To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Owintar: pytania zamiast cegieł    -   30/1/2005
Dawno już żaden temat tak nie zajął inTARnautów jak sprawa rychłego już prawdopodobnie początku budowy kompleksu handlowego w centrum Tarnowa, na obecnych ruinach Owintaru. Temat ten wraca jak bumerang od kilku lat i ... nie widać końca tych powrotów. Wszystko wskazuje na to, że hipermarket "Owintar" powstanie, choć jego historia długo jeszcze budzić będzie w Tarnowie wiele emocji i jeszcze więcej pytań. Postanowilismy uzyskać odpowiedzi przynajmniej na niektóre z nich. Z efektami naszych dociekań możecie się zapoznać zarówno w postaci obszernego artykułu, jak i czterech rozmów dostępnych jako pliki mp3.

Ogloszenie

Upadek nieuchronny czy zaplanowany ?

Opinie na ten temat funkcjonują różne. Zdaniem jednych, przyczyny upadku „Owintaru” należy dopatrywać się w wysokich kosztach stałych przedsiębiorstwa oraz działalności mocno już byłych władz miasta; niekonsekwencja decyzyjna, wydanie zgody na taką lokalizację hipermarketu, a potem jej cofnięcie... Zdaniem innych, firmę doprowadzono do ruiny w sposób świadomy i celowy – nikt nie miał tu zamiaru tak naprawdę prowadzić jakiejkolwiek działalności, liczył się atrakcyjnie położny teren, który można z zyskiem sprzedać którejś z wielkopowierzchniowych sieci handlowych.
Faktem jest, że jeszcze w połowie lat 90. ubiegłego stulecia "Owintar" radził sobie na rynku całkiem dobrze a jego sytuacja w porównaniu z kulejącą już wówczas "Fructoną" wydawała się o niebo lepsza. Być może była to już tylko ze strony Owintaru dobra mina do złej gry, ale wiele osób wciąż nie może zrozumieć co stało się z ta firmą - i to nagle - w roku 1998. Chodzi zresztą nie tylko o pracowników zakładu z dwustuletnimi tradycjami, którego wyroby sprzedawano w Berlinie, Londynie, Paryżu, Rzymie, Wiedniu, Moskwie, Kopenhadze … Chodziło także o związanych z nim rolników – plantatorów. TEMI z 3 września 2003 roku pisało: Edward Prokop, prezes Zrzeszenia Plantatorów Owoców i Warzyw dla Przemysłu w Tarnowie, moment, w którym zaczęło się nieszczęście dla „Owintaru” widzi z chwilą nabycia większościowego pakietu udziałów firmy przez tzw. inwestora strategicznego oraz zmiany rady nadzorczej i zarządu w 1998 roku. Od 1996 roku w „Owintarze” karty zaczęli rozdawać ludzie z NFI „Hetman”.
W roku 1999 „Hetman” był zresztą przedmiotem kontroli NIK, przeprowadzonej w związku z wystąpieniem grupy posłów na Sejm RP do prezesa NIK. Kontrola obejmowała działania NFI dotyczące Zakładów Mięsnych „Morliny” S.A., Zakładów Mięsnych „Ostrołęka” S.A. i „Owintaru” właśnie. NIK stwierdziła, iż działania te „nie naruszały obowiązującego porządku prawnego ani nie były niegospodarne”, przy czym NIK z powodu braku ustawowych kompetencji nie oceniała „celowości decyzji i działań funduszu wobec spółek ani rzetelności ich realizacji.” Izba uznała, iż „przy sprzedaż 33% udziałów spółki „Owintar” firmie Frac Ltd Sp. z o.o., dokonanej przez fundusz w trybie zaproszenia do rokowań (a więc bez przetargu), dochowano warunków konkurencyjności”.
Działania NFI „Hetman” niejednokrotnie wzbudzały kontrowersje. Tak było chociażby w marcu ubiegłego roku, kiedy to zarządzająca ostrowską Fabryką Wagon syndyk Elżbieta Kosewska – Kędzior domagała się wszczęcia dochodzenia antymonopolowego przeciwko NFI Hetman, który sprzedał 33% akcji firmie należącej do Słowaków, która to firma za pomocą innej spółki nabyła kolejne 19% akcji, skupiając w ręku pakiet kontrolny (co było niezgodne z prawem).

Ktoś obiecał, ktoś nie dotrzymał...

Ale wróćmy do „Owintaru”. W roku 1998 58% udziałów przedsiębiorstwa sprzedano firmie „Frac” z Krosna. Firma znana jest na Podkarpaciu z wykupywania nieruchomości, a następnie sprzedawania ich sieciom budującym hipermarkety. Nie ma w tym oczywiście nic zdrożnego, w końcu na tym polega biznes. Jednak przez cały ten czas pracownicy zakładu i plantatorzy wielokrotnie mówili o celowym niszczeniu przedsiębiorstwa, występując w tej sprawie także na sesjach Rady Miejskiej. W ich opinii jeszcze za prezesury Adama Skrobicha „prowadziło się politykę likwidowania przetwórstwa, demontażu i wyprzedaży majątku oraz rezygnowania z kontraktacji, mimo umów zawartych z plantatorami.” Po przejęciu „Owintaru” przez „Frac” proces niszczenia zakładu został ponoć przyśpieszony, mimo iż nabywca zobowiązał się do utrzymania profilu produkcji i utrzymania zatrudnienia. Mówiło się wówczas m.in. o rujnowaniu dorobku przedsiębiorstwa, zniszczeniu rynku lokalnego i eksportu, nieprzemyślanej promocji soku „Bingo”, zwalnianiu doświadczonej kadry, trwonieniu pieniędzy itd., itp. W końcu sprawą zajęła się najpierw prokuratura, potem sąd. W Sądzie Apelacyjnym powództwo oddalono, zaś śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez prezesa i radę nadzorczą zostało w październiku 2000 roku umorzone przez tarnowską prokuraturę. Jednak, jak stwierdził w TEMI Edward Prokop, „Sąd Apelacyjny, uzasadniający wyrok (oddalający powództwo ludzi chcących ratować „Owintar”) dostrzegł, że nadrzędnym celem zarządu firmy było pozyskanie terenu pod supermarket, a nie prowadzenie działalności gospodarczej.”
W wyniku tych działań, pracę straciło czterysta osób, zaś kilkuset rolników utraciło potężny rynek zbytu dla swoich produktów. Oznacza to około tysiąca rodzin utrzymujących się dzięki przedsiębiorstwu, które upadło. W jego miejscu żadne centrum handlowe czy rozrywkowe nie powstało do dziś. I wychodzi na to, że miasto pozbyło się strategicznej nieruchomości położonej w ścisłym centrum za kwotę 233 zł za metr kwadratowy...

Zupełnie inaczej kwestię tę widzi wiceprezes firmy „Frac” Zbigniew Wiśniewski. – Owszem, Owintar kupiliśmy z myślą o centrum handlowym – stwierdza wiceprezes. - Ale jednocześnie zdecydowaliśmy, że kupujemy od likwidatora „Fructonę”, przenosimy o te 600 metrów niezbędne linie produkcyjne i wyciągamy zakład z centrum miasta. Przecież o wyciągnięcie tego zakładu przez dwadzieścia lat walczono na sesjach... Cała rezerwa osobowa znalazłaby zatrudnienie na budowie, a potem jako ochroniarze, ekspedientki itp. Zresztą do dziś we „Fructarze” rozlewa się wino i pracuje tu 80 pracowników z Owintaru. No i przecież inni też się o teren Owintaru starali – choćby Geant czy Real; ale tylko my wyszliśmy z propozycją przeniesienia zakładu i utrzymania produkcji! Tymczasem nie dostaliśmy pozwolenia na budowę... Zdaniem Zbigniewa Wiśniewskiego, firma „Frac” ratowała co się dało, a sam Owintar musiał prędzej czy później upaść, z uwagi na wysokie koszty stałe. I przypomina, że przecież był projekt centrum „Plaza”, o powierzchni 44 tysięcy metrów. Plaza zwróciła się wówczas do „Fraca” z zapytaniem, czy jeśli miasto zgodzi się na taki obiekt, to firma odsprzeda teren. – Powiedziałem że sprzedam, powiedziałem idźcie, walczcie w magistracie – i co? Prezydent Rojek tej decyzji nie wydał – stwierdza wiceprezes. I nie kryje swego rozgoryczenia, mówiąc, iż to przecież miasto najpierw zaakceptowało taki obiekt, a potem się wycofało, że sprawa trwa już szesć lat, że miały miejsce cztery dochodzenia prokuratorskie, także przeciw panu Skrobichowi, które ostatecznie umorzono, że wszystko to kosztowało ogromne, jak na polską firmę pieniądze – ponad sto miliardów złotych potencjalnego odszkodowania od miasta; i że aby spłacić zaciągnięte kredyty i w ogóle dalej istnieć na rynku, „Frac” musiała sprzedać dziesięć dużych sklepów.

Ładnie się z Panem tam bawią, w tym Tarnowie

Przez ten czas z zaplanowanych 21 tysięcy metrów kwadratowych, zrobiło się już 12 tysięcy. Mimo wyroku NSA, unieważniającego poprzednie decyzje magistratu blokujące inwestycje („ładnie się z panem bawili, w tym Tarnowie”, miał usłyszeć w NSA pan Wiśniewski), w końcu, „przy stole rokowań” 12 tysięcy okazało się być także zbyt dużą powierzchnią. Ostatecznie obiekt ma mieć 6.300 metrów kwadratowych (czyli o tysiąc więcej niż Kaufland), z czego część odejdzie na „komunikację”; 4.000 metrów przeznaczonych jest na „spożywkę” (po odliczeniu magazynów 2.700 metrów powierzchni handlowej), zaś 300 – 400 metrów na butiki. Firma ma wykonać odpowiednie rozwiązanie komunikacyjne w tym rejonie o wartości 2,5 miliona złotych; inwestycja obejmuje m.in.skrzyżowanie Narutowicza z Bandrowskiego, wraz z sygnalizacją świetlną i kablem synchronizacyjnym do Sikorskiego. Wjazd jest planowany od strony ulicy Krakowskiej, na wysokości kościoła, a wyjazd na Bandrowskiego.
- Tyle że oni się już nawet od sygnalizacji świetlnej odwołują – mówi wiceprezes. –„Inteligentnej” sygnalizacji, zmieniającej się w zależności od natężenia ruchu. Przecież ja muszę mieć pozwolenie na sygnalizację osobno, pozwolenie na budynek i parking osobno, na wjazd od Krakowskiej osobno i na wszystkie sieci osobno. Bez jednego zezwolenia, nie będą wydane następne. I wszystko wskazuje na to, że oni się będą odwoływali od wszystkich. Łatwo się bawić cudzymi pieniędzmi. Jakie zagrożenie komunikacyjne? Nic nie zaszkodzi Tarnowowi bardziej, jak nie było obwodnicy. I niech pan sobie wyobrazi sytuację, że chce pan wybudować dom o powierzchni 500 metrów, a tu urzędnik panu mówi, że nie, ma pan postawić 200 metrów! Z pierwotnego metrażu pozostała jedna czwarta, i co, jeszcze źle?! To co ja mam tu postawić, kurnik?! To my jesteśmy właścicielem tych 2,5 hektara. Ja nie zbuduję tu hotelu ani kręgielni, bo się na tym nie znam. Poza tym jaka to konkurencja ? – 300 metrów kwadratowych butików! I to nie jest tak, że oni się tylko ze mną tak boksują. Prawda obiektywna jest taka, że oni się boksują z każdym i to jest największe nieszczęście naszego miasta.

Sceptycyzm wobec tych imponujących wizji, wielomilionowych planów, zamiarów kosztownej przebudowy skrzyżowania przez inwestora musi jednak budzić jeden fakt – zamierzenia te realizować ma ponoć nie firma Frac S.A., ale firma Owintar Sp z o.o. w upadłości. Skąd weźmie na to pieniądze? Przecież jeśli jako inwestor występuje syndyk masy upadłościowej, wówczas jeśli „coś nie wyjdzie”, odpowiedzialność za rozgrzebaną inwestycję spadnie na miasto, które chcąc udrożnić system komunikacyjny będzie musiało wydać spore środki z naszych kieszeni. Stałoby się tak w wypadku, gdyby Owintarowi nie starczyło pieniędzy – a przecież firma ta, będąca w upadłości, majątku wcale za wiele nie ma. Powstaje więc pytanie, dlaczego to nie Frac, faktyczny właściciel gruntów, występuje jako inwestor, ale syndyk upadającego Owintaru? Czy firma Frac czegoś się obawia lub przed czymś chce się zabezpieczyć?
Biorąc pod uwagę jej dotychczasowe doświadczenia z magistratem, taki rodzaj asekuracji wydaje się nam nawet w pewien sposób uzasadniony. Ale jednocześnie "Frac" pozostawia oręż w rękach oponentów, którzy mogą twierdzić, że inwestycja komunikacyjna obiecywana przez "Owintar" pozostaje w dużym stopniu obietnicą bez pokrycia. Protesty, zastrzeżenia formalne i odwołania oponentów zyskują w ten sposób na racjonalności.

Minus trzy

Faktem jest, że przez lata budowę kompleksu handlowo – usługowego w miejscu Owintaru udawało się skutecznie blokować. Rozkradzione ruiny straszą, choć Tarnowianie nauczyli się ich już nie zauważać. Teraz jednak magistrat, w skutek wyroku sądu musi ustąpić inwestorowi, a w sercu miasta powstanie kolejny handlowy obiekt, ponoć „elewacją nawiązujący do otoczenia”. Tymczasem w ocenie krakowskich naukowców, którzy opracowali specjalny dokument, gdyby powstały w proponowanych miejscach Tarnowa hipermarkety, pracę mogłoby stracić 756 osób, z czego ponad połowa (!) w przypadku takiej lokalizacji jaką jest „Owintar”. Lokalizacja ta, w skali od plus 3 do minus 3 oceniana jest na „minus 3”. Między bajki można włożyć opowieści o „nowych miejscach pracy” – więcej miejsc pracy zostanie zlikwidowanych, niż powstanie. A mówimy tu o przygotowanym przez zespół Instytutu Rozwoju Miasta w Krakowie opracowaniu „Prognoza skutków budowy obiektów handlowych o powierzchni sprzedażowej powyżej 2 tysięcy metrów kwadratowych dla rynku pracy, komunikacji, istniejącej sieci handlowej oraz zaspokajania potrzeb konsumentów”. Jak podało ostatnie TEMI, powołując się na ów raport, powstały nawiasem mówiąc na zamówienie magistratu, „hipermarket przejmuje rynek handlu detalicznego artykułami spożywczymi i przemysłowymi w dość sporym zasięgu. Tylko niespełna 30% tegoż rynku pozostaje w rękach dotychczasowych handlowców, około 70% dotychczas działających placówek handlowych ulega likwidacji.” A przecież mówimy tu nie o obiekcie położonym na blokowisku czy obrzeżu miasta, jak to się dzieje wszędzie na świecie, tylko o hali postawionej w samym centrum! Nie bez znaczenia jest również monopolizacja części rynku dostawców – ci, co się „nie załapią”, w końcu padną.

„Czy to nie szwindle decydentów?”

W napisanym jakiś czas temu liście kupców tarnowskich do radnych i prezydenta miasta, czytamy, iż od roku 2000, po wybudowaniu hipermarketów w Tarnowie, według roczników statystycznych następuje drastyczny spadek wcześniejszego przyrostu małych i średnich firm, których jest kilkaset mniej! Do tego uwzględnić należy jeszcze fakt, iż to lokalne firmy płacą podatki – w przypadku hipermarketów dzieje się to w miejscu zarejestrowania właściciela obiektu, zaś zyski częstokroć wędrują za granicę. W przypadku „Owintaru” dochodzą jeszcze nieustannie powtarzane wątpliwości, czy w centrum miasta nie dojdzie do jeszcze większych zatorów komunikacyjnych.
Niedawno kolejny list do prezydenta miasta, przeciw „agresywnej kampanii tworzenia kolejnych hipermarketów” podpisali przedstawiciele 150 firm kupieckich. „Czy za tą sprytnie i z zaskoczenia prowadzoną grą nie kryją się zwykłe szwindle i prywatne interesy niektórych decydentów i urzędników” – pytali przedsiębiorcy.

O zgubnych skutkach takiej inwestycji dla miasta mówi także Zenon Zieliński, prezes tarnowskiego koła Polskiego Stowarzyszenia Chrześcijańskich Przedsiębiorców. – Dane ogólnopolskie pokazują, że budowanie hipermarketów nie powoduje przyrost miejsc pracy, tylko odwrotnie. Padają firmy rodzinne, padają firmy współpracujące. W następnej kolejności to się przekłada na właścicieli kamienic; obiektów nikt nie chce dzierżawić, spadają ceny, brakuje na remonty itd. Że nie wspomnę o zagrożeniach komunikacyjnych… Czujemy się zagrożeni, niestety nasze organizacje kupieckie są bardzo słabe. A jako mieszkaniec Tarnowa, w miejscu Owintaru widziałbym coś innego, niż kolejny sklep wielkopowierzchniowy, coś, co nawiązywałoby do zabudowy Tarnowa. Proszę spojrzeć na Starówkę w Kołobrzegu – przecież ona powstała za pieniądze sklepikarzy…
Zupełnie inaczej patrzy na problem dyrektor Tarnowskiej Izby Rzemieślniczej Małej i Średniej Przedsiębiorczości, Franciszek Uszko. Kłamliwa okazała się informacja, podana w przedostatnim numerze tygodnika „Extra”, jakoby jego zdaniem powstanie nowego marketu było „samobójstwem gospodarczym dla Tarnowa”. - Izba zawsze popierała wybudowanie marketu handlowo – usługowego na terenie Owintaru – stwierdza Franciszek Uszko. – Uczyniliśmy tu wyjątek, bo to wstyd, że w centrum miasta stoi taka ruina. Skoro więc magistrat nie ma innego planu zagospodarowania tego terenu... A niewielka cena wynajmu za metr korzystnie wpłynie na ceny stoisk w pozostałych tarnowskich domach handlowych.

A kto daje i odbiera ...

Cóż, wygląda na to, że w centrum Tarnowa przybędzie kolejny obiekt handlowy o dużej powierzchni. I być może paraliżu komunikacyjnego miasta nie będzie. I może nawet, jak zapewnił nas w rozmowie prezydent Mieczysław Bień, architektura marketu nawiązywać będzie do otoczenia; ceglana elewacja będzie podobna do tej kościelnej, zgodnie z zaleceniami konserwatora nietknięty zostanie owintarowy komin. Tyle że najpierw miało to być „centrum rekreacyjne z prawdziwego zdarzenia”. Co się więc stało? – Tym terenem zainteresowana była Plaza Center Polska, ale sprawa odsprzedania nieruchomości leżała po stronie komercji, czyli firmy Owintar – wypowiedział się na ten temat Józef Rojek, przerzucając niejako odpowiedzialność za brak takiej inwestycji na firmę Frac. Ta zaś twierdzi coś zupełnie przeciwnego – że do takiej inwestycji nie doszło z winy Miasta. Cóż, rzuca to nowe światło na sposób prowadzenia rozmów z inwestorami rozważającymi „otworzenie” czy „uruchomienie” czegoś w naszym mieście i może warto byłoby się ich właśnie popytać o to, jak postrzegają Tarnów. Może przy okazji znajdziemy także odpowiedź na pytanie, dlaczego z Tarnowem wygrywa wciąż Nowy Sącz?

Otwarta pozostaje także kwestia, jak to się stało, że odpowiednie pozwolenia najpierw miasto wydało, a potem się z nich wycofało. Kto odpowiadał za ich wydanie, kto za brzemienne w skutkach ich wycofanie? Zdaniem Józefa Rojka, fakt, że wydano warunki zabudowy i zagospodarowania przestrzennego to jeszcze nie wszystko, a pozwolenia na budowę nie było. Z kolei prezes Wiśniewski stwierdził, że przecież nikt normalny nie ładuje się w inwestycje na które nie ma odpowiedniej zgody... Kto zatem ma rację i po czyjej stronie leży prawda?

Tak czy owak

Tak czy owak, miasto ostatnio trochę się „nagimnastykowało”, by z tytułu sprzecznych decyzji wydanych w przeszłości, nie zapłacić firmie ogromnego odszkodowania. Nie wiadomo tylko, czy w końcu i tak nie zapłaci – jeśli w przyszłości rozgrzebana inwestycja w „rozwiązanie komunikacyjne” po prostu stanie. Tak, czy owak zniszczono duży zakład przemysłowy. Tak czy owak powstały obiekt w ocenie ekspertów bardzo negatywnie wpłynie na handel w naszym mieście. Tak czy owak wodzono za nos inwestujacą swoje pieniądze firmę. Tak czy owak winnych tego całego „bajzlu” brak. A może warto byłoby ich poszukać i pamiętać o tym podczas kolejnych wyborów?
Zaś handlowcom pozostaje się zastanowić, czy nadzieja, z jaką witają obiekt z tańszym metrażem nie jest aby taka sama, z jaką pracownicy Owintaru witali inwestora strategicznego. Co będzie, gdy Frac sprzeda market dużej sieci, jak to miało miejsce wcześniej?

W tej całej karuzeli przemilczeń i niedomówień uwagę zwracają jeszcze dwie kwestie: pierwsza to taka, że w Tarnowie inwestorzy już tylko coraz tańsze „kaufenlandy” stawiają; druga to ta, że przez tyle lat ruiny Owintaru straszyły, by wreszcie, jak powiedział prezes firmy Frac, zostać potraktowane przez niemiecką wycieczkę jako specjalnie pozostawiony ... zabytek po II Wojnie Światowej ...

M.Poświatowski, P.Dziża

Posłuchajcie zebranych przez nas :
wypowiedzi prezydenta M.Bienia (((mp3))) ,
wypowiedzi byłego prezydenta Józefa Rojka (((mp3))) ,
wypowiedzi prezesa Izby Rzemieślniczej Franciszka Uszko (((mp3))),
wypowiedzi wiceprezesa firmy Frac Zbigniewa Wiśniewskiego (((mp3))).
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Fri, April 19, 2024 10:41:48
IP          : 52.14.126.74
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html