To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   NSZZ „Solidarność: poprzyj wniosek i głosuj w referendum emerytalnym    -   17/1/2012
Zawalcz o swoją przyszłość
Premier Donald Tusk w swoim expose zapowiedział podnoszenie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn (do 67 lat). Przeciwko tym planom protestuje NSZZ „Solidarność” - trwa właśnie akcja zbierania podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie ogólnokrajowego referendum w tej sprawie. Zdaniem „S” po wprowadzeniu w życie planów rządu, emerytury dożyje tylko co trzeci mężczyzna (dziś niemal co drugi umiera przed 65 rokiem życia) i co piąta kobieta. Po drugie – i tak nie będzie pracy dla sześćdziesięciolatków – żyć będą w biedzie, albo na zasiłkach. Poza tym podwyższenie wieku da tylko pozorne oszczędności dla budżetu państwa i nie wywoła wzrostu gospodarczego, nie zwiększy miejsc pracy ani liczby osób płacących składki. Z uwag na fatalny stan służby zdrowia, schorowane starsze osoby przejdą na renty socjalne. Kolejnym argumentem są negatywne skutki demograficzne – opóźnianie przez kobiety decyzji o urodzeniu pierwszego dziecka, zrywanie naturalnych więzi rodzinnych (brak opieki ze strony dłużej pracujących nad osobami starszymi) – i wreszcie: brak miejsc pracy dla młodych i odbieranie im szans awansu zawodowego. Pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w tej sprawie podpisać się możesz również i Ty!

Ogloszenie

Jak się to wszystko zaczęło? Cóż, przymusowy system emerytalny powstał tylko i wyłącznie dlatego, by móc zasilić kasę państwa. Wprowadzony został w XIX wieku przez Bismarcka. Jak w jednym z artykułów przypominał Tomasz Cukiernik, emerytury (z środków odebranych młodym pracownikom) otrzymywały wówczas osoby, które przekroczyły 70 lat. Średnia wieku w Niemczech wynosiła wówczas 45 lat, więc emerytury mało kto dożywał. Ubocznym (?) skutkiem tego systemu było rozbijanie więzi rodzinnych i „bomba demograficzna” - wcześniej jedynym gwarantem godnej, czy jako takiej emerytury, częstokroć było posiadanie jak największej liczby dzieci, które się w przyszłości o ojca czy matkę zatroszczą. Dziś nauczeni jesteśmy, że zatroszczyć się ma o nich „państwo”, więc „zdjęty” został z nas ten obowiązek i osłabiono przy tym instynkt samozachowawczy, nakazujący mieć liczne potomstwo. Te i inne czynniki doprowadziły zaś do sytuacji, w której rodzi się coraz mniej dzieci (poniżej poziomu zastępowalności pokoleń – umieramy jako naród) i w której coraz mniejsza liczba osób pracujących, musi utrzymywać coraz większą liczbę emerytów. „Państwo” nie stanęło na wysokości zadania, jak zwykle gdy dzieje się to w sytuacji, gdy jacyś biurokraci, politycy czy inni złodzieje uznają, że lepiej potrafią zatroszczyć się o nas samych, za nasze pieniądze, niż uczynilibyśmy to my sami, w pełni dysponując własnymi środkami, nie przepuszczonymi przez machinę złożoną przez tabuny pośredników (a tak na marginesie warto przypomnieć, że dziś zabieranych jest nam w formie różnych podatków i parapodatków około 80 procent naszych dochodów). Jak już to kiedyś pisałem, emerytów, żyjących czy w wielu wypadkach z trudem wegetujących za realnie coraz mniejsze pieniądze, musi „trafiać szlag” gdy słyszą, że jacyś młodzi ludzie muszą „na nich pracować” - a przecież ci emeryci cały czas odprowadzali przymusowo zabierane im pieniądze dla budżetu państwa, które to „państwo” miało wiedzieć lepiej, jak się o nich zatroszczyć.

Nie od rzeczy będzie także w tym miejscu wspomnieć, że polityka prorodzinna w Polsce nie istnieje (a jej namiastka jest „zwijana”) - to mimo iż „singli” i małżeństwa bezdzietne, na stare lata utrzymywać będą nieliczne, pogardzane „dziecioroby”. Trudno to określić inaczej, niż jak podcinanie gałęzi, na której się siedzi; z punktu widzenia interesu państwa – a w normalnym państwie, także z punktu widzenia interesu obywatela – dzieci są najlepszą inwestycją. Tymczasem to właśnie rodzice, w szczególności ci pracujący i wychowujący dzieci (zwłaszcza gdy jest to trójka lub więcej pociech) – ponoszą, ukryte w podatkach największe obciążenia i karani są za to, że wydali na świat potomstwo ratujące system emerytalny oraz tych, którzy ciążę traktują jako chorobę, a dzieci – jako zagrożenie dla „samorealizacji”.
Jakby tego było mało, co gorsza rząd PO sięgał już do Funduszu Rezerwy Demograficznej, podczas gdy służyć on miał nam za ileś tam lat, gdy sytuacja demograficzna stanie się w naszym kraju naprawdę katastrofalna. A w międzyczasie mieliśmy jeszcze arcyciekawy wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że nie tylko pieniądze ukradzione nam do ZUS, ale również środki w Otwartych Funduszach Emerytalnych - nie są własnością prywatną, tylko przynależą w całości do skarbu państwa. Kolejna reforma okazała się fikcją...
Niemniej jednak faktem bezspornym jest, że „coś z tym fantem trzeba zrobić”. Rozwiązać problem, do którego doprowadziły wszystkie kolejne ekipy rządzące, także te wybierane w wolnej podobno Polsce, gdzie żyjemy według „demokratycznych” reguł gry, nie pozwalających sięgnąć w przyszłość dalej, niż poza czteroletni okres kadencji – co szczególnie widać na powyższym. Tymczasem odwrócenie skutków niekorzystnych procesów demograficznych wymaga działań obliczonych na całe dekady...
Faktem jest również, że żyjemy coraz dłużej, i to pomimo słabości służby zdrowia, i pomimo tego wszystkiego, co w ostatnim czasie wyczynia stosowne ministerstwo, z pomocą NFZ - prowadząc, w zakresie dostępu do świadczeń medycznych, a także do leków - politykę „cichej eutanazji”. Eliminowanie osób starszych z tego ziemskiego padołu za pomocą głodowych emerytur i działań Ministerstwa Zdrowia – to wszystko okazuje się jednak niewystarczające; żyjemy znacznie dłużej, niż zakładał to Otto von Bismarck, więc najwyraźniej zapatrzony w jego koncepcje polski rząd ,chce wydłużenia wieku emerytalnego do 67 roku życia. Teoretycznie więc Polacy mają pracować „aż do śmierci”, a znaczny odsetek spośród nas, szczęśliwie dla „państwa”, czyli naszych politycznych okupantów – wieku emerytalnego zwyczajnie nie dożyje...

Niektóre argumenty przeciwko podwyższaniu wieku emerytalnego przytoczyłem na wstępie. Pochodzą one ze specjalnego wydania „Tygodnika Solidarność”, w całości poświęconego temu zagadnieniu. Nie ze wszystkimi tezami zawartymi w poszczególnych, zamieszczonych w „Tysolu” artykułach muszę się zgadzać. Jednak kwestia wydłużenia wieku emerytalnego z pewnością jest tą, która poddana powinna zostać pod osąd demokracji bezpośredniej, czyli referendum. Jak czytamy w jednym z artykułów, w III RP odbyły się tylko dwa ogólnokrajowe referenda, których wyniki były wiążące. Jedno miało miejsce w 1997 roku i dotyczyło wprowadzenia nowej konstytucji. Drugie dotyczyło akcesji Polski do Unii Europejskiej. Nie stawiam referendum jako remedium na wszelkie bolączki, tym bardziej że w demokracji, na ogół większość zmanipulowanych głupców ma przewagę nad ludźmi mądrymi; ale są kraje, gdzie po referendum sięga się częściej. Niestety, praktyka pokazuje, że obecna władza – zarówno w Polsce, jak i w UE, właśnie demokracji bezpośredniej boi się najbardziej, akceptując „głos ludu” tylko wówczas, gdy jest po jej myśli, a „gnojąc” ów lud - gdy jego głos nie zgadza się z przyjętą przez rządzących linią (patrz np. los różnych inicjatyw obywatelskich w Polsce, przymuszanie obywateli niektórych krajów przez UE do głosowania nad Traktatem Konstytucyjnym „do skutku”, unikanie referendów, czy ignorowanie inicjatyw obywateli, które mogą okazać się niekorzystne dla władzy, o obecnych, skandalicznych i niebezpiecznie rokujących także dla nas naciskach Komisji Europejskiej na Wiktora Orbana na Węgrzech już nie wspominając).
W tym kontekście sądzę, że skoro nikt nie chce się nas pytać, co sądzimy o socjaliźmie w postaci przymusowych składek i o „trosce” „państwa” o nasze emerytury – to przynajmniej skorzystajmy z zagwarantowanej prawem szansy i spróbujmy powiedzieć, co sądzimy o pomyśle podnoszenia wieku emerytalnego.

Warto ze wspomnianego numeru „Tygodnika Solidarność” przytoczyć jeszcze garść cytatów: ”Chętnie popracuję do 67. roku życia jak będę miał świadomość, że średnia długość życia polskich mężczyzn wynosi grubo ponad 80 lat. A u nas wynosi 71 lat. Dlatego porównywanie się z Niemcami czy Francuzami jest nieuprawnione – mówi Henryk Nakonieczny, członek prezydium Komisji Krajowej „S” w rozmowie z Krzysztofem Świątkiem”. Rzeczywiście – z zamieszczonych tabel dowiadujemy się, że Polska ma jeden z najniższych w Europie wskaźników średniej długości życia – 71,1 lat dla mężczyzn, 79,4 dla kobiet. W większości państw ta średnia wynosi ponad 75 lat dla mężczyzn i ponad 80 lat dla kobiet (np. Niemcy 76 (mężczyźni) i 82,1 (kobiety), Francja 77,3 (mężczyźni) 84 (kobiety). Gorzej od nas wypadają takie kraje jak: Słowacja, Rumunia, Łotwa, Białoruś i Rosja.
Natomiast „nasz” rząd chce co cztery miesiące przesuwać wiek emerytalny o miesiąc – w ten sposób poziom 67 lat osiągnięty zostanie w roku 2020 w przypadku mężczyzn i w 2040 w przypadku kobiet. Według Donalda Tuska ma to „uratować budżet przed bankructwem, a nas uchronić od biedy na emeryturze”. Czy kolejny raz mamy uwierzyć w te „zapobiegające biedzie” zapewnienia?
Tymczasem w takich „długowiecznych” krajach jak Austria, Belgia, Cypr, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Hiszpania, Holandia czy Niemcy, planuje się podniesienie, czy równanie wieku emerytalnego, w perspektywie nawet lat 2024-2033. Na przykład w Austrii w tych latach zarówno mężczyźni, jak i kobiety odchodzić będą na emeryturę w wieku 65 lat. We Francji wiek emerytalny ma zostać podniesiony z dotychczasowych 60 do 62 lat w roku 2018. W przyszłym roku wiek emerytalny kobiet i mężczyzn w Czechach wynosić będzie 63 lata. Itd. itp.
Warto też w tym miejscu zaznaczyć, że w Polsce średnia emerytura wypłacana przez ZUS wynosi nieco ponad 1500 zł, stanowiąc około 40 procent płacy średniej. Przy czym nie od rzeczy będzie zauważyć, iż pojęcia płacy średniej, średniej emerytury, czy jakiejkolwiek „średniej” są bardzo mylące: w sytuacji, gdyby wszyscy Polacy zarabiali 1 zł, a jedna osoba – całą resztę, „średnia” byłaby przecież taka sama. Interesująco z pewnością wyglądają wskaźniki pokazujące, jak naprawdę żyje ogromna rzesza Polaków i w jakich przedziałach kwotowych mieszczą się tak naprawdę otrzymywane co miesiąc środki większości emerytów...
Ale skoro już napisałem o polskiej średniej emeryturze, warto pokazać jeszcze wysokość emerytur w przeliczeniu na złote w innych krajach UE. Jak podaje „Tygodnik Solidarność”, w stosunku do 1.500 zł w Polsce, jest to np. 4.550 zł w Grecji, którą polski rząd chce „ratować”. Wielka Brytania to 6.200 zł, Niemcy 8.100; stawkę otwiera Luksemburg (10.000 zł).
I może jeszcze inne cytaty: ”Ponad połowa Polaków w wieku od 55 do 64 lat ma długotrwałe kłopoty zdrowotne, a wśród pobierających świadczenia emerytalne 65-74-latków, aż 66,6 proc. Tymczasem ponad 40 proc. ich niemieckich równolatków (…) cieszy się bardzo dobrym lub dobrym zdrowiem. O tym, że jest ono złe lub bardzo złe mówi tylko niecałe 12 proc. No to jak będzie z tymi emeryturami i przymusem pracy do 67 roku życia?

Jak ma wyglądać przyszłość zawodowa starszych osób, po podniesieniu wieku emerytalnego, skoro już teraz „niewypałem okazał się też przygotowany wcześniej program aktywizacji zawodowej bezrobotnych w kategorii wiekowej 50+”? Z drugiej strony rzecz biorąc – jak się odbije to na możliwości podjęcia pracy przez ludzi młodych? Mimo wszystko raz jeszcze w tym miejscu przytoczę, cytowane na wstępie z „Tygodnika Solidarność” (zachęcam do zapoznania się z tym numerem) argumenty: Zdaniem „S” po wprowadzeniu w życie planów rządu, emerytury dożyje tylko co trzeci mężczyzna (dziś niemal co drugi umiera przed 65 rokiem życia) i co piąta kobieta. Po drugie – nie będzie pracy dla sześćdziesięciolatków – żyć będą w biedzie albo na zasiłkach. Podwyższenie wieku da tylko pozorne oszczędności dla budżetu państwa i nie wywoła wzrostu gospodarczego, nie zwiększy miejsc pracy ani liczby osób płacących składki. Z uwag na fatalny stan służby zdrowia, schorowane starsze osoby przejdą na renty socjalne. Kolejnym argumentem są negatywne skutki demograficzne – opóźnianie przez kobiety decyzji o urodzeniu pierwszego dziecka, zrywanie naturalnych więzi rodzinnych (brak opieki ze strony dłużej pracujących nad osobami starszymi) – i wreszcie: brak miejsc pracy dla młodych i odbieranie im szans awansu zawodowego.

Niezależnie od naszych opinii, akurat w kwestii wieku emerytalnego powinniśmy móc się wypowiedzieć. To nasze demokratyczne prawo. Prawo do tego, by móc poczuć się prawdziwymi obywatelami. Tworzącymi może niekoniecznie „platformę” - ale „inicjatywę obywatelską”. NSZZ „Solidarność” zbiera podpisy pod wnioskiem o „poddanie pod referendum ogólnokrajowe sprawy o szczególnym znaczeniu dla państwa i obywateli dotyczącej powszechnego wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn”. Podpisów potrzeba 500 tysięcy i czas na ich zebranie jest krótki. Pytanie jest proste: ”Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego wieku uprawniającego do przejścia na emeryturę wynoszącego 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?”
Podpisy w Tarnowie składać można w Delegaturze Regionu Małopolski NSZZ „Solidarność” w Tarnowie, ulica Wałowa 6/4, w godz. 8:00 – 16:00 - do końca tego tygodnia. Można tu też pobrać listę do zbierania podpisów wśród znajomych.

Więcej informacji na:
http://www.solidarnosc.org.pl/referendum-emerytalne.html

http://www.referendumemerytalne.pl/

M. Poświatowski
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Tue, March 19, 2024 09:58:37
IP          : 54.225.1.66
Browser     : claudebot
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html