To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   U. Augustyn i nauczanie „historiopodobne”    -   26/4/2012
W Sejmie o edukacji
Na posiedzeniu sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży przeprowadzono pierwsze czytanie projektu rezolucji autorstwa PiS wzywającej rząd do zmiany rozporządzenia w sprawie ramowych planów nauczania. Ponadto w trakcie posiedzenia komisji przeprowadzono pierwsze czytanie projektu uchwały autorstwa Solidarnej Polski, wzywającej Sejm, by wystąpił do rady ministrów z wnioskiem o uchylenie rozporządzeń w sprawie podstawy programowej kształcenia ogólnego oraz rozporządzenia w sprawie ramowych planów nauczania – podał portal niezależna.pl. Rzecz dotyczy m.in. głośnej i oprotestowanej w całym kraju reformy PO, która np. „zwiększa” liczbę godzin nauki historii „poprzez jej zmniejszenie”. Reforma ta zagraża „powielaniu kodu kulturowego” w kolejnych pokoleniach Polaków i prowadzi wprost do osłabienia i zaniku naszej narodowej tożsamości. Jednak dla Platformy takie działania oraz dalsze obniżanie poziomu wykształcenia to jedynie „uporządkowanie podstawy programowej nauczania” i „nauka analitycznego myślenia”. Dzięki temu młodzi ludzie mają być „lepiej przygotowani” do podjęcia pracy zawodowej – oczywiście kosztem konstytuującej nas, podstawowej wiedzy o historii własnego kraju, w szczególności historii najnowszej. Wspomniane projekty PiS i SP były próbą zablokowania tej niebezpiecznej reformy. Jednak wniosek o odrzucenie obu projektów złożyła... tarnowska posłanka PO Urszula Augustyn (o ironio, w przeszłości pedagog), „wsławiona” wcześniej wzbudzającą podobną falę protestów społecznych, nieprzemyślaną „sześciolatkową” reformą.

Ogloszenie
>

Najwięcej „kontrowersji” wzbudza reforma dotycząca nauki historii – przeciwko niej wypowiadają się różne środowiska, z akademickimi włącznie. Bezprecedensowe chyba są również prowadzone w różnych miastach głodówki protestacyjne – kiedy i w jakim kraju obywatele (i to bynajmniej nie nauczyciele) – głodowali w proteście przeciwko reformie edukacji?
Przypomnijmy, że zgodnie z nową podstawą programową w drugiej i trzeciej klasie szkoły ponadgimnazjalnej uczniowie, którzy zdecydują się uczęszczać np. do klasy przyrodniczej, politechnicznej lub ekonomicznej będą mieli obowiązkowy przedmiot „Historia i społeczeństwo”. Na zajęciach nauczyciel historii będzie musiał realizować cztery spośród dziewięciu wątków, np. „Europa i świat”, „Wojna i wojskowość”, „Kobieta, mężczyzna, rodzina” (ten wątek budzi najwięcej emocji), „Ojczysty Panteon i ojczyste spory” (wątek wprowadzony wobec oporów społecznych). Dany temat będzie mógł być omówiony we wszystkich epokach historycznych albo odwrotnie w ramach jednej epoki historycznej będzie można omówić wszystkie tematy. Takie są założenia.

W efekcie całej tej reformy uczniowie w wieku zaledwie 15 lat będą musieli dokonać wyboru między wykształceniem humanistycznym a ścisłym. W niektórych przypadkach uczniowie o powstaniu listopadowym ostatni raz usłyszą w wieku 13 lat (przyszli inżynierowie i ekonomiści). W fatalnej sytuacji znajdzie się nauczanie historii najnowszej. Jak pisał „Dziennik Gazeta Prawna”, reforma Katarzyny Hall „przewiduje przekształcenie liceów ogólnokształcących w placówki specjalistyczne, w których zamiast historii, polskiego, biologii czy chemii, uczniowie będą uczyć się np. o zdrowiu i urodzie” Z programów nauczania zniknie 90 godzin historii, 60 godzin języka polskiego i 120 godzin przedmiotów ścisłych. Reforma likwiduje obowiązek nauki historii w dwóch ostatnich klasach liceum. -Zaniknie jakakolwiek wspólna podstawa nauczania. Oznacza to zniszczenie wspólnego kanonu nauczania historii dla uczniów najdojrzalszych, gdy można z nimi na ten temat rozmawiać - stwierdził profesor Andrzej Nowak (UJ), niejako odbijając argumentację, że parokrotne powtarzanie tego samego materiału przez uczniów w różnym wieku (ale w sposób bardziej pogłębiony) – nie jest utrwaleniem i pełniejszym przyswojeniem podstawowej wiedzy o własnej Ojczyźnie, ale jakąś „bezsensowną”, „stratą czasu”.
„Wdrażana reforma zagraża powielaniu polskiego kodu kulturowego w kolejnych pokoleniach. W wyniku siłowo przeforsowanych przez MEN zmian, przekazywanie modelu polskiej tożsamości, tego, który został ugruntowany przez wieki tradycji i rozwoju narodowej kultury, zostanie zawężone do niewielkiej grupy "zainteresowanych". Pozostali nie będą mieli okazji do poznania tego, co odrzucili w rezultacie takiego pozornego "wyboru".” - pisaliśmy w artykule „Będą głodować do skutku”.

Tymczasem już dziś, poziom nauczania, nie tylko historii, systematycznie obniża się w polskich szkołach. Dochodzi do sytuacji, w których na specjalistycznych studiach przyswaja się treści, które niegdyś obecne były w szkołach średnich. Edukacja wciąż stanowi „poligon doświadczalny” dla kolejnych ekip rządzących; jest nieustannie reformowana i biorąc pod uwagę skutki tych reform, trudno nie odnieść wrażenia, że mamy do czynienia z działaniem celowym, wymierzonym w podstawy polskiej państwowości; działaniem wspieranym przez garść – jakby to powiedział Stalin - „pożytecznych idiotów”...
Jakie przynosi to skutki? Powróćmy do kwestii nauczania historii – dziś aby studiować historię, wcale nie trzeba jej zdawać na maturze. W efekcie dochodzi do sytuacji, w której nie tylko wielu młodym ludziom nic nie mówią słowa „stan wojenny”; wiedza na ten temat staje się obca również dla niektórych polityków. Słynna jest wpadka posła SLD Dariusza Jońskiego, który zagadnięty w Sejmie przez TVN24 stwierdził, że stan wojenny ogłoszono w roku 1989, a Powstanie Warszawskie wybuchło w roku 1988...

Jakież jednak argumenty wysuwają obrońcy reformy? „W Europie odchodzi się od traktowania historii jako narzędzia budowania silnej tożsamości narodowej. U nas jest ona nacjonalistyczną narracją. (…) Nauczanie o międzywojniu sprowadza się do omawiania sukcesów, osiągnięć i wybitnych postaci. Nie mówi się o skrajnych nierównościach społecznych, prawnej dyskryminacji Żydów czy Ukraińców. Jak to się ma do kształcenia postaw tolerancji i więzi z innymi narodami?” - mówi doktor Michał Bilewicz (www.polityka.pl). Trudno o lepsze podsumowanie prawdziwych intencji, lub przynajmniej kierunku reformy i skutków jakie ona przyniesie...
Z kolei prezydent Bronisław Komorowski twierdzi, iż ”„zadaniem numer jeden jest uczynienie z ucznia polskiej szkoły mocnego konkurenta na rynku pracy”.
Zatem „odnalezienie się na rynku pracy” (nawet przy założeniu, że obecna reforma to ułatwi, co jest wątpliwe) ma dla Platformy Obywatelskiej wartość nadrzędną wobec znajomości historii, kultury własnego kraju. Nie sposób uciec tu od konkluzji, iż istotnie jest to „postkolonialne” myślenie mające za cel wykształcenie takiego człowieka, który coraz mniej będzie wiedział o własnej Ojczyźnie i coraz mniej będzie do niej przywiązany - ale którego to młodego człowieka, łatwiej za to będzie „przerzucić” w dowolne miejsce „do roboty”, czy nadać nową „tożsamość”. Biorąc pod uwagę forsowane odgórnie kierunki zmian cywilizacyjnych, chciałoby się zapytać – docelowo będzie to sztuczna tożsamość „unijczyka”, czy też „tożsamość” - konstrukt typu „gender”?
Mamy więc poprawnopolityczne kształtowanie postaw typu „pełność miski” nad „wartościami”. Człowiek odarty z własnej tożsamości narodowej lub słabo z nią związany, da sobie wmówić wszystko i łatwo poddaje się lepieniu przez społecznych inżynierów. Swoją reformą PO zmierza w istocie w kierunku, w którym zmierzał Adolf Hitler – Polacy mieli być ludźmi wykształconymi jedynie w stopniu wystarczającym, do wykonywania powierzonych im, prostych prac. W realizowanym wciąż przez Niemcy projekcie Mittleuropy, Polska zawsze też miała być państwem, pozbawionym własnego, poważnego przemysłu – co w istocie już się stało, jesteśmy jedynie montownią dla obcych producentów. Teraz przyszedł czas na „reformę” edukacji, tak by młodzi Polacy mogli stać się łatwymi w „kształtowaniu” przez polityków i „rządców dusz” „europejczykami”.
”– Kręgi postmodernistyczne stojące na gruncie „multi-kulti” uważające, że głębokie zakorzenienie w historii bardzo mocno przywiązuje człowieka do jego własnego narodu, tradycji, kultury, a biorąc pod uwagę rolę i historię Kościoła w Polsce – przede wszystkim do kultury chrześcijańskiej. Nie da się do końca obrzydzić i splugawić tego, co w naszej historii chwalebne, zwłaszcza w XX wieku. Zatem próbuje się to przemilczeć i zapomnieć” - pisał na „Frondzie” prof. Mieczysław Ryba.

Nie dziwią więc społeczne protesty i nie dziwią projekty - rezolucje PiS czy Solidarnej Polski, jak te przedłożone na posiedzeniu sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Zarówno jedno, jak i drugie ugrupowanie chce by rządowe rozporządzenie w sprawie ramowych programów nauczania zostało zmienione, czy uchylone. Jednak wniosek o odrzucenie obu projektów złożyła... tarnowska posłanka PO Urszula Augustyn (o ironio, w przeszłości pedagog), „wsławiona” wcześniej wzbudzającą podobną falę protestów społecznych, nieprzemyślaną „sześciolatkową” reformą. Posłanka argumentowała, że od dawna postulowano uporządkowanie podstawy programowej, a wprowadzona reforma (ach to „zdrowie i uroda”) - ma nauczyć uczniów „analitycznego myślenia”, „analizowania faktów” i „wyciągania wniosków”...
A jakie wnioski z tej kolejnej „lekcji” wyciągniemy my, Polacy?...

M. Poświatowski
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Tue, March 19, 2024 11:09:53
IP          : 34.204.181.19
Browser     : claudebot
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html