To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Czy osoba dumna z dokonanych przez siebie aborcji i nie żałująca swoich wypowiedzi na ten temat, powinna być nadal autorytem od rozrywki i humoru ?    -   21/2/2012
Kolejne "czubaszki" (nie)przyzwoitości
Wybrałem się w miniony piątek na spotkanie autorskie z Marią Czubaszek, gwiazdą i jurorem sympatycznego skądinąd festiwalu kabaretowego PAKAdemia zorganizowanego przez TCK. Wybrałem się po to, aby dowiedzieć się - bezpośrednio od celebrytki - czy faktycznie jest dumna z dokonanych przez siebie aborcji i nadal uważa, że "to cudownie, że to zrobiła". Pytanie o intencje towarzyszące jej głośnym ostatnio wypowiedziom i pytanie o ewentualne wyrzuty sumienia, wydają mi się bowiem kluczowe przy dokonywaniu oceny zachowań M.Czubaszek. Nie zamierzałem i nie zamierzam jej potępiać za przyznanie się do zabicia swoich dzieci. Uważałem jednak, że muszę dać jej szansę na wycofanie się ze skandalicznych ocen tego aktu. Dotąd nie spotkałem bowiem osoby - uznawanej za zdrową psychicznie - która (nieżależnie od kontekstu) aborcję traktowałaby jako powód do dumy. Jeśli jednak Czubaszek nadal twierdziłaby, że "cudownie się stało" i "nie rozumiała" fali oburzenia, którą wywołała, to chciałem ją zapytać, czy nie uważa, że postawiła się poza nawiasem dotychczas uprawianego przez nią zawodu satyryka. O wyłączeniu się poza nawias społeczeństwa, w którym szacunek dla życia jest wartością podstawową, nie wspominając...

Ogloszenie
>

Nawet dla zwolenników bardziej liberalnych przepisów o dopuszczalności aborcji, których oczywiście spotykam w życiu i z którymi się spieram, było to dotychczas zawsze "mniejsze zło " ...
Tymczasem w wypowiedzi źródłowej (program "Uwaga! Kulisy sławy") jak i późniejszych komentarzach, pani Maria nie widziała w swoich czynach i słowach niczego, choćby w najmniejszym stopniu niestosownego. Wręcz przeciwnie, na pytanie dociekliwego dziennikarza TVN o to, czy chcąc przeprowadzić aborcje rzeczywiście nie miała jakichkolwiek skrupułów, odpowiedziała: Ależ oczywiście ! I nawet to dwukrotnie zrobiłam. A później mówiła dziennikarzowi, że nie tylko nigdy nie miała z tego powodu żadnej traumy, ale wręcz myślała sobie: "Boże, jak to cudownie, że to zrobiłam".
Oglądałem ten wywiad kilka razy i za każdym razem długo nie mogłem wyjść z osłupienia.
Naprawdę można nie mieć żadnych wyrzutów sumienia, odrobiny empatii i jeszcze sprzedawać swój życiowy zakręt, moment upadku moralnego, jako zwycięstwo, szczęście, "cud" ? I w dodatku poprzedzać takie wyznanie inwokacją do Boga ?
W późniejszych wywiadach Czubaszek przekonywała, że nie tylko można, ale wręcz trzeba !
Tłumaczyła swoje wypowiedzi i dokonywała ich analizy jak ideolog, polityk i lobbystka ... Nic dziwnego, że od razu podchwyciła jej "odważne słowa" główna relatywistka moralna kraju, niejaka Magdalena Środa oraz znajdująca się na liście płac przemysłu aborcyjnego (co prawomocnie przyznał niedawno sąd) pani marszałek Wanda Nowicka. Nie wiem, czy kiedykolwiek Czubaszek mówiła (to, co mówiła o aborcji i dzieciach), jako niedoszła prywatnie matka, ale na pewno szybko znalazła się lata świetlne od przedmiotu uprawianego przez siebie zawodu - czyli rozrywki i satyry.
Bo przecież nawet jej najbardziej zdeklarowanym obrońcom nie przyszło do głowy, że wspomniane wyżej wyznania są jakimś kabaretowym happeningiem...

Przyznaję, bardzo lubiłem kiedyś słuchowiska niechlubnej bohaterki tego felietonu. Jak jej zresztą powiedziałem w piątek, do pewnego stopnia wychowałem się na "trójkowych" audycjach w paśmie "Powtórka z rozrywki".
Podczas piątkowego spotkania nie byłem w stanie uśmiechnąć się ani przez chwilę. Zresztą większość anegdot, które towarzyszyły omówieniu obszernego książkowego wywiadu Artura Andrusa z Czubaszek, słyszałem już wiele razy. Nie odmawiając jej pewnych komicznych talentów, trzeba jasno stwierdzić, że gadająca - z narcystycznym zacięciem i samonakręcająca się z każdym wypowiadanym zdaniem - Maria Czubaszek, to już tylko cień autorki, piszącej niegdyś ciekawe i oryginalnie zabawne teksty. Podczas spotkania można było nawet odnieść wrażenie, że dziś tej celebrytce pozostało już tylko miałkie dogryzanie innym celebrytom, nie lubianym przez nią politykom, a teraz też wszystkim innym adwersarzom, którzy ośmielili się potępić jej ostatnie, gorszące publiczne zachowania.
W tym sensie się nie zawiodłem.
Przyszedłem przecież nie na spotkanie z satyrykiem, bo uważam, że na własne życzenie Maria Czubaszek przestała nim być w momencie, gdy tak ostentacyjnie zamieniła się w orędowniczkę legalizacji aborcji, eutanazji a nawet pozbawienia tych aktów "niezrozumiałej" już w XXI wieku negatywnej konotacji etycznej, stosowanej teraz tylko przez "zaściankowe", katolickie społeczeństwo "hipokrytów".
Przyszedłem, korzystając z okazji zadania bezpośredniego pytania osobie publicznej, poglądami bliskiej lewackim ideologom Ruchu Palikota, którego sympatycy stanowili zresztą większość na piątkowym spotkaniu. Nazywając aborcję "cudowną", fachowcem od "rozrywki" pani Maria przestała być na pewno. Tak, jak przestał nim być swego czasu - całkowicie słusznie - pewien amerykański komik, który nikogo wprawdzie nie zabił i swego czynu jednoznacznie nie pochwalał, ale nie wyraził wystarczająco stanowczo skruchy z powodu dokonanego w młodości gwałtu...
Gdyby tylko pani Maria skłonna była przyznać, że w tej całej swojej dumie z aborcji to się jednak zagolopowała, sprawa przedstawiałaby się inaczej. Próbowałem zadać jej pytanie, skłaniające ją do takiej autorefleksji ...
Nie udało się. Gdy zaledwie przypomniałem, że jest sprawczynią wielkiej medialnej burzy ostatnich tygodni, pani Czubaszek, nie czekając na jakiekolwiek pytanie, zaczęła udzielać "odpowiedzi". Grzecznie słuchałem, nie przerywając "odpowiadającej". Celebrytka zafundowała mi jednak aktualną wersję "powtórki z rozrywki", serwując kolejną ciężkostrawną potrawę złożoną ze wszystkich swoich tłumaczeń i tez, które znałem już z jej ostatnich wywiadów. Celebrytka, upewniwszy się wcześniej, że większość na sali stanowią jej ideowi poplecznicy, mówiła przez kilka minut niczym trybun ludowy.
W swojej "odpowiedzi" (podkreślam: na nie zadane jeszcze pytanie) pani Maria zaskoczyła mnie tylko jedną nową, powiedzmy - figurą retoryczną, której wcześniej w "czubaszkowych" wywiadach nie znalazłem. Otóż, odnosząc się do niedawnego komentarza Wojciecha Cejrowskiego - którego to zresztą komentarza nie przytoczyła nawet w większych fragmentach, poprzestając tylko na przypomnieniu jego apelu o modlitwę za siebie i konstatacji, że kolega po fachu się jej "czepia" - celebrytka stwierdziła coś w rodzaju: I co ja mam takiemu Cejrowskiemu, odpowiedzieć ? Że właśnie obawa przed urodzeniem się takiego Wojtusia może być przyczyną aborcji ?
Zdanie to skwitowane zostało entuzjastyczną salwą braw tłumku palikocianych sympatyków celebrytki.
Próbowałem zareagować, zadając pytanie, czy autorka tej wypowiedzi nie uważa, że przekracza kolejne "czubaszki"*, czyli granice przyzwoitości. I czy nie uważa, że ich świadome i wielokrotne przekraczanie pozbawiają prawa do wykonywania zawodu, który sama na początku spotkania jasno określiła ("jestem autorką rozrywkową, a nie pisarką czy dziennikarką") ?
W ferworze podniesionych głosów i głośnych protestów, które spotkały mnie ze strony jej popleczników, z niedługiej tym razem odpowiedzi Czubaszek zdołałem wychwycić tylko zdanie: "przecież wszystko to mówiłam jako osoba prywatna". Szans na dalszą polemikę jednak nie dostałem.
A chciałem się jeszcze odnieść przynajmniej do jednej kuriozalnej tezy Czubaszek, wielokrotnie zresztą przypomnianej przez nią na spotkaniu. Można ją streścić zdaniem: "uważam, że aborcja niechcianych dzieci jest z mojej strony aktem odpowiedzialności, w przeciwieństwie do nieodpowiedzialnego posiadania dzieci przez nie kochających je rodziców, rodzenia dzieci przez nieprzygotowane matki i ich krzywdzenia po narodzeniu". Wiem, że zabrzmi to dziwnie, ale jest w takim tłumaczeniu się coś optymistycznego...
Już sam fakt szukania "usprawiedliwień" może oznaczać, że celebrytka wbrew zatwardziałym twierdzeniom, że "niczego nie odwołuje", nie traktuje jak wizyty u dentysty zabiegu, który - przypomnijmy - polega na rozerwaniu na strzępy małych, żywych ciał swoich dzieci.
Łudziłem się, że znajdę potwierdzenie tej mojej cichej nadziei.
Choć oczywiście już tylko próba nadawania sensu aktowi odebrania komuś życia i zestawiania go z życiem co prawda ułomnym i obfitującymi w cierpienia, ale jednak danym i co do swej "jakości" ostatecznie nie przesądzonym (ileż to znam przykładów dzieci złych, "toksycznych" rodziców, które potem znalazły w życiu miłość) pokazuje bezmiar upadku moralnego, jaki prezentuje nam Maria Czubaszek.
W histerycznej, bez mała przedlinczowej atmosferze, jaką "wywołało" moje wcześniejsze pytanie (zadane spokojnie, w czasie nie przekraczającym minuty), uznałem, że nie ma sensu dokonywać na tym spotkaniu kolejnych prób polemiki z coraz bardziej zresztą poirytowaną bohaterką spotkania. Wkrótce się ono zresztą zakończyło.

Jego przebieg, niestety, potwierdził moje najgorsze obawy o:
- kondycję moralną gorszącej nas kolejnymi wypowiedziami gwiazdy mediów
- nieumiejętność jej przyznania się do błędu
- niechęć do wzbudzenia głębszej autorefleksji M.Czubaszek nad konsekwencjami swoich słów i czynów
(niepotrzebne skreślić).
Czy nad takimi zachowaniami publicznymi można przechodzić do porządku dziennego, bez reakcji ze strony obserwujących to zgorszenie osób ?
Nie mam żadnych wątpliwości, że nie można.
Dlatego też z kilkoma innymi osobami udałem się po spotkaniu przed kino Marzenie, gdzie każdemu zmierzającemu na kabaretowy wieczór z udziałem Marii Czubaszek, jako jurorem, wręczaliśmy ulotki, zawierającei m.in. cytaty z jej wypowiedzi i pytanie, na które odpowiedzieć sobie powinien już każdy widz, słuchacz i czytelnik indywidualnie:
Czy osoba dumna z dokonanych przez siebie aborcji i nie żałująca swoich wypowiedzi na ten temat, powinna być nadal autorytetem od rozrywki i humoru ?

Piotr Dziża

* Nawiązanie do tytułu książki ("Każdy szczyt ma swój Czubaszek"), która była pretekstem spotkania autorskiego z M.Czubaszek.

P.S.
Po spotkaniu, młody prezes tarnowskiego KoLibra, Piotr Gładysz, przekazał symbolicznie głównej bohaterce meetingu bilet lotniczy w jedną stronę na wyspy Kiribati (na zdjęciu ten właśnie moment). Zdaniem wręczającego, poglądy M.Czubaszek na temat życia człowieka są wręcz eugeniczne. Podczas wręczania biletu jedna z zachwyconych czytelniczek, stojących w kolejce po autograf, krzyknęła: "Brawo, ten młody człowiek jest bohaterem !". Nie jestem przekonany, że zdawała sobie sprawę z intencji tego bohatera, wysyłającego panią Czubaszek na odległą, egzotyczną wycieczkę w jedną stronę....
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Tue, March 19, 2024 11:51:22
IP          : 44.221.43.208
Browser     : claudebot
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html