To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
  Przedwyborczy przekładaniec (2) - PO    -   28/9/2007
Kontynuujemy swój subiektywny, jak najbardziej stronniczy, przegląd sił na tarnowskiej (i nie tylko) scenie politycznej przed październikowymi, przedterminowymi wyborami. Pora na recenzję głównej rywalki rządzącego ugrupowania - Platformy Obywatelskiej.

Posłuchaj, co o szansach listy PO, pomysłach na kampanię, o własnych aspiracjach sejmowych i programie mówią kolejno poseł Urszula Augustyn, radny Grzegorz Światłowski i wicemarszałek Roman Ciepiela :

Ogloszenie
>

Jak powiedział przedstawiciel tego ugrupowania - poseł Bogdan Zdrojewski w PO znajdują się ludzie z poglądami od prawa do lewa. Kurs samej Platformy zależy więc od tego, kto aktualnie znajduje się u jej steru i rzeczywiście raz mamy do czynienia z wychyleniem się w prawo a raz w lewo. Platforma musi jednak uważać, bo zbyt duże huśtanie może spowodować nabranie wody i zatopienie Platformy.
Ludzi nieco orientujących się w doktrynach politycznych może dziwić nazywanie Platformy Obywatelskiej partią konserwatywno-liberalną, gdyż jest to oczywiście jakimś kosmicznym nieporozumieniem. Owszem, są w jej szeregach ludzie, których można uznać i za konserwatystów i za liberałów albo nawet za konserwatywnych liberałów, ale jako taka Platforma jest zlepkiem raczej przypadkowych osób, które uciekały ongiś z AWS, UW i innych ugrupowań. Jak na partię "ludzi rozsądnych", PO zachowywało się jednak dość nietypowo, tworząc jako tako spójny program partii w nieodległej przecież przeszłości - a więc fajnie jest! Dwa lata temu okazało się nagle, że partia, która chciała przecież rządzić nie miała jednak solidnie przygotowanego programu, rzucając jedynie hasła wyborcze.
Szanse wyborcze PO na zwycięstwo były - jeszcze niedawno - największe, co bardzo przypomina sytuację sprzed dwóch lat. Pamiętamy dobrze przymiarki premiera z Krakowa i prezydenta z Gdańska do skoku na najwyższe stołki w państwie i co z tego wszystkiego wyszło. PO, i to nie tylko dlatego, że większości rankingów prowadzi teraz PIS, zapewne nie popełni błędu z ostatnich wyborów, kiedy to zawierzyła sondażom - tym razem dadzą z siebie wszystko albo i więcej, bo cierpliwość działaczy ma swoje granice, zaś druga porażka mogłaby się skończyć potężnym trzęsieniem ziemi i demolką, po której kierownictwo Platformy musiałoby montować następny wynalazek do utrzymania się na politycznej scenie.
Ale chęci i entuzjazm - jedno, a realia polityczne i pomysł na skuteczną kampanię - drugie. PO dała się w początkach tej krótkiej kampanii ustawić w miejscu, w którym - śmiemy twierdzić - żadna realna i silna opozycja na świecie nie dałaby się ustawić. To może świadczyć o tym, że PO - najgłośniej przecież od dwóch lat krzycząca, że jest gotowa na nowe wybory - blefowała. Wybory odbywają się w terminie i na warunkach, które określił Jarosław Kaczyński. Platforma musiała przyjąć u zarania kampanii formułę odpierania ataków PiS, mimo, że to ona powinna atakować. Nagromadzenie rządowych błędów, wpadek, zgrzytów, skandali, pospolitych głupot i najzwyklejszych absurdów tak eksploatowanych przez media w końcówce funkcjonowania niedawnej rządowej koalicji, zdawało się dawać opozycji niewyczerpywalną amunicję wyborczą. Teraz, zaledwie po kilku tygodniach, jeśli nawet ktoś tymi nabojami strzela, to okazują się one ślepe.
Co szczególnie groźne dla wyborczego wyniku PO - poetyka spotów reklamowych tej partii świadczy o tym, że spece PO od marketingu politycznego nie bardzo rozumieją, jakich argumentów oczekuje POPiSowy elektorat, czyli ta, malejąca pewnie z dnia na dzień, grupa ludzi niezdecydowanych, którym (jeszcze) obojętne czy zagłosują na Partię Kaczyńskiego, czy Tuska. To przecież ta część elektoratu rozstrzygnie o losie wyborów i ... dalszym losie Platformy. Jeśli Platformie nie uda się w ostatnich tygodniach kampanii wyprowadzić skutecznego ciosu, zaskakującego przeciwnika, to przegra z PiSem.
W to, co może się zdarzyć po wyborach na razie nie wnikajmy, bo mimo wszystko - może trochę naiwnie - wierzymy, że Tusk przede wszystkim chce wygrać z Kaczyńskim a scenariusz wspólnych z LIDem rządów (możliwych przecież nawet w przypadku przegranej PO) jest ostatnim z rozważanych przez niego scenariuszy. Stracony czas i brak pomysłu na kampanię będzie jednak Platformie ciężko "nadgonić".

W tarnowskim okręgu wyborczym Platforma Obywatelska przedstawiła silniejszą listę niż w roku 2005. Liderem, i to chyba jeszcze mocniejszym, niż na bilboardach sprzed dwóch lat, pozostał Aleksander Grad, najaktywniejszy i najpopularniejszy bez dwóch zdań tarnowski poseł przerwanej kadencji, m.in. przewodniczący sejmowej komisji skarbu i "delegat" PO do składu komisji "bankowej" a także rzecznik rolnictwa w Gabinecie Cieni PO. Bardzo wyrazisty polityk o nieco jednak rozmazanych, nie do końca konsekwentnych poglądach (głównie gospodarczych), swobodnie wypowiadający zdania, które rozpoczyna od liberalnej retoryki, by puentować je na etatystycznej w gruncie rzeczy logice, w stylu jakiego nie powstydziłaby się Samoobrona, a już na pewno nie poseł Woda z PSL, skądinąd - od lat ulubiony "antagonista" ostatniego wojewody tarnowskiego.
Żywiołem lidera tarnowskiej Platformy jest jednak polityka, gra polityczna jako taka i nie da się ukryć, że na lokalnej scenie jest tu dziś graczem bez większej konkurencji. Czego dowodem - lista wyborcza w okręgu. Jej czołówka, identyczna jak 3 lata temu, to obecna posłanka (jedna z najbardziej wygadanych, bo wyrosła z nauczycielskiego i dziennikarskiego trajkotu) Urszula Augustyn, szefowa lokalnych struktur PO w Tarnowie (nr 2 na liście) oraz Bolesław Łączyński - wieloletni wójt Szczucina, działacz samorządowy i przedsiębiorca z Powiśla Dąbrowskiego (nr 3). Oboje są bliskimi współpracownikami A.Grada. Cała trójka wraz z obecnym wicemarszałkiem województwa, byłym prezydentem Tarnowa i wyjątkowo kompetentnym samorządowcem - Romanem Ciepielą (poz.18), zamykającym, czy - jak mówi poseł Grad - "popychającym" listę PO w regionie, mają największe szanse na mandaty. W obecnej chwili raczej nie do pomyślenia jest jednak sytuacja, w której zdobędą je oni wszyscy.
Środek listy PO wypełniają co prawda osoby znane i popularne w społecznościach lokalnych, z których się wywodzą, niemniej trudno się spodziewać, aby skutecznie włączyły się do walki o mandaty poselskie. Mamy zatem na liście PO burmistrza Brzeska Jana Musiała, wieloletniego burmistrza Wieliczki Józefa Dudę, wielu innych samorządowców, w tym Adama Kociołka, Andrzeja Kitę z Powiśla, Grzegorza Światłowskiego z Tarnowa i Wacława Sychtę z powiatu tarnowskiego. Na liście pojawił się też radny miejski Tarnowa, żużlowiec Robert Wardzała i kilku przedsiębiorców, m.in. Katarzyna Pacewicz-Pyrek z Brzeska. Najbardziej jednak może zagrozić czterem wymienionym na początku osobom - tylko trochę niespodziewany, ostatni transfer do PO - Paweł Augustyn (poz. 9 na liście), prezes Małopolskiej Izby Rolniczej. Nazywany przez wiele osób "małym Lepperem" lokalny polityk (nota bene rok temu w czasie wyborów samorządowych startujący z list Samoobrony) może napędzić Platformie sporo głosów na podtarnowskiej wsi. Czy tyle, żeby realnie zagrozić któremuś z innych pretendentów (bo nie posłowi) - niespokrewnionej z nim posłance, B.Łączyńskiemu i R.Ciepieli ?

Realnie PO może w naszym regionie liczyć na powtórzenie wyniku sprzed dwóch lat, przy czym niewiadomą jest kto oprócz posła Grada drugi mandat uzyska. Przy wyjątkowo sprzyjającej sytuacji, którą może stworzyć wypadkowa w sumie dość silnej i reprezentatywnej dla całego regionu listy i pomysł na skuteczną kampanię w skali kraju, Platforma może otrzymać bonus w postaci trzeciego mandatu w okręgu nr 15.

Kłopot może mieć PO ze zdobyciem choćby jednego mandatu senatorskiego w tarnowskim okręgu wyborczym.
Urszula Gacek, przez ostatnie dwa lata zasiadania w Senacie, wyrobiła sobie co prawda swoistą senatorską markę, poparła tę markę dużą pracowitością i kompetencjami, ale nie jesteśmy przekonani, czy o tej "marce" wiedzą wyborcy. Byłoby szkoda pożegnać się z Panią Senator, ale sytuacja sprzed dwóch lat, gdy wyborcy mieli ułatwione zadanie (dwa krzyżyki: jeden na senatora z PiSu, drugi na senator z PO) w tej kampanii się nie powtórzy, a obaj konkurenci idący pod szyldem Prawa i Sprawiedliwości są piekielnie mocni.
Kandydatura drugiego z kandydatów PO do Senatu - Bernarda Karasiewicza, burmistrza Ryglic (z całym szacunkiem i sympatią dla jego osoby i doświadczenia), dowodzi, że PO musiała ogłaszać swoistą łapankę, aby kogoś do zestawu z Urszulą Gacek dokooptować. Stało się tak po tym, jak Roman Ciepiela - wcześniej murowany kandydat PO do Senatu - zdecydował się jednak na kandydowanie do Sejmu.

(red.)
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Fri, April 26, 2024 05:13:26
IP          : 18.117.165.66
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html