To jest strona archiwalna
   Co to był za portal ?   
Najnowsze informacje
Zapraszamy, promujemy
Reklama
OGŁOSZENIA i REKLAMY (arch.)
Reklama
Reklama
Reklama
InTARnet poleca
Reklama
Reklama
Źródło: (r)
  
   Ogród Luizy    -   08/5/2008
Wrażliwa osiemnastolatka, niemogąca odnaleźć się w dzisiejszym świecie oraz młody gangster. Oboje spotykają się w szpitalu psychiatrycznym. Ona została skierowana tam przez rodziców, nowobogackich kołtunów, którzy nie byli w stanie zaakceptować jej nadwrażliwości. On przebywa w szpitalu na obserwacji. Znajomość ta przeradza się później w uczucie, trudne i w opinii wielu praktycznie skazane na klęskę.

Ogloszenie
>
PARĘ SŁÓW OD REŻYSERA

Od Pana poprzedniego filmu fabularnego „Ognisty anioł” minęło kilkanaście lat. W tym czasie realizował Pan filmy, seriale i spektakle telewizyjne, reżyserował Pan w teatrze. Dlaczego akurat filmem „Ogród Luizy” postanowił Pan powrócić do fabuły?
Skłamałbym twierdząc, że ta realizacja była bezpośrednim skutkiem jakiegoś wcześniejszego postanowienia. W branży filmowej bywa najczęściej tak, że to los podsuwa nam projekty, które z jakichś powodów wydają się interesujące, i na które się zgadzamy. Bywa też tak, że wymarzone projekty nie mogą zostać zrealizowane mimo naszych ogromnych starań. Po prostu gdzieś człowieka znosi, w jakieś inne rejony. Nie ukrywam, że sytuacja, która powstała po realizacji „Mistrza i Małgorzaty”, czterech moich półtoragodzinnych, telewizyjnych filmów fabularnych, była sytuacją mało komfortową. Wszyscy wiedzieli, że raczej jestem reżyserem, który pracuje dla telewizji, realizując produkcje telewizyjne albo teatralne, natomiast kino niespecjalnie się mną interesowało. Zadziałała dopiero pomysłowość dyrektora Niderhausa i jego decyzja, że to właśnie ja powinienem wyreżyserować „Ogród Luizy” . Jestem mu wdzięczny za to, że próbował pogodzić mnie z tym scenariuszem. Ja sam latami nie marzyłem o tym, żeby robić filmy kinowe – z różnych powodów. W Polsce, do czasów powstania PISF-u, realizacja filmu to była droga przez mękę. Jak się planowało, to się planowało bardzo długo, a w tym czasie niezręcznie było robić coś innego. A czekać dwa, trzy lata – bo się „ma robić film” – dla mnie, z moim temperamentem, było nie do pomyślenia. Zwłaszcza, że miałem mnóstwo innych propozycji, pisałem sztuki, książki, przygotowałem kilkanaście premier teatralnych.
Jak wspomina Pan pierwszą lekturę scenariusza? Zachwyt, obawa, radość, wątpliwości…
Chyba wszystko po trochu. Miałem obawę przed pokazaniem stanów skrajnych emocjonalnie i chorej psychiki. Uznałem, że może to zostać uznane za pretensjonalne epatowanie dziwnością – tego w scenariuszu nie było zbyt dużo, ale istniało niebezpieczeństwo, że podczas realizacji można byłoby to pogłębić i wpaść w pułapkę deklaratywności. „Ogród Luizy” na tyle mi się podobał, że raczej mnie onieśmielał niż budził szaleńczy zapał. Przy opowiadaniu tego typu historii chodzi się po bardzo cienkiej linii. Łatwo można narazić się na porażkę. Ale uznałem, że ostatecznie jestem wystarczająco doświadczony, żeby zmierzyć się z tym wyzwaniem. Liczyłem się z możliwością porażki, ale pokusa była bardzo duża.
Czy wprowadził Pan wiele poprawek do scenariusza Witolda Horwatha?
Pewne konkretyzacje obrazowe były nieco inne – i one wydawały mi się zbyt określone. Zaproponowałem korekty plastycznych wersji wizji Luizy i skróty dialogowe, ponieważ niektóre frazy były zbyt długie. Ale kiedy Witold obejrzał film, stwierdził, że to jest „jego film”, co mu się w życiu – jak stwierdził – w takich proporcjach zdarzyło po raz pierwszy. Potwierdził, że – pisząc scenariusz – właśnie w tym kierunku zmierzał. To moja wielka satysfakcja.
Bardzo subtelnie nakreślił Pan psychologiczny portret Luizy. To nie jest opowieść o schizofreniczce…
Po wielu licznych rozmowach z psychologami doszedłem do wniosku, że tak będzie najbezpieczniej. Właśnie tu pojawia się najpoważniejszy problem – gdy spotykamy się z osobowościami granicznymi. Takimi osobowościami, które trudno zakwalifikować. Bo wszelkie definicje są nieostre. Czasami choroba dotyczy pogranicza, jest czymś, czego nie sposób nazwać. Wszystkie szufladki, które w przypadku ciała wydają się dosyć proste – ból serca, wątroby, nerki - w przypadku bólu duszy nie są tak oczywiste. Poza tym często trudno określić czy to jest już patologia, czy jeszcze norma. Zresztą pytanie o granice normy jest pytaniem bardzo trudnym. Z tego, co wiemy o szamanach syberyjskich, najprawdopodobniej były to osobowości psychotyczne, a przecież ci szamani w społeczeństwie postrzegani byli jako osoby święte. To, jak daleko przesuwamy granice przyzwolenia wobec osoby chorej psychicznie, uwarunkowane jest kulturowo.

Premiera : 2008.04.11
Polska, 2007
Dramat, 107 min.
Reżyseria: Maciej Wojtyszko
Obsada: Patrycja Soliman, Marcin Dorociński, Kinga Preis, Krzysztof Stroiński

Więcej informacji: kliknij tutaj
Seanse w :
Kinie Millennium
Kinie Marzenie
Sonda inTARnetowa
 
A to czytałeś ?

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Unknown MySQL server host 'mysql5-3.premium' (1) in /home/intarnet/www/www1.atlas.okay.pl/poll/include/class_mysql.php on line 32
Connection Error
MySQL Error : Connection Error
Error Number: 0 
Date        : Fri, April 26, 2024 10:14:25
IP          : 3.145.74.54
Browser     : Mozilla/5.0 AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko; compatible; ClaudeBot/1.0; +claudebot@anthropic.com)
Referer     : 
PHP Version : 4.4.9
OS          : Linux
Server      : Apache
Server Name : www.intarnet.pl
Script Name : /www1.atlas.okay.pl/index_full.html