To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Felieton Mirosława Poświatowskiego    -   24/7/2010
Z pamiętnika Postępowca...
Nic tak nie pokrzepia człowieka, jak lektura prasy naszej powszedniej. Tedy przeglądu jej dokonując, ucieszyłem się ja niezmiernie, że nieznane mi dotąd Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych poinformowało, aże „wskaźnik dobrobytu, odzwierciedlający ekonomiczną kondycję społeczeństwa, od ośmiu miesięcy się poprawia”. Cie choroba – westchnąłem – znaczy się redukcja wynagrodzenia która mnie dotknęła, to tylko tak dla picu? „W okresie tym stabilizowała się sytuacja na rynku pracy, rosły wynagrodzenia i jednocześnie spadała inflacja” - przeczytałem. -Aha, to dlatego Narodowy Bank Polski ogłasza wskaźnik inflacji „bazowej”, czyli takiej bez cen energii i żywności, żywiołowo drożejącej wskutek powodzi! - zadumałem się przez chwilę nad pomysłowością ludzką. „Obecnie w dalszym ciągu przybywa miejsc pracy, jednak wynagrodzenia rosną wolniej” - głosił kolejny komunikat, który wobec faktu, że właśnie wypowiedziano mi umowę o pracę, tchnął we mnie niepospolity optymizm.

Ogloszenie
>

Kryzys? Jaki kryzys! Niech żyje Unia! - pomyślałem widząc, że o 7 procent wzrosną świadczenia emerytalne dla byłych unijnych urzędników, zaś koszt działania unijnej administracji ma wzrosnąć w przyszłym roku o 4,4 procenta, do 8,5 mld euro. Z czego 20 mln euro kosztować będzie działalność czterech nowych instytucji zajmujących się regulacją rynku finansowego. Jednak, jak podała Polska Agencja Prasowa „Oszczędności w UE nie powinny zagrozić polskiej gospodarce”. O proszę – jest i kolejna dobra wiadomość: „Gospodarka: zaskakujący wzrost produkcji”. Przy tym artykule akurat trochę się zatrzymałem, no bo skoro przez ostatnie miesiące bębniono, że nasza gospodarka ma się dobrze i kryzysowi dzielnie daje odpór, no to ten wzrost produkcji powinien być oczywistością – skąd zatem to nagłe nim zaskoczenie? Aha – a może chodzi o to, że ten 3-procentowy wzrost PKB w II kwartale tego roku, to skutek zapowiedzianego, stopniowego doliczania przez GUS do Produktu Krajowego Brutto, produktu powstającego w szarej strefie?! Cholera jasna, jak oni to wyliczają?! - pomyślałem z podziwem, doceniając wkład statystyki w obniżanie deficytu budżetowego. „Wśród nowych krajów UE Polska wypada najlepiej pod względem napływu inwestycji zagranicznych - wynika z raportu Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju” - przeczytałem z dumą, no bo to zawsze serce roście, gdy się wypada najlepiej. Z głębszego wczytania się w wiadomość wynikło, że owo „wypadanie najlepiej” polega na tym, że, jak stwierdza przedstawiciel UNCTAD prof. Zbigniew Zimny, „wygląda na to, że inwestycje na świecie osiągnęły dno i teraz zaczynają się podnosić”. Znaczy się, jest źle, ale póki co inni mają gorzej, co oznacza niezaprzeczalny sukces! Ten niestrudzony optymizm przyćmiła jedynie na chwilę wraża robota jakiegoś rewizjonisty i defetysty, który, zapewne przez przeoczenie cenzury, w artykule „Coraz więcej Polaków bez pensji” napisał, jak to coraz bardziej pracodawcy nam z pieniędzmi zalegają. Ale nie dam się wrogiej propagandzie i nic nie powstrzyma marszu ku optymizmowi rządu, z towarzyszem Bronisławem, a nawet Donaldem Premierem na czele!

„Węgierska infekcja nam nie grozi” - znów zadumałem się ja nad wiadomością, wedle której Międzynarodowy Fundusz Walutowy zerwał współpracę z Węgrami, które „znalazły się wśród państw najbardziej zagrożonych bankructwem, tuż za Islandią, Irakiem i Pakistanem”. Wiadomość ta została przez polską Giełdę Papierów Wartościowych przyjęta „ze spokojem”. -Szkoda że nie mam żadnych papierów wartościowych – pomyślałem. -To dobry czas, by zacząć się ich pozbywać, zanim stracą na wartości – doszedłem do wniosku, podziwiając, jak wielki postęp od stanu wojennego uczyniła propaganda zaklinania rzeczywistości i jak długą drogę przebyła od czasów, gdy Jerzy Urban musiał oświadczać: „nieprawdą jest, jakoby miało zdrożeć...”, co dla Polaków było nieomylnym sygnałem, że zdrożeje...
Jednak jak tu się ma polska gospodarka błyskawicznie rozwijać, jak co i rusz znajdą się jacyś dziennikarze, którzy napiszą co nie trzeba albo zapytają kogo nie trzeba? - obruszyłem się nie bez kozery. Oto bowiem „Dwa lata na reformy. Bo będzie jak w Grecji” - zagrzmiał kolejny tytuł artykułu, którym jakiś reakcjonista chciał zmazać niezaprzeczalne sukcesy naszego rządu, poprawiający się wskaźnik dobrobytu i zaskakujący wzrost produkcji. „Jeśli najpóźniej do 2012 roku rząd nie podejmie zdecydowanych działań dla uzdrowienie finansów publicznych, ocena wiarygodności kredytowej Polski zostanie obniżona – ostrzega agencja ratingowa Standard & Poors w najnowszym raporcie o naszym kraju.” Węgry? Grecja? Jaka Grecja?! Nie pozwolimy odebrać nam drugiej Irlandii, tak jak wcześniej walczyliśmy o drugą Japonię, a jeszcze wcześniej o którąś tam gospodarczą potęgę świata!

Dla dodania sobie animuszu, nie bez podziwu spojrzałem sobie jeszcze na opisywane sukcesy i inne poczynania naszego kochanego Ministerstwa Skarbu, dzielnie walczącego z brakiem chętnych na prywatyzowany sektor Wielkiej Syntezy Chemicznej. Nigdy dotąd tak wiele sprywatyzowanych, a jednak przecie państwowych spółek tak ochoczo nie kupowało tak wiele innych, sprywatyzowanych, a przecie należących do skarbu państwa spółek. „Polska Miedź kupuje Centrozłom, zwiększa zaangażowanie w Tauronie i planuje inwestycje w kilka państwowych uzdrowisk” - przeczytałem z dumą. Takie przerzucanie pieniędzy z kieszeni do kieszeni nazywano w kraju nad Wisłą „prywatyzacją” - i całkiem słusznie, albowiem słowo prywatyzacja pochodzi u nas od określenia „prywata”, które to określenie zgodnie i wygodnie wcielały w życie wszystkie kolejne ekipy rządzące. Ale co tam spółki skarbu państwa – oto Ministerstwo Zdrowia, rozporządzeniem z dnia 12 lipca określiło limity przyjęć w roku akademickim 2010 – 2011 na uniwersytety medyczne. Czytając takie wieści, nie mogłem się ja wprost nadziwić meandrom tego „wolnego rynku” i „dzikiego kapitalizmu”, który przecie jednak okazał ludzką twarz, dzięki ministerialnym urzędnikom, którzy starają się, byśmy nie mieli nadprodukcji w specjalistach od „analityki medycznej, dietetyki, elektrokardiologii, farmacji, fizjoterapii, higieny dentystycznej (…)”; taka nadpodaż mogłaby niekorzystnie wpłynąć na zarobki lekarzy, no i pacjentom jeszcze, wskutek nadmiernej konkurencji, przewróciłoby się w głowach.
-Przynajmniej dla równowagi mamy nadprodukcję ustaw – pomyślałem czytając orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, w sprawie ustawy, która nowelizowała przepis, który już nie istniał, bo rok wcześniej został uchylony przez inną ustawę.
-No, starczy tych poważnych tematów, pora na rozrywkę! - pomyślałem sobie, by z radością zanurzyć się w relacje o tym, jak wesoło pogrywa sobie z tym wstecznikiem Ziobro sejmowa komisja do spraw beatyfikacji Barbary Blidy. Zbigniew Z. ma zostać ukarany za nie stawienie się na obradach komisji, bo wolał w tym samym czasie stawić się w sądzie na procesie wytoczonym mu przez Grzegorza Schetynę. Było to jedno z wielu postępowań toczących się przeciwko naczelnemu oprawcy Rzeczpospolitej Trzeciej i Pół; większość z nich była potem umarzana, ale dzięki temu Zbigniew Z. nie mógł wywiązywać się ze swoich obowiązków, stawiać w dwóch miejscach naraz i takie pogrywanie tym łobuzem radowało serca i umysły ludzi światłych, kulturalnych i postępowych, nie mniej niż igraszki posła Palikota i oracje posła Niesiołowskiego. Z zabaw tych więc cieszyłem się i ja – w końcu tak mi wypadało, no bo któż nie chciałby choć aspirować do miana ludzi światłych, kulturalnych i postępowych?

Takoż, ukontentowany, zakończyłem przegląd prasy naszej powszedniej, co to daje nam dzisiaj a jutro odbiera, jako i wybacza naszym winowajcom. I byłbym już całkiem oddał się błogości niemyślenia, kontent że myślą za mnie inni i wiem już co myśleć mi wypada, gdyby do głowy mej nie zawitała jedna taka, defetystyczna myśl: po jaką cholerę wymyślili oni tę ustawę o pozwach zbiorowych? I kiedym tak ja bezskutecznie kwestię tę rozwikłać próbował, gdzieś tam, poza zasięgiem mej wiedzy i wzroku, ciemne siły Ciemnogrodu, zaprzaństwa, przeciwników postępu i nieprzyjaciół rodzaju ludzkiego, co to wiecznie ukradkiem piach w dobrze naoliwione tryby machiny Jasnogrodzian sypią – gdzieś tam siły te spiskowały w najlepsze i szykowały już swoje pierwsze, niecne zbiorowe pozwy. Umyśliło się bowiem owym niecnotom, że w ten sposób rząd nam panujący miłościwie, z obietnic wyborczych rozliczać będą. Co oni, sądów Naszych nie znają, czy innych procesów już zapomnieli? Ech, znów komuś będzie nado pozwonit, jak w tych sprawach przez „Gazetę Wyroczną” wytoczonych, a i przy innych lustrowaniach, dzięki którym można stracić błonę, zachowując dziewictwo... Zresztą, może i dzwonić nie będzie potrzeba, w końcu nie brak takich, co to sami z siebie, powinność paniajut!
I tak utrudzony, lecz przecie zbudowany lekturą prasy naszej powszedniej, co to daje nam dzisiaj a jutro odbiera, jako i wybacza Naszym winowajcom, półświadom ledwie tych służb Jasnogrodczych, co same z siebie, ku chwale i pomyślności naszej, na odcinku nieubłaganego ducha postępu stoją, syt wiedzy przynajmniej, gdy chleba brakło – i spokojniejszy o lepsze jutro – kolejny raz zasnąłem...

W imieniu wszystkich światłych ludzi postępu
Postępowiec
(Mirosław Poświatowski)
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Tue, March 19, 2024 03:56:32
IP          : 54.84.65.73
Browser     : claudebot
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html