To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Pegazem po Tarnowie   -   11/2/2005
Za nami Światowy Dzień Bezpiecznego Internetu, przed nami Walentynki, a my z Pegazem gdzieś pośrodku. To nie najlepsza pozycja, bowiem można oberwać od tych co na początku, i od tych co na końcu. Nawet, jeśli płynie się „Tratwą”. Ale ponieważ właśnie rozpoczął się Wielki Post i popiół nie opadł jeszcze z naszych głów, trzeba nam się, nie ustając w biegu, zatrzymać i spojrzeć za, i przed siebie. Wybaczyć i poprosić o wybaczenie. Ale póki co, przed nami imieniny św. Walentego, którego to święto bardzo oryginalnie obchodzone jest w tarnowskim duszpasterstwie akademickim.

Ogloszenie
>

Jego szef ks. Artur Ważny wymyślił ni mniej, ni więcej tylko „Wieczory zakochanych”, jedyną w swoim rodzaju formę spotkań przedmałżeńskich, a raczej narzeczeńskich, przygotowujących młodych ludzi do odpowiedzialnej miłości. Narzeczeństwo to dziś nieco zapomniane słowo i stan, ale bardzo istotny element naszej kultury i obyczaju. Właściwy sens próbuje mu nadać piąta już edycja „Wieczorów dla zakochanych”/cały cykl trwa dziewięć tygodni !/, będących w istocie gorącymi dyskusjami na temat związków kobiety i mężczyzny, ich roli i zadań, blasków i cieni wspólnego wędrowania przez świat. Ich fundamentem jest uczenie i praktykowanie komunikacji pomiędzy narzeczonymi. Od zwykłych kursów przedmałżeńskich różni je m.in. to, że prowadzą te spotkania młode pary małżeńskie przy dyskretnym wsparciu osoby duchownej. Luźna, towarzyska atmosfera tych spotkań, przypominająca nieco popołudniowe herbatki w salonie u cioci lub babci, sprzyja zwierzeniom i wymianie doświadczeń, tworząc dobry klimat do przełamywania barier, budując swoistą wspólnotę zakochanych.
A skoro o salonach mowa, to od jakiegoś czasu zapanowała na nie dziwna moda w Tarnowie. Prekursorem w tej dziedzinie był Wojciech Markiewicz – dyrektor teatru im. L. Solskiego, „Uskrzydlony” ostatnio za tę inicjatywę. Dobrawszy sobie do pomocy Janinę Kanię – dyr. Miejskiej Biblioteki Publicznej i Adama Bartosza – dyr. Muzeum Okręgowego, zorganizował odbywający się co miesiąc w Ratuszu, Salon Poezji, który okazał się być przysłowiowym strzałem w dziesiątkę w oczekiwania tarnowskich elit, i nie tylko. Co miesiąc Sala Pospólstwa tarnowskiego Ratusza zamienia się w Salon rozbrzmiewający poezją i muzyką, zaś ostatnio towarzyszą im malarskie skarby wydobyte z muzealnych magazynów. Te, będąca wcale udaną kopią krakowskich salonów Anny Dymnej, niedzielne przedpołudnia gromadzą całkiem sporą widownię. Tym bardziej to zastanawiające, iż nasze Salony Poezji rozpoczynają się o godzinie 11, co dla pracujących przez cały tydzień, tudzież tzw. elit, jest porą zgoła barbarzyńską. Może organizatorzy innych imprez kulturalnych mających kłopoty z frekwencją winni wziąć to pod uwagę. Ale wróćmy na salony.
Od lat funkcjonują, bardzo opiniotwórcze salony wystawiennicze Galerii Miejskiej BWA i Galerii Juwenilia TCK. Od lat mają stałą klientelę, tak artystyczną, jak i towarzyską. Ta dworsko - polityczno - biznesowa kamaryla /w zasadzie tylko tam można regularnie spotkać najważniejszych ludzi prezydenta, z nim samym na czele/, jest rodzajem, giełdy i probierza społecznych nastrojów. Szczególnie w okresach przed różnego rodzaju wyborami i głosowaniami. Dobrze to, czy źle? Moim zdaniem, pozytywny snobizm to wartość sama w sobie, ale Pegaz uważa zupełnie inaczej. A co państwo internautostwo o tym sądzą?

O tym, jak bardzo trudno dostać się tam młodym, nierzadko jeszcze terminującym w rzemiośle artystycznym, malarzom, rzeźbiarzom i różnym innym twórcom, wiedzą oni sami najlepiej. A nam z Pegazem, oraz licznym poszukiwaczom artystycznych przygód, pozostaje penetrowanie undergroundowych piwnic i bastei, klubów i kawiarni, gdzie Niezależni organizują swoje wernisaże i happeningi.
Zupełnie ostatnio w Centrum Paderewskiego Tarnów – Kąśna Dolna otwarto kolejny salon, tym razem muzyczny. Salon Paderewskiego, bo taką oficjalnie nosi nazwę, zainaugurował swoją działalność w dniu imienin mistrza w należącym niegdyś do niego uroczym wiejskim dworku w Kąśnej Dolnej. To bardzo odważna propozycja, szczególnie z powodów natury logistycznej, bowiem ze względu na trudno dostępny o tej porze roku teren, dworek w tym czasie zapadał w sen zimowy. Tych, którzy bywają tam tylko latem zapewniamy, że zimą Kąśna wygląda równie wspaniale. W związku z czym podpowiadamy dyrektor K. Szymańskiej, aby zimowe salonowe muzykowanie połączyć z... kuligiem. To by dopiero było wydarzenie! Pochodnie, sanie, a w nich panny i Kmicice, ech! Pegaz aż przebiera kopytami i strzyże uszami!
A ja w tzw. międzyczasie zajrzałem na salony tarnowskiej Melpomeny, która chyba z okazji karnawału zmieniła swój wygląd, poddając się za sprawą artysty P. Barszczewskiego, modnej ostatnio wizualizacji. Ten zdolny i ambitny twórca rzecz całą sprowadził do poziomu, pardon, kształtu pocztowego znaczka. To znaczy wszystko, co reklamować będzie Tarnowski Teatr, np. afisze, programy - przypominać ma znaczek. Wprawdzie jeden z naszych wieszczy twierdził, że „teatr widzi ogromny”, ale to było dawno temu w czasach, kiedy kultura miała jeszcze hojnych i stałych w uczuciach mecenasów. A teraz czasy mamy takie, że musi nam wystarczyć pocztowy znaczek. Doszło już do tego, że Solski gotów był zastawić, a dokładnie „Zamienić kurtkę na miłość”, co nie najlepiej świadczy o Melpomenie i jej stosunkach z Walentynkami. Na szczęście widzowie na takie dictum nie przystali i po prostu nie przyszli w ostatni piątek do modnej Cafe Galerii,/Rynek 4/, gdzie miała się owa transakcja dokonać za pośrednictwem importowanej z Krakowa śpiewającej poetki Alicji Tanew. Ta frekwencyjna siurpryza winna nieco ostudzić gorące od pomysłów głowy teatralnych magików od wymyślania, co by tu jeszcze i gdzie zorganizować? Oby tylko w związku z Wielkim Postem nie nastał u nas równie wielki post kulturalny. Na szczęście tarnowskie salony mają swoją logikę działania, której nie są w stanie zakłócić odbywające się tam niejako przy okazji, „rozprawy” pomiędzy wójtami, panami a plebanami. Także te w kwestiach kultury i jej finansowania. Tyle, że imć Rej z Nagłowic był panem u siebie... Janko Muzykant grał za oknem, a stary Jankiel nie musiał liczyć się z cymbalistami.

Ryszard Zaprzałka

9 luty 2005
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Sun, April 28, 2024 19:50:50
IP          : 3.128.198.21
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html