To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
  Felieton Mirosława Poświatowskiego    -   09/10/2010
Impresja barowa
Byli Państwo ostatnio w tanim barze samoobsługowym? Właściwie chyba niepotrzebnie się pytam – oczywiście, że nie, gdybyście Państwo byli, to byście niniejszych słów nie czytali, bo by Was na Internet zwyczajnie nie było stać. No, może trochę przesadzam, bo też i klientela barów, w których można dobrze i tanio zjeść, obejmuje - w dobie rozwarstwienia i ubożenia większej części społeczeństwa polskiego - także i np. urzędników. I choć bary te, w porównaniu z tymi z PRL, wydają się być schludniejsze, to i tak dziś, tak jak i wtedy, usłyszeć można beznamiętnym głosem rzucone na całą salę: „pierogi ze srem raz!”.

Ogloszenie
>

W barach tych oczywiście spotkać można także i ludzi np. bezdomnych, czy jak to się zwykło mawiać „z marginesu społecznego”, choć liczba osób „zagrożonych wykluczeniem społecznym”, którzy nawet telewizor, jeśli działa, „otwierają” od wielkiego dzwonu, zastanawiając się, czy wydać na jedzenie, czy na rachunki, wydaje się rosnąć. („Ruskie pół porcji!”) Bezdomni jednak raczej korzystają z różnych, najczęściej prowadzonych przez Caritas kuchni dla ubogich – bardziej zaradni potrafią jednego dnia pielgrzymować np. do dwóch takich kuchni, by zaliczyć dwa obiady. Bezdomni... Pamiętam, jak w jednym z takich miejsc robiłem reportaż – akurat przywieziono ciężarówkę wyładowaną podarowanymi workami ziemniaków. Do rozładunku nie było chętnych, bo rozgoryczonym własnym losem bezdomnym „się należy”. Dopiero jak sam zakasałem rękawy i zacząłem targać te worki, paru panów „się ruszyło”. („Ziemniaki z marchewką proszę!”). Wysłuchałem wówczas różnych opowieści, w większości jak sądzę nieprawdziwych, malujący obraz skrzywdzonych biedaków, wyrzuconych przez rodzinę, choć w znacznej części przypadków zapewne ludzie ci swój los zawdzięczają samym sobie. Ale może jestem niesprawiedliwy. Gdy niedawno rozkładaliśmy dekoracje do spektaklu „Liczba Aniołów”, granego na wyłączonym na ten czas z użytkowania dworcu PKS w Tarnowie, swoją pomoc zaoferował, okupujący te włości wraz z innymi, młodzieniec, który przy okazji pytał się, czy wiem, że wszystkie kluby sportowe mające w nazwie „Pogoń”, swoje korzenie mają na Kresach Rzeczpospolitej. („Barszczyk solo i barszcz ukraiński proszę!”)

Pamiętam też reportaż realizowany na wysypisku śmieci – spotkałem tam kobietę, która zbierała butelki „pet” i puszki, bo „trzeba jakoś żyć”, bo „mąż nie pracuje”, ale „jakoś dajemy sobie radę”. Męża tam nie było. Były za to dzieci, w tym jeden chłopak, który dopiero miał iść do gimnazjum. „Bo trzeba jakoś bratu pomóc”. („Knedle na wynos raz!”) I jeszcze pamiętny dialog, gdy pewien grzebiący w śmieciach młodzieniec dziwił się, że niektórym nie chce się pracować, „bo za siedemset złotych to oni do roboty nie pójdą”. Młodzieniec powoływał się na oglądany dopiero co program telewizyjny „z Drzyzgą”. „Ej, to ty jesteś bogoty chłopok, jak ty masz telewizor” - żartował starszy mężczyzna. („Knedle na wynos!!!”).
Telewizor... Pamiętam taki jeden, z ogromnym ekranem, zamykany w szafie na czas, gdy przyjdzie opieka społeczna albo pan redaktor, by wysłuchać dwóch piłujących paznokcie „córci”, prześladowanych przez wszystkich, które nie mają pracy, no bo przecie kto im zwróci za dojazdy do odległego o parę kilometrów zakładu. („Placek po węgiersku proszę!”)

Taak... Wizyta w tanim barze samoobsługowym, w którym można w miarę dobrze i tanio zjeść, nastraja do różnych refleksji. Jest tu pracownik biurowy, ówdzie student, tam ktoś „z podróży”, bezdomny, który przysnął i zaraz go przegonią...
Najsmutniejszy jest jednak widok starszych pań, schludnych, zadbanych, niekiedy wręcz dystyngowanych, po których wszakże widać, że ich garderoba jest mocno wiekowa, utrzymywana przy życiu igłą z nitką i resztką sił, lub też wygrzebana w szmateksie. Dla nich obiad w tym miejscu nie jest – jak dla mnie – oszczędnościowym wyborem, ale życiową koniecznością. Jeżeli nie korzystają z obiadu abonamentowego, oznacza to, że prawdopodobnie mają w sobie zbyt wiele godności, by zwrócić się o pomoc do opieki społecznej. Byłoby im wstyd, zwłaszcza jeśli wcześniej były nauczycielkami, urzędniczkami itp. Obecna wysokość najniższej emerytury wskazuje, że o pomoc taką mogłyby się starać. Wysupłują z portmonetki swoje miedziaki, licząc każdy grosz. Dziś będzie więc „barszczyk solo” i pół porcji ziemniaków z jakąś surówką – kupno „sztuki mięsa” byłoby rozrzutnością i ekstrawagancją, a tu przecież jeszcze w domu czekają nie wykupione recepty i ten rachunek za prąd czy za gaz, choć starsza pani od tygodnia myje się w letniej lub zimnej wodzie. Zaoszczędzone w ten sposób grosze pozwolą jej dać na mszę w kościele za kogoś bliskiego, wrzucić do skarbony grosz dla ubogich czy „dla chwały Bożej” - posłać „cegiełkę” na budowę jakiejś świątyni czy na Radio Maryja. („Proszę nie zaczepiać klientów, bo wezwiemy policję!”)

Wizyta w barze samoobsługowym, takim niekoniecznie dworcowym, gdzie mielony jest przeglądem ubiegłego tygodnia, a za szybą więdnie sałata zalegająca na kanapce, nastraja do rozmaitych refleksji, niekoniecznie takich, że i tu spotkać można czasem kompot, przez upływ czasu cudownie przemieniony w kwaśne wino. Wizyta w samoobsługowym barze jest dotknięciem jakby świata alternatywnego, a nie mniej rzeczywistego niż nasz; świata zaludnionego bardziej może nawet niż ten, który znamy, świata znajdującego się na wyciągnięcie ręki, a niedostrzegalnego, którego tu właśnie doświadczyć możemy jak w soczewce. Kiedy weń wejdziemy, nasze własne bardzo ważne sprawy i kłopoty mogą zmatowieć, a słowo „bieda”, zaczyna nabierać nowego znaczenia. Mieszkańcy tego świata niekoniecznie żyją życiem produkowanym przez polityków i telewizory. Niekoniecznie głosują, a już zwłaszcza w wyborach samorządowych, bo częstokroć nie wiedzą, kto jest w ich mieście prezydentem i kto on zacz, o radnych już nie wspominając – ich nazwisk, poza może dziennikarzami, nie potrafiłby zresztą wymienić nikt z nas. Mieszkańcy tego świata jedzą w milczeniu, z nabożeństwem celebrując każdy kęs i z godnością arystokraty sprawdzając, czy sztućce zostały należycie umyte, wytarte, aby dla higieny można je było najpierw zawinąć w serwetkę. Mieszkańcy tego świata opanowali w domowym zaciszu sztukę przetrwania, ocierającą się o cudowne rozmnożenie pokarmu, bo jak inaczej nazwać niezliczoną liczbę wariacji na temat jednej sztuki mięsa z kością, przyrządzanej na przeróżne sposoby, tak żeby od środka tygodnia dotrwać z nią do niedzieli? Ludzie ci niekoniecznie pójdą na jakieś spotkanie, „w gości”, „na imieniny” czy na wernisaż, nawet gdyby chcieli i nawet gdyby mieli wejściówkę za darmo – bo się zwyczajnie wstydzą, że przyjdzie im raz jeszcze pokazać się w tym samym, tylekroć przerabianym żakiecie. Mieszkańcy tego świata wiedzę o naszym świecie czerpią bardziej z plotek, z tego co to „jedna pani drugiej pani”; żyją swoimi chorobami, czytają nekrologii, patrząc kto zmarł i porównując wiek tego kogoś ze swoim; jedni są zgorzkniali, inni na dobre wszystko starają się sobie tłumaczyć. Ich świat to dobrze znany, wyliniały babciny dywanik na ścianie, stary zegar, który dawno przestał chodzić, wypolerowany kredens czy komódka, na niej starannie oprawione zdjęcia bliskich; ówdzie kwiatek, który koniecznie trzeba podlać, wiekowy święty obrazek na ścianie i ta „zazdroska” na oknie, co ją chciałoby się uprać, ale ręce jakoś dziwnie tak wysoko nie chcą dziś sięgnąć... A w niedzielę - do kościółka, tylko ten obcasik trzeba będzie podkleić. Oczy lekko podmalować. Uśmiechnąć się do siebie w lusterku. Przez łzy...

Mirosław Poświatowski
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Tue, March 19, 2024 06:44:11
IP          : 54.235.6.60
Browser     : claudebot
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html