To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: inTARnet.pl
  
  Tarnowscy posłowie pójdą siedzieć?    -   08/4/2008
Czy parlamentarzyści głosujący za przyjęciem traktatu reformującego popełnili przestępstwo? Zdaniem środowisk związanych z UPR i tygodnikiem „Najwyższy Czas” oraz z Radiem Maryja – tak. Do prokuratur w całym kraju mają wpłynąć zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez posłów. Zgodnie z artykułem 127 Kodeksu Karnego, osoby zmierzające do pozbawienia Polski niepodległości mogą otrzymać nawet wyrok dożywocia.

Posłuchaj, jak na zadane pytanie odpowiadają posłowie PiS: Jacek Pilch i Edward Czesak :

Ogloszenie

7 kwietnia odbyła się konferencja prasowa PiS, w której wzięli udział nasi parlamentarzyści: Jacek Pilch, Edward Czesak, Michał Wojtkiewicz i Józef Rojek. Konferencja poświęcona przede wszystkim traktatowi reformującemu UE i niedawnemu głosowaniu w Sejmie nad tym dokumentem. Posłowie uważają, że fakt głosowania przez niektórych posłów przeciw ustawie, świadczy o pluraliźmie w PIS, która „jest silną, szeroką prawicową formacją w której jest mnogość poglądów”, a wbrew „primaaprilisowym informacjom o rozłamie Prawo i Sprawiedliwość z tego głosowania wyszło wzmocnione”.
-Podpisanie się pod dokumentem przez prezydenta nie jest jeszcze przesądzone - stwierdził Józef Rojek. -Czekamy na ustawę kompetencyjną, która będzie zawierała ustalenia podjęte w Juracie między prezydentem i premierem. Jednak słuchając ostatnio programu Moniki Olejnik już dostrzegłem element niepewności, że nie wszystkie ustalenia nadają się do tej ustawy, która byłaby wówczas niezgodna z konstytucją. O jakie ustalenia chodziło, tego nie dopowiedziano. Ale ratyfikacja nie nastąpi, dopóki PO nie wypełni swoich zobowiązań, czyli kiedy Sejm nie przyjmie ustawy kompetencyjnej.

Przeciwnikiem ratyfikacji traktatu przez parlament (ostatnie głosowanie dotyczyło już samej ratyfikacji) był także poseł Michał Wojtkiewicz. -Ten dokument jest bardzo obszerny, a nam marszałek Bronisław Komorowski nie dał możliwości zapoznania się z nim, co jest skandalem - mówi. -Nie było tekstu jednolitego, a w internecie można było tylko znaleźć szczątkowe jego formy. To skandal dla naszego parlamentaryzmu, że posłowie głosowali za czymś, czego nie mogli artykuł po artykule przejrzeć! Druga sprawa to fakt, iż duża część społeczeństwa nie wie i nie rozumie czym była Nicea, czym była Joanina, co to jest protokół brytyjski, a co to karta praw podstawowych. To trzeba wyjaśnić. Poza tym Brytyjczycy przyjęli swój protokół, w którym nie akceptują wszystkich propozycji UE, zabezpieczając się w tych relacjach. Dlaczego i my nie możemy postąpić podobnie? Tym bardziej że protokół brytyjski nie był żadnym skandalem na europejską skalę, a u nas, że jest trochę eurosceptyków, od razu się tych ludzi nazywa oszołomami. Takie głosy szczególnie słychać ze strony Platformy.
Poseł, w związku ze swoim głosowaniem przeciw ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego wystosował też oświadczenie, w którym pisze m.in.:
„Pośpiech, który towarzyszył ratyfikacji był dla mnie, jak również dla wielu posłów niezrozumiały. Całej procedurze towarzyszył bałagan informacyjny. (...) Od początku uważałem, czego dawałem niejednokrotnie wyraz, że nad przyjęciem Traktatu Lizbońskiego powinna toczyć się szeroka dyskusja, nie tylko w ogólnopolskich mediach. Uważam, że społeczeństwo powinno być zapoznane z tym dokumentem, wszakże to ono bezpośrednio będzie odczuwało przez następne pokolenia skutki jego przyjęcia. Gdzie będzie wówczas Polska i jaka to będzie Polska? Kto może dokonywać dalszych zmian i w jakiej procedurze będą te zmiany zatwierdzane? To są te pytania, na które my posłowie nie otrzymaliśmy odpowiedzi. (...) Warto zauważyć, że Brytyjczycy zatwierdzili swoją tożsamość Protokołem Brytyjskim. Dlatego nie rozumiem tej części pseudo elit intelektualnych, które są również w Sejmie, wyśmiewające i obrażające tych, którzy domagają się rzetelnej informacji i wyjaśnienia. (...) Taka sytuacja wzbudza brak zaufania do rządzących, ze strony świadomych obywateli naszego kraju, którzy domagają się prawdy. Ta część społeczeństwa ma prawo również mieć swoją reprezentację w Sejmie, bo na tym właśnie polega demokracja.”

Podczas konferencji zadałem posłowi Rojkowi pytanie, czy znajdzie się w wymaganej prawem grupie posłów, która zwróci się do Trybunału Konstytucyjnego. Poseł stwierdził, że „na razie jest na to za wcześnie”, ale „gdy zajdzie potrzeba, to się pod tym dokumentem podpiszę”.
Z kolei Jacek Pilch zwrócił uwagę, że skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego obecnie jest niemożliwe, gdyż nie jest ona jeszcze obowiązującym aktem prawnym – stanie się nim po złożeniu podpisu przez prezydenta. -Ale to wcale nie byłoby złe rozwiązanie, bo przecież nie chodzi o to, żeby Trybunał traktat odrzucił, tylko zinterpretował ostateczne relacje traktatu z polskimi aktami prawnymi, przede wszystkim zaś z konstytucją RP.

Na koniec konferencji wspomniałem o inicjatywie osób związanych z tygodnikiem „Najwyższy Czas” i Unią Polityki Realnej oraz osób związanych z Radiem Maryja, które zapowiedziały skierowanie przeciw głosującym za ratyfikacją traktatu osób zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, jako że traktat pozbawia Polskę suwerenności i niepodległości, a działania podjęte w tym kierunku przez posłów, zgodnie z Kodeksem Karnym zagrożone są nawet karą dożywocia. Czy w związku z tym posłowie nie mają obaw? Odpowiadając na to pytanie poseł Jacek Pilch z jednej strony przywołał swoje patriotyczne wychowanie i korzenie, z drugiej wspomniał o wysyłanych do niego mailach w których pojawiały się groźby karalne, pozbawienia życia, w których nazywano go sprzedawczykiem i targowiczanem. Pełna odpowiedź posła Jacka Pilcha i Edwarda Czesaka na zadane przeze mnie pytanie, znajduje się w pliku mp3.

Komentarz
Faktem - któremu zaprzeczają już tylko najbardziej cyniczni politycy - jest, że tak zwany traktat reformujący, zawierający w większości zapisy odrzuconego kilka lat temu w referendach traktatu konstytucyjnego, ogranicza suwerenność Rzeczypospolitej Polskiej, a niektóre zapisy – jak te dotyczące unijnej polityki zagranicznej chociażby, która w istocie jest przecież domeną państw a nie „organizacji” jaką rzekomo dotąd była UE, sprawiają, iż Polska i inne kraje de facto przestają być krajami niepodległymi. Tym bardziej, że dokument ten jest aktem nadrzędnym.
Nasi parlamentarzyści głosując nad trybem przyjęcia traktatu przez parlament i nad przyjęciem traktatu, prawdopodobnie popełnili zatem przestępstwo – po pierwsze dlatego, że zgodnie z konstytucją w sprawach tak zasadniczych suwerenem jest naród, a nie jego reprezentanci, i należało przeprowadzić referendum, po drugie zaś najpierw należało zmienić konstytucję, która obecnie nie przewiduje tak kuriozalnego aktu, jak wyrzeczenie się suwerenności czy nie-podległości. I np. wprowadzić do niej zapisy, że aktem nadrzędnym jest unijny traktat i do niego dostosowuje się unijne prawodawstwo. Które już dziś reguluje tyle sfer, będących dotąd zastrzeżonymi dla kompetencji polskiego ustawodawcy, że w zasadzie o niekonstytucyjności niektórych „wymaganych” przez Unię rozwiązań implementowanych do naszego prawa można by mówić już teraz.
Inna rzecz, że wszelkie „ustawy zabezpieczające” nas przed negatywnymi skutkami ratyfikacji traktatu, mogą okazać się funta kłaków nie warte, bo to traktat będzie aktem nadrzędnym, tak jak już dziś nadrzędne jest prawo unijne. Innymi słowy, mielibyśmy sytuację porównywalną z taką, w której np. minister swoim rozporządzeniem ogranicza jakiś zapis w danej ustawie lub w konstytucji. Oczywiście, rozporządzenie takie będzie nieważne, jako akt podrzędny, który musi być zgodny z aktem nadrzędnym, a nie odwrotnie. Nasi parlamentarzyści zdają się takich oczywistości nie dostrzegać, podobnie jak nie dostrzegają surrealizmu sytuacji, w której najpierw głosują za ratyfikacją traktatu, dopiero zapowiadając głosowanie nad jakimiś tam mglistymi zabezpieczeniami przed jego działaniem negatywnym, w formie ustawy, która dopiero ma powstać. I której waga, jak wcześniej napisałem, jest wątpliwa. To mniej więcej tak, jakby zaciągnąć w banku kredyt, a dopiero później pobiec do niego, by próbować zabezpieczyć się przed lichwiarskim oprocentowaniem, o którym w umowie niby pisało, ale „się nie doczytało”. W dodatku taki kredyt, którego skutki odczuwać i ewentualnie ponosić będą dzieci i wnuki.
Summa summarum, większości z naszych posłów grozi dziś nawet dożywocie. Zgodnie z Rozdziałem XVII Kodeksu Karnego (Przestępstwa przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej), Art. 127 stanowi: paragraf 1: „kto mając na celu pozbawienie niepodległości, oderwanie części obszaru lub zmianę przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od 10 lat, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności. Paragraf 2: Kto czyni przygotowania do popełnienia przestępstwa określonego w paragrafie 1, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.”
Niezależnie od tego, jak postąpią prokuratorzy i jak przebiegać będą kolejne szczeble zażaleń i odwołań, zapowiadane w skali całego kraju zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez naszych posłów, jeśli będą dobrze przygotowane, mogą wywołać niemało zamieszania. Podobnie jak ewentualne zaskarżenie ratyfikowanego traktatu drogą parlamentarną do Trybunału Konstytucyjnego. O ile niezłomnym dziś pięćdziesięciu kilku posłom nie zabraknie "jaj" i odważą się to uczynić. Pozostali, bardziej „światli” i „europejscy” posłowie, którzy dostali takiego niespotykanego przyśpieszenia jeżeli chodzi o tą akurat ustawę, podniosą wówczas larum, że „kompromitujemy się na arenie międzynarodowej”, że to warcholstwo, itp. Tylko, że zdradzą w ten sposób swoje obawy, czy rzeczywiście nie podjęli działań niezgodnych z konstytucją, które jednak ukryli przed społeczeństwem - tak czy inaczej przyznają się do kłamstwa. Ale panowie ci oraz panie, w tym także i z naszego regionu, wbrew swoim deklaracjom może i komuś służą, ale na pewno nie Polsce i nie polskiej racji stanu. I to nad nimi już wisi odium hańby, zdrady i wstydu. Łotrostwo i głupota mają to do siebie, że winowajcy zwykle nie są w stanie ich u siebie dostrzec. I nie wiadomo, która z tych win jest gorsza. Z punktu widzenia Polski i przyszłych pokoleń Polaków - patriotów, doprawdy nie będzie miało znaczenia, czy w tym targowickim Sejmie nad kolejnymi, tym razem „aksamitnymi” rozbiorami Rzeczypospolitej Polskiej, większość głosujących „za” czyniło to z wyrachowanego łotrostwa, czy z pospolitej głupoty...
M. Poświatowski
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Tue, March 19, 2024 04:34:15
IP          : 54.242.75.224
Browser     : claudebot
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html