To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   10 marca: spotkanie poświęcone biografii abp Marcela Lefebvre    -   09/3/2011
M. Lefebvre: przekazałem, co otrzymałem
To z pewnością najlepsza biografia Arcybiskupa Lefebvre-a. Dla jednych „świętego za życia” dla innych „zbuntowanego fundamentalisty”. Dla jednych ostatniego obrońcy prawdziwego Kościoła, dla innych, wyklętego przez Kościół schizmatyka. Książka o Arcybiskupie, napisana przez jednego z jego najbliższych współpracowników, Bernarda Tissier de Mallerais, biskupa i historyka - to niewątpliwie wejście w centrum najgorętszych sporów w łonie Kościoła ale też szansa na ich lepsze zrozumienie. Przypominamy: już jutro, 10 marca o godz. 18:00 wydawnictwo Dębogóra zaprasza do hotelu Tarnovia na spotkanie poświęcone biografii „Marcel Lefebvre – życie” Bernarda Tissier de Mallerais a. Gośćmi spotkania, prowadzonego przez Mirosława Poświatowskiego będą: ksiądz Karol Stehlin FSSPX i Bogusław Kiernicki, wydawca książki. Nasz portal sprawuje patronat nad tym wydarzeniem. Poniżej – prezentujemy garść refleksji na temat tej książki.

Ogloszenie

„Przekazałem, co otrzymałem”
Kiedy Państwo mieli ostatni raz w ręku książkę? Jestem przekonany, że stokroć rzadziej niż gazetę, o oczach wpatrzonych w odmóżdżający telewizyjny przekaz, odcinający część mózgu odpowiedzialną za samodzielne myślenie, już nie wspominając. Sam też nie jestem wolny od tego intelektualnego i duchowego upośledzenia, a przecież były czasy, gdy książki wręcz pożerałem. Między innymi dlatego z wielką radością przyjąłem propozycję poprowadzenia spotkania poświęconego czytanej właśnie przeze mnie biografii ś.p. arcybiskupa Marcela Lefebvre, autorstwa Bernarda Tissier De Malleraisa (wydawnictwo Dębogóra). Ten bardzo zasłużony dla Afryki misjonarz bronił tradycyjnego nauczania Kościoła podczas Soboru Watykańskiego II, zwalczając ideę ekumenizmu, kolegialności w Kościele, protestując przeciw wielu zmianom, w tym przeciw reformie mszału, wskutek której obecna msza święta wygląda dalece inaczej od tej, w której przez wieki uczestniczyli nasi dziadowie, co ma bardzo poważne i negatywne konsekwencje. Założyciel Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X, uznając iż działa „w stanie wyższej konieczności” w obronie zagrożonej wiary, bez zgody papieża wyświęcił czterech biskupów, przez co zaciągnął na siebie karę ekskomuniki (uważanej przez niego m.in. z uwagi na „kanoniczną” „wyższą konieczność” za nieważną). Ekskomunika została zdjęta przez Ojca Świętego Benedykta XVI.

Czytając tę książkę, pełną faktów z życia, ale też i śladów rozważań biskupa, problemów przed którymi stawał on i przed którymi stawał sam Kościół, trudno nie uciec się od refleksji nad własnym ubóstwem duchowym. Jednak bodaj równie cenny dla czytelnika jest opis zmagań towarzyszących Soborowi Watykańskiemu II, podczas którego do Kościoła wdarł się duch wpływów modernistycznych, protestanckich, wreszcie masońskich, wypaczających wielowiekowe Chrystusowe nauczanie. Kiedy jeszcze się czyta, nawet nie o wszystkich tych soborowych manipulacjach i formalnych sztuczkach, ale o tym, czego chcieli niektórzy purpuraci, ciarki przechodzą po plecach. Na kartach tej książki znajdujemy wspaniałe fragmenty rozważań i „mów obrończych” w obronie Chrystusowego „depozytu wiary” - z powołaniem się na konkretne encykliki i nauczanie poprzednich papieży. Nauczanie, które zostało przez ten sobór częstokroć zignorowane lub wypaczone. Przekonujemy się, jak niedopowiedzenie, przysłowiowy „przecinek”, sposób ujęcia problemu przez ojców soboru, w istocie doprowadzał do zagrożenia utraty owego depozytu, otwierając furtkę do najprzeróżniejszych późniejszych nadinterpretacji, które doprowadziły w Kościele Katolickim do procesów, których skutki w postaci duchowego spustoszenia dziś obserwujemy - i to nie tylko za sprawą niektórych mszy świętych, niekiedy mających więcej wspólnego z jakimś mającym przypodobać się wiernym „szoł”, niż z adoracją Chrystusa. Do różnych nadinterpretacji, nawiasem mówiąc, zaczęło dochodzić już po samym soborze, czego wyrazem jest wystosowany dziewięć miesięcy po nim apel współodpowiedzialnego za sobór Pawła VI, który pisał o „zuchwałych opiniach” naruszających „sam dogmat i podstawy wiary”.
Czytając tą książkę uświadamiamy sobie, że Sobór Watykański II był tym źle postawionym kamieniem milowym, który oddala coraz bardziej Kościół wraz z wiernymi od Boga; Kościół, który stał się czymś innym niż był, Kościół, który wypychany jest z przestrzeni publicznej do sfery „prywatności”; Kościół, którego nauczanie, wraz z moralnością i systemem wartości, na jego własne życzenie we współczesnym „ekumenicznym” świecie stało się tylko jedną z „opcji”, do wyboru, w myśl zasady - przekonania, że „wszystkie drogi prowadzą do zbawienia”. Zasady – dodajmy - wydającej się obowiązywać wbrew dotychczasowemu nauczaniu, zgodnie z którym nie ma zbawienia poza Kościołem. To jeden z owoców soboru. Jakże znamiennie brzmią tu zacytowane w książce słowa, które przywołał w tamtym okresie arcybiskup Lefebvre – oto w 1965 roku mason, baron Yves Marsaudon wydał książkę „Ekumenizm w oczach tradycyjnego wolnomularza”. „Autor wyraził w niej pragnienie masonów, by nasz Sobór uroczyście proklamował wolność religijną. (…) Jakich dowodów jeszcze nam trzeba! Chrześcijanie, pisze baron Marsaudon, nie powinni zapominać, że wszystkie drogi prowadzą do Boga (w Domu mego Ojca jest mieszkań wiele), więc winni też dzielnie trzymać się wolności myśli, która (a można tu naprawdę mówić o rewolucji) wychodząc z naszych lóż wolnomularskich wspaniale rozpowszechniła się wokół katedry Świętego Piotra”...

Arcybiskup wiele uwagi poświęcał temu, że sobór stawiał w centralnym punkcie człowieka i jego „godność”, w miejsce Boga. Prawda o Kościele, prawda głoszona przez Kościół, zaatakowana od środka kolegializmem, ekumenizmem i wolnością religijną, zastąpiona została „prawdą osoby”. Tej prawdy Kościoła Katolickiego, siłą rzeczy odrzucającej protestantyzm i niektórych katolików przesiąkniętych liberalizmem, w istocie dziś już jakby nie było i miał rację arcybiskup pisząc, iż jej miejsce zajął nowy dogmat - „dogmat godności osoby ludzkiej i wolności uznanej za dobro najwyższe”. Nic dziwnego, z kart książki dowiadujemy się o wpływie masonów i protestantów na soborowe dokumenty...
Jakże proroczo brzmią tu słowa arcybiskupa, który pisał że „definiowanie wolności jako braku ograniczeń oznacza obalenie wszystkich autorytetów ustanowionych przez Boga, autorytetu Magisterium Kościoła, a także autorytetu rodziców w rodzinie, szczególnie w rodzinie katolickiej. Wątpliwości dotyczące prawowitości autorytetu i obowiązku posłuszeństwa spowodowane przez gloryfikację godności ludzkiej, niezależności sumienia i wolności, wstrząsną wszystkimi społecznościami, zaczynając od Kościoła, a więc Zakonami, diecezjami, społecznościami świeckimi i rodziną”. Warto zaznaczyć, że słowa te padły w liście do jednego z kardynałów, wysłanym w 1966 roku, a więc czterdzieści pięć lat temu! I może jeszcze jeden, bardzo ważny cytat z biografii: „Kościół podporządkowany godności osoby ludzkiej powinien przestać głosić, że jest prawdą. Mógłby proponować tylko swoją własną prawdę jako jedną z prawd pośród wielu innych”. Nic dodać, nic ująć...

W istocie doszło więc do sytuacji, w której w naszym świecie i w Kościele, jakby nie było prymatu Boga i nie było posłuszeństwa – nowym bożkiem są „prawa człowieka” - pięknie wyglądający cukierek z trucizną. Stąd też trudno nie uznać za owoce tego Soboru faktu, że tak wielu katolików uważa się dziś za katolików, mimo iż nie ma do tego prawa, skoro występują przeciw nauczaniu Kościoła, np. w kwestii aborcji czy małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety. Niektóre osoby publiczne przyjmują Komunię Świętą, mimo iż powinni być jej pozbawieni. Niektóre osoby duchowne domagają się przyzwolenia na kapłaństwo kobiet i związki homoseksualne, a liturgia niektórych nabożeństw stała się szopką (Austria), przekraczającą granice profanacji. Kościół oddala się od Chrystusa, a broniąc go – znajduje się w defensywie, prześladowany i tępiony także w Europie, w imię „praw człowieka”, i „wolności religijnej”, nad którą z taką troską pochylał się Sobór Watykański II. Kościół po prostu na własne życzenie stracił Autorytet.
Tak dzieje się, gdy stawia się w centralnym punkcie człowieka i jego godność, nie zaś „Boga”. Symbolicznym tego wyrazem jest modernistyczna msza święta w której co tydzień uczestniczymy. Zapewne niewielu z Państwa miało okazję uczestniczyć we Mszy Wszechczasów, Mszy Trydenckiej, takiej, jaką znali nasi dziadowie. Mszy, o której zwłaszcza młode pokolenie nie wie nawet, że istnieje i że przez wieki istniała. Mszy odprawianej po łacinie, „uświęconym” niejako, teoretycznie martwym językiem, przez co pod każdą szerokością geograficzną w zasadzie była to ta sama msza, z kazaniem w narodowym języku. Mszy, w której kapłan zwrócony jest w stronę Najświętszego Sakramentu i to Jego wraz z wiernymi adoruje. W obecnej mszy adoruje ludzi, adoruje człowieka. Jakże piękną potrafi być „stara” msza, z gregoriańskim chorałem, dymem kadzideł, „odczynianiem złego”, długimi chwilami ciszy i cichą modlitwą kapłana, całym tym skupieniem – oto przybyliśmy oddać należną część Najwyższemu - i w tej mszy realizuje się to najpełniej, sprzyjając kontemplacji; oto w całej rozciągłości uzmysławiamy sobie, że wkroczyliśmy w sferę sacrum, że możliwość uczestnictwa we Mszy Świętej jest przeogromnym darem – uświadamiamy sobie i doświadczamy tego wszystkiego, co tak trudno nam odnaleźć w „Novus Ordo”, rycie mszy obowiązującym i powszechnym od czasu Soboru Watykańskiego II, rycie z ducha protestanckim, a nawiasem mówiąc - napisanym głównie przez masona (!) arcybiskupa Bugniniego.

Gdy człowiek zastępuje miejsce Boga – a w znacznej mierze tak się w naszym Kościele stało, i to jak widać również w wymiarze symbolicznym - „depozyt wiary” pozostawiony przez Chrystusa staje się zagrożony. Nic więc dziwnego że papież Benedykt XVI próbuje Kościół ratować, zmierzając mimo przeciwności, w kierunku „reformy reformy”, bo mamy dziś do czynienia z tym, do czego dojść musiało – z nadinterpretacjami (szkodliwych już u swego zarania) postanowień Soboru Watykańskiego II. ”Sobór pozwolił tym, którzy wyznają błędy i tendencje potępione przez papieży, w pełni uwierzyć, że ich doktryny zostały zaaprobowane”. Co więcej, jak czytamy, sobór „naruszył, na skalę niemal powszechną, pewność prawd nauczanych przez autentyczne Magisterium Kościoła jako będących w sposób definitywny częścią skarbca Tradycji”. Opis walki o zachowanie Tradycji, pełen teologicznych, ale zrozumiałych dla przeciętnego czytelnika odniesień, zajmuje wiele kart przywołanej przez mnie biografii.
„Przekazałem, co otrzymałem” - głosi napis na kamieniu grobowca arcybiskupa Marcela Lefebvre. Daleki jestem od gloryfikacji tego kapłana. Ale warto po jego biografię sięgnąć, choćby po to, aby zobaczyć, jak wiele utraciliśmy...

M. Poświatowski
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Fri, April 19, 2024 13:22:53
IP          : 18.119.111.9
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html