
Wreszcie nadeszła długo oczekiwana wiosna, a wraz z nią nastał czas wielkiego świętowania. Najpierw celebrowano topienie dziewczęcia Marzanną zwanego, które w tym roku na fali feministycznych i obyczajowych przemian, nierzadko zmieniało płeć na różnego autoramentu partyjne indywidua. I to na nich polityczno - wiosennie rozkojarzona wielkomiejska młodzież dokonywała egzekucji. Za to dziatwa przedszkolno – szkolna tradycyjnie żegnała zimę, witając wiosnę, topiąc kogo trzeba. I nie brała udziału w kolejnym święcie młodości, jakim był Dzień Wagarowicza, w tym roku wyjątkowo mało widoczny i spokojny. Czyżby ginęła tradycja, sięgająca pacholęcych lat Pegaza? Równie bez większego echa minął obchodzony w ubiegłym tygodniu Światowy Dzień Poezji. Widać materia zdominowała ducha i coraz mniej jest romantycznie, a coraz bardziej politycznie. I tak nadszedł dzień 27 marca. W tym dniu każdego roku słowo „teatr” prowadzi taneczny korowód innych słów, uroczyście wiodąc odświętnie przybrany wóz Tespisa, z którego boska Melpomena pozdrawia swoich wybranych, ogłaszając wszystkim Wielkie Dionizje.