To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
  W MPK obowiązują inne „standardy” bezpieczeństwa niż w innych publicznych spółkach komunikacyjnych    -   21/12/2010
(Nie) jeździmy tykającymi bombami?
Na przestrzeni kilku ostatnich lat w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym wielokrotnie dochodziło do awarii i rozszczelnień instalacji gazowych w autobusach zasilanych sprężonym gazem ziemnym. W jednym przypadku gaz przedostał się do przedziału pasażerskiego. W innym, zapewne tylko odwadze jednego z pracowników spółka zawdzięcza to, że nie doszło do eksplozji na hali napraw. W jeszcze innym, potwierdzonym w postępowaniu sądowym przypadku, autobus woził ludzi mimo wymontowanego czujnika w zaworze odcinającym dopływ gazu. Co więcej - przez wiele miesięcy po naszym mieście kursowały autobusy z zablokowanymi otworami wentylacyjnymi komór dachowych w których umieszczone są butle z gazem CNG wraz z innymi urządzeniami instalacji gazowej. Tymczasem po objęciu prezesury w MPK przez Jerzego Wiatra, trzy lata temu zaniechano codziennych oględzin autobusów po zjechaniu z trasy, dokonywanych przez uprawnionego pracownika kontroli technicznej. O tym, jak standardy bezpieczeństwa w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym w Tarnowie odbiegają od standardów przyjętych w innych spółkach – np. w MZK w Zamościu – można się było przekonać przy okazji zorganizowanej niedawno w naszym mieście konferencji poświęconej pojazdom zasilanym sprężonym gazem ziemnym...

Ogloszenie

Po raz pierwszy problem poruszyliśmy w dwuczęściowym artykule „Jeździliśmy tykającymi bombami?” we wrześniu ubiegłego roku. Opisywaliśmy m.in. przypadek wyeliminowania uszkodzonego czujnika indukcyjnego w zaworze odcinającym dopływ gazu w autobusie, który „testowo” w takim stanie woził pasażerów. Prezes Jerzy Wiatr twierdził wówczas, iż czujnik ten „nie jest wymagany przepisami homologacyjnymi”, potwierdzał również, że większość autobusów CNG w taborze MPK takiego czujnika nie posiada. Z argumentacji kierownictwa spółki wynikało wówczas, że skoro w jednych autobusach owego czujnika nie ma, a jeżdżą, zaś np. w pojazdach nowszych taki czujnik już jest, to znaczy, że ... nie jest on niezbędny. Słowem - nie wiadomo, po co producent czujnik ten zainstalował, zapewne jako „zabezpieczenie dodatkowe”.
Jakże inaczej standardy bezpieczeństwa wyglądają w Zamościu. Zapytany o te kwestie prezes tamtejszego Miejskiego Zakładu Komunikacji, Krzysztof Litwin (pytanie zadawałem przy okazji konferencji „Możliwości zastosowania sprężonego gazu ziemnego w transporcie drogowym – perspektywy rozwoju”, która odbyła się w Sali Lustrzanej 25 listopada b.r.) stwierdza, iż „bezpieczeństwo przede wszystkim” i w tamtejszym przedsiębiorstwie w odpowiednie czujniki wyposażone są wszystkie autobusy – również stare, przerabiane pojazdy (patrz plik mp3). Pana prezesa pytałem o to dwukrotnie, za drugim razem poruszając kwestię, czy np. nowsze, unijne standardy bezpieczeństwa dotyczą jego zdaniem tylko nowych autobusów, czy także tych starych i czy dopuszczalna jest sytuacja, w której czujnika brak, a w razie rozszczelnienia instalacji kierowca ręcznie instalację zakręca. ”Powiem krótko, ja dbam o to, żeby wszystkie autobusy były wyposażone w te czujniki, to jest bezpieczeństwo nas wszystkich. Ja mogę spać spokojnie, że nic takiego się nie stanie, że nawet jak kierowca z tych czy innych przyczyn nie wykona tego wszystkiego co do niego należy, to instalacja sama zadziała i bezpieczeństwo będzie zapewnione” - odpowiadał K. Litwin. Rzecz bowiem w tym, że – jak się dowiedzieliśmy - w starszych, przerabianych autobusach, nawet przekręcenie kluczyka w stacyjce nie odcina dopływu gazu na znacznym odcinku instalacji - od butli zasilających do reduktora znajdującego się przy silniku, którego zadaniem jest przekazanie tego paliwa pod znacznie zmniejszonym ciśnieniem (do około 2 atmosfer) do spalania. Kierowca w razie kolizji skutkującej uszkodzeniem instalacji gazowej na tym odcinku, wiodącym do butli z gazem pod ciśnieniem około 200 atmosfer (!), musi odciąć gaz zrobić ręcznie, pokrętłem przy butli! W tej sytuacji otwartym pozostaje pytanie, co będzie, gdy kierowca wskutek zderzenia nie będzie zdolny do wykonania tej czynności – dodajmy: czynności czasochłonnej, co w sytuacji wymagającej błyskawicznej interwencji, jak w przypadku kolizji z pasażerami w autobusie, stanowi duże zagrożenie.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z prezesem Miejskiego Zakładu Komunikacji w Zamościu Krzysztofem Litwinem :



Zapraszamy też do wysłuchania nagrania, stanowiącego dowód w jednym z zakończonych już postępowań przed wymiarem sprawiedliwości, nagrania z 27 maja 2008 roku zawierającego obszerne fragmenty rozmowy przeprowadzonej przez Jana Gutego z pracownikami z kierowniczego nadzoru w MPK, bezpośrednio podległych Zarządowi Spółki, która pokazuje jak ci Panowie wyjaśniali problem skierowania do przewozu ludzi niesprawnego autobusu. Dla porównania, zeznając w Sądzie w sprawie karnej wytoczonej Janowi Guty przez prokuraturę i Zarząd Spółki, w której oskarżony został uniewinniony jeden z tych Panów ... nie przypomniał sobie tej rozmowy ze związkowcem, a drugi stwierdził, że udzielił mu wyjaśnień :



Podobnie ma się sprawa z komorami dachowymi, w których znajdują się butle ze sprężonym gazem ziemnym i inne elementy instalacji gazowej. Otóż otwory w tych komorach zostały swego czasu uszczelnione silikonem, ponieważ w czasie deszczu woda dostawała się do nich i poprzez dziurawe dachy wlewała się do wnętrz autobusów bezpośrednio na pasażerów. W takim stanie technicznym nasze autobusy jeździły przez wiele miesięcy. Po nagłośnieniu tej kwestii i po interwencji Solidarności tej praktyki zaniechano. Tymczasem w Zamościu, jak stwierdza K. Litwin, prawidłowe wietrzenie komór było zapewnione – tak, jak przewidział to producent.
Przypomnijmy, że w tarnowskim MPK kilkukrotnie doszło do rozszczelnień i awarii instalacji gazowych na przestrzeni ostatnich lat, w tym również – jak zauważa Jan Guty z „Solidarności” MPK – doszło do sytuacji, w której gaz przedostał się do przedziału pasażerskiego.
Przypomnijmy również, że sąd drugiej instancji uniewinnił Jana Gutego od oskarżenia, jakoby fałszywie oskarżył prezesa J. Wiatra o stworzenie zagrożenia w ruchu lądowym poprzez dopuszczenie do eksploatacji niesprawnego autobusu oraz o utrudnianie pracy związkowi zawodowemu. Pod podobnym pretekstem związkowiec został zwolniony z pracy. Z kolei niedawno Sąd Pracy wydał nieprawomocny wyrok, którym nie przywrócił zwolnionego na tej podstawie Jana Gutego do pracy, ale jednocześnie zasądził na jego korzyść odszkodowanie (!) równe trzymiesięcznej odprawie.

Ale powróćmy do tego, jak funkcjonuje MZK w Zamościu. Tamtejszego prezesa pytałem również, czy hale naprawcze muszą być w jakiś sposób specjalnie przystosowane do obsługi autobusów zasilanych CNG i czy dopuszcza się na takich halach stosowanie grzejników promiennikowych. Prezes Litwin w odpowiedzi stwierdza, że warsztaty te muszą być odbierane przez dozór techniczny i nie ma tu mowy o stosowaniu jakichś otwartych urządzeń grzewczych które powodowałyby iskrzenie lub przynosiły otwarty ogień oraz że zapewniony musi być również, wcześniej zaprojektowany i odebrany system wentylacji. A jak to wygląda w Tarnowie? Oddajmy głos Janowi Gutemu z „Solidarności”: ”Firma ,,Mielec-Diesel" Gaz Sp. z o.o. z Mielca która montuje instalacje gazowe w swoich zaleceniach eksploatacyjnych wyraźnie wskazuje że pomieszczenia w których znajdują się autobusy gazowe muszą być do tego przystosowane. A ja tylko wspomnę o sytuacji ze stycznia tego roku kiedy nagły wypływ gazu nastąpił na hali naprawczej bezpośrednio pod rozgrzanym promiennikiem cieplnym”. W tym przypadku być może tylko odwaga i refleks jednego z pracowników, który wskoczył do autobusu, z którego pod ciśnieniem ulatniał się gaz i wyprowadził pojazd z hali, zapobiegły eksplozji na bazie MPK.
Z kolei prezes zarządu MPK Tarnów zapytany, czy hala, w której dokonywane są naprawy autobusów zasilanych CNG, przeszła stosowny, pod kątem instalacji gazowych w autobusach, odbiór techniczny, odpowiada, iż „nie istnieje coś co Państwo nazywają . Hala napraw w MPK Tarnów posiada atestowany system monitoringu gazu ziemnego w powietrzu połączony z systemem alarmowym. Wszelkiego typu rozwiązania wyposażania hal napraw pod kątem obsługi autobusów zasilanych CNG stosowane przez inne firmy są ich rozwiązaniami autorskimi” - odpowiedział nam pisemnie zarząd spółki, stwierdzając przy okazji , że wszystkie budynki MPK przechodzą terminowo wszelkie wymagane prawnie przeglądy techniczne i energetyczne.

Różnice w standardach między MPK Tarnów a ZKM Zamość zauważalne są również w zakresie szkoleń. To bowiem dość istotna kwestia, czy pracownicy przeszkoleni w zakresie obsługi technicznej starych, przerabianych autobusów zasilanych sprężonym gazem ziemnym, mają wystarczające kwalifikacje do obsługi tych nowych. ”Jeśli chodzi o przeszkolenie pracowników do napraw autobusów ,,Volvo" - o zdecydowanie wyższej, nowoczesnej i skomplikowanej technologii instalacji gazowej niż w przerobionych ponad dwudziestoletnich Jelczach - przeprowadzono je po około dwuletniej ich eksploatacji  i wskazanych wyżej awariach” - stwierdza Jan Guty. Tymczasem w Zamościu wszyscy pracownicy zostali przeszkoleni po zakupie nowych autobusów.

I wreszcie to, co chyba najistotniejsze. Przeglądy techniczne. W Zamościu wszystkie autobusy każdego wieczora, po zjechaniu z trasy, są sprawdzane – również pod kątem wydostawania się gazu z instalacji. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że w MPK z codziennych oględzin autobusów przez pracownika kontroli technicznej zrezygnowano już trzy lata temu. A mówimy przecież również o taborze, który w ogromnej części jest stary, niektóre autobusy – o ile wiemy – mają po 20 lat. Fakt rezygnacji w tarnowskim MPK z codziennych oględzin potwierdza nie tylko Jan Guty, powołując się na stosowny dokument - wniosek taki można wysnuć również z naszej korespondencji z prezesem Jerzym Wiatrem i jego zastępcą. Obok zapewnień, że „każdy pojazd wyjeżdżający na ulice gwarantuje bezpieczeństwo przewożonych pasażerów zgodnie z obwiązującymi w Polsce przepisami” znajdujemy tu jedynie informację o ustawowych przeglądach dokonywanych co 6 miesięcy oraz „wewnętrznych obsługach okresowych” zwanych „OT”, dokonywanych co 5 000 km, czyli średnio raz w miesiącu. Jak się jednak okazuje – a pisze o tym zarząd spółki - sporadycznie zdarzają się jednak nieliczne przypadki przekroczenia tolerancji przebiegu na pojedynczych pojazdach. Zdarzenia te są najczęściej wynikiem konieczności świadczenia usługi zgodnie z umową konkretnym typem pojazdu lub skumulowaniem się awarii innych pojazdów szczególnie w okresach zimowych..
Dla porządku dodajmy, że pytaliśmy m.in. „Czy na bieżąco jest monitorowany stan techniczny autobusów, w szczególności autobusów zasilanych gazem CNG i jak się on odbywa?” oraz „Jak często dokonywana jest okresowa  obsługa techniczna autobusów i na czym polega? Czy jest wykonywana terminowo?”. Z korespondencji wynika, że o ile w Zamościu pojazdy sprawdzane są technicznie codziennie, o tyle w MPK w Tarnowie – raz na miesiąc, a bywa – co zarząd tej miejskiej spółki sam to przyznaje – nawet rzadziej.
Jan Guty pisze o tym tak: ”Wysoki poziom nadzoru technicznego jaki prezentuje Zamość to nie jest  jednostkowy przypadek. Według moich informacji, a mam kontakty z większością firm komunikacji miejskiej w kraju, nie spotkałem się z sytuacją zaniechania stałej kontroli nad sprawnością techniczną autobusów. Rozumiem przez to praktykę codziennych oględzin autobusów przez uprawnionego pracownika kontroli technicznej  po zakończonej ich eksploatacji w danym dniu, by przed skierowaniem ich do ruchu na następny dzień wychwycić powstałe usterki. A mogą być one różne i niezauważalne dla kierowcy, jak np. spuchnięty czy uszkodzony mechanicznie przewód hamulcowy, wyciek olejów czy płynów eksploatacyjnych, wszelkiego rodzaju drobne uszkodzenia elementów podwozia itp., które nie wyeliminowane w porę mogą w trakcie dalszej eksploatacji przynieść fatalne skutki. Nadmienię, że dnia 16 lutego 2009 r. doszło do kolizji autobusu z innym pojazdem, a przyczyną było pęknięcie przewodu hamulcowego podczas hamowania. Tym razem autobus najechał na inny pojazd, a gdyby ta awaria nastąpiła podczas hamowania przy dojeździe do przystanku, lub przed skrzyżowaniem czy przejściem dla pieszych? Nietrudno sobie wyobrazić, jakie mogłyby zaistnieć tego skutki. Jak nam odpowiedziały w wyjaśnieniu służby funkcyjne w zakładzie - przyczyną pęknięcia przewodu były ,,ślady otarcia” elastycznego przewodu hamulcowego.  Zakładowa „Solidarność”  rozumiejąc wagę problemu wielokrotnie w tej sprawie podejmowała interwencję, np. w sierpniu tego roku w bezpośredniej rozmowie z Przedstawicielem Pana Prezydenta - Panem Sławomirem Kolasińskim Skarbnikiem Miasta i Zarządem Spółki. Niestety bez żadnego efektu. Ponadto przedstawiciel Zarządu MPK w piśmie określającym swoje stanowisko  do Pana Skarbnika z 29 września 2010 r. pisze ,, MPK Tarnów zrezygnowało z tej praktyki trzy lata temu", jak równie, że trzyminutowa wizyta kontrolera pod pojazdem jest błędem. Na wspomnianym spotkaniu zgłosiliśmy też, by naprawy autobusów gazowych były dokonywane w pomieszczeniach odpowiednio przystosowanych oraz zgłosiliśmy konieczności szkoleń kierunkowych do poszczególnych typów autobusów pracowników  dokonujących napraw. Nadmienię jeszcze, że w związku z nikłą skutecznością naszych rozmów z Zarządem Spółki dotyczącą nadzoru technicznego skierowaliśmy pismo interwencyjne do Zakładowego Inspektora BHP, który odpowiadając nam stwierdza ,,nie zajmę stanowiska w szczegółach technicznych dotyczących kontroli pojazdów, gdyż do tych spraw powołano inne osoby w naszej Spółce" , a w dalszej części pisma odsyła nas z powrotem do rozmów z Zarządem. Czyli ,,od Annasza do Kajfasza" i w koło, a problem pozostaje nierozwiązany."

Dotarliśmy do pisma przesłanego przez Zarząd MPK Skarbnikowi Miasta, na które powołuje się Jan Guty. Oto jego fragment: ”(...) Rzetelna kontrola stanu technicznego pojazdu wymaga odpowiedniego stanowiska, obsługiwanego przez minimum dwie wykwalifikowane osoby (kontroler i kierowca). Kontrola taka aby była rzeczywistą kontrolą, a nie „wizytą pod autobusem” musi trwać minimum pół godziny. Tylko w takich okolicznościach osoba sprawdzająca może odpowiedzialnie ocenić stan techniczny pojazdu. Przeprowadzanie takich kontroli w MPK Tarnów które eksploatuje codziennie około 75 autobusów jest fizycznie możliwe od godziny 22 wieczorem do 5 rano, a więc jest fizycznie i technicznie niemożliwe. Powrót do kiedyś stosowanych w MPK Tarnów i ponoć jeszcze stosowanych w innych firmach fikcyjnych kontroli technicznych, to znaczy trzyminutowych wizyt pod pojazdem jest z całą pewnością błędny. Praktyka ta miała tylko i wyłącznie na celu rozmycie odpowiedzialności za stan techniczny pojazdu pomiędzy kierowcę i kontrolującego. Takie zachowanie jest niezgodne z prawem. Kodeks Drogowy jednoznacznie czyni kierującego odpowiedzialnym za stan techniczny pojazdu. MPK Tarnów zrezygnowało z tej praktyki trzy lata temu i zgodnie z przewidywaniami nie odnotowało najmniejszego pogorszenia awaryjności pojazdów. Spółka bezwzględnie dba o stan techniczny eksploatowanej floty. (…)”
Czy rzeczywiście nie doszło w spółce do pogorszenia awaryjności pojazdów? Czy istotnie „niezgodne z prawem” jest dokonywanie codziennych oględzin pojazdów i czy zaniechanie takich oględzin podnosi, czy może jednak obniża bezpieczeństwo pasażerów? I czy inne przedsiębiorstwa – jak np. to w Zamościu – dokonują „fikcyjnych kontroli technicznych”? Pozostawiamy te pytania bez odpowiedzi...

Tymczasem w tarnowskim MPK trwa kontrola NIK, będąca reakcją na złożony w sierpniu 2009 roku przez „Solidarność” stosowny wniosek. -Jest jeszcze nadzieja, że kontrola ta wymusi na Zarządzie podniesienie poziomu zabezpieczenia technicznego i standardów świadczonych społeczeństwu usług. Jednak mimo, że kontrola trwa już dwa miesiące, to mimo mojej gotowości złożenia wyjaśnień natury gospodarczej, aktów prawnych Spółki i zabezpieczenia technicznego – a tego właśnie dotyczył nasz wniosek o kontrolę - przesłuchany zostałem jedynie przez przeprowadzającego kontrolę Inspektora w zakresie... mojego zaangażowania związkowego, swoich odczuć i mojej prywatności” - stwierdza związkowiec.

Okazuje się zatem, że w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym w Tarnowie obowiązują „specyficzne” standardy – zwłaszcza w zakresie bezpieczeństwa pasażerów. Pan Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Tarnowie jest jednak chyba innego zdania, skoro - po naszych licznych artykułach dotyczących nieprawidłowości i standardów bezpieczeństwa w MPK, artykułach w których przywoływaliśmy konkretne zdarzenia - w odpowiedzi na nasze pytania Pan Jerzy Wiatr pisze: ”Pragniemy również Państwa poinformować, iż niezmiennie bezpieczeństwo  pasażerów jest dla wszystkich pracowników MPK Tarnów wartością nadrzędną. Cieszymy się, że Państwa portal również podziela to stanowisko i mamy nadzieje iż Wasze artykuły przyczynią się do zwiększenia zaufania do Naszej firmy. Nieraz słyszymy o poważnych wypadkach w innych przedsiębiorstwach komunikacyjnych w Polsce. Jesteśmy pewni, że Państwo doceniają wysiłki załogi MPK Tarnów, dzięki którym takie sytuacje nie mają miejsca w Tarnowie.”

Komentarz
O tarnowskim MPK pisaliśmy wielokrotnie, wskazując na liczne nieprawidłowości, nie tylko związane z bezpieczeństwem pasażerów. Pisaliśmy o fałszowaniu dokumentów i fikcyjnych badaniach technicznych autobusów, pisaliśmy o audycie dokonanym w charakterze podwykonawcy przez kolegę prezesa Wiatra, pana Klucznika. Przypomnijmy, że w tym ostatnim przypadku, w artykule „Co z tym MPK ?” z 30 października b.r., na nagraniu wideo, nadzorujący miejskie spółki skarbnik Sławomir Kolasiński udzielił wypowiedzi, która pozwala postawić pytanie o to, jak odbył się przetarg na wykonanie głośnego audytu. Kwestię tę powinna – jak pisaliśmy - wyjaśnić Prokuratura. O towarzysko-biznesowych powiązaniach prezesa Jerzego Wiatra, Roberta Greli, Pawła Klucznika, adwokata Macieja Morawskiego i radnego Bartłomieja Babuśki, który rekomendował J.Wiatra na stanowisko w MPK, pisaliśmy również w innych artykułach.
Zadawaliśmy otwarte pytania – czy owo „zamiatanie pod dywan” sytuacji w MPK to cena politycznego poparcia Platformy Obywatelskiej dla prezydenta Tarnowa Ryszarda Ścigały?

Nie mamy nic przeciwko pojazdom zasilanym gazem ziemnym, rzecz bowiem w tym, jak są eksploatowane – zwłaszcza pojazdy służące do publicznego transportu ludzi. Jednak dziś, pisząc wszystko to, co powyżej, a wobec faktu licznych udokumentowanych interwencji podejmowanych przez „Solidarność”, interwencji, które nie spotkały się z należytą reakcją (a wręcz ze zbywaniem i ignorowaniem) ze strony władz miasta, wobec braku reakcji na nasze publikacje i skutecznego uniemożliwienia przeprowadzenia przez radnych debaty na temat MPK, a także mając na uwadze wypowiedzi prezydenta w przedwyborczym wywiadzie, gdy stwierdza on, że ten kto chce debaty na temat tej publicznej spółki, chce jej zguby – w kontekście tego wszystkiego o czym piszemy, chciałoby się postawić jeszcze dwa pytania: czy prezes Jerzy Wiatr dostał za rok 2009 nagrodę wyższą od wypracowanego zysku przez miejskie przedsiębiorstwo - za „działania restrukturyzacyjne” polegające m.in. na obniżeniu standardów bezpieczeństwa w miejskich autobusach i czy cena potencjalnej tragedii wywołanej np. wybuchem gazu ziemnego w jednym z autobusów (a do eksplozji wystarczy zmieszanie z powietrzem niewielkiej zaledwie kilkuprocentowej ilości gazu, a jest to ten sam gaz co w naszych domowych kuchenkach) - jest ceną, którą prezydent Tarnowa Ryszard Ścigała, a także skarbnik Sławomir Kolasiński, gotowi są ponieść w imię poparcia ze strony Przewodniczącego Klubu Radnych PO w Radzie ?
W to, że dowiemy się nareszcie, iż opiewany tak ślicznie w kampanii wyborczej „sukces” zarządu MPK, polegający na osiągnięciu minimalnego „plusa”, nie polegał też w istocie na wyprzedaży majątku Firmy (nie wytworzonego za czasów obecnego zarządu) lub na przesunięciu jakichś bieżących kosztów przedsiębiorstwa z jednego okresu rozliczeniowego na drugi, przestajemy powoli wierzyć ...

Wydaje się jednak, że w kontekście opisywanych nieprawidłowości, zaniechań i czekających od kilkunastu miesięcy na odpowiedź, coraz liczniejszych pytań, cząstkę odpowiedzialności za potencjalne nieszczęście musiałby przyjąć na siebie Prezydent Tarnowa. I to odpowiedzialności chyba nie tylko moralnej...

Jesteśmy też zaniepokojeni dochodzącymi nas sygnałami o kontroli przeprowadzanej właśnie w MPK przez NIK. Niepokoi nas nie tylko relacja Jana Gutego, który był jednym z inicjatorów wniosku o dogłębne zbadanie uzasadnionych podejrzeń o szereg nieprawidłowości w zakładzie - realnych zagrożeń dla pasażerów i kierowców oraz wyjaśnienie innych wątpliwości natury prawnej i technicznej, a podczas przesłuchania odbywanego w ramach kontroli, odpytywany był o ... swój stosunek osobisty do obecnego zarządu MPK.
Niepokoi nas także wypowiedź Prezydenta Tarnowa Ryszarda Ścigały w przedwyborczym wywiadzie, który wówczas, tuż po rozpoczęciu tejże kontroli NIK (jeszcze np. przed przesłuchaniem p. Jana Gutego) stwierdził, że się ona ... zakończyła i żadnych nieprawidłowości nie wykazała. Czy to jedynie lapsus, czy Prezydent wiedział o czymś, czego (teoretycznie) wiedzieć nie powinien jeszcze nikt ?
Czekając na faktyczne zakończenie tej kontroli i jej wyniki, czekamy też na rozwianie swoich niepokojów

M. Poświatowski

Post scriptum

W czasie pracy nad niniejszym artykułem, w piątek 10 grudnia odebrałem na poczcie wezwanie do Sądu Rejonowego w Tarnowie. W załączonym do wezwania piśmie, sygnowanym przez Kancelarię Adwokacką Macieja Morawskiego, „oskarżyciele prywatni” - Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne Sp. z o.o. oraz dyrektor Robert Grela oskarżają mnie o „pomówienie” za pomocą dwuczęściowego artykułu „Jeździliśmy tykającymi bombami?”, zamieszczonego w naszym portalu we wrześniu ubiegłego roku.
Myślę, że treść niniejszego artykułu jest najlepszym dowodem na to, że wątpliwości i pytania, które postawione zostały w tamtych artykułach, wciąż pozostają aktualne. A pozew sądowy traktuję li tylko jako próbę szykanowania krnąbrnego dziennikarza i/lub przestraszenia mnie. Próbę z góry skazaną na niepowodzenie. Nawet nie spodziewałem się jak szybko ...
Otóż, kilka dni temu, już po zredagowaniu powyższego tekstu odebrałem na poczcie Zawiadomienie Sądu Rejonowego, które odwołuje pierwszą, wyznaczoną na 23 grudnia rozprawę w tej sprawie (tzw. posiedzenie pojednawcze) – tego dnia ma odbyć się posiedzenie zmierzające do umorzenia postępowania. Sąd najwyraźniej (i to jeszcze bez wykonania przeze mnie jakiegokolwiek ruchu prawnego) nie dopatruje się w moim artykule znamion przestępstwa, albowiem w swoim Zawiadomieniu powołuje się na zapis kodeksu postępowania karnego, który stanowi, iż nie wszczyna się postępowania, a wszczęte umarza gdy ”czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego albo ustawa stanowi, że sprawca nie popełnia przestępstwa”. Od takiej decyzji Sądu Rejonowego, stronie skarżącej oczywiście przysługuje możliwość odwołania się do wyższej instancji.

Poniżej prezentujemy wybrane artykuły dotyczące MPK:

Zobacz także :
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Sat, April 20, 2024 07:17:55
IP          : 18.223.32.230
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html