To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
  Według Żaka : „Jaki znak Twój?”   -   30/10/2005
Wciąż czytam gazety. Jeszcze oglądam telewizję. I zaczynam się dzisiaj czuć, jak ten facet z dowcipu rysunkowego sprzed lat. Obrazek przedstawiał salę kinową podczas seansu, ale widzianą od strony ekranu. Wszystkie miejsca zajęte. Rząd za rzędem widzimy ludzi wpatrzonych w ekran, a na wszystkich twarzach smutek i przerażenie, groza i łzy. I tylko, gdzieś w środku, jeden facet, uśmiechnięty od ucha do ucha. Jest inny.

Ogloszenie
>

Po wszystkich możliwych wyborach, jakie tej jesieni przyszło nam podejmować, mam właśnie takie wrażenie. Wokoło rozdzieranie szat i medialne biadanie nad losem kraju, a ja jakoś nie mogą się z tym utożsamić. Nijak nie akceptuję tez o tragedii mojego kraju, którym teraz rządzić będą ci, którzy ukradli księżyc. Wokoło, zdawać by się mogło niegłupi ludzie, ale od lat pompowani medialną „michnikowszczyzną”, mówią ze zgrozą o tym, że „obudzili się w innym kraju, w kraju braci Kaczyńskich”. I tak to mówią, jakby już pakowali walizki; jakby dziwili się, że ich rozmówca już nie jest spakowany do wyjazdu z tej „strasznej Polski”. I ja ich nawet rozumiem, ale – jak to niegdyś mówiono – pojąć nie mogę.
Oczywiście, że nie jest tak, jak w przypomnianym dowcipie. Niejeden człowiek uśmiecha się na tej prawdziwej „sali kinowej”. Wyborców PiS-u, czy tych, którzy tylko tej opcji politycznej kibicują, jest w Polsce ładnych kilka milionów i pewnie niektórzy z nich nie tylko, że nie popadają w defetyzm, ale nawet mogą z satysfakcją „rechotać”. pewnie jest to, tak po ludzku, zupełnie normalne i uprawnione.
Po latach przegrywania nad Wisłą tego, co niegdyś dla nas było najważniejsze; po latach poniewierania honoru, lekceważenia Ojczyzny i naigrywania się z Boga, większość – nie wiem jakim cudem? - znów uwierzyła, że wybory mogą wygrać ludzie, dla których Polska znaczy więcej, niż Europa. Dla których własna historia jest powodem do dumy, a nie pretekstem do samobiczowania. Dla których to nie modny moralny relatywizm, a tradycyjne wartości katolickie są fundamentem - i uprawiania polityki i codziennego życia. Kiedy patrzę na mapę naszego kraju, na której zaznaczono, jak w poszczególnych województwach w wyborach prezydenckich głosowaliśmy, to widzę, że Donald Tusk wygrał przede wszystkim na terenach tzw. ziem odzyskanych, a Lech Kaczyński na terenach rdzennie polskich. Czy to oznacza, że Kaczyńskiego wybrali nacjonaliści? Czy to znaczy, że Kaczyńskiego wybrali tylko ludzie w „mocherowych beretach”. Ten wredny epitet, wymyślony na „różowych salonach” – żeby posłużyć się określeniem Waldemara Łysiaka z jego publicystycznej książki „Rzeczpospolita kłamców” - jest jednoznaczny. Wszyscy mamy uwierzyć, że ci „mocherowi”, to są ludzi głupi, najczęściej starzy i niewykształceni, mieszkający w małych miejscowościach i słuchający Radia Maryja. Okazuje się więc, że w Polsce nie jest wstydem czytać antykatolickie „Fakty i Mity”, lub mówić i myśleć Urbanem. Powodem do wstydu, do publicznego napiętnowania, ma być kontakt z radiem ojca Tadeusza Rydzyka. Powodem do poważnego zaniepokojenia tzw. autorytetów jest postać –uwaga (hi, hi), będę cytował Gazetę Wyborczą – „jednego z najbardziej ideologicznie zapalczywych posłów”, który właśnie został wybrany Marszałkiem Sejmu RP. Zapalczywymi ideologicznie natomiast nie są, ani pani Środa (była ministerka od równouprawnień), ani pani Jaruga-Nowacka, była wicepremierka, która m.in. firmowała nielegalną demonstrację homoseksualistów w Warszawie, ani poseł Gadzinowski, ze swoją jaskrawą negacją wszystkiego, co mu się kojarzy z Dekalogiem. Marszałek Marek Jurek ma sympatyzować z zarzuconym obecnie w Kościele trydenckim rytem Mszy św. (odprawianej po łacinie i gdzie kapłan zwrócony jest twarzą do Pana Boga). To, według publicystów Michnika, także powód, aby bać się o przyszłość kraju. A ja, kiedy słyszę, że ktoś jest „narodowcem”, że ma poglądy „monarchistyczne”, to jakoś tak od razu zaczynam czuć do niego sympatię.
Tutaj wstałem i poszedłem popatrzeć w lustro. Aha – tak więc wygląda „ciemnogród”. Sugeruję Państwu, abyście zrobili dokładnie to samo. Nic tak nie poprawia samopoczucia, jak osobista akceptacja samego siebie i... własnych poglądów.
Przed powstaniem II Rzeczypospolitej, w zaborze rosyjskim epitetem było określenie „polaczek”. Tak próbowano zohydzić zawsze kulturowo atrakcyjną polskość (pomimo wymazania naszego państwa z map Europy). Już od XIX wieku Niemcy rozpowszechniali kłamstwo o „polskiej gospodarce”, która miała być synonimem bałaganu i przysłowiowego „dziadostwa”. Trudno im było zaakceptować cywilizacyjny i gospodarczy boom Polski, szczególnie w latach 30-tych ubiegłego wieku (żeby tylko wspomnieć port w Gdyni czy Centralny Okręg Przemysłowy, z doskonale tarnowianom znaną zaporą wodna w Rożnowie i naszymi Zakładami Azotowymi w Mościcach). Co ciekawe, Polsce po 1989 roku, temu naszemu otrząsaniu się z komunizmu, także towarzyszą przyklejane do naszych pleców inwektywy. Tym razem wredne „polish jokes” mają swoich autorów i w Ameryce i w Europie (głównie we Francji i w Niemczech).
No dobrze, ktoś powie, ale Kaczyńscy i ich potencjalni sojusznicy w Sejmie, to przecież socjaliści. Co będzie z nasza gospodarką? Po pierwsze, nie wiem dlaczego uwierzyliśmy, że środowisko Tuska, to ludzie optujący za gospodarką rynkową. Niewiele na to wskazuje – to wynika z ich deklaracji przedwyborczych, ale i z praktyki (wielu z nich rządząc, już miało okazję pokazać, o co im chodzi). Po drugie, socjalizm PiS-u, jeżeli już, to na pewno nie śmierdzi komunizmem i postkomunizmem. Raczej socjalną myślą PPS-u Józefa Piłsudskiego. II RP, tak naprawdę – jak sądzę - właśnie tą doktryną się kierowała. I jak mawia pewna ważna księga – „po owocach ich poznacie”. Chciałbym tutaj odesłać Państwa do wydanego tuż przed wojną - w 1939 roku - „Tworzywa”, autorstwa słynnego Melchiora Wańkowicza. W podtytule autor napisał: „Książka o polskim pochodzie gospodarczym”. Pan Melchior w Posłowiu zamieścił istotną myśl, jak znalazł na dzisiaj: „Człowiek w Polsce przede wszystkim chce mieć swój osobisty, bezpośredni i sensowny udział w dziele publicznym. Spełnienie obowiązku wyborczego jest tutaj pożywką, lecz nie jest wystarczającym pokarmem. W wieku 19-tym mówiło się o prawach obywatelskich i o obowiązku pracy. W wieku 20-tym, który zbył strachów przed absolutyzmem, a nabył wielkiej troski o chleb powszedni, o zdrowie państwa, o bezpieczeństwo jego granic, należy sprawę odwrócić i mówić o obowiązkach obywatelskich i o prawie do pracy pożytecznej”.
Ciekawe, prawda? No i jak teraz będzie?

Tomasz A. Żak
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Tue, April 23, 2024 13:19:39
IP          : 3.145.60.166
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html