To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
  Pegazem po Tarnowie   -   24/4/2006
Wiosna wkoło, lada chwila zakwitną bzy i wybuchnie maj, a wraz z nim tradycyjnie nastąpi wysyp różnego rodzaju imprez kulturalnych, w tym także plenerowych. Ale póki co, mimo, że to jeszcze kwiecień już pojawiają się pierwsze w tym względzie jaskółki. Tak było m.in. podczas obchodzonej w dużej mierze plenerowo 80. rocznicy śmierci Jana Szczepanika – polskiego Edisona, który przez całe lata pozostawał nieco w cieniu bieżącej historii, a teraz wreszcie doczekał się należnego mu uznania. Podobnie, jak związany nieco inaczej z Tarnowem, austriacki malarz Franz Hofer, którego pamięć przywracają właśnie nasi muzealnicy.

Ogloszenie
>

„Polski Edison” - Jan Szczepanik, nazywany również „galicyjskim geniuszem”, urodził się w Rudnikach koło Mościsk w 1872 roku. Wcześnie osieroconego wychowywała ciotka. Ukończył gimnazjum w Jaśle i seminarium nauczycielskie w Krakowie. Po ukończeniu, których przez czas jakiś pracował jako nauczyciel ludowy w Krośnie. Następnie przeniósł się do Tarnowa, gdzie ożenił się z córką znanego tarnowskiego lekarza Dzikowskiego, z która spłodził cztery córki. Przez wiele lat mieszkał w kamienicy przy ulicy Sowinskiego /przyjeżdżał tutaj także później z Wiednia/, vis a vis domu, w którym obecnie stacjonujemy z Pegazem. Na poddaszu tego budynku powstała znaczna cześć jego wynalazków, głownie z zakresu fotografii, filmu i telewizji. Łącznie Jan Szczepanik pozostawił po sobie ponad 50 wynalazków i kilkaset patentów. Wiele z nich stosowanych jest do dzisiaj. Najbardziej znane to tkanina kuloodporna, z której wykonana kamizelka uratowała życie hiszpańskiemu monarsze Alfonsowi XIII. Nasz krajan otrzymał za nią specjalny order od wdzięcznego króla. Ale to nie koniec spektakularnych sukcesów tarnowskiego wynalazcy. Cesarz Franciszek Józef zachwycony wynalezionym przez niego fotosculptorem, urządzeniem do kopiowania rzeźb, zwolnił go z obowiązku służby wojskowej, i dodatkowo obdarzył parą pistoletów. Jeszcze do niedawna potentat na rynku fotogtograficznym, znana niemiecka firma AGFA, produkowała wynaleziony przez Szczepanika film odwracalny Agfakolor. Świat zawdzięcza mu również telewizję. W Tarnowie wiodło mu się rożnie, szczególnie na początku, dopóki nie udało mu się zainteresować swoimi wynalazkami znanego galicyjskiego finansistę i filantropa Ludwika Kleinberga. Zmarł w Tarnowie 18 kwietnia 1926 roku i na wiele lat pamięć o tym wybitnym obywatelu naszego miasta przetrwała właściwie tylko w kręgach naukowych. Tarnowianie przypomnieli sobie o Janie Szczepaniku przed kilku laty, wówczas to imię genialnego wynalazcy nadano Zespołowi Szkół Odzieżowych mieszczących się przy ul. Brodzińskiego. Zaś cztery lata temu przed budynkiem szkoły, od strony ul. Mickiewicza odsłonięto jego popiersie. W tym roku mija dokładnie 80 lat od śmierci „Polskiego Edisona” i 80. rocznica istnienia szkoły noszącej jego imię. Te dubeltowe okoliczności sprawiły, ze rocznicowe obchody miały szczególnie uroczysty charakter. Na wysokości zadania stanęły władze miasta, które ogłosiły obecny rok 2006 rokiem Jana Szczepanika. Ubiegłotygodniowe obchody rozpoczęła msza święta odprawiona w tarnowskiej katedrze, później odsłonięto na starym cmentarzu przy grobie Jana Szczepanika jego kolejne popiersie, następnie w tarnowskim teatrze odbyła się rocznicowa gala Zespołu Szkol Ogólnokształcących i Technicznych, a po niej plenerowy happening na tarnowskim Rynku. Wśród tłumu ludzi w strojach z epoki, pojawił się m.in. sam „galicyjski geniusz” Jan Szczepanik wraz z małżonką. W postać tę wcielił się ponoć łudząco do niego podobny tarnowski rzeźbiarz Michał Poręba, autor obydwu pomników skromnego mieszkańca ulicy Sowinskiego. Jednak najważniejszym momentem tego paradokumentalnego widowiska był zainscenizowany zamach na króla Hiszpanii Alfonsa XIII, któremu życie uratowała kuloodporna kamizelka Jana Szczepanika.

Jak już działo się to podczas poprzednich tego typu historycznych happeningów rozdawano gratis, stylizowane na lata dwudzieste „Wiadomości tarnowskie”. Ta filantropijno – edukacyjna praktyka pozornie tylko darmowego uszczęśliwiania Tarnowian kolejnymi „inicjatywami kulturalnymi” w postaci rożnego rodzaju igrzysk połączonych z promocjami kolejnych organów prasowych, uświadamia nam, ze wybory tuż, tuż, a poprzedzająca je kampania już się na dobre rozkręca. Aż strach pomyśleć, co się będzie działo podczas Dni Tarnowa i później…

Zgoła odmienny charakter miał piątkowy wernisaż wystawy przygotowanej przez Muzeum Okręgowe, gdzie po raz pierwszy w Polsce pokazano prace wybitnego artysty austriackiego Franza Hofera. Ekspozycja, na która składa się kilkadziesiąt grafik wykonanych ołówkiem, piórkiem i węglem, nosi wymowny tytuł „Powrót” i powstała we współpracy z Neue Galerie Joanneum z Grazu i Austriackim Konsulatem Generalnym w Krakowie. Przedstawiciele tych zaprzyjaźnionych z naszym Muzeum instytucji wraz z wice prezydentem Tarnowa byli wśród wielu znamienitych gości tego wyjątkowego wieczoru. A jego wyjątkowość polegała na tym, ze to Polacy, a wśród nich krakowska dziennikarka Agnieszka Patridge i tarnowska kustosz Barbara Buldys, przywracają obecnie pamięć o tym prawie zupełnie zapomnianym, również w Austrii malarzu. Franz Hofer, rocznik 1885, był świetnie się zapowiadającym artystą tworzącym w klimacie ówczesnej mu secesji, w nawiązaniu do francusko – niemieckiego realnego impresjonizmu. Tworzył zaledwie osiem lat, ale jego niewątpliwy talent dostrzeżono i doceniono bardzo szybko. Już w 1914 roku otrzymał prestiżową Nagrodę Rzymu, ale zamiast skorzystać z przynależnego do niej artystycznego stypendium wolał podróżować po rosyjskiej wówczas Bukowinie. Ekskursje te przerwała I Wojna Światowa, w wyniku czego Hofer trafił do 14 górno – austriackiego Regimentu Piechoty. Działania wojenne rzuciły go w okolice Tarnowa, gdzie podczas tzw. operacji gorlickiej zginął w maju 1915, mając niespełna 30 lat. Pochowano go na cmentarzu w Lichwinie, niedaleko Tuchowa. I teraz po latach wraca do nas w zdumiewających swoim perfekcjonizmem akwafortach i rysunkach, przedstawiających głownie czarno białe portrety i pejzaże, sceny rodzajowe i religijne. Na tarnowskiej wystawie wyeksponowano 60 prac artysty, pochodzących głownie ze zbiorów Neue Galerie z Grazu. To trzecie tego typu przedsięwzięcie organizowane przez tarnowskie Muzeum Okręgowe w ramach austriackiego Forum Kultury.„Powrót” jest nie tylko zwykłym powrotem dzieł Franza Hofera do muzeów i galerii. Jego osobiste i artystyczne losy są wcale nie odosobnionym przykładem zmarnowania wielkiego talentu przez wojenną hekatombę. Ale na szczęście nie „wszystek” umarł. Jego dzieło przetrwało. I po premierze w Tarnowie będzie prezentowane w konsulacie austriackim w Krakowie, Uniwersytecie Wrocławskim, Teatrze Śląskim w Katowicach, i dalej…
Ryszard Zaprzałka
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Fri, April 19, 2024 09:39:46
IP          : 3.137.172.68
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html