MPK przez prezesa Wiatra pod zarzutem „pomówienia” i popełnienia przestępstwa polegającego na złożeniu zeznań, jakoby na jednego z pracowników spółki wywierana była presja w celu „podbijania badań technicznych autobusów bez ich zbadania” oraz na fałszywym oskarżeniu, jakoby prezes „stworzył duże zagrożenie w ruchu publicznym poprzez dopuszczenie do ruchu niesprawnego autobusu”. Przypomnijmy: jednocześnie prezes oskarżał związkowca o „nie poinformowanie przełożonych o praktyce fałszowania dokumentów stacji diagnostycznej” (!).

Wobec braku odpowiedniej reakcji ze strony osób odpowiedzialnych, klub radnych PiS kilka miesięcy temu zwrócił się z wnioskiem o przeprowadzenie podczas jednej z sesji debaty na temat sytuacji w MPK. Jak stwierdza Jacek Łabno, w reakcji na ten wniosek radni usłyszeli, że najpierw należy wykonać w spółce audyt. Audyt, o którym pisaliśmy – albowiem podwykonawcą w jego realizacji była firma kolegi prezesa MPK Jerzego Wiatra, pana Pawła Klucznika – kolegi z czasów, gdy obaj panowie piastowali stanowiska kierownicze w Hucie Szkła Gospodarczego w Tarnowie (HSG Krosno). Niestety radnym nie było dane zapoznać się z tym audytem, który został „utajniony” – choć przecież Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne jest spółką miejską, publiczną. -Nie zaprezentowano nam treści tego audytu, tylko komentarz o audycie w wykonaniu przedstawiciela Rady Nadzorczej MPK. Tymczasem okazało się, że został on wykonany przez kolegę prezesa Wiatra, więc można mieć wątpliwości co do jego rzetelności. Być może był przeprowadzony właściwie, ale takich rzeczy nie powinno się robić- mówi radny PiS Jacek Łabno.
Istotnie, jak pisaliśmy w poprzednich publikacjach, władze regionu Związku Zawodowego „Solidarność” zleciły ocenę tego audytu. -Oceny dokonywał audytor z bardzo wysokiej półki, który wskazał na szereg uchybień – i ocenę tego audytu przekazałem do klubów radnych pół roku temu. Do tej pory nie było żadnego odzewu - mówi Jan Guty.

-Ponieważ w związku z obiecaną debatą nic się nie działo, nasz klub jeszcze przed lutową sesją zażądał bardzo konkretnych dokumentów, bez których nie sposób o MPK dyskutować. Treść naszego wniosku została przez Pana Przewodniczącego odczytana, tuż przed próbą wprowadzenia pod obrady głosowania czy debata ma się odbyć, czy nie - mówi radny Jacek Łabno.
Radni PiS wnosili o:
-przedstawienie planów techniczno – ekonomicznych od 2007 do 2010 roku
-przedstawienie planów restrukturyzacyjnych w 2007 i 2008 roku
-przedstawienie informacji dotyczącej wskaźników gotowości technicznej w latach 2007, 2008, 2009 oraz w styczniu 2010, zaprezentowanych w sposób ogólny oraz w rozbiciu na poszczególne typy autobusów.
Jacek Łabno zadał też pytania:
-za jaką kwotę zakupiono autobusy typu Volvo i Mercedes?
-jaki jest wiek każdego zakupionego autobusu, jego cena i od kogo zostały kupione?
-jaki jest całkowity koszt napraw zakupionych autobusów Volvo i Mercedes, również w przeliczeniu na jeden autobus za 2009 rok?
-jaki jest całkowity koszt napraw pozostałych autobusów w przeliczeniu na jeden autobus?
-jaki jest średni koszt jednego wozokilometra w rozbiciu na wszystkie typy autobusów?
-Niestety Pan Przewodniczący nie ujawnił, kto nie chce debaty. Są pewne kręgi wśród radnych, a i również zapewne ze strony prezydenta, dla których jest niewygodne dotarcie do sedna sprawy – czy jeździmy bezpiecznymi autobusami, czy te autobusy, które zostały zakupione są ekonomiczne, czy popełniono błędy, czy nie. Widać jednak, że jakaś wielka fobia nastąpiła w kręgach osób które miałyby się z pewnych rzeczy tłumaczyć czy wyjaśnić, stąd pragnienie by tej debaty nie robić. Ale odwlekanie tego tematu źle się kojarzy – ktoś chce coś ukryć, ktoś chce coś zataić i to jest niezdrowa sytuacja. A przecież radni są od tego, żeby takie rzeczy wyjaśniać, tym bardziej że są przesłanki, że te autobusy psują się coraz częściej - mówi Jacek Łabno, dodając, iż liczy na rozsądek oraz na to, że debata się jednak odbędzie, zaś radni otrzymają dokumenty niezbędne do takiej debaty – a więc te, o które wnioskował klub radnych PiS.

Przewodniczący Rady Miasta, Ryszard Żądło tak oto komentuje całą sytuację :
- Klub PiS złożył w tej sprawie wniosek, jednak zawsze takie kwestie w rodzaju debaty uzgadniamy z wszystkimi klubami. Zatem skierowałem stosowne pismo i do klubu Tarnowian i do Klubu PO z prośbą o odpowiedź w tej sprawie – czy ta debata powinna się odbyć, w jakim ma przebiegać kształcie. Ja nie unikam debaty dotyczącej MPK, ale niech na ten temat w sposób demokratyczny wypowiedzą się radni – przypominam, że np. w sprawie debaty dotyczącej Zakładów Azotowych mieliśmy konsensus wszystkich klubów.

Poproszony o komentarz związkowiec, Jan Guty jest zbulwersowany powstałą sytuacją. -Przecież żyjemy w kraju bez cenzury, a MPK jest spółką publiczną i wszelkie jej działania powinny być czytelne nie tylko dla radnych, ale i dla każdego obywatela, który korzysta z jej usług i jest udziałowcem w kosztach funkcjonowania tej publicznej służby. A co dopiero, gdy rzecz dotyczy przeszłości. Obowiązkiem radnych jest znać sytuację i ją ocenić, dlatego dziwi mnie zachowanie niektórych radnych, którzy nie dość, że nie chcą znać tej sytuacji, to wręcz innym blokują dostęp do tej wiedzy - mówi. Związkowiec uważa, iż należałoby przepytać zarząd spółki m.in. na okoliczność restrukturyzacji, tego co nie zostało zrealizowane i dlaczego – w końcu w ostatnich latach sprzedano znaczną część majątku, za którą poczyniono inwestycje. J. Guty obrazuje skuteczność tych inwestycji danymi: -Zakupione autobusy Volvo w liczbie 12 sztuk, czy te rzekomo bardzo ekonomiczne hybrydowe Mercedesy – to jest około 27-procentowy udział w taborze. A w ciągu trzech tygodni tego roku, jako niesprawne w wykazie, te typy autobusów miały swój udział we wszystkich autobusach niesprawnych na poziomie około 63 procent. Nawet te stare pojazdy przerabiane przez poprzedni zarząd nie są tak awaryjne -mówi związkowiec, zwracając również uwagę na kilkudziesięcioprocentowe przekroczenia limitów kilometrów, po których powinna zostać wykonana obsługa techniczna, w przypadku kilkunastu autobusów. -Audytor tego nie oceniał, tylko uśrednił wszystkie obsługi techniczne. Tymczasem w taki sposób ten tabor się niszczy, bo nie jest przeglądany w odpowiednim terminie i może stwarzać zagrożenie - dodaje.

Jan Guty przypomina również, iż swego czasu „Solidarność” zawiadomiła prokuraturę o dopuszczeniu do ruchu autobusu z niesprawną instalacją gazową (pisaliśmy o tym, podobnie jak o autobusach z zaklejonymi otworami komór w których znajdują się butle ze sprężonym gazem ziemnym CNG). Prokuratura, po kilku odwołaniach wreszcie zwróciła się do biegłego, do którego opinii podczas postępowania nagle odmówiła związkowi wglądu, uniemożliwiając skuteczne zaskarżenie. W tej opinii, ujawnionej potem, biegły stwierdził, iż autobusy w opisanym stanie „nie powinny być dopuszczone do ruchu”, jednak „nie stworzyły bezpośredniego zagrożenia”. -Ja mogę sobie tylko wyobrazić co by się stało, gdyby doszło do takich sytuacji rozszczelnienia instalacji gazowej, do których doszło w spółce w ostatnich tygodniach kilkukrotnie. W jednym przypadku to rozszczelnienie nastąpiło w obiekcie zamkniętym, w hali naprawczej, bezpośrednio pod ogrzewaniem promiennikowym. Tylko dzięki przytomności umysłu i jak sądzę pewnej nieświadomości zagrożenia ze strony człowieka, który wskoczył do autobusu i wyjechał z hali, nie doszło do tragedii. Bo gdyby był świadomy zagrożenia, to by uciekał - tak jak uciekali wtedy inni. Rozmawiałem później o tym zdarzeniu ze służbami BHP i osoba odpowiedzialna za bezpieczeństwo sama stwierdziła, że dobrze, iż ktoś zareagował, bo jakby wtedy nie byłoby nikogo w pobliżu, to by halę „wyniosło w powietrze” - relacjonuje J. Guty.
Zdaniem związkowca do takich sytuacji nie musi dochodzić – w Rzeszowie hala naprawcza została dostosowana do napraw autobusów zasilanych sprężonym gazem ziemnym CNG, zaś pracownicy są przeszkoleni kierunkowo w naprawie instalacji określonych typów autobusów. -(U nas) można porównać to do sytuacji, jakby się wykorzystywało wiedzę mechanika który naprawia syrenę czy malucha do tego, który się zderza z samochodem XXI wieku - mówi Jan Guty.
Posłuchaj wypowiedzi Jana Gutego :


Dodajmy, że prokuratura we wspomnianym postępowaniu dot. dopuszczenia do ruchu autobusu z niesprawną instalacją gazową (ale kilka miesięcy przed ostatnimi rozszczelnieniami instalacji) – sprawę umorzyła. Natomiast konsekwencją tego umorzenia było wniesienie przez Prokuraturę (na podstawie skargi MPK) oskarżenia do sądu przeciwko związkowcowi Janowi Gutemu, o fałszywe oskarżenie w zeznaniach złożonych w Komendzie Miejskiej Policji, prezesa Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego Jerzego Wiatra, jakoby ten m.in... stworzył zagrożenie w ruchu lądowym przez dopuszczenie do eksploatacji niesprawnego autobusu – tego samego, który zdaniem biegłego, bezpośrednio takiego zagrożenia co prawda nie stworzył, ale ... nie powinien być dopuszczony do ruchu.


Podsumowanie
Czy zatem dojdzie w końcu do debaty na temat sytuacji MPK - licznych nieprawidłowości, kulisów operacji na majątku przedsiębiorstwa i decyzji handlowych, groźnych sytuacji na terenie MPK i kwestii dotyczących również bezpieczeństwa pasażerów? Czy radni otrzymają wnioskowane dokumenty niezbędne do dokonania oceny, do której są zobowiązani, czy też może otrzymają dokumenty niekompletne, lub debata znów będzie odsuwać się w czasie? Wobec przywołanych okoliczności zadziwia doprawdy brak należytej reakcji, czy może brak reakcji w ogóle odpowiednich organów na wykazywane od dwóch już lat nieprawidłowości. Nie wiemy, która to grupa radnych nie jest zainteresowana wyjaśnieniem tych wszystkich spraw, bo nie zostało to podczas sesji publicznie ujawnione, ale skoro jesteśmy skazani na domysły – no to się domyślajmy: w jednej z poprzednich publikacji pisaliśmy m.in.: ”tajemnicą poliszynela jest również fakt, że Wiatr trafił do MPK polecony przez tarnowskiego radnego i działacza Platformy Obywatelskiej Bartłomieja Babuśkę, z którym między innymi w roku 2005 znaleźli się wśród założycieli firmy SOLARIS INVEST Sp. z o.o. (kierowanej do dziś przez B.Babuśkę; J.Wiatr był udziałowcem tej firmy do marca 2008 r.). Z kronikarskiego tylko obowiązku przypomnijmy, że Jerzy Wiatr również jest członkiem PO.”. Czy mamy zatem do czynienia z ceną, jaką przychodzi płacić prezydentowi za koalicję w Radzie?
Otwartym pozostaje zatem pytanie, czy niektórzy samorządowcy przedkładają doraźne korzyści własne i polityczne nad dobro miejskiej spółki, praworządność i wreszcie – bezpieczeństwo pasażerów? Niektóre osoby, które zobligowane są wręcz do reagowania na kierowane do nich pisma, muszą mieć bowiem świadomość faktu, że za kilka miesięcy może przyjść im tłumaczyć się ze swoich działań – lub ich braku – przed sądem.
Co do tego ostatniego zaś wierzę, wierzę mimo wszystko i pomimo pojawiających się co jakiś czas w ogólnopolskich mediach doniesień o upolitycznieniu wymiaru sprawiedliwości w Polsce – wierzę więc, że tarnowska prokuratura, sąd, w swoim postępowaniu kieruje się należytą rzetelnością i starannością; słowem: wierzę, że dla tarnowskiego sądu bez znaczenia pozostaje kolor legitymacji partyjnej...
Na razie toczące się postępowanie przeciwko J. Gutemu ma charakter jawny, więc będziemy starali się je w miarę możliwości monitorować.

M. Poświatowski
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Sat, April 20, 2024 13:11:48
IP          : 3.145.42.94
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html