To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
  Pegazem po Tarnowie   -   12/10/2005
Na początek trochę popolemizujemy z naszymi „fanami” lub sadząc po rodzaju żeńskim użytym w podpisach, „fankami”. Otóż pragniemy zapewnić niejaką „future”, że chociaż właśnie wkroczyliśmy w wiek „chrystusowy”, czyli odbyliśmy 33 internetowe galopady po kulturalnych szlakach Tarnowa /łącznie Pegaz liczy sobie grubo ponad dwie setki cotygodniowych wydań/, to jeszcze się nie starzejemy, ani nasze pióro nie błądzi po manowcach, co sugeruje nam wyżej wymieniona. To czysta futurologia – future. Takoż nie przyjmujemy do wiadomości zarzutów a raczej kleklania pewnej „klekle”, że Pegaz dołuje bo jest coraz mniej polemiczno – prowokacyjno – uszczypliwy. Widać tylko agresja i skandale są teraz w modzie, a nie poważna publicystyka, jaką bezczelnie próbujemy z Pegazem wsączać w internetowe, gorące głowy.

Ogloszenie

Ale nic to, jak mawiał Mały Rycerz. Róbmy swoje! Psy szczekają, więc karawana rusza w drogę, a my wraz z nią. Cały ubiegły tydzień zdominowała polityka i przed wyborcza gorączka. Na szczęście nie wszyscy i nie wszędzie dali się jej zainfekować. Takim chlubnym wyjątkiem było nasze galicyjskie miasteczko, które w tym szalonym czasie wzięła we władanie bogini komedii Talia. Wpadła ona z tygodniową wizytą do swej koleżanki Melpomeny, również bogini. A obie te nieziemskie istoty podejmował w gościnnych progach tarnowskiego teatru Stary Wiarus Ludwik Solski, a w jego imieniu honory domu pełnił Wojciech Markiewicz i jego trupa. Mowa o IX Festiwalu Komedii TALIA, który odbywał się tam w dniach od piątku 30 września aż do sobotnio-niedzielnej nocnej gali z 8 na 9 października. Ta ogólnopolska impreza ma już od dawna wyrobioną markę wśród ludzi teatru i widzów. Ostatnio doszło do tego, że komisja kwalifikacyjna miała kłopoty z „bogactwem inwentarza”, w końcu po długich deliberacjach, z pośród ponad 50 spektakli zgłoszonych z teatrów całej Polski wybrała konkursową piętnastkę.

Warto przypomnieć, że tarnowska TALIA to jedyny taki festiwal w Polsce, którego założeniem jest prezentowanie tego, co w polskich teatrach najbardziej bawiło i rozśmieszało widzów w minionym sezonie. Ale w Tarnowie nie jest tak łatwo zaistnieć i wypromować się. TALIA to nie jakiś tam lokalny przegląd ale konkurs, którego ranga i prestiż w środowisku rośnie z roku na rok. A rzecz całą wymyślił przed dziewięcioma laty znany krakowski „jajcarz” i humorysta ze sławnej Piwnicy pod Baranami, Andrzej Pacuła, niegdyś pracujący w tarnowskim magistracie. Szkoda, że nie zaproszono go na tegoroczną edycję festiwalu, może organizatorzy przypomną sobie o nim w przyszłym roku, kiedy będzie jubileusz 10 – lecia TALI. Jak konkurs to musi być i jury, któremu z reguły przewodniczy ktoś znany z teatru, filmu, bądź telewizji. Byli już m.in. Izabela Cywińska i Marcin Wolski. W tym roku za gwiazdę „robiła” Olga Lipińska, znana warszawska reżyserka i scenarzystka, publicystka i wykładowca akademicki, ale przede wszystkim twórczyni niezapomnianego telewizyjnego kabaretu. A wspierali ją Anna Retmaniak – krytyk teatralny i dziennikarka radiowa z Pr 2 PR, Anna Burzyńska – dramaturg, kierownik Katedry Filologii Polskiej UJ, Józef Opalski – dziennikarz i reżyser, krytyk i wykładowca krakowskiej PWST , a przede wszystkim wielki miłośnik opery, Paweł Głowacki - dziennikarz i felietonista teatralny z Krakowa.

Tegoroczne otwarcie i zamknięcie TALII było, moim zdaniem, nieco za bardzo bizantyjskie i błazeńskie zarazem. Ta cała koronacyjna gala była zwykłym teatralnym megalomaństwem.
Najpierw na scenie „zainstalowano” dyżurną młodą parę królewską, w osobach królowej Agnieszki Kawy, na co dzień zwykłej dyrektor magistrackiego wydziału kultury, oraz Andrzeja Jelenia, w cywilu wiceprezydenta miasta, który oprócz korony otrzymał jeszcze w epilogu lisi kołnierz.
Zdaniem wielu korona na głowie Kawy leżała równie gustownie, jak... lis na Jeleniu. Oprócz młodych królewiąt, na scenie był jeszcze obecny król ojciec miasta – prezydent Mieczysław Bień przyobleczon w paradny płaszcz królewski i obdarzon berłem przez... błazna, którym mianował się samozwańczo główny rozgrywający TALII, dyrektor teatru Wojciech Markiewicz. Jak na prawdziwy dwór królewski przystało był jeszcze Kopciuszek, którą to rolę z wdziękiem pełniła wicedyrektor teatru Grażyna Nowak Zaś rola kapeli dworskiej przypadła znanemu tarnowsko-cygańskiemu „Andrasz Trio”. Właściwy orszak dworzan płci obojga stanowiło szacowne Jury IX Festiwalu Komedii TALIA. Ale gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że na żadnej z dotychczasowych edycji tej imprezy nie zasiadało regularnie na każdym prawie spektaklu tylu znanych tarnowskich VIP-ów. Bywali i brylowali na teatralnych i wernisażowych salonach prezydenci i dyrektorzy, prezesi i przedsiębiorcy, osoby duchowne i damy...oraz prawdziwe tłumy zwykłych widzów /było ich łącznie około 5000/, dla których na długo przed TALIĄ zabrakło biletów. A kosztowały one po kilkadziesiąt złotych, nawet na tzw. „dostawki”, zaś karnet na „wszystko” , bagatela, 250 zł.

Na pierwszy ogień poszedł „Kandyd czyli optymizm” Woltair`a przywieziony przez Teatr Groteska z Krakowa w reżyserii Pawła Aignera. Przedstawienie mądre i niezwykle aktualne – jak określiła je jurorka red. A. Retmaniak. A przecież Wolter napisał je prawie 250 lat temu. Bardzo oszczędna, wręcz ascetyczna scenografia i kostiumy, niezwykle pomysłowa inscenizacja i zespołowa gra aktorów to niezaprzeczalne walory tego przedstawienia.
I jak się okazało był to strzał w przysłowiową dziesiątkę, albowiem ten właśnie spektakl zdobył nagrodę główną festiwalu: Grand Prix – statuetkę Talii /dzieło tarnowskiej artystki Ewy Flesza/ i 10.000 zł. Równie udanie zakończył swój występ Teatr na Woli z Warszawy, który drugiego dnia pokazał aktualnie największy swój przebój, czyli „Rodzinę Deptaków” wg. tekstów Andrzeja Waligórskiego, w reżyserii Jerzego Satanowskiego. Niezapomniany Andrzej Waligórski, niegdyś znakomity wrocławski satyryk, poeta, a przede wszystkim kabareciarz, mimo upływu lat ciągle bawi i śmieszy, zmusza do zadumy i refleksji. J. Satanowski wziął na warsztat najbardziej znane i lubiane teksty Waligórskiego i połączył opowieści o Deptaku /znakomita rola Wojciecha Wysockiego/ z bajkami babci Pimpusiowej /świetna Krystyna Tkacz/ w zgrabną całość, tworząc sympatyczny kramik z piosenkami, wierszami, bajeczkami i parodiami. Na żadnym z festiwalowych spektakli publiczność nie bawiła się tak doskonale, zmuszając wykonawców do wielokrotnych bisów. Nic tez dziwnego, że to właśnie „Rodzina Deptaków”, o których mawiał Waligórski, że „takich jak oni w każdym bloku mieszka ze dwustu, a każdy ma żonę, dzieci, telewizor i poglądy” , zdobyła bodajże najważniejszą z nagród TALII – nagrodę publiczności. Aliści tegoroczną TALIĘ bez wątpienia zdominowali krakowianie - aktorzy, reżyserzy i jurorzy...

Ponieważ szczegółowo relacjonowałem na portalu to, co działo się podczas tegorocznych teatralnych Dionizji u Solskiego, włącznie z publikacją werdyktu jury, nie będę się powtarzał, tym bardziej, że Pegaz niecierpliwie przebiera nogami. Skonstatuję tylko, że z tej krakowsko – warszawskiej konfrontacji, chociaż występowały jeszcze teatry z Wrocławia, Poznania, Zielonej Góry i Katowic, zwyciężył Kraków, zgarniając prawie całą pulę nagród. Za role męskie nagrody dostali M. Dziędziel i G. Mielczarek / „Życie w teatrze” , Teatr im. J. Słowackiego/, A. Fronczyk i J. Strama / „Mąż mojej żony”, Teatr Ludowy/, za reżyserię nagrodzono T. Obarę / „Mąż mojej żony”, Teatr Ludowy/ i R. Kmitę / „Aj waj !, czyli historie z cynamonem”/ , zaś za muzykę to tego spektaklu uhonorowano kompozytora B. Rawskiego.
Krakowski był też Salon Poezji/ jedna z 9 imprez towarzyszących TALII/ poświęcony w całości Sławomirowi Mrożkowi, który miał być gościem specjalnym ale z powodów zdrowotnych nie dojechał.

Za to dojechali z iście ułańska fantazją /ryk silników i głośników, pisk opon i dresiarskich panienek/ w sile ponad stu aut, posiadacze bmw, którzy nie bacząc na zabytkową substancję naszego Rynku i za nic mając poezję i Mrożka, zorganizowali tamże swój samochodowy zlot /!/. Na Ratuszu wzniosła poezja i tłum fanów Mrożka, a obok dresiarze w swoich wypicowanych maszynach. Na górze powaga i dostojeństwo, a na dole gwar i hałas niczym na giełdzie samochodowej. Szkoda, że państwo tego nie widzieli, jak pan prezydent i jego vice, tudzież magistraccy zawiadowcy kulturalni i teatralni organizatorzy, bezradnie biegali i dzwonili, psioczyli i złorzeczyli, chcąc ustalić winnych tego skandalu. „Istny Mrożek”, którego duch bez wątpienia nawiedził tego dnia Tarnów. A tak w ogóle to stary Mistrz Absurdu nie miał u nas, albo do nas szczęścia w tych dniach. Przygotowana obok Ratusza wystawa jego znanych rysunków satyrycznych, której wernisaż zaplanowano bezpośrednio po Salonie, nie została oficjalnie otwarta z powodu oblężenia tychże przez modne w pewnych kręgach b-emki oraz absencji artystów /krakowskich zresztą/, mających wystąpić z okolicznościowym happeningiem. Ciż sami aktorzy z Teatru Łaźnia Nowa z Krakowa zdecydowanie przekombinowali wystawiając tego samego dnia w dawnej harcówce w parku Strzeleckim spektakl „Lis Filozof”, jednoaktówkę S. Mrożka. I nie pomogła we właściwej percepcji „dzieła” nawet prawdziwa, myśliwska żubrówka serwowana widzom przed spektaklem przez gospodarza TALII.

Także największym przegranym Festiwalu Komedii był teatr z Krakowa. W zgodnej opinii to, co pokazał Narodowy Teatr Stary z Krakowa było jednym wielkim skandalem. W zapowiedziach anonsowano jedną z najlepszych komedii pióra hrabiego Aleksandra Fredry, a mianowicie „Wielkiego człowieka do małych interesów”. Dodatkową gwarancją poziomu artystycznego miała być marka Starego, jednej z najlepszych europejskich scen, ale jak się okazało ta gwarancja była mocno przeterminowana, a marka przereklamowana. Pseudo uwspółcześniony Fredro, zamknięty w obskurnym, ni to pokoju, ni to poczekalni, odarty z szat /czytaj: stylowych kostiumów/, pozbawiony właściwej mu frazy i rytmu, w amatorskim wykonaniu zawodowców, był prawdziwym horrorem dla garstki widzów, którzy zdecydowali się na wyprawę do MFK, gdzie na scenie pospołu usytuowano widownię i aktorów. Na szczęście ta teatralna hucpa była jedynym kontrowersyjnym spektaklem pokazywanym na tegorocznej TALII. Za to, niejako na osłodę były gwiazdy, te z telewizyjnych sitcomów /, i te prawdziwe teatralne. Były wernisaże i koncerty, warsztaty i spotkania, tudzież bankiety....
Całość wypadła nadspodziewanie dobrze, w powszechnej opinii była to jedna z najlepszych edycji Festiwalu Komedii w dotychczasowej historii tarnowskiej TALII.
Cóż, Francuz kocha wino, Anglik kocha golfa, a Tarnów się śmieje. Przynajmniej raz w roku podczas Festiwalu Komedii, jedynego takiego w Polszy. I niech tak zostanie.

Ryszard Zaprzałka
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Thu, March 28, 2024 11:10:01
IP          : 3.90.242.249
Browser     : claudebot
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html