To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
  Przedwyborczy przekładaniec (4) - LPR    -   01/10/2007
W inTARnetowym, przedwyborczym przeglądzie potencjałów poszczególnych komitetów przyszedł czas na recenzję LPR - Ligi Prawicy Rzeczypospolitej, czyli listę wyborczą Ligi Polskich Rodzin. Przypomnijmy, na liście LPR znajdziemy też kandydatów ze sprzymierzonych w tych wyborach z partią Romana Giertycha ugrupowań: Prawicy Rzeczypospolitej i Unii Polityki Realnej.

Posłuchaj, co o szansach listy LPR w regionie i programie, z jakim przystępują do wyborów mówią liderzy listy w okręgu - Bogusław Sobczak i Wojciech Bosak :

Ogloszenie
>

Nie ma już bowiem śladu po LISie, czyli promowanym zarówno przez Giertycha, jak i Leppera - w trakcie letniego przesilenia rządowego - aliansie Ligi i Samoobrony. I bardzo dobrze, bo postulaty głoszone przez tę polityczną hybrydę przypominały w wielu punktach program NSDAP. Przez ostatnie dwa lata mogliśmy się przekonać zresztą wiele razy, że nie ma takiej głupoty, której nie mogliby wymyślić ludzie albo z Samoobrony albo LPR.
Chociaż, akurat w zestawieniu Samoobrony i LPR - mimo obłędnych wynurzeń posła Wierzejskiego, nazistowskiej gęby przyprawionej Lidze przez media i ministerialnych ekscesów premiera Giertycha, np. w sprawie kanonu lektur, zauważalna jest pewna różnica klasy - na korzyść polityków Ligi Polskich Rodzin. Giertych musiał jednak wymyślić jakiś patent na utrzymanie się Ligi na politycznej powierzchni. Po wycięciu starszych działaczy przez młodych wszechpolaków w terenie i po popadnięciu w niełaskę u ojca Rydzyka, szanse na przedłużenie swojego politycznego żywota Giertych dojrzał w desperackim sojuszu z Lepperem. Dla uwiarygodnienia się, jako autentyczny partner lidera Samoobrony, posunął się nawet do najbardziej kretyńskiego pomysłu, na jaki tylko wpaść mógł - do wysunięcia kandydatury skompromitowanego doszczętnie Janusza Kaczmarka na fotel premiera.
Te wszystkie (o)błędy Giertychowi pamiętać trzeba, z przymrużeniem oka traktując też jego obecną, kampanijną woltę - przejęcie od UPR ultraliberalnej retoryki. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość niedawnemu wicepremierowi - nie stara się udowadniać, że zawsze tak myślał. W każdym z wywiadów z ostatnich dni podkreśla, że do tych - tak miłych dla naszych uszu - poglądów przekonali go koledzy z UPR.
Pomysł LPRu na kampanię jest stosunkowo prosty. Popsuty wizerunek mają teraz naprawić gospodarczy ortodoksi z konserwatywno-liberalnej partii Korwina-Mikke, pryncypialny w swym narodowo-katolickim światopoglądzie Marek Jurek i jego sympatycy a także ... roztańczony, uśmiechnięty poseł Bosak (swoją drogą, ciekawe, ile partia wydaje na SMS-y).

Obaj nowi polityczni sprzymierzeńcy Giertycha również nie mają wyboru, licząc, że ich jedno-dwu procentowe elektoraty zsumowane z podobnym lub tylko ciut większym elektoratem partii Giertycha oraz częściowo wzmocnione finansowym potencjałem LPR, otrzymującej dotację z budżetu państwa - że wszystkie te czynniki pozwolą się przynajmniej po kilku posłom tych ugrupowań znaleźć w przyszłym Sejmie. Sojusz z LPR ma też pozwolić na zatrzymanie części sympatyków wszystkich trzech ugrupowań, którzy - nawet w kabinie wyborczej - odpłynąć mogliby zapewne do PiSu, czy PO, bojąc się o utratę głosu. Z tym, że wynik tej partyjnej dodawanki wcale nie musi przynieść sumy wyższej niż 5,0 %, a tylko ona pozwoli na znalezienie się Ligi Prawicy Rzeczypospolitej w parlamencie.
Szanse są co prawda o wiele większe niż jeszcze 3 tygodnie temu, ale nadal nie są duże.
Warto w tym miejscu poświęcić kilka słów obu "przystawkom" LPR.
Unia Polityki Realnej - nie wiem czy można poważnie traktować ugrupowanie, które wytężając wszystkie swoje siły i rzucając do walki najlepszych swoich ludzi nie jest w stanie w wyborach do Sejmiku Województwa Podlaskiego przekroczyć nawet 3% poparcia. Wykreowany na pierwszego pajaca III i IV RP Korwin Mikke skutecznie skupia na sobie uwagę elektoratu marginalizując próby przebicia się "młodych" do mediów. W dodatku pod koniec kampanii wyborczych z uporem maniaka stara się zniechęcić do siebie jakąś wybraną część elektoratu (vide: "Kobiety do garów" itp.). Wyjątek stanowi S. Michalkiewicz, któremu przylepiono łatkę antysemity, a który wydeptał sobie własne ścieżki np. do Radia Maryja czy Naszego Dziennika, choć w tym miejscu znajduje się już PiS, które od tak głosodajnego źródła odepchnąć się nie da. Desperackie próby zgromadzenia funduszy wyborczych są godne podziwu, ale przeciwstawienie 40 tys. (słownie: czterdzieści tysięcy) złotych zgromadzonych w chwili obecnej kilku lub kilkunastu milionom złotych rocznie innych partii może stanowić miarę dysproporcji sił. Żadnych marzeń panowie! - jak powiedział car Aleksander II do delegacji polskiej szlachty.
W tej sytuacji decyzja władz UPR - w tym obecnego prezesa tej partii tarnowianina Wojciecha Popieli - o wspólnym starcie z LPR dziwić nie może, ale - paradoksalnie - może oznaczać odpływ wyborców tradycyjnie dotychczas głosujących na to ugrupowanie. Jest to bowiem niewielki, ale najbardziej pryncypialny chyba elektorat w kraju, który pragmatycznego sojuszu z Giertychem może nie zaakceptować.
Prawica Rzeczpospolitej - poza liderem obojga imion Markiem Jurkiem i kilkoma znanymi, ale skutecznie wymazywanymi z pamięci telewidzów twarzami PR nie może się niczym więcej poszczycić. Nikt już nie pamięta z jakiego powodu Marek Jurek wraz z grupą buntowników odszedł z PiS. W pamięci pozostaje tylko kolejne rozbijanie ugrupowań mylnie nazywanych prawicowymi. Mamy zresztą wrażenie, że z małych szans na przebicie się do Sejmu dobrze zdają sobie sprawę przywódcy PR, którzy nie wzbraniają się przed tego typu akcjami licząc na podniesienie wartości bojowej tworzonej przez nich frakcji. Bo jak inaczej zrozumieć decyzję samego Marka Jurka, który de facto zdezertował, bardziej wierząc w efekt swoich starań o mandat senacki.

Trochę szkoda, że w naszym regionie nie wystartuje obecny prezes UPR Wojciech Popiela, wciąż w Tarnowie znane nazwisko, mimo, że od kilku lat już w Tarnowie nie mieszka. Popiela wolał jednak start z tzw. "jedynki" w stolicy, gdzie - jak zapewne ocenił - ma większe szanse na dostanie się do parlamentu. Parytetowo uwolnione przez UPR miejsce nr 1 zajął zatem na tarnowskiej liście kandydat LPR. Jednak nie - jak można było się domyślać - obecny poseł Bogusław Sobczak, ulubieniec bulwarowych pism, który zajął miejsce nr 2, ale BOSAK, Wojciech Bosak, niedawny jeszcze wicemarszałek województwa i wiceminister budownictwa z podkrakowskich Przybysławic. Na co liczy przede wszystkim ten ostatni bardzo wyraźnie widać po rozpoczętej przez niego kampanii plakatowej, gdzie sprytnie schował twarz, ale wyeksponował NAZWISKO (niech sms-y w Warszawie przydadzą się na coś w Tarnowie).
W walce o ewentualny mandat poselski, który otrzymałaby lista LPR, gdyby w skali kraju udało się LPR-owi znaleźć ponad progiem - powinien się liczyć jeszcze Czesław Kwaśniak (nr 3), niedawno jeszcze szara eminencja lokalnych struktur partii Giertycha, a obecnie reprezentant partii Marka Jurka. Wyrok za jazdę po pijanemu przed kilkoma laty - w wyniku którego Kwaśniak stracił mandat radnego wojewódzkiego - uległ właśnie zatarciu i kandydat PR może się ubiegać o miejsce w poselskich ławach.
Niezbyt silną reprezentację ma w okręgu Unia Polityki Realnej, na kandydowanie nie zgodzili się zarówno prezes tarnowskiego oddziału tej partii Maciej Wietrzyk jak i konserwatywny publicysta i przedsiębiorca Andrzej Król. Pod ich nieobecność najwyższą (czwartą) lokatę z ramienia UPR otrzymał Paweł Wieciech, nauczyciel z Bochni. Na liście LPR jest jeszcze jednak kilka nazwisk, coś niektórym przynajmniej wyborcom mówiących. Są m.in. byli radni Tarnowa - Zdzisław Sumara (LPR) i Czesław Wrona (związany z M.Ciesielczykiem), jest np. pani doktor Renata Lechowicz (UPR) i siostra prezesa UPR - Agata Popiela, nauczyciel Janusz Żywiec (LPR) i przedsiębiorca Stanisław Boda.

Realne szanse LPR w regionie to jeden mandat, o który bić się będą trzej pierwsi kandydaci z listy. Nawet jednak w przypadku powtórzenia niezłego wyniku listy sprzed dwóch lat, przy jednoczesnym nieprzekroczeniu progu wyborczego, mandat ten przypadnie innej partii.
Do Senatu Komitet LPR nie wystawia żadnego kandydata w naszym okręgu.
(red.)
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Thu, April 25, 2024 04:19:21
IP          : 18.221.239.148
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html