
Pasażera po kieszeni
O 10 groszy więcej zapłacimy od dziś, 9 czerwca za bilety autobusowe w Tarnowie. Bilet normalny uchwałą Rady Miasta z 27 kwietnia kosztować będzie 2,40 zł. Jeszcze drożej zapłacimy za bilet u kierowcy – jak czytamy na stronie ZKM,
”w autobusach obsługujących linie komunikacji miejskiej kierowcy będą prowadzić sprzedaż wyłącznie biletów czasowych 60-minutowych normalnych (3,20 zł), ulgowych lokalnych (1,80 zł) i ulgowych ustawowych (1,60 zł).” Choć sama idea biletów „godzinnych” wydaje się jak najbardziej słuszna, to jednak zmuszanie pasażerów do kupowania jedynie takich biletów w autobusie – już nie, o ile nie można wręcz mówić w tym przypadku o balansowaniu na granicy prawa. Żeby było ciekawiej, tych samych biletów „60-minutowych” nie sposób kupić normalnie w kiosku, co sprawdziłem osobiście w kilku miejscach. Dostępne są one za to u kierowców. To jednak nie wszystko – cena taka oznacza, że jeśli nie mamy prawa do ulgi, to u kierowcy zapłacimy za bilet więcej, niż w nieporównywalnie większym Krakowie, gdzie można go nabyć w „mobilnym automacie” bez żadnych opłat manipulacyjnych za sumę 2,50 zł (3,10 kosztuje tam bilet godzinny!). Drogo się żyje w Tarnowie... I wreszcie najważniejsze: wiele miast w Polsce – np. wskutek decyzji sądów – jeszcze w ubiegłym roku wycofało się z droższych biletów u kierowcy, albowiem nie mogą istnieć dwie różne opłaty u tego samego usługodawcy za tę samą usługę. Tymczasem do dnia wczorajszego tak właśnie było gdy np. kupowaliśmy bilet u kierowcy w autobusie MPK. Zasadne zatem staje się pytanie, czy cała ta sytuacja nie stanowi próby obejścia prawa ? Ilu z pasażerów zmuszonych do nabycia godzinnej usługi komunikacyjnej naprawdę jej potrzebuje ?