To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: TEMI
  
   Zupa z gwoździa czyli rzecz o tarnowskiej kulturze   -   11/2/2004
Żywy (szczególnie w momencie decydowania się losów budżetu miasta) a coraz bardziej bolesny problem finansowania kultury w Tarnowie podjęli w ostatnim numerze tygodnika szefowie redakcji "TEMI": Tomasz A.Żak, Ireneusz Kutrzuba i Piotr Filip. Ten ostatni swoją wypowiedź opatrzył wiele mówiącym tytułem: "Zupa z gwoździa" ...

Ogloszenie
>

Przed pięcioma laty nakłady na kulturę stanowiły ponad 2,5 procent budżetu miasta Tarnowa. Dwa lata później spadły poniżej poziomu 2 procent, plan na rok bieżący przewiduje poziom 1,62%. W 1999 roku na kulturę wydano 5,3 miliona złotych, w tym roku kwota ta będzie o ponad milion mniejsza. Z wnioskiem o jej powiększenie nie wystąpiła nawet komisja kultury rady miejskiej.

Które koło u wozu?

Teoretycznie wszystko jest na pozór w porządku. W rozmowach i debatach na temat kultury dużo mówi się choćby o tym, że społeczeństwo, które ponosi ogromne wydatki na walkę ze skutkami patologii, przemocy czy przestępczości może sporo zaoszczędzić inwestując w rozwój kultury, że pieniądze przeznaczane na kulturę nie są pieniędzmi straconymi, ale właśnie inwestycją w rozwój społeczny, mimo, że efekt tych inwestycji nie jest widoczny od razu, bądź nawet nie jest wymierzalny. Praktycznie jednak, zwłaszcza przy podejmowaniu decyzji finansowych, kultura traktowana jest jak nawet już nie piąte, ale szóste koło u wozu i wciąż jeszcze wiele osób uważa ją za jakąś dziwną enklawę, w której obowiązuje inna, tajemnicza ekonomia, a może zasady ekonomii nie obowiązują wcale, zastąpione mitem wyobraźni i kreatywności. Prawda tymczasem jest banalnie smutna i aż żal, że trzeba ją po raz kolejny powtórzyć: nie ma innej ekonomii w kulturze, kreatywność ma swoje granice, działa tu ten sam mechanizm, który nie pozwala samą kreatywnością zbudować osiedla mieszkaniowego czy zakładu pracy. Dlatego właśnie tak ważne jest, by nie szukać oszczędności tam gdzie ich praktycznie nie ma oraz by słuszne deklaracje nie rozmijały się z praktyką, w której pieniędzy jest coraz mniej, a efekt "krótkiej kołdry" przynosi dodatkowe straty, bo Tarnów jest za małym ośrodkiem, w sensie możliwości finansowych i organizacyjnych, by ludzie kultury w najgorszym znaczeniu konkurowali lub wręcz wzajemnie zwalczali swoje projekty.

Trudna rola mecenasa

Po części w wyniku ustawowych zapisów, po części zaś zapewne ze społecznej potrzeby samorządy w naszym kraju stały się mecenasami kultury. Historia uczy, że najważniejszą rolą każdego mecenasa i początkiem każdego przedsięwzięcia było jasne określenie własnych oczekiwań. Nic się w tej kwestii również dziś nie zmieniło. Miasto musi określić swoje cele i oczekiwania, dyrektorzy instytucji muszą wiedzieć, co będą robić i planować nie tylko z czasowym wyprzedzeniem, ale i poczuciem stabilności. W swoim czasie sporo mówiono o zatrudnianiu dyrektorów instytucji kultury na zasadach kilkuletnich kontraktów. Ale o jakich warunkach kontraktu można rozmawiać z dyrektorem, który nie wie ile pieniędzy otrzyma za dwa miesiące?

Nie są to sprawy nowe, przed kilku już laty proponowano na przykład, by budżet instytucji kultury konstruować z kilku części. Jedna z nich określałaby koszty utrzymania obiektów, niezbędnych remontów czy zakupów, druga koszty utrzymania pracowników, trzecia wreszcie wydatki na działalność statutową rozpisane na poszczególne imprezy czy przedsięwzięcia. Przy takim trybie finansowania skreślenie z projektu budżetu określonej kwoty byłoby równoznaczne z rezygnacją z konkretnej imprezy czy inwestycji. W przypadku zaś organizacji pozarządowych postulowano selekcje projektów i dofinansowanie niewielkiej ich liczby, ale znaczącymi pieniędzmi. Nie wiem, czy te rozwiązania były dobre, czy może średnie albo złe. Nie wiem jednak również o innych pomysłach, które w miarę jasno określałyby oczekiwania samorządu i wiązały wysokość dotacji z efektem, który ma przynieść, wiem natomiast o niebezpieczeństwie fikcji finansowej uprawianej zarówno przez tych, którzy układają plany wydatków ze świadomością, że zostaną one zredukowane, jak i przez tych, którzy je weryfikują, przyjmując to samo założenie.

Nie miejmy złudzeń

Uprzedzając ewentualne wątpliwości - zdaję sobie sprawę z pokomplikowania a zarazem oporu "materii". Wiem, że kultura czy sport nie są receptą na wszystkie problemy społeczne, gdyby tak było świat już dawno składałby się w połowie z wielkich artystów a w połowie z mistrzów sportu. Wiem także, że każde pieniądze można bezsensownie wydać, dlatego właśnie postulatowi zwiększenia nakładów towarzyszyć musi jasny i obiektywny system oceny projektów tak kulturalnych, jak i edukacyjnych. Nie mogę i nie chcę w tym miejscu wdawać się w rozważania o wszystkich meandrach finansowania kultury z publicznych pieniędzy. Obowiązujący system dotowania jest faktem, nie myśmy go stworzyli, nie my także jesteśmy władni go zlikwidować. Rozumiem, że pieniędzy należy szukać poza budżetem miasta, ale trzeba także rozumieć, że z partnerami finansowymi nie można rozmawiać językiem bohaterów "Ziemi obiecanej" - "Ja nie mam nic..." Wręcz odwrotnie - im więcej chce się uzyskać, tym więcej trzeba posiadać.

Zabieram publicznie głos jedynie dlatego, że szczerze wierzę, iż w przypadku Tarnowa potraktowanie kultury jako priorytetu jest szansą dla miasta i może mieć wyłącznie korzystny wpływ na budowanie jego wizerunku.

Trzeba mieć również świadomość, że brak pieniędzy na realizację tych planów i następne cięcia finansowe skutkować będą procesem odwrotnym. Kolejne imprezy będą znikać z mapy kulturalnej Tarnowa, upadając lub przenosząc się do innych ośrodków. To czym dzisiaj jeszcze możemy i chcemy się chwalić stanie się historią.

Nie należy mieć żadnych złudzeń, mylą się szczególnie ci, którzy uważają, że na kulturę przyjdzie czas, gdy już będziemy syci i bogaci. Reaktywowanie w przyszłości tego co zostanie zlikwidowane będzie niemożliwe.

Piotr Filip

Po inne opinie (w tej sprawie) redaktorów tygodnika odsyłamy do najnowszego numeru gazety.

fot. Andrzej Szulczyński
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Tue, December 10, 2024 04:33:46
IP          : 18.97.9.169
Browser     : CCBot/2.0 (https://commoncrawl.org/faq/)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html