To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
  „Zwijania” się rynku medialnego w Tarnowie ciąg dalszy    -   18/1/2012
Tarnowskie media w odwrocie
Najpierw zlikwidowano tarnowską „kablówkę”. Od miesiąca nie ma już tarnowskiego dodatku do „Dziennika Polskiego”. Teraz przyszła kolej na portal interMAKS, redagowany przez dziennikarzy tarnowskiego oddziału radia „Eska”. Mija właśnie siedem dni od momentu, kiedy portal nieoczekiwanie dla wszystkich zniknął z sieci. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, była to jednostronna decyzja „Warszawy”, czyli kierownictwa radia Eska, które nabyło kilka lat temu tarnowskie Radio MAKS. To na wyjątkowo ulotnych w formule informacyjnej "Eski" materiałach dziennikarzy tej rozgłośni bazował interMAKS, promując z pewnym sukcesem, w dojrzalszych grupach wiekowych radio, którego na co dzień słucha (ze względu na prezentowaną w nim aktualną muzyczną "sieczkę") w przeważającej większości tylko jedna grupa docelowa - bardzo młodzi ludzie.

Ogloszenie

Wbrew pozorom, ze smutkiem zawsze żegnamy konkurencję, choćby z tego względu, że dzięki konkurencji jest się z kim porównywać. W przypadku niepłatnych serwisów internetowych trudno też mówić o takiej samej rywalizacji, jak w przypadku mediów tradycyjnych. Nasi użytkownicy nie muszą kierować się zasobnością portfela wybierając ten lub inny adres w internecie. Bardzo łatwo mogą uzupełnić interesujące ich zdanie przeczytane na jednym z portali, szerszym omówieniem w innym serwisie. W tym sensie trudno rywalizować o wolnych w swych decyzjach internautów, co najwyżej o czas, który spędzają u nas lub u konkurencji. Wystarczy bowiem jedno kliknięcie, aby przenieść się w dowolne inne miejsce w sieci. Pozwala to takim małym portalom jak nasz, "odpuszczać" sobie często tematy eksploatowane w innych publikatorach a skupić się na tematach, po które inne serwisy z różnych powodów nie sięgają.
InterMaks, redagowany przez ludzi z bodaj najlepszej - pod względem warsztatowym - tarnowskiej kuźni radiowego dziennikarstwa "fleszowego", to jest Agencji Informacyjnej byłego Radia MAKS, przez kilka lat zdobywał a potem utrwalał swoją markę i decyzja o jego zamknięciu wszystkich bardzo zaskoczyła. Lukę, która powstała, wcale nie będzie łatwo wypełnić ...
Dobry informacyjny portal podzielił tym samym los tarnowskiego dodatku „Dziennika Polskiego” oraz naszej lokalnej „kablówki”. Wszystko to stało się na przestrzeni kilku miesięcy i jest widomym znakiem tego, że rynek medialny w Tarnowie raczej się „zwija”, niż rozwija. Powstawanie co i rusz kolejnych lokalnych czy regionalnych internetowych witryn informacyjnych bynajmniej tej sytuacji nie zmienia. Co więcej obawiamy, że brak pełnego, w miarę pluralistycznego punktu odniesienia po stronie nie-wirtualnych mediów zepsuje również kadry licznych obecnie tarnowskich portali, choćby ze względu na brak miejsca do zdobywania dziennikarskiego doświadczenia w dużych zespołach redakcyjnych i w mediach z wieloletnimi tradycjami.

Trudno teraz mówić o medialnym pluralizmie w Tarnowie. Poziom tej nigdy nie wykształconej u nas do końca wartości cofa się od kilku lat systematycznie do punktu wyjścia, czyli sytuacji sprzed nieco ponad 20 lat. Mamy dziś de facto: jedną lokalną gazetę codzienną, jeden tygodnik, jedno lokalne radio z prawdziwego zdarzenia i żadnej emitującej powszechnie dostępny program telewizji. Jak na ponad dwie dekady "wolnego rynku" i aglomeracyjne ambicje ponad 100- tysięcznego miasta - stolicy subregionu, prezentowany obraz jest obrazem już nawet nie mizerii, ale postępującego dramatu. Jest obrazem dziadostwa.
Sytuacja na tarnowskim, regionalnym rynku medialnym ukazuje jak w soczewce, że proces degradacji naszego miasta postępuje w zastraszającym tempie. Likwidacja, czy restrukturyzacja gazet, rozgłośni radiowych lub portali, następuje zwykle (nie zawsze) jako wynik sytuacji gospodarczej i przestrzeni jaką stwarzają takie czy inne regulacje prawne, chroniące interesy tych, którzy w porę zadbali, aby obowiązywało właśnie takie prawo ...

Media są jednym z wyjątkowo czułych barometrów sytuacji gospodarczej. W okresie kryzysu, ubożejące społeczeństwo w pierwszym rzędzie rezygnuje z takich „luksusów” jak np. kupowanie gazet. Reklamodawcy – rezygnują z zamieszczania reklam, sponsorowania wydarzeń, lub też ograniczają swoją działalność w tym zakresie.
Obecnie jeszcze wszystko toczy się siłą rozpędu, jednak skoro już teraz widać tak wyraźne oznaki zachodzącego procesu, to co dopiero dziać się będzie za parę lat, po roku 2013, gdy skończą się unijne środki, a obiecanych w kampanii wyborczej PO 300 mln (o czym wiadomo już teraz) – nie będzie? Gdy dotkną nas konsekwencje tego, co dzieje się ze strefą euro?
Obawiam się, że Tarnów zsuwać się będzie dalej po równi pochyłej, tylko coraz szybciej, do rangi kolejnego powiatowego miasteczka „z aspiracjami”, którym to „miasteczkiem” nasze miasto niestety jest w istocie. Mówiąc i metaforycznie i dosłownie: nie zmienią tego żadne pozłacane fasady i fontanny, przesłaniające slums zasyfiałych podwórek. Co zostanie? Zostanie trochę mniej lub bardziej potrzebnych inwestycji, na które wydano – choćby z racji sposobu dofinansowania – zwykle niewspółmiernie więcej środków, niż gdyby to robić „własnymi siłami”, „gospodarskim sposobem”. Zostaną instytucje, zwłaszcza te kulturalne, którym coraz trudniej będzie się utrzymać. I pozostaną małomocarstwowe sny, podszyte iluzją rozmaitych „konwentów”, certyfikatów, strategii i analiz; małomocarstwowe sny sennego, powiatowego miasteczka, ze wspomnieniami „starych, dobrych czasów”, gdy było się ważnym ośrodkiem w regionie, a nawet miastem wojewódzkim...
Aha - i może jeszcze, tak na otarcie łez – zostaną wielkomocarstwowe apanaże władz miejskich...

A co z mediami i ich pluralizmem ?
Będziemy mieli miejskie i gminne gazetki i portale, swoiste „reżimówki” serwujące jedyną słuszną linię. Wiszące „u klamki pana” w jeszcze większym stopniu niż dotychczas, bo dla wielu z nich zlecenie, zamówienie z urzędu, gminny informator, sponsorowana audycja – będą podstawowym źródłem utrzymania. Tak jak to miało i ma w rażący sposób miejsce w nieznacznie mniejszych ośrodkach miejskich. Będzie tylko gorzej. Dla niektórych dziennikarzy będzie to swoisty „powrót do przeszłości”, czyli do peerelowskich lub lekko jedynie postpeerelowskich korzeni.
Istnieje więc poważne niebezpieczeństwo, że będziemy mieli „jeden przekaz”, może czasem tylko różnie ubrany przez pozostałe na rynku medialne podmioty, stwarzające pozory konkurencji – tak jak ma to miejsce na zoligarchizowanym rynku ogólnopolskim. Dziennikarstwo śledcze w Tarnowie jak wiadomo nie istnieje. Nietrudno sobie wyobrazić, że w takiej sytuacji, również dziennikarstwo „interwencyjne”, zredukowane zostanie do tematyki przysłowiowej „dziury w drodze” - ot, jakiś „pismak zaaranżowany”, ze struchlałym sercem będzie słuchał, a jakiś urzędnik, co to „Chciał czy Musiał” - będzie tłumaczył, że „jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej”. Że to tylko „przejściowe trudności”. Albo że – w zależności od „mądrości etapu” - ktoś powie panu redachtorowi, iż jest źle - bo Kryzys, bo Kaczor, albo inne Gradobicie; no a poza tym musimy zacisnąć pasa, by ratować naszych przyjaciół Greków, Włochów... „Wicie, rozumicie, odpowiedzialność na nas spoczywa, za caaałą strefę euro. A jeśli już nie macie o czym pisać, to ja wam powiem, że bardzo nam tu potrzeba kogoś, kto by pomógł ładnie zredagować...”
Zanim jednak nawet medialne pytania w tej, czy innej sprawie padną, ktoś w redakcji, może redaktor naczelny, może właściciel, najpierw sprawdzi dokładnie trzy razy, z kim trzeba się liczyć, a kogo można sobie darować – i czy podjęta „interwencja” nie okaże się nadepnięciem na bijący wszystkich po oczach ogon Kogoś Ważnego. Jakiegoś „dobrodzieja”... A może nawet stać się i tak, że dobrodziej drobniejszego płazu zaproszony zostanie na rozmowę: „wicie, rozumicie, są na was skargi i różne kwity, ale my naprawdę nie chcemy się w tym grzebać, bo was szanujemy i przekonajcie nas proszę w jakiś sposób, żebyśmy nie musieli o tym pisać. A poza tym, ogłoszenia drobne to nie jest propozycja dla takich poważnych przedsiębiorców jak pan...”.
Jeżeli już jednak „opinią publiczną” wstrząśnie w mediach jakaś afera, tylko wtajemniczeni będą wówczas wiedzieli, że jest to jedynie – że zacytuję „klasyka”: „walka buldogów pod dywanem” - o strefy wpływów. W końcu i obecnie nie brak ci u nas „pistoletów do wynajęcia”, a czas pokazał, że mamy lokalne klony „panów z Czerskiej”.
Brzmi to wszystko znajomo? Może już teraz...? Czy może restytucja stosunków panujących w PRL nie postępuje ?

A pozwalniani dziennikarze? Pozatrudniani dotąd na ułamkach etatów, po godzinach, lub „w godzinach” imający się różnych zajęć, co jest obecnie tajemnicą poliszynela ?
A coście myśleli, drogie koleżanki i koledzy, redaktorzy, którzy jeszcze wczoraj byliście przekonani, że przynajmniej od czasu do czasu przekazujecie ważne informacje, lub że „kształtujecie” opinię publiczną? Dalejże, na zmywak, na pieczarki, na budowę, do fabryki, hurtowni, sortowni – do któregoś z bogatszych krajów, najlepiej spoza rozlatującej się strefy rozpadającego się euro – póki jeszcze jako tako można! Dalejże, na emigrację!
Tam, gdzie być może niebawem wybrać będziemy się musieli razem z Wami ...

MP, PD
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Fri, April 26, 2024 20:24:24
IP          : 18.226.169.94
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html