To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
  
   Jezioro szczęścia... Po śmierci Barbary Salawy   -   05/9/2007
Ostatnie dni sierpnia 2007, w powietrzu czuć już wyraźnie zapowiedź zbliżającej się jesieni… Nareszcie kończą się duszne dni bez chwili wytchnienia, bez deszczu, albo ten zdezorientowany upał, który jakby wstydził się swoich głupich 30 stopni Celsjusza.

Ogloszenie

Coraz wyraźniej daje o sobie znać nostalgia, którą wyganiamy z wiosną, opalamy latem i przygarniamy znowu w czwartym kwartale. Na jesień. Ale tegoroczny, nostalgiczny finał lata będzie się dla mnie rymował z finałem jednego życia. Bardzo ważnego życia – życia bardzo ważnej osoby. Na początku lipca odeszła pani Barbara Salawa, wieloletnia polonistka pierwszego liceum w Tarnowie.

***

Intensywne, zapracowane życie nie pozwala zbyt długo przyglądać się klepsydrom. Kokietować kir i czerń. O śmierci pani profesor dowiedziałem się przypadkiem, dopiero wczoraj. Dlaczego tak późno? Poniewczasie? – Zresztą pewnie i tak nie mógłbym przyjechać. Zawodowy szlak, w moim przypadku, coraz silniej zmienia perspektywę. Coraz mniej jest w nim Tarnowa, mniej osób i spraw, które tak długo wiązały mnie z miastem. Wakacyjny korowód znowu gnał mnie zatem z miejsca na miejsce, z jednego festiwalu na drugi. Z wypracowanej wakacyjnej sielanki w codzienny młynek zobowiązań i terminów, które przecież także bardzo lubię, do których się przyzwyczaiłem. Ale nie było mnie w Tarnowie kiedy umierała pani profesor, nie było mnie na jej pogrzebie. Przepraszam.

Nawet to jej kiwanie głową, nawet jej wiecznie przymrużone oczy, albo sposób w jaki mówiła – z przesadą i afektacją; to wszystko było-jest egzemplifikacją dobroci pani profesor. Kiedy dostałem się do wymarzonego I LO w Tarnowie, coś się we mnie definitywnie przełamywało. Bo podstawowa szkoła wyposażyła mnie głównie w lęk. Rugowany z latami, niemal w końcu wyeliminowany, ale nicujący się z atawizmem, którego nie uda się już nigdy całkowicie wyplenić. Tymczasem I LO było wolnością. Determinującą przyszłość próbą sił. Że uda mi się zachować trudną indywidualność, ocalić wrażliwość. Rzeczywiście się udało: głównie dzięki wspaniałym osobom, które kibicowały moim szalonym niekiedy pomysłom, towarzyszyły marzeniom. Rodzicom, przyjaciołom z klasy. Dzięki grupie wyjątkowych nauczycieli. Wśród nich była także pani profesor. Pani Barbara Salawa.

Nigdy nie była moją polonistką. Nie miałem z nią zajęć, ani nawet zastępstw. Nie siedziałem w klasie jej polonistycznych predylekcji, pasji i zainteresowań. A jednak wystarczyła tylko godzina, w pierwszej klasie średniej szkoły, kiedy zagubiony i onieśmielony wędrowałem długim korytarzem na halę gimnastyczną, abym w nieznanej mi polonistce odnalazł bratnią duszę. Żeby nieznana polonistka odnalazła we mnie coś, co jest często ulotne, nie sposób tego dookreślić ani interpretować. Błysk? Strach? Niedopasowanie?

***

Barbara Salawa była utalentowana. Posiadała dar rzadki i cenny: Potrafiła w uczniu, w bardzo młodym człowieku, rozpoczynającym dopiero swoją przygodę z dorosłym życiem, odkryć wrażliwość, czyli tę trudno uchwytną osobowościową szczelinę, dzięki której czasami szybujemy bardzo wysoko, ale częściej – niestety – dryfujemy po powierzchni. Zawstydzeni, nieśmiali, a potem sfrustrowani.

Profesor Salawa, dostrzegając w wybranym uczniu tę wrażliwość, na stałe już rozpinała nad nim parasol ochronny. Oczywiście nie byłem żadnym wyjątkiem. W co drugiej klasie, w każdym roczniku, profesor Salawa wynajdywała liczne dziewczyny i chłopców. To były jej dziewczyny i jej chłopcy. Była z nas dumna. A także: bezinteresowna, lojalna, dobra. Kochała kino - była na wszystkich tarnowskich premierach, na każdym festiwalu - bo pewnie kochała swoje marzenie o lepszym świecie, celuloidowej idylli, w której nikt by nie ranił. W kinie można zamknąć oczy, nie widzieć i nie pamiętać. Żyć innym życiem. Raz lepszym, raz gorszym.

Pani Salawa najpierw wyłowiła mnie z tłumu, potem jeździła na konkurs Wiedzy o Filmie do Gdańska, festiwal do Gdyni, do Krakowa. W Łagowie, skąd napisałem jedną z pierwszych w życiu festiwalowych relacji dziennikarskich do „Temi”, chodziliśmy na wspólne, długie spacery. Nigdy ich nie zapomnę. Łagowskie lipcowe jezioro odbijało moje pierwsze, młodzieńcze wzruszenia. Tę piękną naiwność, którą ma się tylko jeden raz w życiu. Chwilo potrwaj jeszcze trochę, byłaś naprawdę piękna. Jednak uleciała… Coraz mniej było czasu, coraz więcej ambicji i marzeń. A potem, po maturze, dziecinna kotara została zaciągnięta już na stałe. Jeszcze było kilka wspólnych spotkań – w jury Tarnowskiej Nagrody Filmowej, na premierach w teatrze. Ale coraz rzadziej, tylko przypadkowo. Tak jest jednak zawsze: najpierw idziemy razem, potem biegniemy, wadzimy się z życiem już nie w szeregu, już na własną rękę. Ale przecież każde wspomnienie o pani profesor było dla mnie radosne, uśmiechnięte i pogodne. Miało kolor błękitu łagowskiego jeziora, było licealną feerią i spełnionym latem. Było szczęściem.

***

Wiedziałem, że jest chora. Coraz poważniej, od lat. Tarnów jest w końcu małym miastem. Słyszałem, że walczy, jest odważna i, jak zawsze, uśmiechnięta. Zadzwoniłem do Pani profesor na któreś święta, z życzeniami. „Łukasz, to ty”. Bałem się zapytać: „co u pani, co u pani profesor?”, sama zaczęła: „A widzisz, ja jestem przed kolejną chemią, prawie już nie chodzę…” „Pani profesor, naprawdę wiele Pani zawdzięczam, była Pani jedną z niewielu osób, które zawsze mi kibicowały, zawsze we mnie wierzyły. Pamiętam o tym nieustannie, dziękuję.” Złamany głos tamuje łzy: „Łukaszu, jutro pojadę na chemię szczęśliwsza. Dziękuję”.
To ja, ja – dziękuję. Mam nadzieję, że widzi pani teraz znowu tamto lipcowe jezioro w Łagowie. I że jest piękne. Piękniejsze od filmu.

uczeń z I a
Łukasz Maciejewski
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Fri, April 19, 2024 06:10:40
IP          : 3.19.31.73
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html