To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   Nelli Rokita – „Czas na kobiety”    -   31/8/2005
Kiedy usłyszałem słowa: Europejska Unia Kobiet, od razu oczami duszy ujrzałem wojujące feministki wywarzające wciąż otwarte drzwi, z panią Magdaleną Środą, przepraszam za wyrażenie: Pełnomocnikiem ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn na czele. Kiedy jednak korzystając z zaproszenia pani Urszuli Gacek umówiłem się na rozmowę z przewodniczącą EUK – Sekcja Polska, Nelli Rokitą (obie Panie na zdjęciu), przygotowana do konfrontacji broń „wypadła mi z ręki” – zastałem osobę miłą, czarującą i po prostu kobiecą, zdecydowanie dystansującą się od wypowiedzi „wojujących feministek”….

Ogloszenie

Przygotowany byłem na konfrontację, albowiem oczywistym jest, że (parafrazując czyjeś słowa): „walka o równouprawnienie kobiet i mężczyzn” polega na tym, iż równe prawa mamy wtedy, gdy jedna z płci ma prawa większe. Tymczasem to ja, mężczyzna jestem dyskryminowany, bo szereg spraw łatwiej załatwić kobiecie niż mnie, jako sekretarka nie mam szans i nie brak zawodów, w których widuje się tylko kobiety.
Zresztą, słowo partnerstwo w ogóle nabrało dziś nowego znaczenia – otóż niektóre panie pragną korzystać tylko z niektórych, najprzyjemniejszych stron swojej kobiecości (bez konsekwencji), przy czym żądając „zrównania” z mężczyznami, jednocześnie chciałyby nadal być traktowane jako… kobiety. Pomijając nieodgadniony problem, jakiego to „zrównania” pragną feministki, próbując naprawić to, co wykoślawiła matka natura, tworząc dwie płcie o odmiennej emocjonalności i fizycznej budowie, warto zaznaczyć, iż „równouprawnienie” przybiera w niektórych krajach coraz bardziej kuriozalne formy – na siłę, w sposób prawnie usankcjonowany „premiuje się” kobiety, wpychając je na eksponowane stanowiska, nawet jeżeli tego nie chcą lub gdy mężczyźni – kontrkandydaci, mają większe kwalifikacje. Ot, takie „punkty za pochodzenie” – tak np. w USA premiuje się murzynów i „kolorowych.” Ale podobnie bywa też u nas, z listami wyborczymi – niekiedy obecność kobiety na liście wynika nie z jej kompetencji, predyspozycji, działalności publicznej czy społecznej, tylko przybiera charakter swoistej „łapanki”, „kwiatka do kożucha” czy przysłowiowej „paprotki na stole prezydialnym” (do wyboru). Dlatego przerażenie budzą we mnie propozycje, by ustawowo określić minimalną liczbę kobiet, które powinny np. znaleźć się w parlamencie czy na ważnych stanowiskach, podczas gdy to kobiety zwykle same nie chcą uczestniczyć aktywnie w życiu politycznym, a gro z nich i tak w końcu odda głos „na tego X-sińskiego, bo taki przystojny.” Pomysły feministek są niczym innym, jak uszczęśliwianiem kobiet na siłę i może coś jest na rzeczy w wyśmiewającej obustronne stereotypy „Seksmisji”, gdzie „Samiec twój wróg!” - wołają skrzywdzone przez los frustratki; w każdym razie oświadczenia pani dr Magdaleny Środy, pełniącej dziwaczny urząd Pełnomocnika ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn, budzą prawdziwą grozę dowodząc, iż naukowe tytuły (dr) nie są automatycznie tożsame z mądrością. Pani Środa raczyła bowiem (nie pierwszy to raz) na konferencji organizowanej pod egidą Europejskiej Unii Kobiet właśnie, oświadczyć, iż „kobieca niepewność i pasywność tkwi w różnicy wychowania chłopców i dziewcząt, co rzutuje później na rolę kobiety w pracy”; innymi słowy – należałoby wychowywać bardziej „koedukacyjnie” i kiedy już dr Środa ten damsko – męski status wyrówna, wtedy na pewno pani w przedszkolu przypilnuje, by chłopcy też bawili się lalkami, przysposabiali się do szminek i sztucznych rzęs, by dziewczynki uczyły się – w ramach niwelowania różnic – siusiać na stojąco i w ogóle od najmłodszych lat niechaj każde dziecko wie, że tatuś nie musi robić „tych rzeczy” z mamusią, bo z innym tatusiem może też, i nie ma w tym nic złego. Cóż, nie mam odpowiedniej naukowej wiedzy, by móc stwierdzić, jakie to traumatyczne przeżycia „rzutują” później na wygłaszanie tego rodzaju opinii; w każdym razie są one głupstwem i to piramidalnym – ale jedynie gdy wygłasza się je prywatnie; gdy jednak wygłasza je osoba „urzędowa” i najwyższego szczebla, pachnie wówczas skandalem, dymisją i dochodzeniem prokuratorskim. Ale nie u nas, nie w „Europie równych praw”, praw tak samo równych, jak wolnym jest europejski „wolny rynek”, a postępowymi są hasła głoszone pod szyldem tzw. „tolerancji”. Czy zatem tak samo jest w Europejskiej Unii Kobiet?

Z głową nabitą takimi to bojowymi myślami udałem się na rozmowę z panią Nelli Rokitą, przewodniczącą Europejskiej Unii Kobiet – Sekcja Polska, która na zaproszenie kandydatki Platformy Obywatelskiej na Senatora RP Urszuli Gacek gościła 26 sierpnia w Hotelu Cristal Park. Jakież było jednak moje zdziwienie, gdy zastałem osobę miłą, czarującą i po prostu kobiecą, zdecydowanie dystansującą się od wypowiedzi „wojujących feministek”. Rozmawialiśmy o współczesnych relacjach między mężczyzną i kobietą w tworzeniu domu, o feminizmie, o roli kobiety w życiu publicznym i w polityce. Zdaniem pani Nelli Rokita „obowiązkiem każdego człowieka jest zająć się polityką, gdyż inaczej polityka zajmie się nami.” Obecnie mylnie postrzegamy politykę – ona nie jest politykierstwem, tylko działaniem społecznym i „jeżeli ktoś idzie do polityki żeby się wzbogacić, to jest to śmieszne – ty się tym masz zajmować, by działać na rzecz innych ludzi. W Europie działa bardzo wiele ruchów obywatelskich i ja właśnie taką politykę chcę uprawiać, politykę, która nie polega na siedzeniu w Warszawie, bo żeby poznać co się dzieje w regionach, trzeba w nich być. (..) Tu się wszystko pomieszało i moim zdaniem rolą kobiety jest to zmienić. Chcemy zbudować drużynę kobiet mądrych, kreatywnych, żeby nikt nie mówił, iż jesteśmy blondynkami z ładnymi nóżkami; otóż takich kreatywnych kobiet jest dużo, wśród blondynek z ładnymi nóżkami też. (…) Kobiety nie chcą wchodzić do takiej polityki, jaka jest, bo ona się im nie podoba. Ale Polski nie zmienia się tylko w Warszawie, są ludzie, którzy chcą zmieniać Polskę u siebie w domu – i tylko wtedy można zmienić politykę. Tak ja to widzę i taka jest moja działalność polityczna” – stwierdziła Nelli Rokita, nie kryjąca od lat swoich ambicji w tym względzie.

Ale przede wszystkim rozmawialiśmy o kobietach. Zdaniem pani przewodniczącej, a być może niedługo już żony polskiego premiera, nie można rozmawiać o kobietach bez udziału mężczyzn; nie można też głosić wyborczych haseł w rodzaju „kobieta głosuje na kobietę”; oczywiste jest też, iż kobiety bardziej są zainteresowane np. biżuterią niż samochodami. –Wiele zawdzięczam feministkom, mimo iż na pewno nigdy bym nią nie była. (…) Przecież my, mężczyźni i kobiety różnimy się od siebie, przecież (w odniesieniu do wypowiedzi Magdaleny Środy – przyp. red.) związki rodzinne są po to, żeby się uzupełniać i aby nie zacierały się różnice między nami. Jest czas na uczciwe partnerskie stosunki w domu, bo inaczej tej rodziny nie będzie. Na szczęście w Polsce mamy mocny kościół i mamy zdrowy rozsądek, chcemy rodziny. Mam nadzieję, że „Zachód” nie zepsuje nas do końca, tylko my pomożemy zachodowi.” (…) Nie przesadzajmy więc – nie ma kobiet bez mężczyzn, ale i nie ma mężczyzn bez kobiet – stwierdziła Nelli Rokita.
Jak czytamy na stronie internetowej EUK: „Europejska Unia Kobiet zrzesza kobiety o poglądach konserwatywnych i świadomych swoich chrześcijańskich tradycji.” Posłuchaj fragmentu rozmowy (((mp3)))

M. Poświatowski
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Fri, April 19, 2024 00:36:42
IP          : 3.138.138.144
Browser     : claudebot
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html