W stronę PRL...
„Gazetka, gazetka, nikt nie ma w niej napletka” - pisał swego czasu S. Remuszko, cytując „antysemicką” zaśpiewkę w swojej książce „Gazeta Wyborcza. Początki i okolice. Kalejdoskop”. Nie ma powodów by mu nie wierzyć, albowiem S. Remuszko był przyjacielem Adama Michnika, razem z nim uruchamiał „GW” i już po roku, u zarania lat 90-tych, podczas współpracy tej nabawił się na tam takiego „antysemityzmu”, że nie mogąc znieść „zalewu kłamstwa i hipokryzji” złożył dymisję, o czym z kolei przypomina w jednej ze swych poczytnych książek Waldemar Łysiak. Dziś „Gazeta Wyborcza” wraz z jej redaktorem naczelnym należy do panteonu nietykalnych świętości, zaś redaktorzy „Gadzinówki” tudzież „Gaduły Wyrodnej”, jak „antysemici” zwykli zwać „żydowską gazetę dla Polaków”, swoje polemiki z publicystami z innych mediów, którym się nie podoba działalność „GW”, zwykli toczyć na sądowych korytarzach. Gazeta ta prześladowała już w ten sposób m.in. profesora Andrzeja Zybertowicza czy Andrzeja Nowaka, a ostatnio – 75-letniego poetę Jarosława Marka Rymkiewicza. Przy okazji: pisząc te słowa drżę cały, czy nie zostanę ukarany, albowiem wieść niesie, że Prokurator Generalny wydał podległym prokuratorom dyspozycję, by bardziej ochoczo ścigali zbrodnie (przepraszam: przestępstwa) „antysemityzmu”. Dlaczego jednak podległe prokuratury miałyby ścigać publicystów krytykujących przedstawicieli akurat tej nacji, a nie na przykład nękać osoby notorycznie publicznie szkalujące naród polski - to już pozostaje tajemnicą Andrzeja Seremeta oraz tego, który wydał mu stosowne dyspozycje mające przygotować tubylczy naród do ponownego przekształcenia kraiku nad Wisłą w paradis judeorum.