To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
   HEY Muchy Totentanz   -   01/7/2007
Tarnów ostatnio ma szczęście do wydarzeń muzycznych. Najpierw Waglewski z Pospieszalskim, którzy dali niesamowitego, jazzrockowego ognia na zakończenie Tarnowskiej Nagrody Filmowej, a teraz wielki HEY, ale nie tylko, bo i support okazał się nie byle jaki. Wreszcie zajeżysta impra mogła mieć miejsce w nieco zapomnianym, tudzież zaniedbanym Amfiteatrze Letnim. Do tej pory bywało tak, że na takie granie trzeba było jeździć najbliżej do Krakowa.

Ogloszenie
>

Totentanz. Niezwykle rzadko się zdarza, aby support zabrzmiał jak wielka gwiazda. Tak było zresztą w przypadku obu zespołów. Chłopaki grzali w pełnym słońcu i choć taka pora nie sprzyja tego rodzaju popisom obronili się. Nawet więcej, bo gdyby Totentanz nie zgasł (programowo) tak szybko, ludzie poszliby w tany. Wszyscy tupali i huśtali się w rytm czadowych kawałków. Totentanz zasługują na sławę bardziej niż ¾ znanych polskich zespolików, sztucznie lansowanych przez macherów od medialnych sterów. Zachrypnięty, mocny, bo metalowej proweniencji, wokal Rafała Huszno to wielki atut, a jeśli dołożyć do pieca kapitalne melodie i świetny warsztat, to mamy band gotowy zaczadzić na nie jednym rockowisku. Ale czy ich wreszcie ktoś odkryje? Może chłopaki powinni się jednak przerzucić na popularny hip-hop albo na estradowy, czarny soul?

Muchy. Zanim w amfiteatrze zlecą się komary pojawiły się Muchy, które rozbujaną totentańcem publikę wprowadziły w trans. Subkulturalna młodzież rzuciła się w wir trajektorii alternatywnie rozkołysanych melodii i brykała pod zachodzącym słoneczkiem. Muchy bzyczą coś w rodzaju rock’n roll’owej psychodelii. I choć wokalista barwą i manierą przypomina Muńka Staszczyka i Lecha Janerkę jednocześnie, absolutnie nie jest to minusem. Niedaleko im też do zakręconych klimatów The Walkman. Niby nic nowego, a jednak powiało kompilacyjną świeżością. Historia w sumie podobna do niechcianych przez media Totentanz. Po Internecie niby już fruwają, ale nie tylko o to chodzi w show biznesie.

HEY
Zastanawiałem się co pokażą po tak udanym supporcie gwiazdorzy i przyznam, miałem pewne obawy. Zapadł mrok. Poszedł dym, który kolorowymi smugami wił się już do końca. Pojawił się HEY. Rozpoczęli oszczędnie, powoli. Grać zaczęły wszystkie elementy składające się na widowisko rockowe. Do pierwszych dźwięków zatańczyły światła. Zrobiło się majestatycznie. Pierzchły wątpliwości, pojawiły się ciary. Większość wstała i podeszła pod scenę. Czuło się wielką chwilę. Nikt już nie usiedział. Przywalili. Kasia Nosowska wychynęła zza węgła, przyodziana z fantazyjną przekorą w futro. Nastąpił krótki antrakt ciszy, w którym z jej ust padło skromne, długo oczekiwane „Cześć jesteśmy HEY”. Polecieli równo (półtorej godziny) i przeplatając ostrawkę ze słodyczką zagrali znane piosenki w odświeżonych aranżacjach. Naprzemiennie siarczysto-filuterny wokal Nosowskiej przebijał się przez gęstwinę mocnego brzmienia. Przyłoili kawałkami „Najważniejsze”, „Wczesna jesień” a rewelacyjnymi „[Sic!]”i „Cisza ja i czas” rozhulali całą młodzież, która ekwilibrystycznie podskakiwała na ławkach. Nie zabrakło momentów urzekających przejmującymi dźwiękami: „Z rejestru strasznych snów”, „Sio”, czy „List”. Letni klimat zakrólował w reagge’ującym „Niekoniecznie o mężczyźnie” i ”To co czujesz”. Nasza polska Bjork wielokrotnie czarowała swoim magicznym głosem („Muka”, „Ho”, „Ze”, „Cudzoziemka w kraju kobiet”) Totalnym hitem okazały się kowerowe „Telefony” Republiki! Zakończyli kosmicznym sprzęgleniem gitar, czym na długo pozostaną w mojej pamięci, by na bis („Zazdrość” i Teksański”) dostarczyć fanom uniesień wyjątkowych, porównywalnych do tych wydarzeń zbiorowych, podczas których żarzą się zapalniczki symbolizujące międzyludzką więź i solidarność. Zabrakło tylko najsłynniejszego numeru „Moja i twoja nadzieja”, pewnie z powodu wyeksploatowania (15 lat!). Wyśmienite nagłośnienie odsłoniło wielkie możliwości techniczne zespołu. Z dziką wręcz rozkoszą nadstawiałem uszu, wsłuchując się w fakturę nowoczesnego brzmienia, soczystego, odrobinę pokomplikowanego, ale jednak w każdym calu zdyscyplinowanego, co jest oznaką wielkich. HEY zaprezentował przede wszystkim swe profesjonalnie podejście do tego co robią, a potrafią naprawdę dużo – przekonać do nie zawsze łatwych utworów porywając tłumy i osiągając tym samym spełnienie ambicji twórczych. A szczerość przekazu w przypadku muzyki rockowej to, jak wiadomo, sprawa niekwestionowana, święta. Osiągnęli trudno dostępne wyżyny, gdzie prawdziwa sztuka spotyka się z odbiorem masowym. Koncert zakończył zimny sampler powtarzający ciepłe słowa Kasi na pożegnanie: dziękujemy - wszystkiego dobrego - pa - dziękujemy - wszystkiego dobrego - pa - dziękujemy - wszystkiego dobrego - pa - dziękujemy - wszystkiego dobrego - pa - dziękujemy - wszystkiego dobrego - pa - dziękujemy - wszystkiego dobrego - pa…

29.07.2007. Amfiteatr Letni Tarnów
Mini maraton rockowy (18.00 – 22.30 z małymi przerwami)


Krzysztof Ziewacz
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Fri, April 26, 2024 23:09:20
IP          : 3.133.160.156
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html