To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Felieton Mirosława Poświatowskiego    -   28/10/2011
Zwycięstwo Świńskiego Ryja
„No i stało się. Świński Ryj, w otoczeniu swej świty, wkroczył na salony pokazując, że i yntelygencja również ma swoją Samą Bronę – no, a przynajmniej ma ją do czasu, dopóki nie przestanie być ona użyteczna dla służb, których z kolei, jak wiadomo – nie ma. (…) Sukces Świńskiego Ryja, wzbudził wszakże niejakie zamieszanie w Zagrodzie Czerwonych Świń. „Jakże to tak, to on miałby reprezentować świńskie interesy? Przecież najlepiej zawsze to my je reprezentowaliśmy!”- podniósł się kwik pod niebiosa, i dalejże, ruszyła licytacja, kto we świństwie godzien jest dzierżyć palmę pierwszeństwa! „A my za tym stoim murem, aby także mógł knur – z knurem!”- gruchnęło hasło, o którym przypomniało sobie przestraszone stadko z Zagrody Czerwonych Świń; hasło, które odtąd śmiało miało łączyć „świnie wszystkich krajów” i wokół którego ogniskować się miała tożsamość, ideowość i cele zagrożonego ugrupowania. „Nie damy się wyprzedzić we świństwie!”.” - w swoim najnowszym felietonie Mirosław Poświatowski opisuje powikłane losy współczesne, mieszkańców Folwarku Zwierzęcego.

Ogloszenie
>

No i stało się. Świński Ryj, w otoczeniu swej świty, wkroczył na salony pokazując, że i yntelygencja również ma swoją Samą Bronę – no, a przynajmniej ma ją do czasu, dopóki nie przestanie być ona użyteczna dla służb, których z kolei, jak wiadomo – nie ma. Stało się zaś to wszystko za sprawą werdyktu znacznej części mieszkańców Folwarku Zwierzęcego, którzy nabrali przekonania, że kto jak kto – ale właśnie Świński Ryj najpełniej będzie reprezentował ich interesy. Wprawdzie w wyborczym pokerze do szulerskiego stolika usiadła tylko połowa mieszkańców Folwarku, uznając, że wolą oni już raczej mandaty otrzymywać, niż przy znaczonych kartach nieco inne mandaty przyznawać – no, ale poszły konie po betonie, czy może raczej świnie po gnojowisku i świńska reprezentacja przy centralnym korycie została znacząco wzmocniona.
Takoż, w jednym szeregu stanęły sfrustrowane zwierzątka, zauroczone retoryką Świńskiego Ryja, obok tych, którzy za czasów Folwarku Zwierzęcego poprzedniej generacji, pełnili funkcję rzeźników; istoty, którym sens życia nadaje nienawiść do dwóch skrzyżowanych kawałków drewna, połączyły siły z miłośnikami osobliwych obyczajów godowych, które wprawdzie przynieść potomstwa nie mają szans, ale przynoszą za to potrzebę karania tych, którzy owe osobliwe obyczaje godowe nazwą „osobliwymi”; do tego całego panopticum dołączyli również śmiało, sympatycy „częściowych” porodów, będący wyrazicielami przekonania, że zwyrodnialcem jest hycel i osobnik trzymający psa na łańcuchu, nie zaś ten, który zabija potomstwo zanim zdąży się ono narodzić - istoty te ten rodzaj mordu nazywały „fundamentalnym prawem”, zgodnie z tezą, że lepiej własne nienarodzone potomstwo zamordować, niż pozwolić, aby jego wychowaniem zajmował się ktoś inny.

Wobec takiego gremium, pozostawało zatem tylko czekać na rozpoczęcie chocholego, międzypokoleniowego tańca, którego ostatnim aktem musi być radosna zabawa nowożytnych barbarzyńców, prowadzona przy ognisku, na którym „w artystycznym akcie twórczym” płoną ostatnie egzemplarze ksiąg, będących fundamentem naszej cywilizacji – oto radość człowieka pierwotnego, zadowolonego, że odkrył możliwość użycia w charakterze papieru toaletowego instrukcji obsługi samolotu, którym leci; oto radość współczesnych troglodytów, zadowolonych ze zrzucenia „okowów”, z „wyzbycia się przesądów”, z wyszczerbienia kluczy do własnych serc, domów i własnego zbawienia – kluczy zniszczonych wskutek otwierania nimi ostatnich butelek piwa; butelki leżą teraz ułożone w krzyż i szyderczo szczerzą zęby odbić twarzy rozochoconej dziczy, nieświadomej jeszcze nadchodzącego kaca oraz faktu, że rankiem przyjdzie inny pan, w najlepszym wypadku ten, który nie zapiera się własnej kultury – i może wówczas przyjdzie im pod batem czytać sury, tudzież uczyć się języka Strasznych Braci w Wierze, tak przydatnego do czytania napisów na cudzych kamienicach, gdy się chodzi po własnych ulicach - lub też krwią własną i kolejnych pokoleń płacić za naukę istoty człowieczeństwa.

To jednak później. I najpierw na sąsiednich folwarkach. Póki co jednak, na rodzimym urągowisku sukces Świńskiego Ryja, wzbudził niejakie zamieszanie w Zagrodzie Czerwonych Świń. „Jakże to tak, to on miałby reprezentować świńskie interesy? Przecież najlepiej zawsze to my je reprezentowaliśmy!” - podniósł się kwik pod niebiosa, i dalejże, ruszyła licytacja, kto we świństwie godzien jest dzierżyć palmę pierwszeństwa! „A my za tym stoim murem, aby także mógł knur – z knurem!” - gruchnęło hasło, o którym przypomniało sobie przestraszone stadko z Zagrody Czerwonych Świń; hasło, które odtąd śmiało miało łączyć „świnie wszystkich krajów” i wokół którego ogniskować się miała tożsamość, ideowość i cele zagrożonego ugrupowania. „Nie damy się wyprzedzić we świństwie!” - poniosło się po zagrodzie i wykrystalizowana w ten sposób z szamba idea, zapłonęła pochodnią postępu, koniecznością dziejową i rywalizacją, kto bardziej przychyli nieba tym, którym wprawdzie nikt nie wzbrania „knurzyć się inaczej” - aliści chcą oni, by owe przeciwnaturalne obyczaje prywatne, stały się obowiązującym prawem, na podobieństwo tych praw, które mają samiec i samica łączący się celem posiadania potomstwa. Stąd też z niebytu dobyły się głośne pochrząkiwania wiekowych i dawno zapomnianych na centralnym urągowisku knurów i loch; wypasione, wyszczotkowane, lub też całkiem wyłysiałe okazy te, wychynęły z nagła ze swych legowisk, próbując zaznaczyć swoje ideologiczne terytorium, poprzez dobrze wszystkim znane podgryzanie i obsikiwanie tych wszystkich wartości, które nawet ze świni są w stanie zrobić człowieka, jeśli porzuci swój grzech, a które stanowią o trwałości rodziny, jak też i o suwerenności państwa.

Poczucie zagrożenia, wywołane sukcesem Świńskiego Ryja, wraz z wonią trupiego rozkładu unosiło się nad Zagrodą Czerwonych Świń, zmuszając tworzących Zagrodę postępowców nie tylko do umizgiwania się na wyścigi do swego elektoratu zastępczego, ale również – do powrotu do korzeni, do źródeł. Stąd też okazało się, że najbardziej żywotnym problemem dla Folwarku Zwierzęcego, nie jest bynajmniej kryzys, czy cywilizacyjny problem spadku urodzeń – problemem tym są natomiast, po pierwsze: osobliwe obyczaje stanowiących margines, knurzących się ze sobą jednopłciowo knurów i knurzyc; a po drugie: problemem jest gorsząca obecność w życiu publicznym zbitych na krzyż dwóch kawałków drewna, już to metalu, noszonych przez niektóre osoby lub powieszonych na ścianie. Zbite na krzyż dwa kawałki drewna, wystawione na widok publiczny, wzbudzały bowiem u Świńskiego Ryja głośno manifestowane uczucie furii, strachu, obrzydzenia lub paranoicznej niechęci; uczucie to zbliżone było do tego, jakie oglądać można w horrorach z wampirami, gdy im skrzyżowane dwa kawałki drewna wetknąć między oczy – a przecie uczucie owo miało być domeną nie Świńskiego Ryja, ale właśnie Zagrody Czerwonych Świń! I to Zagroda Czerwonych Świń miała być wyrazicielem i rozsadnikiem tego żywionego przez wszystkie wampiry uczucia! Tego rodzaju alergie, fobie i paranoidalne reakcje były bowiem znakiem rozpoznawczym wszystkich postępowych, cywilizowanych i ziejących tolerancją i miłością bliźniego istot...
Oczywiście, w filmach wszystkie te wysysające krew z ludzi stworzenia, równie mocno jak dwóch skrzyżowanych kawałków drewna, bały się też osinowego kołka, święconej wody - no i czosnku, ale przynajmniej w zakresie tego ostatniego warzywa, mieszkańcy Zagrody Czerwonych Świń zmuszeni zostali się doń przyzwyczaić, jako orędownicy walki z wszelkimi przejawami antyczosnkizmu, która to walka, polegająca na produkowaniu i wskazywaniu antyczosnkistów, przynosiła coraz to więcej wymiernych finansowo korzyści, ku satysfakcji Strasznych Braci w Wierze. Tak więc czosnek przeszedł. Co innego taka „zoofobia”, penalizowana kryminalnie, niegodna cywilizowanej świni – o nie, zoofobia nie przejdzie! No pasaran! Podejrzany i niebezpieczny jest także folwarkizm, no bo umiłowanie własnego Folwarku musi przecież stać na przekór zawołaniu „świnie wszystkich krajów łączcie się!”.
Taaak, w Zagrodzie Czerwonych Świń wszystkie knury i knurzątka wszystkich płci (ile by tych płci nie było), a nawet całkiem małe jeszcze warchlaki, miały nie lada zagwozdkę – bo oto pojawił się Świński Ryj, które wszystkie te szczytne ideały zaczął im podkradać; ba! - mało tego: między konkurującymi ze sobą na odcinku „postępu” zagrodami, szykowały się kolejne, zdradzieckie transfery, a nawet „transy” - które to „transy” zaczęły całkiem oficjalnie wkraczać na główny Salon w folwarku, przemieniając najważniejszą arenę pleplemencką - w arenę cyrkową, z galerią osobliwości „jakiej świat nie widział” i jakiej nawet żaden Wiesiołowski nie przeskoczy. Taką samą galerię osobliwości, „jakiej świat nie widział” prezentowali zresztą przed wojną w swych namiotach wędrowni sztukmistrze, zachwalający swoje atrakcje, wśród których też, ku uciesze wiejskiej gawiedzi, poczesne miejsce zajmowała „baba z brodą”...

Ale niepokój udzielił się również w Podgardlu Obywatelskim – oto bowiem partner, który może się okazać niezastąpiony w obiektywnie bezpłodnym parzeniu się przy korycie, wymaga nawiązania dialogu – oczywiście najlepiej w duchu ekumenizmu, a duch ten nakazuje przychylić się ku partnerowi, a może nawet nachylić, bo tylko przy takim nastawieniu (się), czy może nawet nadstawieniu się, możliwy jest ten osobliwy dialog... „No, a przecież, do diaska, i my świni spod ogona nie wypadliśmy i również o świńskich interesach pamiętamy! Tak i nam trzeba w licytacji tej, z jakąś świńską inicjatywą wyskoczyć, pokazując, że i w naszej zagrodzie pochodnia postępu płonie, podpalając kolejne obszary życia; i my przecie znamy nieubłagane prawa konieczności dziejowych i sondaży!” Taaak, w Podgardlu Obywatelskim również trwały gorączkowe narady, związane z pojawieniem się Świńskiego Ryja na salonach – i chodziło już tylko o to, by każda zagroda własny świński ryj pokazała, dowodząc, że właśnie jej ryj jest najprawdziwszy, a pozostałe – to tylko nędzne podroby...

I kiedy tak dyskurs publiczny kręcił się wokół różnorakich aspektów świństwa, tudzież tego, co knur ma między nogami i jak owego narządu używać, a z każdego telewizora czy innej betoniary spozierał co i rusz Świński Ryj, Folwark Zwierzęcy, choć na zewnątrz pięknie pomalowany, stopniowo próchniał i popadał w ruinę. Dlatego mimo wszystko cały pożytek ze Świńskiego Ryja był tu niezaprzeczalny – odkąd bowiem Folwark Zwierzęcy przystąpił do głównego Kołchozu, wszystkie świnie ulokowane przy korycie miały coraz mniej do gadania, rekompensując sobie tę stratę wewnętrznym przymusem, by mieć przynajmniej „jak najwięcej do powiedzenia” - i coraz trudniej było ten fakt ukryć, tak jak i coraz trudniej ukryć było fakt, że po dokonaniu tejże akcesji, pora szlachtunku zbliżała się coraz bliżej. Tak więc, niezależnie od konieczności licytowania się, kto też większą świnią jest i lepiej świńskie interesy reprezentuje, a wobec braku możliwości uprawiania realnej polityki i zajmowania się rzeczywistymi problemami Folwarku – Świński Ryj był prawdziwym darem z nieba, odwracającym uwagę od istotnych spraw, o których wszystkie zwierzątka nie powinny były dowiedzieć się przedwcześnie.
Stąd też w sytuacji, gdy przyszłość Folwarku Zwierzęcego stawała się coraz bardziej podobna do gnojowiska, udeptanego racicami przepychających się przy korycie świń – nic dziwnego, że uprawianie polityki, rządzenie, a i całe życie publiczne, sprowadziło się do uprawiania, gloryfikowania, lub też przynajmniej obserwowania świństwa – zaś do rangi racji stanu, wartej pielęgnowania i podtrzymywania jak najdłużej – urósł nagle wielki i zniewalający w swej knurowatości – Świński Ryj...
I cóż z tego, że przemawia ludzkim głosem... W końcu i on, i inne świnie, choć ludzkim głosem gadają, to jednak nie potrafią już mówić „po ludzku”...

M. Poświatowski
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Tue, March 19, 2024 07:33:34
IP          : 3.230.128.106
Browser     : claudebot
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html