To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Felieton Mirosława Poświatowskiego    -   05/3/2011
Małżeńskie rozmówki polsko-polskie
„Stary wstawaj” - kilkukrotnie powtórzone słowa małżonki wybijają mnie ze snu, znamionując rozpoczynającą się co tydzień Sobotę. „Dlaczego mam wstać i co ty z tego będziesz miała” - mruczę protestacyjnie, zgodnie z cotygodniowym rytuałem. „Bo ja wstałam do dziecka a ty śpisz i to jest niesprawiedliwe” - pada dobrze znany mi odzew, uświadamiający mi, że moja mała żonka jest nieodrodną córą polskiej ziemi, czerpiącą obficie ze skarbnicy narodowych, a do tego jeszcze babskich przywar. To nic, że akurat nie jestem jej do niczego potrzebny, a nawet gdyby, to i tak nie będzie ze mnie żadnego pożytku, bo zawsze w sobotę rano piszę felieton, za sprawą którego utrzymuję łączność z rodzinnym miastem. Chodzi po prostu o to, że małżonka nie śpi, a ja śpię i fakt ów stanowi dla niej straszliwą krzywdę i niesprawiedliwość, wołającą o srogą pomstę do nieba. Małżonka otóż wcale nie życzy sobie, aby samej móc jeszcze spać i być przez to szczęśliwszą, ale abym to ja – czy trzeba czy nie trzeba – nie spał i był przez to równie nieszczęśliwy jak ona. To taka nasza narodowa (ale i babska) przypadłość - syndrom psa ogrodnika, co to sam nie zje i innemu nie da...

Ogloszenie
>

Na widok cudzego szczęścia częstokroć czujemy zawiść. Ktoś jest pod jakimś względem lepszy, piękniejszy, więcej zarabia niż my i niekiedy w takich chwilach domagamy się od losu, albo od tego kogoś „sprawiedliwości” polegającej na tym, że wszyscy muszą mieć po równo, ale na zasadzie „równaj w dół”: życzymy sobie nie tyle polepszenia własnego bytu, ile pogorszenia cudzego, co najmniej do poziomu własnej nieszczęśliwości, a najlepiej jeszcze niżej – bo wtedy będzie sprawiedliwie, a my będziemy szczęśliwi. Wobec tego najbardziej cieszą nas nie czyjeś sukcesy, ale cudze porażki; czy to w życiu codziennym, czy publicznym, oglądając tiwi, z wypiekami na twarzach oczekujemy czyjejś wpadki, bo gdy na przykład osoba z pierwszych stron gazet okaże się kretynem, to fakt ów mile pieścić będzie nasze ego, czule szepcząc do ucha, że nie ma się co tak przejmować kretyństwem własnym, skoro nawet Iksiński okazał swe zdurnienie: ergo do „dobrze mu tak”, „masz na co zasłużyłeś”, dochodzi jeszcze miłe sercu poczucie, że być może stan permanentnego lub okresowego kretyństwa utrzymującego się w nas jest zdemonizowany, bo w zasadzie nie jest niczym szczególnym, będąc w istocie czymś powszechnym – no i w ogóle nie ma się co przejmować, skoro durnowatość wykazują nawet medialne autorytety! To samo dotyczy złodziejstwa (cudze usprawiedliwia własne), kłamstwa i wielu innych „przymiotów”. A poczesne miejsce pośród nich zajmuje właśnie przekonanie, zgodnie z którym „dlaczego inni nie mieliby mieć tak źle jak my” - więc nie brak wśród nas takich, którzy więcej energii poświęcą na pogorszenie czyjejś sytuacji, lub przynajmniej na napawanie się takim cudzej sytuacji pogorszeniem, niż na polepszenie sytuacji własnej. Nic nie robi nam tak dobrze, jak zgnojenie tych, co mają lepiej, obserwacja jak zostają przeczołgani, a przynajmniej myślowe sprowadzenie ich do poziomu naszego osobistego chamstwa – bo tylko tak, w przekonaniu o chamstwie powszechnym, łatwiej możemy żyć, tym samym własnego chamstwa nie dostrzegając; osoba kulturalna i na poziomie wzbudza nasz niepokój, bo przez sam kontakt z kimś takim, wychodzą na jaw nasze własne niedostatki. Cham i bałwan zawsze najlepiej będzie się czuł wśród takich samych jak on chamów i bałwanów, oczywiście pod warunkiem, że jeszcze od czasu do czasu media publiczne powiedzą mu, pokazując innego chama i bałwana obsadzonego w roli autorytetu, że tak właśnie wyglądają najwyższe standardy, pozwalające mu aspirować do miana człowieka kulturalnego. Stąd też człowiek rzeczywiście na poziomie, znajdujący się w naszym otoczeniu, jest kimś niepożądanym, człowieka na poziomie trzeba więc zgnoić właśnie, a przynajmniej usunąć z naszych oczu, by nas nie gorszył na przykład własną ogładą czy taktem, żywo kontrastującym z niedostatkami tychże cech w naszych własnych osobach. Zaiste, nic nie gorszy tak jak prawda i również i w życiu publicznym naszych elit obowiązuje ta zasada, że grzech i przestępstwo popełnia nie ten, co grzeszy i na przykład kradnie, ale ten, kto czyny te wskazuje, nazywając je po imieniu.

Ale powróćmy do początku, do tego drzemiącego w nas prymitywizmu, który nakazuje nam cieszyć się i napawać cudzymi porażkami, rekompensującymi i przesłaniającymi przed nami w ten sposób fakt, że również i my moglibyśmy być może zajść tak wysoko, jak doznający akurat nieoczekiwanej porażki Iksiński, tylko zwyczajnie nam się w życiu nie raz i nie dwa przyłożyć do roboty czy nauki nie chciało. Powróćmy więc do początku naszego felietonu, do tego dojmującego, uwierającego jak ból zęba poczucia głębokiej niesprawiedliwości, które doraźnie uleczyć może tylko sprowadzenie do parteru i unieszczęśliwienie tego, któremu się w życiu powiodło, nie zaś podjęcie radykalnych i zdeterminowanych działań na rzecz poprawy losu własnego. Powróćmy do refleksji, do których skłaniać może nie tylko obserwacja życia „osobistego współmałżonka” w sobotę rano (podziękowania dla małżonki za inspirację), jakoż i postępowania własnego, ale również i obserwacje życia codziennego, włączając w to życie naszych umiłowanych rządzących, których kolejne pomysły na prześladowanie statystycznego Kowalskiego i dokuczenie mu wynikać mogą tylko albo z głupoty, albo właśnie z tak pojmowanego, niechby podświadomie, poczucia „sprawiedliwości społecznej”, wedle której w miejsce deklarowanej zasady „by wszystkim żyło się lepiej”, obowiązuje zasada jak tu każdego „wyrównać” i mu „do.....lić”. Nawiasem mówiąc, stąd też i moje niezachwiane przekonanie, że moja osobista małżonka posiada wszystkie niezbędne kwalifikacje, by znaleźć się wśród rządzących naszym nieszczęśliwym krajem, bo mimo swoich przywar i tak będzie lepsza, od tabunu siedzących w Warszawie „Kiepskich”.

„Stary, wstawaj” - słowa walczącej o sprawiedliwość społeczną i dziejową małżonki wciąż brzęczą mi w uszach uporczywie. „Czekaj” - myślę sobie. „Dam ja ci sprawiedliwość!”. I zaczynam przemyśliwać nad możliwymi strategiami powetowania sobie sprawiedliwości i niesprawiedliwości, na odcinku porządku dnia sobotniego, a nawet dni kolejnych, przepowiadając sobie wszystkie możliwe czynności, z pomocą których mogę małżonce dokuczyć, najlepiej narażając ją na niczym nie skrępowane poniesienie konsekwencji jej własnych, takich czy innych, nieprzemyślanych działań. Ta ożywcza myśl, ta intencja towarzyszyć będzie mi przez cały dzień, stymulować i dodawać energii do życia. Stop chamstwu pod własnym dachem! Już ja jej pokażę! - myślę sobie, napinając wypielęgnowane mniemanologią stosowaną muskuły swego mózgu i zanim jeszcze na dobre zdążę swe plany przekuć w czyn, zdążę jeszcze usłyszeć, jak gdzieś za ścianą, sąsiad z sąsiadką konfrontują swoje własne wizje „sprawiedliwości dziejowej”. Cóż... tamę chamstwu trzeba stawiać zawsze i wszędzie, dniem i nocą, ustawicznie, na ulicy, w pracy, a zwłaszcza we własnym domu, choćby człowiek gardło miał sobie zedrzeć, choćby miał potłuc się upuszczony chwytem oratorskim talerz – bo też i tylko niwelując zalew chamstwa najpierw we własnym domu, można, taka jego mać, zanieść jutrzenkę naszej, narodowej sprawiedliwości, hen, ku ławom rządowym, ku telewizorniom i moralnym autorytetom, a wtedy będzie po równo, sprawiedliwie i wreszcie zapanuje nam pomyślność wszelka, no i kulturka rzecz jasna, która musi być. Taka jego mać, proszę szanownego Państwa, taka jego mać...

M. Poświatowski
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Tue, March 19, 2024 06:21:06
IP          : 34.228.7.237
Browser     : claudebot
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html