To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Wkrótce lekarz nie będzie mógł odmówić zabicia nienarodzonego dziecka?    -   06/10/2010
Totalniacy w akcji
Dopiero co przebrzmiały echa głośnego oburzenia „postępowych środowisk” wobec pełnomocniczki rządu ds. równego traktowania, minister Elżbiety Radziszewskiej, która w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego” oświadczyła, że szkoły katolickie czy wyznaniowe mają prawo kierować się własnymi wartościami i odmówić zatrudnienia „zdeklarowanej lesbijki” - a tu przed nami kolejna odsłona wojny „totalniaków” wypowiedzianej społeczeństwom Europy, chrześcijaństwu i całej naszej cywilizacji z jej fundamentami etycznymi. Oto jutro, 7 października w Parlamencie Europejskim odbędzie się debata nad „dyrektywą równościową”, która m.in. zakazałaby lekarzom odmowy przeprowadzania niektórych zabiegów medycznych pod pretekstem „klauzuli sumienia”. Tym samym lekarze mieliby zostać zmuszeni np. do przeprowadzania „aborcji”, czyli zabijania nienarodzonych dzieci. Co więcej – sama krytyka homoseksualizmu, feminizmu czy aborcji mogłaby być sądownie karana!

Ogloszenie
>

Zacznijmy najpierw od pani minister, piastującej idiotyczny urząd swoistego „ministerstwa prawdy”, który w ogóle nie powinien był powstać. Pani minister nie wykazała otóż rewolucyjnej czujności, gdy w „Gościu Niedzielnym” oświadczyła to, co jest normalne, oczywiste i wynika z podstawowych wolności – szkoła katolicka czy wyznaniowa ma prawo kształcić według katolickich wartości – tym samym ma prawo odmówić przyjęcia pracownika, który głośno obnosi się ze swoją homoseksualną orientacją, gdyż zgodnie z nauczaniem Kościoła katolickiego, homoseksualizm jest grzechem. To, co np. katolickie, musi bowiem zachować swój katolicki charakter. Pani Radziszewska nie wykazała też należytej rewolucyjnej czujności, gdy w programie TVN powiedziała, iż „tajemnicą poliszynela” jest homoseksualna orientacja jej rozmówcy, Krzysztofa Śmiszka z Polskiego Towarzystwa Antydyskryminacyjnego. I choć pan Śmiszek jest znanym aktywistą homo-lobby i w takiej roli w programie występował, posypały się na panią minister gromy i sankcje, omal nie doprowadzające do jej zwolnienia. Okazuje się bowiem, że homoseksualni aktywiści to jakieś święte krowy i o ile totalitaryści ci mogą sobie organizować demoralizujące i siejące zgorszenie parady i manifestować swoją seksualną orientację, o tyle np. nazwanie kogoś obnoszącego się ze swym homoseksualizmem (lub „promującego” homoseksualizm) – homoseksualistą (lub np homo-aktywistą), stanie się zaraz przestępstwem, zniewagą, naruszeniem praw człowieka, przejawem skrajnej nietolerancji i czegoś tam jeszcze. No po prostu strach na nich spojrzeć, bo jeszcze okaże się że patrzyliśmy krzywo i wprowadzali „dyskryminującą atmosferę” (co wkrótce może wprowadzić UE). „Totalniacy” w rodzaju pana Śmiszka przekraczają kolejne granice absurdu – i byłoby to śmieszne, gdyby nie było straszne, o czym za chwilę.
Wracając natomiast do kwestii nauczania – zadziwia tu doprawdy ze strony „kochających inaczej” nienawiść do tych, którzy mają zdanie odmienne i totalitarna chęć przymuszenia ich do przyjęcia poglądów homoseksualnego lobby. Nienawiść ta i skrajna nietolerancja uprawiana w imię tolerancji, szczególnie dotyczy kościoła katolickiego. W niektórych krajach katolickie czy chrześcijańskie placówki przygotowujące do adopcji i pewne placówki medyczne już zostały zamknięte – gdyż zmuszono je do przeprowadzania procesu adopcyjnego także wobec par jednopłciowych, lub też zmusza się je do przeprowadzania zabiegów aborcji. Homoseksualne lobby chciałoby zakazać również Kościołowi głoszenia Jego nauczania – oczywiście w imię „tolerancji” i wolności słowa. W Europie zdarzały się już precedensy, gdy skazywano kapłana za nazwanie homoseksualizmu grzechem. Pozostaje czekać tylko na wyniesienie sodomitów na ołtarze, bo świętymi krowami stali się już obecnie.

Tymczasem przed nami kolejna cywilizacyjna batalia – oto organy Unii Europejskiej chcą wprowadzić „dyrektywę równościową” przymuszającą lekarzy do mordowania nienarodzonych dzieci. Chodzi o zniesienie „klauzuli sumienia”. Okazuje się bowiem, że „aborcja” stała się „prawem człowieka” - „prawem człowieka” jest więc mordowanie innego człowieka, tylko dlatego, że jeszcze się nie urodził. Co więcej, jak podała bodaj „Fronda”, projekt trafił już do Rady Ministrów UE. Kwestiami tymi zajmuje się zarówno Rada Europy, jak i Komisja Europejska – chodzi głównie o tzw. „raport McCafferty-ego” - czyli Dyrektywę dotyczącą równego traktowania. Parlament Europejski debatować będzie na ten temat 7 października. Co więcej, projekt przewiduje procesy sądowe (z ułatwioną procedurą) za samą krytykę homoseksualizmu, feminizmu czy aborcji. Krytyka taka miałaby być „zachowaniem społecznie niepożądanym”. Tym samym nietrudno wyobrazić sobie moment, w którym np. rodzic nie godzący się na to, by jego dziecko uczył w szkole czy przedszkolu homoseksualny aktywista, zostanie ukarany – choćby i pozbawieniem lub ograniczeniem praw rodzicielskich i przekazanie pociech do „normalnej” „nie dysfunkcyjnej”, „nie dyskryminacyjnej” rodziny z dwoma tatusiami lub dwoma mamusiami, gdzie z pewnością nauczy się, jak wyglądać mają w jego dorosłym życiu prawidłowe relacje z płcią przeciwną – o ile nie będzie przy okazji musiał przyzwyczajać się do coraz to nowych tatusiów i mamuś, gdyż homoseksualiści wyjątkowo często zmieniają partnerów.
Ale wróćmy do aborcji. Próba wprowadzenia tego antyludzkiego prawa to oczywiście efekt tego, że przemysł aborcyjny zaczyna przegrywać – podnosi się świadomość społeczna (nie tylko wśród lekarzy) tego, że aborcja jest niczym innym, jak morderstwem popełnionym na nienarodzonym dziecku. Stąd też parcie totalniaków i aborcyjnego lobby „medyczno”-przemysłowego, częstokroć finansującego odpowiednie „wolnościowe” organizacje pozarządowe, by za pomocą swych organów, na łonie UE wprowadzić „równościowe” regulacje.

Żyjemy w coraz bardziej totalitaryzującym się świecie i coraz bliższa jest chwila, bez mała biblijnego ucisku i prześladowań katolików czy osób kierujących się w życiu wartościami etycznymi. W istocie te prześladowania już trwają i cały czas się nasilają; czy w najbliższych latach należy spodziewać się, że zapełnią się więzienia i „psychuszki” „nieprzyjaciółmi rodzaju ludzkiego” popełniającymi „myślozbrodnię”? Wciąż i wciąż, metodą drobnych kroczków wymierzane są kolejne ciosy w rodzinę, w fundamenty naszej cywilizacji. Czyni to oczywiście lobby lewackich totalniaków i morderców, rządzących Europą od paru dziesięcioleci – niegdysiejszych gloryfikatorów komunizmu, maoistów piastujących obecnie wysokie stanowiska w organach UE. I jak to u szatana – którego podobno nie ma, bo przecież „każdy zostanie zbawiony” a „Bóg jest miłością” - wszystkie pojęcia i wartości stają się obecnie swymi karykaturalnymi przeciwieństwami. To środowiska feministyczne, homoseksualni aktywiści, wszelakiej maści „toleraści” szafujący „prawami człowieka” „antydyskryminacją”, „tolerancją” itp. są wartości tych zaprzeczeniem, przymuszając odmiennie myślącą większość, do czynów sprzecznych z ich przekonaniami, sumieniem, wreszcie – czynów zbrodniczych. Przymuszając w dodatku karnymi sankcjami. To oni, wbrew swym słowom, są największym zagrożeniem dla demokracji, dla praw człowieka i dla poszanowania czyjejś odmienności. Dla realizacji swoich interesów traktują prawo instrumentalnie, jednostronnie – dziś tolerancja jest dla wszystkich i dla wszelakich zboczeń; nie ma natomiast tolerancji dla chrześcijańskich wartości, dla prawa rodziców do wychowywania własnych dzieci tak jak tego chcą, dla samych praw natury nawet, która jest „poprawiana” np. przez adopcję dzieci przez homoseksualne pary. Niedawno ładnie ktoś postawił pytanie – czy gdyby okazało się, że istnieje jednak gen odpowiedzialny za homoseksualizm, to czy gdy w procedurze zapłodnienia in vitro, kiedyś tam, rodzice nie zgodzą się, by ich dziecko było pederastą – czyż taka „hitlerowska” eugenika nie będzie zakazanym przejawem nietolerancji? Tymczasem dziś samo prawdopodobieństwo że dziecko będzie w jakimś stopniu niepełnosprawne, umożliwia jego zamordowanie.
Tak, wiem, uprawiam „mowę nienawiści”, bo mową nienawiści stało się nazywanie rzeczy po imieniu. Nazywanie rzeczy po imieniu przestaje być chronione „wolnością słowa”, bo „wolność słowa” polega na głoszeniu poglądów, które są uznane za „politycznie poprawne” i obowiązujące – nawet gdy poglądy te są sprzeczne z faktami. Chciałoby się zapytać – gdzie jest koniec tego szaleństwa? W Meksyku pod naciskiem aborcyjnego lobby zwolniono z więzienia kobiety, które zostały skazane za zamordowanie swoich ledwo narodzonych dzieci. Aborcyjne lobby zamordowanie noworodków określiły „aborcją”. Kiedy czytam – i archiwizuję na swoim komputerze takie doniesienia, włos mi się jeży na głowie. Nie wiem doprawdy, jak można publicznie nawoływać do morderstwa (aborcja) i pracować nad regulacjami przymuszającymi do takiego morderstwa lekarzy, czy finansować takie morderstwa w krajach afrykańskich z pieniędzy podatników – i nie zostać za to skazanym? Przecież morderstwo jest przestępstwem, tak jak i nakłanianie do niego. O, przepraszam – dziś morderstwo jest „prawem wyboru” i „niezbywalnym prawem człowieka” - a osoby nawołujące do mordowania – są „bojownikami o wolność”.

Żyjemy w czasach, w których większe prawa mają zwyrodniali bandyci, na których w imię „praw człowieka” nie wolno wykonać kary śmierci – niż nie narodzone dzieci. Większe prawa wydają się mieć zwierzęta – bo też dla totalniaków „ekologia” stała się fundamentalistyczną religią, w miejsce pustki po odrzucanym chrześcijaństwie, tak jak fundamentalistyczną, fanatyczną religią stały się opacznie pojmowane przez innych „prawa człowieka”. Jakże często ci sami ludzie, stręczący i popierający „aborcję”, którzy dziś chcą zmuszać innych do jej wykonywania, jednocześnie protestują przeciwko „nieludzkim” eksperymentom medycznym dokonywanym na zwierzętach. „Eksperymenty” dokonywane np. na lub z nienarodzonymi dziećmi już im nie przeszkadzają – tu są „prawem wyboru”. Jakaś tam małpiatka ma większe prawa niż człowiek. Opłacana z pieniędzy podatników aborcja stała się także sposobem na „walkę z głodem” i z „przeludnieniem” w Afryce. I któżby pomyślał, że być może ta niezależna młoda sąsiadka, co chodzi na jakieś manify i „walczy” o prawa kobiet, lub ten przemiły sympatyczny młodzieniec z sąsiedztwa, wegetarianin starannie segregujący śmieci, który jeszcze wczoraj prosił nas o podpis na liście w obronie jakiegoś zagrożonego gatunku na drugim końcu świata, o którym nikt z państwa nie słyszał, jest jednocześnie zwolennikiem pozbawiania życia dzieci tylko dlatego, że jeszcze się nie narodziły....

Z niepokojem patrzę w przyszłość, martwię się w jakim świecie przyjdzie żyć mojemu dziecku – syn za dwa lata przymusowo, jako sześcioklasista pójdzie do szkoły, a nie wiadomo, czego tam nie zaczną go wtedy „nauczać” o sodomitach i różnych zboczeńcach; w końcu z dotychczasowych podręczników homoseksualne lobby jest niezadowolone. Jak się przeciwstawić? Czy do tego czasu prawo zmieni się u nas tak, że panowie policjanci i opieka społeczna staną się funkcjonariuszami lobby zboczeńców, pośrednio wykonującymi polecenia np. Kampanii Przeciw Homofobii, tak jak dzieje się to już w bardziej „postępowych” krajach? Jak mam się przeciwstawić? Co mam robić, gdy to co złe, jest promowane i sączone coraz nachalniej do programów nauczania i do samego systemu prawnego, a to co dobre jest prześladowane i tępione? A wszystko zaczyna się małymi kroczkami. Dziś sąd prędzej skaże „faszystę” protestującego przeciwko deprawacji i niszczeniu społeczeństwa przez „tolerastów”, niż idącego w „paradzie równości” odmieńca, który domaga się by moje dziecko było uczone przez niego od najmłodszych lat, że para homoseksualistów wychowująca sobie dziecko to normalna rodzina. Dziś sąd czy prokuratura prędzej dopatrzy się nie istniejącej póki co w naszym kodeksie „mowy nienawiści” u człowieka, który nazwie osoby dokonujące „aborcji” - mordercami, niż zauważy obrazę uczuć religijnych w postaci ukrzyżowanych genitaliów, będących ucieleśnieniem „wolności artystycznej wypowiedzi”, czy słynny krzyż z puszek po piwie na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie – bo nie udało się znaleźć sprawców, mimo iż prokuraturze dostarczono nagrania filmowe i internetowe profile „młodych, wykształconych”.
I naprawdę, nie chodzi mi już o umierającą Europę, która dzięki takim totalitarystom podcinającym jej korzenie – umiera. Nie będę walczył o Francję czy inne kraje – gdy w dającej się dość precyzyjnie określić, nieodległej perspektywie czasowej „minaret Eifla zagóruje nad meczetem Luwru” i gdy tępiący wolność w imię obrony tejże, prześladujący dziś katolików „toleraści” zostaną ukamieniowani przez miłujących pokój islamistów, o ile nie staną się gorliwymi wyznawcami Allaha. Sami sobie zgotowali ten los. A więc nie - moje pragnienia ostatnio mocno się zawężyły. Chodzi mi już tylko o moje dziecko. O niezbywalne ponoć prawo rodzica – do wychowania swej pociechy zgodnie z własnym sumieniem i przekonaniami, z dala od przymusowej indoktrynacji wszelakiej maści „totalniaków”, w duchu chrześcijańskiej, katolickiej wiary.

M. Poświatowski
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Tue, March 19, 2024 08:55:09
IP          : 44.204.164.147
Browser     : claudebot
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html