To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: TEMI
  
   Pod piracką flagą   -   10/12/2003
Głośne ostatnio kontrole legalności oprogramowania w prywatnych mieszkaniach internautów, które przeprowadziła Policja na Śląsku i w Lubuskiem przypomniały nam wszystkim o problemie piractwa fonograficznego, filmowego i komputerowego w naszym kraju. Problem oczywiście nie omija naszego miasta i regionu. O jego "tarnowskich przejawach" i kontrowersjach związanych z tym tematem traktuje obszerny artykuł Ireneusza Kutrzuby zamieszczony w ostatnim numerze "TEMI".

Ogloszenie
>

Młody człowiek handlujący na tarnowskiej Targowicy ma w pudełkach poukładane kilkadziesiąt kaset wideo i kilkanaście filmów DVD, które dołączane były do kolorowych czasopism. Ceny umiarkowane, ale wybór niewielki. - Nie ma pan jakichś nowości? - pytam. - A szuka pan czegoś konkretnego? - Konkretnego nie, ale czegoś nowego. Młodzieniec rozgląda się dookoła i wyciąga kilka kartek. - Tu jest spis, jak pan coś wybierze, to za kwadrans będę miał. Ale wie pan, to są filmy "legalne inaczej" - uśmiecha się znacząco.

Muzyka, filmy, programy.

Choć stowarzyszenia i instytucje zajmujące się zwalczeniem piractwa fonograficznego, filmowego i komputerowego zgodnie przyznają, że skala zjawiska w Polsce jest mniejsza z roku na rok (60 proc. rynku w 1999 roku, około 40 proc. rynku w roku 2003), to jednak nadal bez większego problemu można kupić pirackie nagranie lub komputerowy program i spora grupa Polaków to czyni.
Również w Tarnowie i innych miastach regionu bez większego kłopotu można kupić pirackie oprogramowanie, kasety audio, muzykę i filmy na płytach CD i DVD. Wystarczy zajrzeć na dowolny bazar i dobrze się rozejrzeć. Osoby handlujące "piratami" już od dawna nie trzymają niczego na wierzchu, z reguły towar leży sobie spokojnie w samochodzie lub w torbie u stojącego kilka metrów dalej kolegi, a gdy trafi się poważniejszy klient zostaje natychmiast dostarczony. - Nie ma co drażnić policji - mówi "Studencik", który handlem "piratami" zajmuje się już kilka lat - Gdy ktoś ma konkretne życzenia to dzwonię na komórkę kolegi w samochodzie i płytki zaraz są na miejscu. Jakie ceny? Niziutkie, niższe niż na giełdzie przy Balickiej w Krakowie, gdzie jeździ sporo tarnowian. Nowość muzyczna na CD kosztuje 12 zł, film w formacie DivX, do odtwarzania na komputerze - 8 - 10 zł, film na DVD - 15 - 20 zł, płyta CD z grą lub programem komputerowym - 10 zł. Wszystko oczywiście super jakości, kolorowe okładki.

"Studencik" zajął się handlem "piratami", gdy był jeszcze licealistą. Najlepiej wtedy szły gry komputerowe i muzyka, teraz bywa różnie, ale popyt zdecydowanie się zmniejszył. - To wszystko przez rozpowszechnienie Internetu - smuci się "Studencik" - W Tarnowie stały dostęp do Internetu jest w co trzecim lub co czwartym mieszkaniu i trudno się dziwić, że ludzie wolą ściągnąć film lub nową płytę ulubionego zespołu z Sieci i wypalić na komputerowej nagrywarce, niż kupować. Czysta płytka CD kosztuje tylko złotówkę. W tej chwili konkurencyjny jestem tylko jeżeli chodzi o filmy na DVD, ale jak rozpowszechnią się nagrywarki tego formatu.

"Studencik" nie mówi o tym skąd pochodzą "piraty", którymi dysponuje, ale specjalną tajemnicą nie jest, że towar ten trafia do nas w większości zza wschodniej granicy, produkcja krajowa jest raczej niewielka. Nieszczelne granice powodują, że z Ukrainy wwożone są setki tysięcy krążków CD i DVD miesięcznie. Z oficjalnie dostępnych danych można się domyślić, że policja i służby celne wyłapują kilka procent tych transportów, podobne skutki przynoszą akcje na bazarach, gdzie najczęściej sprzedaje się "piraty". Fachowcy twierdzą, że tylko na największym bazarze Europy, czyli stadionie X-lecia w Warszawie w słoneczne weekendy sprzedaje się 10 tys. płyt dziennie. O skali zjawiska świadczy też fakt, iż aż sześć milionów przejętych przez organa ścigania nielegalnych płyt kompaktowych zalega w magazynie Związku Producentów Audio i Video.

Książki też.

Jakby w cieniu pirackich kopii filmów, płyt audio i gier i programów komputerowych pozostaje sprawa.pirackich książek. Tak, tak, książki również znajdują się w pirackim obiegu i w dużej mierze wpłynęła na to powszechna dostępność komputerów i Internetu.
W Tarnowie "pirackie" książki jest raczej trudno znaleźć, natomiast często pojawiają się na bazarach krakowskich. Oczywistym powodem tego zjawiska, podobnie jak przypadku muzycznych albumów, są ceny. Za książkowy bestseller trzeba obecnie zapłacić około 20-30 zł, lub więcej, "pirata" kupimy za mniej niż połowę tej ceny. Skąd się biorą "książki-piraty"? Z analiz antypirackich organizacji wynika, że często drukarze "na fuchę" drukują większy nakład niż zamówiony przez wydawcę i ta nadwyżka trafia do dystrybutorów, którzy towar błyskawicznie upłynniają. Drugim źródłem jest Internet. Komputerowe programy typu OCR (do rozpoznawania tekstu) pozwalają osobom dysponującym zwykłym, domowym skanerem w kilka godzin wprowadzić książkę do komputera. Zeskanowane książki są następnie w postaci plików udostępniane w Internecie, skąd praktycznie każdy może je pobrać, przeczytać na ekranie monitora, wydrukować na domowej drukarce lub przetworzyć do czytania przy pomocy specjalnych, przenośnych urządzeń zwanych potocznie e-książkami. A jeżeli mamy już całą książkę w postaci komputerowego pliku to nic też nie stoi na przeszkodzie, aby skorzystać z powszechnie dostępnych programów do składu, a następnie kilkaset egzemplarzy wydrukować w zaprzyjaźnionej drukarni i sprzedać.

Książkowe piractwo w Polsce nie stanowi jeszcze poważnego problemu, niemniej wydawcy uważają, że zjawisko może się nasilać. - Podobnie jak w większości przypadków piractwa znowu mamy do czynienia z problemem ceny - podkreśla Marcin Mielnicki , działacz międzynarodowych stowarzyszeń Free Software Aliance i Open Source Group, które optują m.in. za swobodnym dostępem do komputerowego oprogramowania, ale również za swobodnym przepływem wytworów kultury - Książki są drogie, obłożone zbyt dużym podatkiem i wieloma marżami. Wiele osób na zakup książek nie stać, więc pewnie będzie to kolejny "piracki" problem.

Moralne, niemoralne.

- Mamy podwójną moralność, bo przecież to jest zwykła kradzież - mówi Marek Wieczny , współpracujący ze Stowarzyszeniem Producentów Audio i Video, które stara się przeciwdziałać piractwu - Nie wyjmiemy komuś pieniędzy z portfela, ale bez wyrzutów sumienia kupimy piracką płytę, choć przecież wiemy, że w ten sposób okradamy autora i wydawcę, a nabijamy kabzę piratowi.
- To nie jest podwójna moralność, tylko protest ubogiego społeczeństwa przeciwko nabijaniu sobie jego kosztem kabzy przez wytwórnie fonograficzne i firmy software'owe - ripostuje Marcin Mielnicki - Koszt wyprodukowania jednego muzycznego albumu CD wynosi około 3-4 zł (nośnik, kopiowanie, opakowanie, okładka), tymczasem nowości płytowe na naszym rynku kosztują od 40 do 60 zł. Nawet gdy doliczymy podatki, honoraria autorów, koszty dystrybutorów i zysk wytwórni, to płyta powinna kosztować maksymalnie 15 zł. Wtedy nie mielibyśmy problemów z piractwem, bo prawie każdego byłoby na to stać. A tymczasem mamy ceny płyt takie, jak w rozwiniętych krajach europejskich, gdzie średnia płaca jest co najmniej pięciokrotnie wyższa od naszej średniej. Zresztą widzę, że niektórzy artyści zaczynają podobnie myśleć i sprzedają swoje po kilka - kilkanaście złotych. Chętnych jest więcej, jest większa sprzedaż i większy zysk.

Z takim postawieniem sprawy nie zgadza się Marek Wieczny. - Program komputerowy czy płyta z muzyką to nie jest towar pierwszej potrzeby, bez którego nie można żyć. Obecne ceny są niższe niż w Europie i pewnie wzrosną po naszym wejściu do UE, bo inaczej będziemy mieli do czynienia z przewożeniem produkowanych u nas płyt na zachód. Rozwiązaniem może być maksymalne obniżenie podatku na tego rodzaju wydawnictwa, które powinny być traktowane jako dobro kulturowe.
- O braku moralności możemy raczej mówić w przypadku "wielkiej piątki" wytwórni płytowych, które zarabiają w Polsce krocie i chciałaby jeszcze więcej - denerwuje się Mielnicki - Podobnie jest z największymi firmami produkującymi programy komputerowe, zwłaszcza Microsoftem. A tak na dobrą sprawę to Bill Gates też jest piratem, bo ukradł pomysł Windows, dzięki czemu stał się najbogatszym człowiekiem na świecie. Ja uważam, że piraci z polskiego społeczeństwa zrobili społeczeństwo informacyjne. Gdyby nie dostęp tanich, pirackich do programów, to nie byłoby dzisiaj komputera w prawie każdym domu. Ja bym postawił nawet "pomnik nieznanego pirata" - uśmiecha się.

Rekiny i płotki

Organa ścigania i organizacje antypirackie doskonale zdają sobie sprawę z istnienia na rynku dwóch form piractwa: z jednej strony są to duże i profesjonalnie działające przestępcze organizacje, które produkują i handlują nielegalną muzyką, filmami i oprogramowaniem na olbrzymią skalę, z drugiej strony jest to "piractwo domowe", czyli kopiowanie na domowej nagrywarce płyty ulubionego wykonawcy lub ściągnięcie z Internetu i nagranie filmu.

- Wartość rynku pirackiego rynku w Polsce, w przypadku tylko piractwa fonograficznego, wynosi 28 milionów dolarów - podkreśla Marek Wieczny - Jest to olbrzymia kwota i chyba nic dziwnego, że gangi fonograficznych piratów nie rezygnują ze swojej działalności, natomiast my - wspólnie z policją i prokuraturą - nie mamy zamiaru rezygnować z ich ścigania. Zbyt wiele tracą na tym procederze artyści i wytwórnie.
- Te straty i liczby określające wielkość tzw. Pirackiego rynku są wzięte z sufitu - ripostuje Marcin Mielnicki - Opierają się na założeniu, że gdy ktoś kupił "pirata", to zamiast tego kupiłby legalną płytę. Nic bardziej błędnego - nie kupiłby, bo jest za droga. A jeżeli chodzi o ściganie piratów, to jest z tym dokładnie tak, jak z handlem narkotykami. Jakoś nie słyszałem, aby policja, ZPAV czy inne służby rozbiły jakiś gang piratów fonograficznych czy innych lub zlikwidowały nielegalną wytwórnię. Natomiast słyszy się ciągle o płotkach, u których znajduje się kilkaset płyt, albo o policyjnych akcjach, jak ostatnia na Śląsku, którymi nęka się dzieciaków ściągających pliki MP3 i filmy z osiedlowej sieci komputerowej. Grube ryby pirackiego biznesu mają się dobrze, bo w grę wchodzą zbyt duże pieniądze.

Ireneusz Kutrzuba
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Fri, April 19, 2024 18:38:14
IP          : 18.222.111.24
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html