Betoniara i Yntelygenci
”(...)Jeszcze weselej robi się, gdy ynteligent spotka się z podobnymi sobie produktami w tzw. „towarzystwie”, w którym wypada rzecz jasna zgodnym chórem wypowiadać rytualne zaklęcia, zachwyty i właściwie zaadresowane formułki potępienia, w ekumenicznym duchu politycznej poprawności, zasuflowanym i wdrukowanym przez „betoniarę” salonowych mediów. Niezgoda na intelektualny, kulturalny, czy kulturowy bełkot byłaby tu aktem nie lada odwagi, skazującym ynteligenta na potępienie; wypowiedzenie sądów wartościujących, czy wyrażenie wątpliwości wobec powszechnie obowiązujących opinii – zwłaszcza gdy będą to wątpliwości dotyczące wartości artystycznej dzieła uznanego „artychy”, wątpliwości dotyczące powszechnego obśmiewania wartości chrześcijańskich, sprzeniewierzania się polskiej racji stanu przez obecne elity rządzące itp. – wszystko to przylepia y/inteligentowi etykietę „Ciemnogrodzianina” „mohera”, albo „Pisiora”. Na Salonie takie wątpliwości są zakazane. Na Salonie niezgoda na politpoprawny bełkot jest karygodnym puszczeniem bąka – choć tak naprawdę smród wokół siebie roztacza właśnie owa salonowa, ynteligencka kołtuneria; dla nich smrodem jednak nie są oni sami, tylko ten, kto im ich własny smród wytyka. Któż jednak odważy się dzisiaj głośno powiedzieć, że „król jest nagi”, narażając się na publiczną, towarzyską banicję i oderwanie od finansowego cycka dotacji, kontraktów, „bywania” itp.?...” - pisze w najnowszym felietonie Mirosław Poświatowski.